Dzień wyzwolenia.doc

(122 KB) Pobierz
„Dzień wyzwolenia”

„Dzień Wyzwolenia”

by Mariachi

 

Prolog

              Brutalna rasa zwierzęcych kreatur opanowała już połowę Terrańskich kolonii sektora Koprulu. Okrutne Zergi zabijają każdą Terrańską istotę, nie mając litości dla nikogo. Nikt nie jest bezpieczny w ich pobliżu. Jedynym wyjściem pozostaje walka! Ale czy Operacja „Dzień Wyzwolenia”, która ma za cel wypędzenie tych zwierząt z Terrańskiego świata zakończy się powodzeniem? Wielka armia wyruszyła już z planety-matki (Ziemi) i rusza na pomoc walczącym z Zergami.

 

Rozdział 1

-          Komandosi do bunkrów! Komandosi do bunkrów! – Krzyczał major grupy defensywnej – Zergi nadciągają!

Masa ludzi, która znajdowała się za bunkrem nagle gdzieś znikła. Przerażenie i chaos spowodowane nagłym atakiem było przyczyną tratowania się cywilów uciekających do bezpiecznych miejsc. W końcu zapanowała grobowa cisza. Wychylający się z bunkra żołnierze czekali w gotowości na zbliżającego się wroga. Wiedzieli, że tej bitwy przegrać nie mogą, gdyż wiązałoby się to ze stratą jednego z najważniejszych punktów operacyjnych na planecie Margot. Jeśli Zergi go zniszczą może to być koniec dla całej planety. Za żadną cenę nie można do tego dopuścić!

              Zerglingi wyłoniły się znad łysego pagórka i zatrzymały na nim. Niektóre z nich kręciły „głowami” i wydawały odgłosy, których Terranie nie mogli usłyszeć, gdyż byli za daleko.

              Na wzgórzu niedaleko bunkrów grupa uderzeniowa Goltank szykowała się do ofensywy. Spoglądający przez lornetkę w stronę wroga dowódca rzekł:

-          Zerglingi, chyba ze 600 jednostek. W tym nieliczne Hydraliski. Uda nam się, jeśli niczego nie spieprzymy – oddał lornetkę oficerowi, który uchwycił każde jego słowo. Następnie krzyknął: „Moduł oblężniczy!”

Na ten rozkaz 20 kilkuset-tonowych czołgów wysunęło działa o kalibrze 70 cm wyglądające jak wielki język.

-          Na mój rozkaz... OGNIA! – Wrzasnął dowódca.

Ze wszystkich dział wystrzelono salwę 1-tonowych pocisków w kierunku Zerglingów. Pierwsze 90 zginęło natychmiast. Reszta w beserkerskim szale ruszyła na Terran.

-          OGNIA!- Wrzasnęli dowódcy każdego z 6 bunkrów.

W stronę wroga poleciało ok. 50 pocisków w ciągu pierwszej sekundy. Kilkanaście jednostek wroga padło nieżywych, reszta biegła dalej i była coraz bardziej wściekła. Dało się słyszeć kolejną salwę czołgów, lecz tym razem ¼ nie trafiła w cel.

              Zerglingi w końcu dobiegły do bunkrów i zaczęły je niszczyć, aby dopaść Komandosów w nich ukrytych. Hydraliski przedostały się do strefy skąd mogły ostrzeliwać bunkry i rozpoczęły atak. Polegał on na wypluwaniu kwasu z ich wnętrza, który mógł przeżerać ściany bunkra. Wypuściły kilka „salw”, po czym zostały zniszczone przez ogień artyleryjski. Te kilka „salw” wystarczyło, aby ściany solidnego bunkra zaczęły być przeżerane.

 

 

 

              Dowódca grupy uderzeniowej Goltank krzyknął do czołgów:

-          Wstrzymać ostrzał! Zerglingi są za blisko. Nie możemy ryzykować utraty naszego budynku.

Coś jednak poszło nie tak i dowódca usłyszał jeszcze jeden wystrzał.

-          Co u diabła? – Pomyślał

Jego oczom ukazał się przerażający widok. Jedna ze ścian bunkra została zniszczona i otworzyła drogę Zerglingom do środka. Komandosi ukryci wewnątrz próbowali się bronić, lecz zostali przez nie rozszarpani.

-          Co za matoł?! – nie dokończył dowódca, a jego mina wskazywała na to, że nie chce słyszeć żadnych usprawiedliwień. Terranie stracili jeden z bunkrów i tym samym stali na przegranej pozycji.

