James Gunn Wiatr P��nocny Wiatr p�nocny dmie przynosz�c nam �nieg, gdzie biedny rudzik schroni� si� ma? Pod dach stodo�y szybciutko gna Skrzyd�ami si� nakrywa. Ta biedna kruszyna! (piosenka dla dzieci) Warstwy lodu na kontynencie p�nocnoameryka�skim przesu�n�y si� tej zimy o ca�e pi��dzie�si�t kilometr�w do przodu, ale nie by�o ju� prawie nikogo, kto by to m�g� zauwa�y�. Niemal wszyscy przenie�li si� na po�ud�nie. Ludzie t�oczyli si� na zrujnowanej Florydzie lub w niespokoj�nej Po�udniowej Kalifornii, przynajmniej ci, kt�rzy nie wyru�szyli jeszcze przez zniszczony Meksyk, lub Kub�, Jamajk�, Ha�iti i Puerto Rico w stron� r�wni�ka, znacz�c tras� w�dr�wki w�asn� krwi�. W odleg�o�ci mniej wi�cej czterdziestu mil od granicy pomi�dzy Kansas a Missouri go�spodarowa� John Reed. Stanowi� ju� dziewi�te pokolenie swo�jego rodu, uprawiaj�cego t� os�oni�t� z wszystkich stron doli�n�, Dopiero w tym roku odczu� po raz pierwszy groz� mro�nego ramienia zimy, kt�re dotar�o znad grzbietu g�rskiego, zamy�kaj�cego dolin� od p�nocy. Od dwudziestu lat -- co r�w�na�o si� po�owie �ycia Reeda �lody spychane by�y bezlito�nie na po�udnie przez warstwy zale�gaj�ce z ty�u. Najpierw przesu�n�y si� po �agodnych stokach doliny rzeki Missouri. W�dr�wk� rozpocz�y przy rezerwuarze Garrisona w P�nocnej Dakocie, a po zmia�d�eniu masywnej zapory wodnej pod��y�y na po�udnie przez po�udniow� Dakot�, roz�dzieli�y Nebrask� i Iowa skuteczniej, ni� uczyni�aby to jakakol�wiek rzeka, po czym zatrzyma�y si� tam, gdzie dolina rzeki Missouri zawr�ci�a si� na wscho�dzie ku jeszcze wi�kszemu lo�dowcowi p�yn�cemu korytem dawnej Missisipi. Poszczeg�lne strumienie lodu zd��y�y si� ju� przekszta�ci� w jednolit� mas�, poch�aniaj�c� ca�y kraj od jed�nego horyzontu po drugi i prze�suwaj�c� si� uporczywie na po��udnie. Tej w�a�nie zimy Reed odkry� w masie lodowej ow� dziew�czyn�. Kiedy wygas�y ju� powstania w miastach, ale kraj n�ka�y nadal bandy pl�druj�cych rozb�jni�k�w, Reed mieszka� przez kil�ka lat w jaskini mieszcz�cej si� w tak zwanej Ukrytej Dolinie, pozostawiaj�c sw�j dom na pastw� bandyt�w, kt�rzy �upili Kansas, jak przed dwustu laty. By�o to ju� po �mierci jego: �ony i dzieci kt�rzy zostali zamordowani, podczas gdy on transpor�towa� do jaskini prowiant. Po powrocie zasta� zbrodniarzy pi�janych w swoim pomieszczeniu. Rozwa�nie i zr�cznie, jak zwykle zreszt�, kiedy si� do czego� za�biera�, zabi� ich. �on� i dzieci pochowa� na starym cmentarzu rodzinnym na wzg�rzu, zapom�nianym od 350 lat, kiedy to w miasteczku powsta� nowy cmen�tarz. Dla bandyt�w wykopa� wsp�lny gr�b i ze wzgl�d�w hi�gienicznych pokry� ich zw�oki ziemi�. Przez pewien czas nie utrzy�mywa� z nikim kontaktu; by� jak�by odr�twia�y. A kiedy wreszcie stan ten min��, inni opu�cili ju� miasteczko i okoliczne farmy. Cz�� uda�a si� tam, gdzie po�zbawione plam s�o�ce dostar�cza�o jeszcze troch� ciep�a, po�zosta�ych przegna�y lub wymor�dowa�y bandy rozb�jnik�w. Tu� po tym, kiedy los dotkn�� go tak bole�nie, Reed wyni�s� z domu resztki �ywno�ci, narz�dzia, bro� i Wszystko, co mu si� jeszcze mog�o przyda�. R�wnie� ksi��ki. Nadal lubi� czyta� wieczorami w blasku swojej starej jak �wiat lampy naftowej. Czyta� przed wszystkim literatur� dawn�: Browninga, Tennysona i