Bukowiecki Sensorita e ferty.txt

(29 KB) Pobierz
Aleksander Bukowiecki 

Sensorita & Ferty 

- No i masz - powiedzia�a cicho Sensorita, gdy go�� stan�� na progu, 
maj�c w tle iskrz�ce rubinowo w �wietle zawieszonej nad drzwiami czerwonej 
latarni przecinki padaj�cego deszczu. 
- C� - odrzek�a Ferty. 
Feny lubi�a studenta Makre za Poezj�, radc� Nowaka za Sztuczki, 
privatdocenta Sibeliusa za To, a porucznika Lonta za Nic. Tak w�a�nie: za 
Nic, za niereprezentowanie �adnej z wyrafinowanych czy te� brutalnych 
szk�. Porucznik czarnych huzar�w Lont przychodzi�, by wyj�� po trzech 
minutach - tak samo idealnie zapi�ty i szamerowany jak przedtem. Nawet 
w�sa nie podkr�ca�. �mi� tylko, schodz�c po schodach, swoje cygaro, kt�re 
w trakcie odk�ada� na chwil� na brzeg popielniczki (musia�a by� zawsze pod 
r�k�) i kt�re przez ten czas nigdy nie zd��y�o wi�cej jak centymetr swej 
d�ugo�ci przetworzy� si� w popi�. Jego w�a�ciciel spala� si� znacznie 
szybciej, lecz Feny bynajmniej to nie przeszkadza�o. Na dole porucznik 
wypija� na stoj�co jeden ma�y koniak z wisienk�, regulowa� rachunek przy 
kasie, za kt�r� kr�lowa�a Mamcia i - znika�. Sensority nie odwiedza� 
nigdy. Feny co� o tym s�ysza�a, dlaczego. Podobno kiedy� bawi� u niej, a 
Sensorita - jak to ona - pomys�owa w zmys�owo�ci i zmys�owa w 
pomys�owo�ci, pr�bowa�a stosowa� jakie� Gry, jakie� Przed�u�ania, posun�a 
si� nawet do Delikatnego Oporu, Przekomarza�, ba - usi�owa�a zach�ci� 
go�cia do nieprzystojnej Gonitwy po ciasnym pokoiku, a to zn�w nie chcia�a 
odpi�� podwi�zki i tak dalej. Zrobi�a si� z tego straszna awantura, m�g�by 
nawet po�ar wybuchn��, bo Lont, w�ciek�y jak sam genera� w czasie 
nieudanej inspekcji, zbieg� z hurmem po schodach, Sensorita w rozkosznym 
dezabilu (gorset wp� rozsznurowany, podwi�zki wp� odpi�te, falbanki 
rozszczebiotane) za nim a� na ulic�, w cicho padaj�cy �nieg, ale on 
odjecha� fiakrem co szkapa wyskoczy, za Sensorit�, zza kontuaru kasy 
wyfrun�a Mamcia, gubi�c lorgnon - a wszyscy zapomnieli o tl�cym si� 
cygarze w pokoju, str�conym na pod�og� wskutek nieostro�nych i zgo�a 
niepotrzebnych - powiedzia�a p�niej Mamcia, podnosz�c z pod�ogi szk�a 
rozdeptane przez kogo� na proszek - harc�w tej 1 a t a w i c y . Tak to 
by�o. 
Tylko Alec �mia� si� potem serdecznie, klepi�c si� po udach i wo�aj�c: 
- No, to si� przynajmniej uda�o! Mocna scena, co! Ten �nieg za 
drzwiami, studz�cy nami�tno�ci. Oddalaj�ce si� latarnie doro�ki i tak 
dalej. Dobre! Przynajmniej si� nie nudzi�y�cie. 
A nudzi�y si� cz�sto, istotnie. Alec, weso�y i pe�en fantazji zajmowa� 
si� jednak nimi rzadko, coraz rzadziej. Sensorita nieraz o�wiadcza�a 
ostentacyjnie, �e ma go w nosie. Lecz bardziej uczuciowa i t�skliwa Ferky, 
maj�c ju� w ko�cu dosy� studenta, privatdocenta, radcy i ich wszystkich z 
ich wszystkimi raz na zawsze ustalonymi cechami, a ju� zw�aszcza doktora 
Umara, siada�a, by napisa� list. Sensorita towarzyszy�a jej wtedy 
milcz�co, z nad�san� min�, czasem w zamy�leniu ruchem d�oni unosz�c swe 
rozpuszczone w�osy, to zn�w dra�ni�c leciutko palcami koniuszki swych 
uniesionych gorsetem piersi (bez jakiegokolwiek, cho�by w�asnego, dotyku 
nie umia�a bowiem wytrzyma� d�ugo ani nawet kr�tko). Lecz tak na dobr� 
spraw� nie mia�a nic przeciwko wys�aniu listu i czasem nawet, zwracaj�c 
si� przed wielkim lustrem to w lewo, to w prawo, podpowiada�a gor�cym 
szeptem jakie� szczeg�lnie grzeczne zdanie. 
Mimo duser�w i przymila�, nieub�agany Alec odpisywa� jednak na og� ( 
je�li w og�le raczy� odpisa�) paroma zdaniami w rodzaju: wybaczcie, 
kochani�tka, ale nie mam czasu, bawcie si� na razie we w�asnym gronie, to 
dla Was dobry trening, zjawie si�, gdy b�d� m�g�. 
- Najgorzej by� niewolnic� jednego!- z�yma�a si� wtedy Sensorita, 
powolutku wsuwaj�c smuk�e palce za po�czocha. - Og�lnodost�pne na pewno 
maj� lepiej. Ci�g�a odmiana, co� si� dzieje i w og�le. 
Ferty zbli�a�a si� wtedy do niej swym powolnym krokiem, wprawiaj�cym 
jej cia�o w rodzaj ta�ca "muchy w miodzie", jak si� kiedy� wyrazi� z 
aprobat� Alec, dotyka�a karku Sensority tam, gdzie zaczynaj� rosn�� w�osy 
i obserwowa�a, przekrzywiaj�c g�ow�, jak na ciele kole�anki pojawia si� 
g�sia sk�rka, oznaka elektryzuj�cego dreszczyku. Farty nie by�a lesbijk�, 
ale Chcia�a pocieszy� pann� Dotykalsk�, maj�c� nawyki wprost przeciwne do 
legionu Niedotykalskich, jakie ka�dy musia� pozna� w swym �yciu. 
- My te� mamy odmian� - m�wi�a, schodz�c r�k� ni�ej. - Ten Makra... 
- Makra, Makral - prycha�a Sensorita, zwracaj�c �l� do Feny przodem, 
przez co w spos�b naturalny, a zarazem niewymuszony d�o� tamtej b��dz�ca 
dot�d po jej plecach trafia�a mi�dzy jej piersi. - Makra jest taki jak my. 
Tytko Alec jest prawdziwy ch�op. Dawa� mi ch�opa! 
Jednak wbrew temu zawo�aniu przyjmowa�a, zdarza�o si�, od Feny 
wszystko, czego jej tamta w dobroci serca gotowa by�a zawsze u�yczy� i 
nieraz potem nie�le si� sp�aka�y, le��c na wielkim �o�u, pod drugim 
wielkim zwierciad�em, przymocowanym, jak Alec przykaza�, do sufitu. 
I oto niedawno zdarzy�o si�, �e ich kapry�ny pan i w�adca, na kolejny 
rzewny list podpisany "Zawsze twoje: Sensorita i Farty", odpowiedzia� 
wyj�tkowo uprzejmie, �e wprawdzie sam zn�w ("jak�e mi przykro") nie mo�e 
si� zjawi�, lecz pozwoli sobie przys�a� swego najlepszego przyjaciela i 
prosi, �eby kochani�ta przyj�y go jak jego samego, albo jeszcze lepiej. 
"Ch�opak jest troch� nie�mia�y i pocz�tkowo mo�e si� Wam wydawa� sztywny, 
ale wierz�, �e potraficie go rozrusza� i rozpali� do czerwono�ci" - pisa�. 
"Nie �a�ujcie mu niczego, czego�cie si� nauczy�y pod moim �wiat�ym 
kierownictwem, a spe�nicie dobry uczynek..." 
Dobry uczynek! Przedmiot tak postulowanego samarytanizmu sta� wci�� w 
drzwiach i jako� wyj�tkowo niezgrabnie otrz�sa� si� czy te� wy�yma� z 
deszczu. 
- Rzeczywi�cie sztywny - mrukn�a Sensorita. - Jak kot, kt�ry kij 
po�kn��. 
Mo�e to por�wnanie nasun�y jej niewielkie, ciemnozielone szk�a 
dziwnych okular�w go�cia. W tak� pogod� w ciemnych okularach? Czy to 
�lepiec? Chocia�... ze �lepcem mo�e by� nawet ciekawie - pomy�la�a. Ale 
dziwne: ta my�l nie wywo�a�a, jak zwykle gdy Sensorita oczekiwa�a jakiej� 
nowo�ci, �adnego dreszczyku, ani �ladu g�siej sk�rki na jej karku. Go�� na 
pewno nie by� tutejszy. Ale czy by� STAMT�D? Nie przypomina� Makry, 
Nowaka, nawet Sibeliusa. Lecz i od Aleca czym� si� r�ni�, czym� 
nieuchwytnym i ch�odnym jak �nieg, w kt�ry owin�� si� niegdy�, wraz z 
fiakrem i swoj� uraz� zapalny porucznik Lont. Sensorit� przej�� dreszcz, 
ale lodowaty. 
Lecz wyposa�ona w natur� bardziej otwart� Feny ju� p�yn�a 
taneczno-posuwistym krokiem, by go�cia o�mieli� i zaprosi� do �rodka. By�o 
tak, jak kiedy� napisa� Alec w po�wi�conej im fraszce: 
Ferty kusi, zaprasza, ucieka 
Sensorita obserwuje i czeka. 
List do pana. Zn�w. 
Na podsuni�tej tacy le�a� wydruk pe�en gor�cych zaprosze�. Znany 
pisarz, porucznik rezerwy (cho� nie czarnych huzar�w, lecz tak zwanych 
Patroli), doktor (ju� nie student, ale i nie docent) fantomistyki, Alec 
Sander uni�s� si� na tapczanie, wyj�� z ust Nieszkodliwe Cygaro (kt�re 
szkodzi�oby jeszcze mniej, gdyby mia�o jaki� smak) i wzi�� do r�ki 
szeleszcz�cy papier. 
- Co to znaczy "zn�w"? - zapyta� ciskaj�c go do kosza, a raczej obok. 
Nigdy nie trafia�. 
- Chcia�em tylko powiedzie�, �e cz�sto dostaje pan listy od tych... 
tam... 
- Czytasz moj� korespondencj�, Wash? 
- Trudno nie czyta�. Nawet gdybym nie patrzy� na to, co wychodzi z 
drukarki, to przecie� to samo wy�wietla jednocze�nie monitor. 
- No, dobrze. A powiedz: nie chcia�by� to zajrze� kiedy�, jak ty to 
m�wisz, tam , do, jak je nazywasz, tych? 
Oczy Washa zacz�y iskrzy� ch�odnym blaskiem. 
- O tak, o tak. Przyznam, �e zawsze... Tylko... czy ja bym wiedzia�, 
co tam... robi�? 
- Spokojna g�owa. Ju� o n e ci� naucz�. To b�dzie kawa�! Przynie� mi 
jeszcze jedn� kaw� i podyktuj� ci odpowied�. 
- I znajd� si� t a m ? 
- A bo ja wiem? Spr�bujemy. Obiecuj� ci. Ale pod warunkiem, �e jeszcze 
przedtem wymanisz dla mnie s z k o d 1 i w e Cygaro. Tylko nie z 
fantokiosku! Znam si� na tym. 
I Alec przeci�gn�� si�, a� zako�ysa� si� pod nim wodny materac. 
- Czy to mo�liwe, �eby Wash si� w � � c z y � ? - pyta� siebie. - 
Zobaczymy. Zobaczymy. 
Cudowny, powolny taniec umys�u - w rytmie ta�ca cia�. Sen. 
Przebudzenie. Sen. L�nienia. Cienie. �nieg. Wysoko. Wysoko. B��kit. 
Czysty, jasny, p�ynny, prze�wietlony jak woda. G�ry. Nie, fale. Bia�e 
grzywacze. P�yn�li motor�wk�, podrzucani rytmicznym pulsowaniem �ywio�u 
kroj�c dziobem pian�. Sk�d tu motor�wka? I - co to jest motor�wka? K�ad�a 
si� na burty, robi�c slalom w�r�d nasturcjowych boi, a ig�a kompasu waha�a 
si� gwa�townie tam i sam. Skrzyd�a u ramion, lekkie, nieruchome i lot nad 
g�rami. Mi�dzy �niegiem i b��kitem. Motor�wka ponad ch�odnymi wzg�rzami 
fal ci�gn�ca lotni�. Ale co to jest lotnia? Co� lotnego. Bardzo lotnego. 
Tak. Oczywi�cie. Oczywi�cie. O, taki Tak w�a�nie. Teraz ��d� podwodna. 
Opada w zielon� g��bin�. Zagl�daj� ryby. Tak zwane welony. Mu�liny. 
Woalki. Faluj�ce (jeszcze) woalki. Opadaj�ce woalki. Ciii. 
Feny otworzy�a oczy. Odkrycie pochylonej nad ni� nieruchomej twarzy z 
oczyma wci�� przes�oni�tymi okularami by�o pewnym szokiem. Ale przecie�... 
Jeszcze przed chwil�... 
A zaczyna�o si� �le. "Pan z deszczu" - jak go nazywa�y - nie chcia� 
nic pi�, nie by� rozmowny, siedzia� na brze�ku krzes�a, patrz�c nieruchomo 
w sobie znane dale poprzez te ciemne okulary. Wstrz�sn�� gwa�townie g�ow�, 
gdy Sensorita, niby to w �artach, chcia�a mu je porwa� z nosa i �cisn�� j� 
za r�k� tak mocno, �e przez d�ug� chwil� mia�a czerwon� pr�g� wok� 
przegubu. 
- Drugi Lont - mrukn�a w�ciek�a. 
- Na pewno nie - odszepn�a Farty. - Jak panu na imi�? - zwr�ci�a si� 
do go�cia. - Bo nie wiemy, jak si� do pana zwraca� - doda�a, jakby chc�c 
usprawiedliwi� przedwczesn� poufa�o��. I chocia� siedzia�a, wykona�a g�rn� 
po�ow� cia�a �w posuwisto-p�ynny ru...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin