W. Go��bowski Rycerz bez-b��dny. Polska, rok 199_. Wszystko zacz�o si� tego dnia, w kt�rym odebrali�my zaleg�e pieni�dze od Krzywego Piotrusia. Ch�opcy troch� popili, ja z nimi, no i g�owy zrobi�y si� ci�kie. Spali�my tam, gdzie pili�my - w cha�upie Rudego. Sen mia�em por�bany, ale to przecie� normalne. Spr�buj sobie wyobrazi� : by�em rycerzem! Pieprzonym, zakutym �bem nosz�cym na sobie p� tony �elastwa! Ale to jeszcze nic. Nie, nie walczy�em ze smokiem; a� tyle nie wypi�em. Znajdowa�em si� na jakim� wrzosowisku czy czym� takim. Trenowa�em. Ci�cie, blok, obr�t, ci�cie. Nawet nie�le mi to sz�o! Zawsze twierdzi�em, �e �elazo jest najlepsze do tych spraw - kastet skuteczniej uczy ni� gumowa pa�ka. Ale nic. Robi� wi�c ci�cie - a tu nagle stoi przede mn� ma�a dziewczynka. Ledwo j� omin��em, tu� nad jej g�ow�. Opieprzy�em j� jak nale�y i wygoni�em stamt�d. Wr�ci�em do treningu. Wyprowadzi�em cios od do�u, z p�obrotu i... zn�w omal jej nie zabi�em. Sta�a tu� za mn�. Ta sytuacja powt�rzy�a si� kilka razy. Nawet nie udawa�a ju�, �e odchodzi - po prostu znika�a tu a pojawia�a si� gdzie indziej. W ko�cu si� wkurzy�em - wycelowa�em ostrze prosto w jej u�miechni�t� twarz. Ale wtedy... C�, jakby ci to powiedzie�, najnormalniej w �wiecie wyj�a mi miecz z r�ki (a ci�ki by� jak cholera) i zacz�a mnie goni�. Nie �miej si�. Na pocz�tku nie ucieka�em, ale po drugim jej uderzeniu zrozumia�em, �e to nie �arty. Chroni�a mnie zbroja, ale jak d�ugo? No, wi�c zacz��em biec - je�li mo�na to tak nazwa� - a ta smarkula goni�a mnie wywijaj�c mieczem niczym ga��zk�. Nied�ugo potem stan��em zadyszany nad brzegiem jakiego� pieprzonego urwiska. Nie by�o wyj�cia. Odwr�ci�em si� i ujrza�em l�ni�ce ostrze w wyci�gni�tej r�ce, szybko zmierzaj�ce ku mojej piersi. To by�a moja jedyna szansa. Usun��em si� z drogi �wier�obrotem i wyrwa�em miecz z jej r�ki. A potem ja natar�em. Nie by�a ona taka bezbronna, nie! Znika�a z oczu - i to dos�ownie - u�amek sekundy przed ciosem, za to pojawia�a si� za mn� i kopa�a mnie w dup�. Ci�gle u�miechaj�c si�. Wkurzy�a mnie. W ko�cu uda�o mi si�, stosuj�c jak�� sztuczk�, przeci�� jej lew� r�k�, powy�ej �okcia. Stan�a nieruchomo i spojrza�a na ran�. A potem na mnie. Wtedy poczu�em piek�cy b�l na MOIM ramieniu. Pali�o jak cholera - do tej pory nie mog� uwierzy�, jak bardzo to by�o sugestywne (rami� boli do dzi�). I faktycznie, m�j pancerz by� rozorany dok�adnie w tym samym miejscu, co u tej ma�ej suki. Na srebrzyste blachy sp�yn�a struga krwi. A dziewczynka, jak gdyby nigdy nic, si�gn�a do swej rany i - pomy�l tylko - obur�cz rozwar�a j� jak najszzerzej. Nie wiem, czy ona nic nie czu�a, ca�kiem mo�liwe, �e wszystko to przesz�o na mnie. W ka�dym razie moje cia�o eksplodowa�o b�lem. Jui� tylko pragn��em jednego. Jako� dotoczy�em si� na skraj urwiska i przechyli�em si� nad jego kraw�dzi�. Oczywi�cie obudzi�em si� natychmiast. Na pod�odze obok ��ka, na kt�re si� k�ad�em. Rami� nadal bola�o, cho� nie upad�em na nic twardego. Cholera wie, mo�e krzywo le�a�em. By�a czwarta nad ranem, ale by�em trze�wy i wyspany - sam wiesz, �e nigdy nie pij� za du�o - wi�c zebra�em si� i wr�ci�em do domu. U�miejesz si� : kto� w�a�nie pr�bowa� okra�� mi mieszkanie! Palant, ale nie chcia�o mi si� go zabija�. Nie o tej porze. Ha! Jestem ciekaw, czy w szpitalu nastawili mu ju� te wszystkie po�amane gnaty. Naturalnie, je�li go kto� znalaz� w tym lesie, gdzie go wywioz�em. Nie, nie wiem, kto to by�. Jaki� gnojek. Zaklina� si�, �e robi na w�asn� r�k�, nawety wtedy, gdy wcisn��em jego twarz w rozgrzebane mrowisko. To go troch� pouczy�em, �e tak nie wolno, no i pu�ci�em. A co? Mam go znale�� i usun��? Moja sprawa? Eee, dupek b�dzie milcza�. Ze strachu. Nast�pnego dnia mia�em inny sen. Inny, ale podobny. Nie denerwuj si�, pos�uchaj, sam ocenisz. Tym razem by�em w lesie. Bez z�omu na sobie. Dziewczynka niestety te� tam by�a. Tu ci� mam, wrzasn��em, czas na rewan�. Rzuci�em si� na ni�, �eby jej da� solidnego klapsa, ta jednak podnios�a z ziemi jaki� kij. I da�a mi nim po �apach. Chyba z kwadrans trwa�a ta przepychanka - ja j� chc� z�apa�, a ona mi kijem - a� si� obudzi�em. Ze zm�czenia. M�wi�e� mi wtedy, �e zaczynam pope�nia� b��dy. Wiem, sam przyznaj�. Ale pomy�l - przy takich koszmarnych nocach? Niemal ba�em si� zasypia� (otrzymywane we �nie razy bola�y jak jasna cholera), a jednak, z drugiej strony... Zrozumia�em, �e ta wredna ma�a suka stara si� mnie czego� nauczy�. I cho� mia�em do�� takiego sposobu nauczania, to jego przedmiot stawa� si� dla mnie coraz bardziej po��dany. Pami�tasz ten dzie�, w kt�rym poprosi�em ci� o wolne? Zgodzi�e� si� na dzie� nast�pny, bo w tym by�a robota... Pami�tasz? To �wietnie. Tej nocy sen przybra� inn� form�. Dziewczynka postanowi�a zrobi� sobie kuku. Usiad�a na trawie - wtedy zauwa�y�em, �e poni�ej kolan nie ma n�g, doprawdy, nie wiem, jak chodzi�a - i chwyciwszy n�, wbi�a go sobie w brzuch. Przejecha�a poziomym ci�ciem po wn�trzno�ciach i schyli�a g�ow�. A ja stan��em z jej boku i mieczem uderzy�em w jej kark. G�owa zawis�a na strz�pie sk�ry. Nazywaj� to harakiri, tak? Wygl�da�o okropnie. Tak te� si� czu�em po obudzeniu. Dlatego prosi�em o ten dzie�... A nast�pnej nocy sen si� powt�rzy�. Tym razem na jej twarzy wida� by�o cierpienie, bo nie schyli�a g�owy. Spojrza�a na mnie. Oczekuj�co. B�agalnie. Hipnotyzuj�co. Jak w transie wsta�em z ��ka. Nie wiem sk�d, ale nagle wiedzia�em, co mam zrobi�. Spokojnie wzi��em prysznic - a by�a trzecia w nocy! - ubra�em si� i spakowa�em. To znaczy kastet schowa�em do kieszeni, a spluw� pod pach�. Nie bra�em zapasowych magazynk�w; wiedzia�em sk�d�, �e to wystarczy. No i wzi��em te� t�umik. Zapi��em starannie marynark�, poprawi�em krawat, chwyci�em za dy�urn� teczk� i wyszed�em - ot, biznesmen �redniej klasy. W poci�gu nikt si� mn� nie zainteresowa�, ba, nawet bilet wykupi�em! Nie pami�tam tylko dok�d, jako� mi to wylecia�o z g�owy... Dziwne... Ale pami�tasz, m�wi�em, �e by�em jak w transie. No wi�c po oko�o trzech kwadransach jazdy wysiad�em z poci�gu na jakim� zadupiu i poszed�em dalej le�n� drog�. Nied�ugo potem stan��em przed furtk� ukrytego przed w�cibskimi oczyma domu. Wyj��em bro�, przykr�ci�em t�umik, odbezpieczy�em j� i znowu schowa�em, gotow� do strza�u. Wszed�em do �rodka. Dom by� �adny, starannie wyko�czony i umeblowany ze smakiem. Ale nie naszym, polskim. Nawet nie zachodnim ani ameryka�skim. Najpierw pomy�la�em, �e mieszka tu jaki� psychik, ale nie, wszystko by�o... Hmm, zbyt dok�adne. To by� dom azjaty. Ta my�l u�wiadomi�a mi, �e ockn��em si� ju� z transu. Cho� nie ca�kiem... Co� skierowa�o mnie na pi�tro, do konkretnego pokoju. I tam go ujrza�em. Starszy go�� o sko�nych oczach. Siedzia� na macie, krzy�uj�c przed sob� kikuty n�g. Spogl�da� na mnie spokojnie. Oczekiwa� mnie. Ciesz� si�, �e przyjecha�e�. Wiesz, gdzie jeste� ? Nie. Niech i tak b�dzie. Rozejrza�em si� po pokoju. Du�e okna wychodz�ce na wsch�d, gdzie powoli mi�dzy drzewami zaczyna�o si� przeja�nia�. Na drugiej �cianie jakie� �wiece czy kadzid�a, zdj�cie - musia� tam by� o�tarzyk starego. A obok... Obok sta�a ma�a lalka. Maskotka z twarz�, kt�r� zna�em a� za dobrze z mych poobijanych nocy. Obr�ci�em si� gwa�townie do azjaty - a ten u�miechn�� si� pogodnie widz�c, �e ju� zrozumia�em. Spojrza�em w d�. Przed nim le�a�y dwa miecze samurajskie, kr�tszy i d�u�szy. Wiesz, do czego s�u��? Wiem, nauczy�e� mnie. Sta� wi�c u mego boku i pom� mi spe�ni� uroczyste seppuku. Sp�jrz.S�o�ce ju� wschodzi. To dobrze. Wr�c� do kraju przodk�w. Przecie� to cholernie bolesne. Ale konieczne. Nie, wcale niekonieczne. Wyj��em zza pazuchy spluw� i wpakowa�em mu kulk� w �rodek czo�a. Fachowo. Nie zd��y� zaprotestowa�. My�l�, �e mu u�atwi�em spraw�. Szkoda mi by�o staruszka. Po co mia� si� jeszcze m�czy�... Schowa�em bro�, podnios�em miecze i spojrza�em na nie dok�adniej. Pi�kna robota. Orygina�y. Wsadzi�em je ostro�nie do pochew, czy jak tam oni to nazywaj� i od�o�y�em na miejsce. Nie mog�em ich przecie� nie�� w r�kach, nie? Podnios�em te� lalk�. Mia�a takie g��bokie, hipnotyzuj�ce spojrzenie... Nie pami�tam, jak si� dosta�em do domu. Chyba tak�e poci�giem, ale... Nic nie pami�tam. G�upia sprawa, ten dom jest wiele wart... Warto by go odnale��. A lalk� mam do dzi�. Ale do rzeczy, szefie. Po tym wszystkim przyszed� mi do g�owy taki pomys�... Mo�e by tak �ci�gn�� z Azji jakiego� specjalist�? Za�o�y�o by si� szk�k� walk wschodu, poduczy�o by si� naszych ch�opak�w, a potem zacz�o nawet, he, he, legalnie zarabia�... Wiem, �e jest w choler� tego dziadostwa, ale nie my�l� o walce wr�cz. Raczej o szermierce. Nie, �le si� wyrazi�em. O walce na kije. Jest taki styl, nazywa si� bodaj�e kendo. Ha! Mo�na by nawet poszuka� naszych polskich spec�w od szabli, szpady czy czego� tam jeszcze. Ten miecz nie by� taki z�y... Wiem, �e porz�dnej spluwy nic nie zast�pi, ale ma t� jedn� zasadnicz� wad� - trzeba j� nosi� przy sobie... A jakiego� badyla czy rurk� wsz�dzie si� znajdzie. Raz mi si� nawet �ni�o, �e ta suka w�a�nie badylem rozbroi�a mnie z gana. Mnie! Wiesz co, szefie, je�li to jest mo�liwe... Mo�e warto by w to zainwestowa�? Jak s�dzisz?
pokuj106