-          Panie kapitanie! Nadciągają! – Krzyknął oficer.

-          Widzę idioto, nie jestem ślepy!

-          Nie, to nie to sir! To coś innego – Kapitan spojrzał w stronę, w którą wskazywał oficer.

-          O mój Boże! – Powiedział dowódca.

9 Mutalisków leciało w stronę czołgów przeraźliwie wrzeszcząc i machając skrzydłami.

-          Chować się! Czołgi stan mobilny! Goliaty odciągnijcie wroga od czołgów!

-          Tak jest, sir! – Odparł kierowca goliata.

3 Goliaty ustawiły się w pozycji bojowej, a tymczasem czołgi złożyły swoje działa i wycofywały się w stronę miasta. „Mobilne działka przeciwlotnicze” wypuściły 2 serie po 6 rakiet samo naprowadzanych, które z łatwością trafiły w 3 Mutaliski i natychmiast je uśmierciły. Pozostałe 6 zaczęły ostrzeliwać stężonym gazem wycofujące się czołgi i broniące je Goliaty.

-          Nie damy rady! Przysłać Myśliwce! – Wrzasnął dowódca do mikrofonu, po czym został zabity przez jednego z Mutalisków.

-          Zrozumiałem! Piloci do maszyn! – Powiedział oficer w centrum dowodzenia.

5 pilotów wybiegło na zewnątrz gwiezdnego portu i wsiadło w swoje myśliwce. Wystartowali niemal natychmiast i niemal w tym samym czasie. Dotarcie na miejsce zajęło im ok. 7 minut gdyż musieli przelecieć przez całe miasto.

              Gdy dolecieli do wzgórza zauważyli 4 Mutaliski atakujące bezbronne wobec nich czołgi. Piloci przypuszczali, że Goliaty zostały zniszczone. Bez zwłoki przystąpili do ofensywy.

-          Włączyć pole maskujące! Natychmiast! – Krzyknął kapitan Myśliwców.

Po tym rozkazie po kolei Myśliwce włączały swoje pola maskujące znikając z oczu wroga. Niemal wszyscy w tym samym momencie wystrzelili samo naprowadzane rakiety Hellfire w stronę Mutalisków pozostawiając tylko jednego przy życiu, który zobaczywszy, że jego towarzysze nagle zginęli zaprzestał atakowania czołgów i rzucił się do ucieczki.

-          Ścigać go! – Krzyknął jeden z pilotów.

-          Nie Mark! Nie rób tego! – Wrzasnął kapitan, ale było już za późno, jeden z myśliwców odłączył się od grupy i ruszył w pościg za wrogiem, który ukrył się za wzgórzem.

-          Mam drania... O kur... szwszwszwszwszwsz „Połączenie z 018B zostało zerwane” – usłyszał kapitan.

-          Cholera! Generale! Zergów jest więcej niż nam się wydawało. Ukrywają się za wzgórzem i prawdopodobnie mają ze sobą Suzerena, sir!

-          Zrozumiałem. Każ pozostałym czołgom na pozostanie w gotowości bojowej i jeśli tylko zobaczą zergów niech strzelają bez rozkazu - odparł generał.

-          Tak jest, sir! – Potwierdził dowódca myśliwców i natychmiast wykonał polecenie. Zobaczył jak pod wpływem jego rozkazu czołgi ponownie się rozkładają i oczekują na wroga – Będę was osłaniał przez jakiś czas.

 

 

W tym samym czasie na pokładzie krążownika Behemota:

-          Jeśli zergi mają jakieś dodatkowe oddziały... Może to być koniec tej planety. Skoro mają Suzerenów, nie możemy wysłać tam Duchów, bo zostaną wykryci i zabici. Obawiam się, że jeśli mamy tu polegnąć to zróbmy to z wielkim hukiem – rzekł minister obrony do generała Duke’a.

W między czasie jeden z czołgistów obserwował pole walki i nagle rzekł jakby sparaliżowany strachem:

-          O mój boże! – Jego oczom ukazały się wielkie jak na tę odległość stworzenia wyłaniające się zza wzgórza. Było ich chyba 9 – To ULTRALISKI! Już po nas!

Wielkie jak 10 mamutów razem wziętych stworzenia biegły z furią na wpół zniszczone bunkry Terran. Ostrzał z czołgów nie wyrządził im większych szkód. Gdy dotarły do palących się budynków rozpoczęły ich dewastację. Kilka ciosów wystarczyło, aby zniszczyć palący się już bunkier.