Frosta. -- Czasy jakby wymarzone dla Frosta (frost - ang. - mr�z) - mawia� do �ony, za�nim jeszcze zosta�a zabita, pa�trz�c przy tym na ni� z u�mie�chem. A ona spogl�da�a wtedy na niego z udanym wyrzutem, po czym ws�uchiwali si� w wycie wiatru p�nocnego, obijaj�cego si� o �ciany domu i gromadz��cego na dachu tyle �niegu, �e a� j�cza�y krokwie. Z czasem rany przesta�y krwa�wi�. Przestali te� dokucza� ra�busie. Wielkie R�wniny, na kt�rych nic nie powstrzymywa�o wiatru i lodu, by�y ju� dla nich za zimne, trudno te� by�o liczy� tu na �up. Tak�e bandyci. prze�nie�li si� na po�udnie, gdzie albo wymarli, albo prze�yli w gromadzie. Reed odczeka� dwa lata - by� wytrwa�y tak jak lodo�wiec - po czym naprawi� szko�dy wyrz�dzone przez rabusi�w i pogod�. Odbudowa� to, co tam�ci spalili, a nast�pnie wprowa�dzi� si� z powrotem do domu wzniesionego przez prapradziad�ka - domu, w kt�rym mieszka�y ca�e pokolenia Reed�w, upra�wiaj�c ziemi�, w kt�rej by�y cho�wane po �mierci. On r�wnie� zacz�� j� upra�wia�. Nie by�o to �atwe, trudno��ci pi�trzy�y si� coraz cz�ciej, sia� jednak wczesn� pszenic�, kiedy lodowiec nie cofa� si� wprawdzie, ale zatrzymywa� si� na kilka miesi�cy, jakby zbiera�j�c nowe si�y, i zbiera� plony, je�eli mia� szcz�cie i nie ubieg��y go pierwsze opady �niegu. Znalaz� klika kur i umie�ci� je w stodole. Nieraz udawa� si� te� na polowanie. Zwierz�ta z p�nocy wyw�drowa�y na po�udnie: renifery, �osie jak r�wnie� wilki poluj�ce na zdobycz i napastuj�ce zdzicza�e psy. Kiedy Reed nie pracowa� na polu, nie polowa� ani nie wy�konywa� innych rob�t w domu, wspina� si� na p�nocny grzbiet g�rski i wypatrywa� zbli�aj�cego si� lodowca. Najpierw nic nie m�g� dostrzec, z czasem w od�dali pojawi�o si� co� w rodza�ju bia�ego ob�oku, widocznego jedynie w jasne dni. Kiedy lodo�wiec zbli�y� si� jeszcze bardziej, ob�ok przybra� sin� barw� i nie odr�nia� si� ju� niemal od nie�ba. Reed zacz�� liczy� czas dzie�l�cy go od momentu, kiedy lo�dowiec wedrze si� do jego doli�ny. Nast�powa�o to szybciej, ni� przypuszcza�, ale postanowi�, �e nie pozwoli si� przep�dzi�. Nie ugi�� si� przed rabusiami, nie ust�pi te� przed lodowcem. Za�mierza� zosta� tu a� do ko�ca i ustrzec tego, co nale�a�o do nie�go - na mocy prawa dziedziczenia, krwi p�yn�cej w jego �y��ach i krwi Reed�w, przelanej na tej ziemi, oraz prawa potu, dzi�ki kt�remu to pustkowie zosta�o kiedy� przekszta�cane w siedzib� cz�owieka. By� mo�e puszcza upomni si� o ten zak�tek znowu, nie mia� jednak zamiaru odda�wa� go bez walki. Tu (w tym momencie, kiedy spogl�da� na z�owr�bny l�d, wi�doczny ju� w miejscu, gdzie dawniej stawa� na grzbiecie g�rskimi ujrza� dziewczyn� po raz pierwszy, Stanowi�a zaled�wie barwn� plam� w lodowej tafli. Pocz�tkowo uzna� to za urojenie, mimo to zbli�y� si� jed�nak do niebieskawej masy, czu�j�c, jak odbiera ciep�o jego twa�rzy i r�k. Szybko star� �nieg przylegaj�cy do powierzchni lo�du, dostrzeg� kolory jeszcze bar�dziej intensywne i spr�bowa� zajrze� g��biej w szklist� powlo�k�. By�o jednak zbyt ciemno. Nast�pnego ranka powr�ci� z siekier� i �opat�, tym razem od�garn�� wystarczaj�co du�o �nie�gu, aby ujrze� to wyra�nie. W lodzie le�a�a zamkni�ta tak jakby spa�a - m�oda kobie�ta, w�a�ciwie dziewczyna. Mia�a ciemne w�osy i jasn� cer�, ubrana