Za garść dolarów więcej (CD1).txt

(19 KB) Pobierz
0:01:25:ZA KILKA DOLARÓW WIĘCEJ
0:03:48:"Tam, gdzie życie jest nic nie warte
0:03:51:mierć, czasami, ma swojš cenę.
0:03:54:Włanie dlatego|pojawili się łowcy nagród."
0:04:12:Bilety.
0:04:14:Bilety, proszę.
0:04:23:Dziękuję. Bilety.
0:04:26:Czy daleko jest do Tucumcari?
0:04:28:Powinnimy tam dojechać|za 3-4 minuty.
0:04:30:Dzięki.
0:04:32:Proszę mi wybaczyć,|ale pan jest w błędzie.
0:04:35:Usłyszałem, że zmierza pan do Tucumcari.
0:04:38:Znam dobrze te okolice i powiem panu,|że jest pan w niewłaciwym pocišgu.
0:04:45:Postój najbliższy Tucumcari to Amarillo.
0:04:48:Powinien pan wysišć w Santa Fe|i wsišć w pocišg powrotny do Amarillo...
0:04:52:tak najszybciej dostanie się pan|tam, dokšd zmierza.
0:04:58:Bo widzi pan, ten pocišg|nie zatrzymuje się w Tucumcari.
0:05:12:Ten pocišg zatrzyma się w Tucumcari.
0:05:40:Bez paniki!
0:05:43:Czemu stajemy?|Co się zepsuło?
0:05:45:Kto pocišgnšł za hamulec bezpieczeństwa.
0:05:58:Hej, panie, nie możesz pan tak sobie|pocišgnšć za hamulec bezpieczeństwa i wysišć.
0:06:02:Dlaczego zatrzymałe pan pocišg?|jeli chcesz pan wysišć...
0:06:06:Cóż, kompania kolejowa|z pewnociš uwzględniłaby...
0:06:09:proby pasażerów...|żeby mogli wysišć...
0:06:13:Ja już wysiadłem. Dziękuję.
0:06:18:W porzšdku, ruszamy!|Naprzód!
0:06:55:Guy był tu osobicie|i dorysował te dwa zera.
0:06:59:Wciekł się, gdy zobaczył,|ile za niego dajš.
0:07:02:Powiedział "Żałosny tysišc kawałków|za mnie to stanowczo za mało.
0:07:06:Jestem wart dużo więcej"
0:07:09:Powiedział tak i wtedy dodał|zera po tysišcu.
0:07:13:Nie ma tu nikogo z jajami,|żeby zmierzyć się z mordercš, co?
0:07:24:Przynajmniej...
0:07:26:było tak do teraz.
0:08:10:Gdzie on jest?
0:08:26:Gdzie on jest?
0:08:37:Nie mam pojęcia|gdzie mógłby być dzisiaj.
0:09:01:- Stój.|- Ale ten facet...
0:09:03:- Stój, powiedziałem.|- Auu, to boli.
0:09:06:- Więc rób, jak ci każę.|- Przestań!
0:09:09:Widzisz, przez ciebie upuciłam mydło.
0:09:13:Czekaj, ja ci pomogę.
0:09:19:Widzisz? Co to?
0:10:03:Pani wybaczy, madam.
0:11:37:Zabiję cię za to.
0:11:50:Proszę bardzo.|Tysišc dolarów.
0:12:03:Co wiesz o Cavanagh?
0:12:06:Jaki tydzień temu|widziano go w White Rocks.
0:12:09:Dzięki.
0:12:11:Jeli to cię zainteresuje...
0:12:13:kto jeszcze tu był|pytał mnie o niego.
0:12:17:Kto?
0:12:18:Nigdy wczeniej go nie widziałem.
0:12:21:Nasywa się Monco.
0:13:48:Ognia?
0:13:52:Znasz Baby Cavanagh?
0:13:58:Powiedz mi, gdzie|go można teraz znaleć?
0:14:07:Tam, przy tamtym stole.
0:14:10:Siedzi plecami do ciebie.
0:14:16:Dzięki.
0:15:23:Dwie karty.
0:16:05:Nie słyszałem, jaka jest stawka.
0:16:10:Twoje życie.
0:16:41:Przeżyjesz lub umrzesz|- twój wybór.
0:16:47:Puć go!
0:17:26:Dwa tysišce dolarów.|Kupa forsy.
0:17:29:Zarabiałem je przez trzy lata.
0:17:32:Powiedz mi, czy szeryf|nie powinien być odważny, lojalny...
0:17:36:i, przede wszystkim, uczciwy?
0:17:39:Tak, taki włanie powinien być.
0:17:54:Mylę, że ludzie|potrzebujš nowego szeryfa.
0:20:57:Hughie.
0:21:35:Jak się masz, Nino?
0:21:37:Lepiej, gdy cię zobaczyłem.
0:21:52:No, dalej.
0:22:16:Otwieraj.