-          To koniec. Każ ludziom o udanie się do bunkra. Przywołaj także Ducha, aby zrzucił głowicę nuklearną. – Rzekł minister obrony

Tymczasem Ultraliski skończyły już niszczyć bunkry i zabierały się za miasto.

Przerażeni mieszkańcy uciekali gdzie pieprz rośnie. W szaleńczym biegu ewakuowano ludność cywilną i resztki Komandosów z pola walki. 

              Duch zajął pozycję, i włączył pole maskujące. Modlił się w duchu, aby przynajmniej to, co teraz zrobi pomogło Terranom. Namierzył laserem skupisko Ultralisków, włączył system przenoszenia głowic i czekał.

              W tym samym momencie zauważył dziwny obiekt na niebie. Nie wyglądał na jednostkę Zergów gdyż nie miał charakterystycznych dla nich skrzydeł. Obiekt podleciał bliżej i znieruchomiał. Zrobił to w chwili, gdy wszystkie jednostki zergów zostały zatopione dziwnymi kryształami i na swój sposób stały się zamrożone.

-          Anuluj atak! Zniszcz bombę! – Krzyczał dowódca do Ducha, który zareagował natychmiast kierując głowicę w kosmos i tam ją detonując.

Niezidentyfikowany obiekt podleciał obok zamrożonych jednostek zergów na odległość strzału, lecz nic nie zrobił. Poświecił jedynie jakimiś dziwnymi światełkami, wciąż unosząc się w tym samym miejscu. Na nieszczęście Terran kryształy popękały i Zergowie uwolnili się z pułapki. Zdezorientowani zaczęli dalej atakować budynki. Nie zrobili jednak jednego kroku, a ich ciała rozpadły się lub wybuchły.

-          Co u licha? – Rzekł sam do siebie jeden z Komandosów. W Centrum Dowodzenia jeden z oficerów rzekł do głównodowodzącego:

-          Panie generale! On przesyła wiadomość! – Po tych słowach włączył głośniki, w których rozległ się ochrypnięty głos przemawiający w obcym dla Terran języku.

-          Ku***, nic nie rozumiem! - Zagrzmiał generał – włączcie jakiegoś tłumacza!

-          ...mamy wspólnego wroga – Zergów. Zjednoczmy siły obu naszych wspaniałych cywilizacji, a zniszczymy najeźdźcę, który nawiedził i niszczy wasze światy. Czekamy na waszą odpowiedź.

-          To język Protosów. Pomogli Mengskowi w układzie Mar Sara. Nie sądzę aby mieli złe zamiary. – poinformował oficer

-          Tu generał Duke – wtrącił się generał – jestem dowódcą terrańskiej floty krążowników Behemotów i jednocześnie jestem odpowiedzialny za tą planetę. Moim obowiązkiem jest jej chronić. Biorąc pod uwagę to, że uratowaliście to miasto przed Zergami i nie macie wrogich zamiarów, przyjmuje waszą propozycję współpracy, gdyż przyda nam się każdy sojusznik. Witajcie w naszym świecie! – Po tych słowach nastąpiła długa cisza, w której cała załoga krążownika zamarła w oczekiwaniu. Po chwili odezwał się ten sam ochrypły głos:

-          Dziękujemy za gościnę. Nasi najlepsi wojownicy wspomogą waszą armię w konfrontacji z wrogiem. Zwą mnie Arbitrem i jestem protosiańskim Sędzią. – W tej chwili pod nim pojawiło się kilkadziesiąt jednostek protosiańskich.

Najmniejsi wzrostem przypominali Terran, lecz mieli inaczej zbudowane twarze oraz posiadali inną broń. Ich głowy były podłużne, zasadzone na krótkiej szyi. Ich oczy były większe niż u Terran, a na twarzy malowały się spore blizny po walkach. Bronią, którą operowali były „psioniczne ostrza”. Zasilane były one energią psi, która tworzyła niezniszczalne ostrze wychodzące z ramienia Zealota.

Innymi jednostami były podobne do pająków maszyny sterowane przez inwalidów wojennych, których ciała zostały wbudowane w egzoszkielet Dragona.

Najważniejszymi jednostkami i zarazem najwyższymi rangą byli Templariusze, którzy poruszajac się lewitowali w powietrzu. Byli bardzo doświadczeni w rzemiośle wojennym oraz posiadali kilka charakterystycznych dla siebie umiejętności.