by�a w futro z pi�mak�w i buty obszyte futerkiem. le�a�a niemal poziomo z zamkni�tymi oczami, jej twarz wyra�a�a g��boki spok�j i pogod�. Nie by�a �adna, przynajmniej w tym momencie, ale Reed nie potrafi� otrz�sn�� si� z wra�e�nia, jakie na nim wywar�a. Noc� spad� �nieg, olbrzymie mokre p�aty. A w�a�nie tej nocy przy�ni�a mu si� po raz pierwszy Catherine. Po przebudzeniu nie potrafi� sobie przypomnie�, co mu powiedzia�a, pami�ta� jedyne jej nagl�cy g�os i wra�enie, �e ma dla niej co� uczyni�. �nie�yca trwa�a przez ca�y �nast�pny dzie� i kolejn� noc, okry�waj�c �wiat metrow� warstw� puchu, ale na drugi dzie� by�o ju� s�onecznie i przejrzy�cie. S�o�ce b�yszcza�o na �niegu, o�lepiaj�c a� do b�lu, niczym ostry n�. Reeda opanowa�a nie�cierpliwo��, zmusi� si� jednak, aby przed wyruszeniem w stron� czo�a lodowca roznieci� ogie�, u�o�y� drewno na opa� i nakar�mi� kury. Tym razem za�o�y� skonstruo�wane przez siebie narty i wzi�� ze sob� miot��. Lodowiec odda�lony by� od domu o mniej wi�cej dwadzie�cia kilometr�w, kiedy wreszcie dotar� do niego, nie m�g� z�apa� tchu. Ostatnie sto metr�w pokona� niemal biegiem. Lodowiec nie zdawa� si� ju� by� tak odleg�y. Zd��y� wsun�� si� jeszcze bardziej, w dolin�. Fakt ten nie zmartwi�by zbytnio Reeda, gdyby nie �wiadomo�� istnienia wewn�trz bry�y dyna�micznych proces�w, niebezpiecz�nych dla zjawy, uwi�zionej w lo�dzie. Przez kilka minut sta� tak, oparty na miotle, wahaj�c si�, czy ma rozpocz�� prace odkryw�cze, mog�ce ujawni�, �e owa zjawa nie by�a niczym innym jak Tylko marzeniem wywo�ywanym przez samotno�� - albo co go�rzej: �e dziewczyna w lodzie uleg�a zmia�d�eniu przez prze�suwaj�cy si� nieub�aganie lodo�wiec. Postanowi� wyliczy� pr�dko�� przesuwu bry�y lodu.. Gdyby po�zosta�a taka sama, jak dotych�czas, lodowiec m�g� dotrze� do jego domu z ko�cem zimy i wch�on�� go w nast�pnym roku, po wznowieniu swej w�dr�wki. Ale takie rozwa�ania mog�y je�dynie odwlec moment prawdy, nale�a�o upora� si� z nimi tak szybko, jak ze �niegiem pokry�waj�cym pow�ok� lodowca. Znowu zajrza� w g��b lodu. Le�a�a tam dok�adnie tak samo jak poprzednio i nagle poczu� ogromn� ulg�. Wszystkie te na�pi�cia i naciski wewn�trz lodu, kt�re sprawi�y, �e podczas gdy on tu sta�, bry�a trzeszcza�a i st�ka�a, przesuwaj�c si� w nie. r�wnomiernych odst�pach czasu do przodu, nie naruszy�y dziew�czyny. Dopiero teraz zda� sobie spraw� z tego, jak bardzo zale�y mu na jej istnieniu i jak bardzo pow�tpiewa� o prawdziwo�ci swego spostrze�enia podczas tych dw�ch nocy i jednego dnia, kiedy to siedzia� uwi�ziony w za�spach �niegu. Czy jej przybycie tu mia�o charakter naturalny czy nadprzyrodzony? Stal teraz przed ni� na nartach, czuj�c na twarzy mro�ne porywy wiatru p�nocnego, i przygl�da� si�, jak spoczywa spokojnie w lodzie �jak kto�, kto po�o�y� si�, aby od�pocz�� przez chwil�. Znowu opad�y go pytania. Czy zosta�a zaskoczona przez �nie�yc� gdzie� daleko na p�nocy? Mo�e tu�a�a si� bezradnie w�r�d szalej�cej burzy, a� wresz�cie, zrezygnowana, dala za wy�gran� i po�o�y�a si�, oczekuj�c ko�ca, skulona, aby jak najd�u��ej zachowa� ciep�o cia�a. Mo��e wyda�o jej si� potem, �e zim�no przekszta�ca si� w zwodnicze ciep�o, odpr�y�a si� wi�c i u�o��y�a wygodnie. Na to wskazywa��aby ...
pokuj106