0:22:36:- Co jest? Kto tam?|- Rodriguez, panie.
0:23:12:Ty. Chod tu.
0:23:30:Pozwalam ci żyć, bohaterze.
0:23:32:Żeby mógł powiedzieć wszystkim,|że widziałe, co się stało.
0:24:31:Dla wszawej forsy.
0:24:41:Wzišłe pienišdze|za wsadzenie mnie za kratki.
0:24:46:Powinienebył mnie zabić|kiedy miałe okazję.
0:24:49:Tak by było lepiej dla ciebie.
0:24:52:I dla nich.
0:24:58:Ile ma chłopak?
0:25:03:Zapytałem, ile ma chłopak?
0:25:06:Skończył 18 miesięcy.
0:25:10:Włanie tyle byłem w pierdlu.
0:25:15:Użyłe nagrody za mnie...
0:25:18:żeby założyć rodzinę.
0:25:22:I dlatego czuję,|że twoja rodzina jest po częci moja.
0:25:27:Teraz zabiorę mojš częć.
0:25:29:Na zewnštrz.
0:25:34:Oni sš niewinni. Proszę, pozwól im odejć|To byłem ja. Wiesz to.
0:26:07:Wiem. Jestem pewien,|że wystarczajšco mnie nienawidzisz.
0:26:34:Tym razem dam ci szansę.|Możesz mnie zastrzelić, ale nie w plecy.
0:26:40:Puć go.
0:26:48:Zacznij, jak przestanie grać.
0:26:52:Mylisz, że dasz radę?
0:26:57:Zaczynajmy.
0:28:55:Teraz.
0:29:36:- Sprawd te liczby jeszcze raz.|- Tak, proszę pana.
0:29:42:Dzień dobry panu. Miłego popołudnia.
0:29:44:Mortimer.
0:29:47:- Douglas Mortimer.|- Mortimer. Z Virginii, czyż nie?
0:29:50:- Z Caroliny.|- Zgadza się, z Caroliny.
0:29:53:Czy mógłbym jako pomóc?
0:29:55:- Szukam najlepszego banku.|- A dokładniej?
0:30:01:To ma być największy|i najbezpieczniejszy bank w okolicy.
0:30:04:Cóż, panie Mortimer,|Chcę pana zapewnić, że nasz bank...
0:30:07:ma wszystko...|pełnš ochronę, jakiej pan szuka.
0:30:10:Nie wštpię w to, ale mam|dużš sumę do zdeponowania.
0:30:13:Przypućmy, że jestem bandytš.
0:30:18:Bandytš?
0:30:20:Bardzo niebezpiecznym bandytš|z bandš zabójców.
0:30:23:Który bank najtrudniej|byłoby mi okrać?
0:30:28:W takim przypadku|sugerowałbym bank w El Paso.
0:30:32:Nawet Indio nie odważyłby się|go zaatakować.
0:30:34:To nie bank.|To istna forteca.
0:30:41:O której odchodzi najbliższy pocišg|do El Paso?
0:30:44:O 11.30. Wylę telegram|do mojego kolegi...
0:30:46:z banku w El Paso|że pan wkrótce przybędzie.
0:30:49:Dzięki.
0:31:16:Szanowny panie. Kapitanie.|Generale. Witamy.
0:31:19:Potrzebuje pan stajni albo pokoju?|Może chce pan wzišć kšpiel?
0:31:22:Nazywam się Fernando.|Stajnia jest tutaj.
0:31:25:A to jest pana hotel.
0:31:28:Dlaczego ten hotel|a nie inny?
0:31:30:Z pewnociš gdzie indziej nie podobałoby|się panu tak jak tutaj, senor.
0:31:33:Przez połowę nocy|strzelałby pan do karaluchów.
0:31:37:W tym hotelu|pokoje kosztujš mniej.
0:31:39:I jest włacicielka, senor.
0:31:43:- Zamężna?|- Tak, ale nie przejmuje się tym.
0:32:04:Tam jest bank. Jak tylko zdobędę forsę|to jš tam złożę.
0:32:07:Cóż, najpierw będziesz musiał|jš zarobić.
0:32:11:Mam tu dla ciebie 50 centów|jeli dasz mi znać...
0:32:14:gdy kto, kogo nigdy wczeniej nie widziałe|w El Paso przyjedzie do miasta.
0:32:19:W hotelu, senor.|Obcy włanie stamtšd wyszedł.
0:32:29:Gdzie się zatrzymał?
0:32:40:W hotelu.
0:32:46:Daj mi znać, jeli zobaczysz|jeszcze jaki obcych.
0:32:48:Jasne, senor.
0:33:06:- W czym mogę panu pomóc?|- Chcę pokój na górze po prawej.
0:33:09:Przykro mi, ale jest zajęty.|To bardzo le.
0:33:13:Hotel jest wypełniony po brzegi.|Bardzo mi przykro.
0:33:15:Pokój, który pan chce, to nasz najlepszy.|Zawsze jest zajęty.
0:33:19:Przez kogo?
0:33:21:Sprawd rejestr.
0:33:23:Mary!
0:33:26:Mieszka tam senor Martinez.
0:33:37:- Teraz jest wolny.|- Jest zajęty!
0:33:41:Sprawdzę to.
0:33:48:Co za brutalna bestia!
0:33:52:Jest przystojny, czyż nie?
0:33:58:Jeste wstrętna!
0:34:12:Właciciel, szybko! Mój rachunek!
0:34:15:Chcę mój rachunek!
0:34:19:- Zanim on zejdzie, daj mi mój rachunek.|- Nie ma potrzeby sprawdzać.
0:34:22:Wszystko będzie dobrze.|Zaraz dostaniesz inny pokój.
0:34:25:Ten jest najlepszy w całym hotelu.|Dajmy mu apartament dla nowożeńców.
0:34:29:Nie, Mary, rachunek.|Chciałbym zostać, ale nie mogę.
0:34:31:- Proszę nie odchodzić, panie Martinez.|- Mam spotkanie gdzie indziej.
0:34:38:Tak, senor, czego pan sobie życzy?
0:34:46:Nie noszę ich.
0:34:48:Jestem zaszczycony, że o mnie pomylałe.|Dziękuję.
0:35:30:Spójrz na to.
0:35:57:Witajcie, przyjaciele.
0:36:00:Witaj, Indio.
0:36:02:Przybyłem tak szybko,|jak tylko mogłem.
0:36:05:Indio wzywa,|Groggy natychmiast przybywa.
0:36:08:A Sancho?
0:36:09:Jeli czekasz na Sancho, pójdę po niego|i wrócę za jakie cztery lata.
0:36:13:Jest w więzieniu, zostały mu jeszcze cztery lata.
0:36:23:To le.|Dla niego, ale nie dla nas.
0:36:27:Facet, który dał się złapać|nie zasługuje na szacunek, co?
0:36:32:Tak to już jest...
0:36:35:Teraz słuchajcie.
0:36:41:Bank w El Paso.
0:36:44:Spójrzmy.
0:36:45:Powiedzmy, że jestemy w rodku|Nino to sejf.
0:36:51:Który waży trzy tony|i nie da się otworzyć dynamitem.
0:36:55:Tam jest częć z dwoma kasjerami.
0:36:58:To jest biurko menadżera.
0:37:01:Tam z tyłu jest gablotka|z butelkami...
0:37:04:z drinkami|dla ważnych klientów.
0:37:09:Tam jest główne wejcie, a naprzeciwko|zbudowali podwójnš cianę.
0:37:13:Co się dzieje, Groggy?
0:37:15:Powiedzmy, że już zabilimy|dwóch kasjerów i menadżera.
0:37:19:Przez kilka minut|ty będziesz szefem banku.
0:37:23:I co teraz?
0:37:26:Tracimy czas.
0:37:30:Racja, strata czasu.|Szczególnie, Groggy, wysadzanie...
0:37:33:tego przeklętego stalowego sejfu.|Musielibymy użyć tyle dynamitu...
0:37:37:że cały ten cholerny bank|wyleciałby w powietrze.
0:37:40:I wy wszyscy razem z nim.
0:37:43:Po za tym, to że tam jest sejf|nie musi oznaczać...
0:37:48:że sš w nim pienišdze.
0:37:52:Żebycie lepiej zrozumieli, o co mi chodzi...
0:37:56:Opowiem wam|uroczš historyjkę.
0:38:03:Dawno temu|był sobie stolarz.
0:38:08:Mylicie, że stolarzowi|nie może się trafić większa kasa, co?
0:38:11:I tu się mylicie.
0:38:15:Temu się trafiła,|bo budował sejfy.
0:38:21:Był sobie raz bankier...
0:38:23:który chciał, żeby jego żelazny sejf...
0:38:26:wyglšdał jak drewniana komoda.
0:38:32:Znalazł więc bankier naszego stolarza...
0:38:34:i zlecił mu tę robotę.
0:38:40:Los chciał, że pewnego dnia...
0:38:42:stolarz trafił do El Paso.
0:38:45:Odwiedził tamtejszy bank|i co zobaczył?
0:38:49:Komodę.
0:38:52:To była ta komoda,|od razu jš rozpoznał.
0:38:55:Od tego dnia|nie mógł pracować.
0:38:58:Szkoda, bo...
0:39:01:miał jeszcze co do zrobienia.
0:39:04:To był szalony pomysł.
0:39:07:I wcišż jest
0:39:13:Położyć ręce na tych pienišdzach.
0:39:16:Wejć tam i zgarnšć forsę.
0:39:20:Tak, mylicie, że stolarz|miał szczęcie.
0:39:24:Że miał szczęcie,|że wszedł do tego banku.
0:39:26:Niestety...
0:39:30:Jego fart się skończył pewnego dnia.
0:39:32:Bo póniej...
0:39:35:już...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin