Pięć razy be.doc

(36 KB) Pobierz
Pięć razy be

                 Pięć razy be

 

Rozmowa z Panią prof. Joanną Senyszyn - posłanką SLD, najlepiej ubraną kobietą w parlamencie, damą w każdym calu, wybitną intelektualistką, erudytką i... antyklerykałką. Aż miło posłuchać!

 

Marek Szenborn: - Pani poseł, co z tą lewicą? Umiera, czy tylko jest w odwrocie?

Joanna Senyszyn: - Na to pyta­nie nie można odpowiedzieć jedno­znacznie. Niewątpliwie trzeba zacząć od tego, że lewica nie realizowała swo­ich wyborczych obietnic. Kiedy zoba­czyła, że ma czterdzieści procent po­parcia, to doszła do wniosku, iż pra­wie wszyscy ją kochają. Zrodziła się więc pokusa, aby SLD kochało sie­demdziesiąt procent albo i więcej. Ale z prawie 40 proc. zostało „prawie", a później było tylko gorzej. Co zatem zrobić? Być ekumeniczną, czyli niko­mu się nie narazić. A jeśli już się na­razić, to tym, którzy są najwierniejsi.

-

Czyli swoim...

-  Oczywiście, że swoim. To jest dokładnie ten sam mechanizm, jaki obserwujemy w związkach między ludzkich. Najwięcej przykrości spra­wiamy tym, którzy nas kochają, na­tomiast chcemy zyskać przychylność obcych i obojętnych. Bezsensownie nie dbamy o najwierniejszych, licząc, że tacy pozostaną zawsze. To złud­na kalkulacja. Jeszcze większym błę­dem było przykręcenie śruby więk­szości społeczeństwa. Tymczasem partia lewicowa ma za zadanie przy­kręcanie tej śruby elitom, na przy­kład Kościołowi i bogatym przedsię­biorcom. Jeśli mówimy o Kościele, to wielkim błędem było zawarcie z nim swoistego paktu o nieagresji za cenę nie torpedowania polskiej akcesji do Unii Europejskiej. Po prounijnej wypowiedzi papieża Episko­pat RP i tak nie odważyłby się sprze­ciwiać unijnemu referendum, ale szefowie SLD woleli dmuchać na zimne. Poza tym mieliśmy i mamy przeciw sobie także media.

 

- Media? Pani żartuje. Wszak prawica  krzyczy, że  media  są z gruntu lewicowe.

-  To mit. Moda na poprawność prawicową stała się u nas faktem. Ce­lują w niej zwłaszcza neofici, którzy niegdyś byli beneficjentami poprzed­niego systemu, a teraz są nadgorliwi w drugą stronę. Nazwiska Król czy Balcerowicz mówią same za siebie. Media z upodobaniem tropią aferzy­stów po lewej stronie, choć po pra­wej też ich nie brakuje.

 

-- Kilka dni temu na konferencji  w Senacie za­słynęła Pani ' określeniem Kościoła ka tolickiego jako pięć razy be. Pro­szę Czytelnikom rozszyfrować ten skrót myślowy.

- Po pierwsze - Kościół jest BO­GATY, z czym zgodzą się chyba na­wet najwierniejsi jego synowie i córy. Chociaż oni akurat się z tego cie­szą... Według szacunków, to najbar­dziej majętna instytucja w Polsce i naj­większy posiadacz ziemski. Ma wię­cej, niż przed wojną. No i jest zwol­niony z wielu obciążeń fiskalnych. Ko­ściół kłuje w oczy bogactwem.

Po drugie - Kościół jest BEZ­KARNY. Wszelkie nieprawości, przekręty, afery uchodzą mu płazem, bo prokuratury i sądy boją się takich spraw jak ognia. Jeszcze długo u nas oskarżenie księdza będzie postrzega­ne jako wojna z Panem Bogiem, a tego żaden prokurator ani sędzia nie chce. Więc lepiej cicho sza! Na­wet księża, którzy molestują seksual­nie czy biją swoich wychowanków, po­zostają często poza zasięgiem ramie­nia sprawiedliwości lub jego dotknię­cie jest bardzo słabe. Dyrektorzy szkół to przecież też tylko ludzie, więc naj­częściej wolą milczeć.

Po trzecie - Kościół jest BEZIDEOWY. Dla doraźnych korzyści jest gotów zawrzeć pakt nawet z dia­błem, czyli w jego mniemaniu z lewi­cą. Tak jest od stuleci. Przecież taki kościół nie leżał u podwalin religii katolickiej. Powstał dopiero wówczas, gdy kler zorientował się, że prawo dzie­dziczenia - a więc oddawania ma­jątków - przechodzi na dzieci kar­dynałów, biskupów, prałatów i ple­banów. To bolało i z tym trzeba było walczyć. Tak powstało bezżeństwo nieznane na początku chrze­ścijaństwa. Nie inaczej jest dziś, bo jeśli ludzie nie przestrzegają po­stów, to Krk oświadcza, że w wigi­lię nie trzeba już pościć.

Po czwarte - Kościół jest BEZ­DUSZNY. Nie żywi litości wobec biednych, którzy nie mają za co pochować swoich bliskich. Płacz i płać. Znane są też przypadki, że aby odzyskać jakiś budynek, niby swoją wcześniejszą własność - nie wahał się wyrzucić na bruk sierot z umiesz­czonego w owej nieruchomości domu dziecka. Takie przykłady braku ludz­kich odruchów można mnożyć.

Po piąte wreszcie - Kościół jest BEZCZELNY. Krytykuje wszystkich i wszystko, nazywa lewicę betonem, szczekającymi pieskami, przebąkuje, że lekarstwem byłby tylko kwas sol­ny, a każdą krytykę z drugiej strony nazywa atakiem na Boga i religię. I to jest właśnie skrajna bezczelność. A przecież Kościołowi, według Ewangelii, wystarczyłyby tylko dwa be - BOGOBOJNOŚĆ i BEZINTERE­SOWNOŚĆ. Ale to marzenia.

 

- Aie jednak Kościół sprawu­je w nas/ym kraju rząd dusz...

Przeciwnie, ten rząd dusz wymyka mu się z rąk. Coraz bardziej. Badania dowodzą, że większość kato­lików ud dawna nie stosuje się do zakazów hierarchów. Na przykład w takich dziedzinach jak seksualizm, ludzie jawnie już używają zakazanych  środków antykoncepcyjnych, i upra­wiają seks przedmałżeński. Kościół chce to sobie jakoś zrekompensować, więc ucieka w bogactwo, w dobra doczesne. Wi­docznie księża nic wierzą w raj po śmierci i chcą go sobie stworzyć na ziemi.

 

- Pomaga mu w tym SLD. Nie tak dawno Pa­ni były szef pojechał do Gdańska i   prałatowi >. Jankowskiemu wręczył na tacy koncesję na wydobycie bursztynu.

- Tu znów zahaczamy o to, o czym już mówiłam. Jeśli ktoś chce być ko­chany przez wszystkich, to może się okazać, że nie jest kochany przez ni­kogo. Dobrym przykładem jest tu pre­zydent Kwaśniewski. Jeszcze niedaw­no miał poparcie ponad 80 proc. spo­łeczeństwa, a dziś nie ma nawet 50.

 

- Niektórzy proponują rozwią­zanie SLD, aby na jego gruzach stworzyć nową lewicę. Czy Pani to odpowiada?

-  To bzdury. Nie jestem nawet pewna, czy słuszne było rozwiązanie PZPR. W końcu mielibyśmy półtora miliona członków, którzy pozostali w partii do słów „sztandar wyprowa­dzić". Co ciekawe, ja byłam jednocze­śnie członkiem PZPR i Solidarności i jakoś specjalnych przykrości z te­go powodu nie miałam.

 

Czy istnieje w takim razie jeszcze jakaś możliwość, jakaś szansa, że SLD odbije się od dna?

- Tak. Poprzez uświadomienie spo­łeczeństwu, że lewica jest taka, jaka jest, ze wszystkimi jej ułomnościami... Ale prawica będzie stokroć gorsza.

 

Czyli pokazanie, jak będzie wyglądała Polska pod rządami Giertychów?

- Dokładnie tak. Niestety, nie ma wyjścia, naród musi to jakoś przeżyć i odczuć na własnej skórze.

 

Czy jest Pani za wyprowadze­niem religii ze szkól?

-  Oczywiście. To nie jest religia, to jest indoktrynacja dzieci i mło­dzieży, dlatego coraz więcej młodych ludzi ma poglądy skrajnie prawicowe i konserwatywne - tłoczone do głów od najwcześniejszego dzieciństwa.

 

Czy nie trzeba było powie­dzieć Kościołowi stop na począt­ku rządów lewicy?

-  Lepiej późno niż wcale, po­wiedział dziadek, spóźniając się na pociąg.

 

A jednak najpierw baliście się Kościoła, a teraz sondaży. Za­wsze między młotem a kowadłem...

- Ma pan rację. Strach jest złym doradcą.

 

Czy miała rację Magdalena Środa, krytykując Kościół?

-         Całkowitą. Kościół sprzyja patriarchatowi. dominacji mężczyzn, na przykład nie dopuszcza kapłaństwa kobiet - bez żadnego logicznego uza­sadnienia. Potem mówi o równości w rodzinie. To zwykła hipokryzja.

 

- Czy nie sądzi Pani, że dzie­je się tak za sprawą obecnego pontyfikatu, który zdaniem wie­lu cofnął świat daleko przed So­bór Watykański II?

- Niewątpliwie. Papieże dzielą się na takich, którzy chcieli dostosować Rzym do świata, i na takich, którzy pragnęli, by świat wyglądał tak jak Rzym. Obecny papież zalicza się do • tej drugiej kategorii. Szkoda...

-

Czytuje Pani „Fakty i Mity"?

-  Często i z przyjemnością. Po­zdrawiam Waszych Czytelników.

 

MAREK SZENBORN Fot. Autor

Zgłoś jeśli naruszono regulamin