ZYGMUNT KACZKOWSKI GR�B NIECZUI TOM I WST�P Ktokolwiek b�dziesz kiedy w tym oddalonym zak�tku podkarpackiej krainy, k�dy si� schodz� dawnej Ma�opolski i Rusi Czerwonej granice � oddawszy cze�� twoj� niepoliczonym tej ziemi pami�tkom przesz�o�ci � nie zapomnij te� tak�e zapyta� o miejsce, z kt�rego najlepiej wida� ruin� zag�rskiego klasztoru. Miejsce to znajdziesz z �atwo�ci�, bo ci go wska�� karczmy i kopce za�uskie, po�o�one przy samym go�ci�cu; lecz na g�rze tak bardzo wysokiej, �e z niej wida� nie tylko t� ogromn� i tak�e na wzg�rzu po�o�on� ruin�, jak gdyby na dole, ale wida� zarazem i ca�y kr�g ziemi, otoczonej g�rami doko�a, przerzni�tej Sanem przez �rodek i tak dziwnym urokiem poci�gaj�cej ku sobie, �e i ty, lubo obcy i �adnym dawniejszym z ni� nie zwi�zany wspomnieniem, wzrokiem twoim musisz przylgn�� do niej na d�ugo. Ty wszak�e niebawem przywi��esz si� do niej i sercem i po�wi�cisz jej cz�stk� twojego najtkliwszego uczucia, i niezapomnian� my�l o niej uniesiesz z sob� na zawsze. Ziemia ta bowiem tyle ma w sobie od Boga darowanej pi�kno�ci, tyle w niej jeszcze nie pogrzebanych pami�tek zamierzchaj�cej przesz�o�ci, a wszystko to jeszcze tak �ywe, tak wymowne i tak chwytaj�ce za. serce, �e zdaje si�, jakoby sama �mier� tutaj, �a�uj�c �ycia w gr�b zepchni�tego za wcze�nie, pootwiera�a wszystkie groby i trumny i siedz�c przy nich, opowiada�a dzieje przesz�o�ci. I je�li tylko masz serce i umiesz z wiar� przyjmowa� tu�aj�ce si� po tych grobach wspomnienia, je�eli umiesz rozm�wi� si� z star� baszt� zamkow� i stercz�cymi kolumnami kru�ganku, z spr�chnia�� trumn� i zardzewia�ym w niej pancerzem lub kordem, z podruzgotan� kopi� i zagniecion� w boju ostatnim misiurk�, z olbrzymi� ska��, zwieszaj�c� si� z g�ry wynios�ej, z wp�rozwalon� kapliczk� u do�u i �ebrakiem-staruszkiem siedz�cym przy niej na g�azie � to tw�j umys� i serce ju� si� st�d nie oderw� i got�w b�dziesz w pierwszym lepszym dworcu go�ciny poszuka�, a�eby si� jak najbli�ej obezna� z t� ziemi�, kt�ra ma tyle czaruj�cej pi�kno�ci na licu i tyle tajemniczego uroku w swym �onie. Jako� i o go�cin� pewnie ci trudno nie b�dzie, bo tutaj, w jakiej czci ziemia przechowuje pami�tki ojc�w i dziad�w, w takiej czci tak�e u ludzi s� ich cnoty i obyczaje. Wi�c w ka�dym domu, do kt�rego ci� los tw�j zawiedzie, czy to b�dzie staro�ytne, sczernia�e, niespo�yte wiekami zamczysko, czy z gruz�w dawnego szlacheckiego zameczku wy�wie�one mieszkanie, czy wreszcie stary dw�r modrzewiowy, now� strzech� pokryty � wsz�dzie znajdziesz otwarte serca i progi, wsz�dzie b�dziesz powitany po Bogu i wsz�dzie otoczony t� pradziadowsk� czci� i mi�o�ci�, kt�ra dzi� ju� nieznana na �wiecie, tu po staremu chowa si� jeszcze dla bia�ow�osych starc�w i go�ci. Tutaj te� pewnie ci na niczym nie braknie, bo tu st� zawsze dla ciebie nakryty, misy pe�ne i dzbany niepr�ne, i gospodarz serdeczny, i gospodyni uprzejma, i zgo�a wszystko ci rade jak bratu... a kiedy co wiecz�r ogie� na kominie rozp�onie i ju� ci� w krze�le wyz�acanym posadz�, i wszyscy si� ko�o ciebie zgromadz�, i sam gospodarz stoliczek z zaple�nia�� butelk� w�grzyna ku tobie posunie: to wtedy cisza taka powa�na zasi�dzie, jak gdyby w ko�ciele, a babunia-staruszka zacznie tobie tak cudne opowiada� powie�ci, �e ci si� zdawa� b�dzie, jakoby� jeszcze nic podobnego nie s�ysza�. W tych bowiem powie�ciach wyst�pi przed ciebie ca�y �wiat dawno umar�y, jak �ywy, i wyst�pi� przed ciebie ich sejmy i zjazdy, i czyny, i boje, i poka�� si� tobie ich twarze i domy, i serca tak jawnie i �ywo, �e ci si� zdawa� b�dzie, jakoby i w tobie samym ten stary duch wskrzesn�� na nowo, jakby� ty sam mia� pancerz na piersiach i szabl� u boku, z nimi tu prze�y� ca�e twe �ycie, z nimi podzieli� wszystko a� do grobu nie maj�c jeszcze ani przeczucia dni �ez i niedoli. 4 Ten widok ziemi tak pi�knej i tyl� pami�tek zasianej, ten dom p�staro�wiecki do dzi� dnia, ta go�cinno�� serdeczna, ten w�grzyn sple�nia�y, ta babka-staruszka z swoj� czaruj�c� powie�ci� � wszystko to ciebie tak wzruszy, rozciekawi, rozmarzy, �e ju� ci� widz�, jako nazajutrz do �witu pniesz si� przez g�ste zaro�le do zawieszonej nad wiosk� ruiny, tam w�asnymi r�kami oczyszczasz z mchu stare g�azy i wyczytujesz z nich wp�zatarte napisy; potem si� spuszczasz do grob�w, otwierasz trumny i przypatrujesz si� prochom i ko�ciom; potem zst�pujesz do wsi, pytasz si� o najstarszych ludzi i z nimi d�ugie rozpoczynasz gaw�dy... zgo�a badasz najpilniej i umar�e, i �ywe, a�eby� odgrzeba� jeszcze cho� kilka od�amk�w tych czaruj�cych wie�ci zza grob�w, kt�re w tym �yciu naszym, zag�uszonym samochwalczymi wrzaski wrzekomego post�pu, a przyt�umionym nieukojon� t�sknot� i b�lem, tyle naszemu sercu przynosz� ulgi i orze�wiaj�cego wytchnienia. Ale kt� wie, azali przyjdzie ci kiedy do tego? � Kto wie, czy ciebie, mieszka�ca puszcz nadnieme�skieh albo r�wnin podolskich lub mazowieckich, albo b�yszcz�cej zabawami Warszawy, jaki los szczeg�lniejszy w to ustronie zaniesie? � Kto wie zreszt�, czy wtedy, kiedy tu b�dziesz, ju� i tej ziemi nietkni�tej �elazne nie poprzerzynaj� koleje? czy tych ska� pi�knych nie powysadzaj� w powietrze, czy tych bor�w odwiecznych nie powycinaj� do szcz�tu, czy tych g�r samych nie rozorz� lub nie powierc� na wylot? � O! to wtedy i nie przychod� tu wcale, bo nic tu ju� dla ciebie .nie b�dzie. Kiedy te stare zamki si� zamieni� na warsztaty i ku�nie, te cudowne ruiny w fundamenta pod wiadukty i mosty, a te dwory i dworki na mieszkania dla tej nowej w�dr�wki narod�w, kt�ra t�uszcz� przemys�owo-kramarsk� zalewa �wiat od zachodu: wtedy stare podania i pie�ni ju� na zawsze umilkn�, nie maj�ce przytu�ku wspomnienie precz za wiekami uleci, a i sama �mier� nawet, jeszcze dzi� tak wymowna i �ywa, wst�pi do grobu przed tym nowym wprawdzie, lecz niemniej przeto zabijaj�cym �yciem. Dlatego dzisiaj, p�ki czas jeszcze, chod�, ja ci� w tej �mudnej ze starymi grobami rozmowie cho� w cz�ci wyr�cz�. A jakem ci� niegdy� oprowadza� po tych zamkach i dworach i pokazywa� dawne ich �ycie i ludzi, i za ostatnim z ich rodu opowiada� zachowane przez niego powie�ci, tak ci dzi� ca�� t� ziemi� jakby na d�oni poka�� i tego starca gr�b ci poka��, i jeszcze jedn� powie�� o nim samym opowiem. Ow� tedy stoimy na g�rze wynios�ej, zajmuj�cej prawie �rodkowe miejsce pomi�dzy miasteczkami Sanokiem a Leskiem. Grunt ten, kt�rego si� stopa twoja dotyka, nale�a� od najdawniejszych czas�w do Kmit�w, kt�rzy tu mieli zamek wielki, murowany z kamienia, na szczycie g�ry Sobie�skiej. Zamek ten, niegdy� warowny i zbrojny, b�yszcza� znakomit� �wietno�ci�. W nim przyjmowa� Kmita W�adys�awa Jagie��� po �lubie wzi�tym w Sanoku z El�biet� Granowsk�; w nim gromadzi�a si� bitna szlachta sanocka przed ka�dym wyj�ciem na boje i po ka�dym zwyci�skim powrocie; w nim odbywa�y si� owe kr�lewskie biesiady, pe�ne najwymy�lniejszych igrzysk i wschodniego przepychu, kt�rych wie�ci jeszcze do dzi� dnia b��kaj� si� po chatach tutejszego wiejskiego ludu... Tu na takich igrzyskach w bro� i odwag� si� wprawia� s�awny �w Zyndram z Maszkowic, prosty szlachcic sanocki, kt�ry wszak�e nied�ugo potem wesp� z Witoldem hetmani� wojskom polskim mi�dzy Grunwaldem i Tannenbergiem; tu na tym zamku czasu Zygmunta Starego gromadzili si� pierwsi luminarze i pierwsi sekciarze Rzeczypospolitej, przebywa� tu Klemens Janicki i Marcin Bielski, Przy�uski i Orzechowski, znachodzli na koniec przytu�ek i tacy, jak Krowicki, sakramentariusz, Pe�ka, zab�jca Drohojowskiego, Odoli�scy, Rozborscy, a wreszcie Balowie, w�wczas zachwiani w wierze i buduj�cy aria�skie ko�cio�y po swoich dobrach. Wszystko to si� gromadzi�o na zamku u wojewody i marsza�ka wielkiego koronnego, odbywa�o ze sob� zawzi�te spory, wa�y�o g��wne sprawy krajowe, kt�re lubo w Rzeczypospolitej nieraz smutne na d�ugie wieki wywo�ywa�y za sob� skutki, tutaj ko�czy�y si� zawsze 5 hucznymi biesiadami przy odg�osie tr�b i mo�dzierzy, kt�rym cichymi g�osy wt�rowali r�nych narod�w lutni�ci, krwawymi nieraz zgie�kami goszcz�cy rycerze i szlachta, a lud okoliczny oniemia�ym podziwem. W tym zamku w owe czasy i inne, ach! ile� to �wietnych si� odegra�o dramat�w, w kt�rych mia�y udzia� pierwsze Rzeczypospolitej g�owy, a o kt�rych wie�� niepi�mienna uton�a w niepami�ci na zawsze!... Dzisiaj z tego wszystkiego tylko kilka g�az�w olbrzymich pozosta�o w mchach i zaro�lach. Ale i te jeszcze, zawieszone jak gniazdo orle na szczycie jednej z najwy�szych g�r okolicznych, jak zawsze w orle krainy podnosz� my�l nasz� i serce, tak czasem zdaj� si� chwia� w swych odwiecznych podstawach, jakie� g�osy chropawe daj� si� s�ysze� pomi�dzy nimi, duch zamku wstaje z swojej kamiennej po�cieli, wychyla si� na �wiat do po�owy, wymawiaj�c s�owa powtarzane za �ycia: Non omnis moriar! Ta ruina le�y po twojej lewej i patrzy nieruchomie na staro�ytn� Grzegorza z Sanoka kolebk�, kt�ra jak �ebrak-staruszek, po�o�ywszy si� krzy�em na brzegach Sanu i zwiesiwszy zamek sw�j stary ze stromej ska�y nad wod�, z ni� szepce razem swojej dawnej �wietno�ci wspomnienia i swoje do dzi� dnia jeszcze nie wys�uchane skargi... Sanok dzisiejszy, o! jaki� to obraz upadku, zubo�enia i n�dzy! Kiedy pe�ni po�wi�cenia si� i zapa�u szermierze niezmordowanie walcz� o prawa ubogich w �wiecie koteryj � sami ubodzy, nie wiedz�c nic o tym, coraz g��biej si� pogr��aj� w ub�stwo. Wolno�� i r�wno�� dla wszystkich, wchodz�ca w �ycie w tych krajach, za k�opoty i trudy, i niezaradno�� niemowl�cego �ycia, jeszcze zawsze nic-innego nie daje opr�cz dalekich nadziei � a dobry byt, spok�j i szcz�cie domowe zabra�a z sob� usuni�ta opieka dawnych panuj�cych i mo�nych. Tak, samym sobie pozostawione, wyludniaj� si� gminy, upadaj� wsie i w coraz wi�ksze ub�stwo pogr��aj� miasteczka. Na tej te� drodze i stary Sanok doszed� dzi� do tej n�dzy, �e w niej nie-tylko ...
pokuj106