-          Oto nasi zasłużeni wojownicy. Niechaj posłużą wam jako ochrona dla waszego miasta, podczas gdy wy będziecie odbudowywać swoją potęgę. – Po tych słowach Arbiter odleciał w stronę gór, a wojownicy rozeszli się we wszystkie strony zajmując miejsca dogodne do obrony miasta. Można by powiedzieć, że je otoczyli.

 

Rozdział 2

              Wstrząśnięty generał Duke usiadł w swoim ekstremalnie wygodnym fotelu i przez chwilę wpatrywał się w sufit. Jego rozmyślania przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Dowódca zwrócił się do oficera:

-          Słucham

-          Oto raport o zniszczeniach, sir! – Mówiąc to położył na biurku plik 30 stron z informacjami.

-          Obawiam się, że nie chcę go oglądać – rzekł pochmurnie generał, lecz mimo to sięgnął po kartki.

W 30 stronach najważniejszymi informacjami były:

 

„Liczba zabitych wrogów – 612 jednostek              w tym:

                                                                                    593 zerglingi

                                                                                    17 hydralisków

                                                                                    2 ultraliski

 

Utracone jednostki – 130 jednostek              w tym:

                                                                      70 komandosów

                                                                      3 goliaty

                                                                      7 czołgów

                                                                      1 myśliwiec

                                                                      3 SCV

                                                                      46 zabitych cywili

 

Utracone budynki:              1 koszary

                                          3 budynki zaopatrzenia

                                          6 bunkrów

                                          bardzo ciężko uszkodzona fabryka”

 

-          No to przeholowaliśmy – rzekł z uśmiechem Duke.

-          Jakie rozkazy? – Zapytał podwładny

-          Hm – generał zamyślił się. Skoro Zergowie zniszczyli budynki zaopatrzenia, musimy je jak najszybciej odbudować, gdyż nie będzie można wyżywić naszych ludzi. Trzeba też jak najszybciej stworzyć obronę, ponieważ sądzę, że to nie jest ostatni atak Zergów.- Zwiększyć wydobycie minerałów, odbudować budynki zaopatrzenia i naprawić tą fabrykę zanim się sama rozleci.

-          Tak jest, sir! Coś jeszcze?

-          Przy samym wejściu do miasta wybudujcie koszary oraz po bokach budynki zaopatrzenia. Za nimi blisko szczelin między tymi budynkami macie zbudować 4 bunkry i jak najszybciej obsadźcie tam Komandosów. Tym razem nie wpuścimy Zergów do miasta! Budować także goliaty, czołgi oraz myśliwce.

 

Rozdział 3

Od wydania rozkazu minęły 4 tygodnie. Zniszczenia zostały prawie w całości usunięte i zastąpione fortyfikacjami. 2 Bunkry mają już swoich Komandosów. SCV budują kolejne 2. Blisko centrum miasta tworzone są Goliaty oraz czołgi, a po bokach Myśliwce.

              Duke otrzymał raport o szkoleniu nowych jednostek w chwili, gdy rozmawiał z admirałem floty naziemnej.

-          Przepraszam, że przeszkadzam, sir.... – Powiedział podwładny

-          Co? – Spytał wieśniacko generał.

-          Oddaję raport o naszych siłach w pana ręce – odrzekł lekko sfrustrowany oficer, po czym wyszedł z pokoju.

-          ... świetnie, po prostu świetnie! – Rzekł Duke z ironią – w ciągu miesiąca wytrenowaliśmy zaledwie 30 Komandosów i 5 Ognistych Nietoperzy! (Co za łamagi – pomyślał generał). Na szczęście mamy kilka czołgów i Goliatów na zapleczu. Ooo, kto kazał robić Statki Desantowe!? NIE WYDAŁEM TAKIEGO POLECENIA! A zresztą, co mnie to.

Do uszu Duke’a doszedł krzyk łącznika:

-          Panie generale! Sędzia przesyła wiadomość!! – Powiedział, po czym włączył sprzęt.

-          Szlachetni Terranie – odezwał się ten sam chropowaty i zimny głos – Conclave wydało nam polecenie, aby atakować i przejąć tymczasową siedzibę Zergów. Prosimy was, abyście wysłali wszystkie możliwe jednostki oprócz tych, które bronią waszego miasta. Wróg znajduje się na północ od bramy wejściowej do waszej metropolii. Nasi obserwatorzy już przeszukują ich bazę. Atak rozpoczniemy o wschodzie słońca. Bądźcie gotowi.

Rozpoczęły się przygotowania do drogi. Składano czołgi, nalewano do nich paliwa itp.. Niektórzy z czołgistów byli takimi maniakami, że polerowali swoje „bryki”.

Kilka godzin przed wchodem słońca wszystkie dostępne jednostki Terran wyruszyły w pobliże pagórka, zza którego wyłoniły się Ultraliski oraz gdzie zginął pilot Myśliwca.

Przed wymarszem wojsk generał Duke rozmawiał z dowódcą sił powietrznych:

-          Cieniutko! Tylko 6 Myśliwców?! No i te transportowce... Chociaż czy ja wiem. Może to jednak nie będzie zły pomysł. – Szepnął do ucha podwładnemu treść swojego pomysłu.

-          Hm... To może się udać, sir! – Odrzekł kapitan

-          Wykonać!

Do 3 dostępnych statków desantowych wjechały 4 czołgi i 6 komandosów oraz 2 Ogniste Nietoperze. Po załadunku statki ruszyły w stronę gór eskortowane przez 4 myśliwce. 2 Pozostałe ruszyły razem z piechotą w stronę siedziby Zergów.

Jednostki sojuszników można było dostrzec już po kilkunastu minutach marszu. Odległość między nimi była jednak znaczna, więc obie armie spotkały się dopiero pół godziny później.

Nad potężną armią Protosów złożoną z Zealotów i Dragonów unosiły się wielkie statki dowodzenia zwane Lotniskowcami. Same w sobie nie posiadały żadnej broni, lecz były olbrzymim hangarem dla mniejszych myśliwców, które wylatywały z niego i atakowały wroga. Statkami eskorty byli Zwiadowcy. Ich atak był podobny do ataku Terrańskich Myśliwców, jednakże Zwiadowcy byli inaczej zbudowani i mieli inną broń.

Między jednostkami naziemnymi krążył unoszący się w powietrzu Templariusz. Można też było zauważyć kilka Rozbójników (podobne do lotniskowców w sposobie ataku).

Po dotarciu na miejsce spotkania Sędzia wysłał wiadomość dowódcy Terran o postępowaniu w czasie ataku na Zergów. Wyjaśnił sposób ataku i pozycje jednostek zergiańskich.

Formowanie szyku zajęło Terranom kilka minut. Na czele ustawione były czołgi i Goliaty. Pomiędzy nimi w gotowości stali Komandosi i reszta piechoty. Na rozkaz dowódcy 24 czołgi weszły w stan oblężniczy i skierowały swoje działa na pagórek, za którym znajduje się wróg. Po chwili Sędzia wysłał ostatnią wiadomość przed bitwą:

-          Wielcy Terranie! Nasi Templariusze wywabią wroga z kryjówki, lecz będziecie musieli zaczekać z atakiem dopóki transportowce nie zabiorą ich ze strefy zagrożenia. Powodzenia!

Z armii Protosów wyszło 6 unoszących się w powietrzu gości i podążyło w kierunku wzgórza. 2 Transportowce poleciały za nimi. Po kilku minutach żołnierze zauważyli nad siedzibą Zergów strzelające z chmur błyskawice. Była to specjalna umiejętność Templariuszy. Jak się później okazało, zniszczonych zostało około 100 zerglingów z 400 jednostek. Reszta rozwścieczona ruszyła zmasowanym atakiem na Templariuszy, którzy w wielkiej panice uciekali w kierunku transportowców.

Złość wroga była jednak tak wielka, że doganiając ostatniego Templariusza, który nie zdążył wsiąść, lingi rozszarpały jego ciało na kawałki.

W tej sekundzie wszyscy wojownicy klasy Zealot opuściły głowy na znak żałoby po utraconym towarzyszu i zapaliły psioniczne ostrza, a w ich oczach widać było bezgraniczną nienawiść.
              W chwili śmierci ostatniego Templariusza Terrańskie czołgi otworzyły zmasowany ogień do wybiegających z kryjówki zerglingów, zabijając jedną czwartą.

Na widok czołgów Nadświadomość rozkazała Zerglingom rozbiec się i atakować ze wszystkich stron. To była przyczyna, przez którą następne salwy trafiały tylko pojedyncze jednostki. Widząc bezradność czołgów, dowódca nakazał zmienić je na moduł mobilny i przygotować się do odparcia ataku.

Kilka sekund przed konfrontacją Protosi w szale wojennym ruszyli na nacierającego wroga. Widząc to Terranie postąpili podobnie. Czołgi osłaniały garstkę komandosów, które odpędzały lingi od Goliatów.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin