Powie�ci LIVE A CUISLERA w Wydawnictwie Amber AFERA �R�DZIEMNOMORSKA ATLANTYDA ODNALEZIONA B��KITNE Z�OTO CERBER CYKLOP LODOWA PU�APKA NA DNO NOCY OGNISTY L�D OPERACJA "HF" PODWODNI �OWCY POTOP SAHARA SKARB SMOK VIXEN Oi W�� WIR PACYFIKU WYDOBY� "TITANICA" ZAB�JCZE WIBRACJE Z�OTO INK�W Paul Kemprecos Ognisty l�d Przek�ad Maciej Pintara AMBER Tytu� orygina�u FIRE ICE Redaktorzy serii MA�GORZATA CEBO-FONIOK ZBIGNIEW FONIOK Redakcja stylistyczna EUGENIUSZ MELECH Redakcja techniczna ANDRZEJ WITKOWSKI Korekta JOANNACIERKO�SKA EWA LUBEREK ilustracja na ok�adce DANILODUCAK Projekt graficzny ok�adki MA�GORZATA CEBO-FONIOK Opracowanie graficzne ok�adki STUDIO GRAFICZNE WYDAWNICTWA AMBER Sk�ad WYDAWNICTWO AMBER KSI�GARNIA INTERNETOWA WYDAWNICTWA AMBER Tu znajdziesz informacje o nowo�ciach i wszystkich naszych ksi��kach! Tu kupisz wszystkie nasze ksi��ki! http://www.amber.supermedia.pl Copyright (c) 2002 by Clive Cussler. Ali rights reserved. By arrangements with Peter Lampack Agency, Inc. 551 Fifth Avenue, Suit� 1613 New York, N.Y. 10176-0187 USA For the Polish edition Copyright (c) 2002 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o. ISBN 83-241-0003-2 Prolog Odessa, Rosja 1918 rok P�nym popo�udniem wiatr nagle zmieni� kierunek i przygna� do portu g�st� mg��. Szare wilgotne opary spowi�y kamienne nabrze�a i k��bi�y si� nad monumentalnymi schodami. W ruchliwym porcie czarnomorskim nagle zrobi�o si� ciemno. Odwo�ano rejsy prom�w i statk�w pasa�erskich. Mn�stwo marynarzy zosta�o bez zaj�cia. Kapitan Anatolij Towrow szed� nabrze�em w przenikliwie zimnej mgle. S�ysza� wybuchy pijackiego �miechu w zat�oczonych knajpach i burdelach. Min�� g��wne skupisko bar�w, skr�ci� w zau�ek i otworzy� nieoznakowane drzwi. W nozdrza uderzy�o go ciep�e powietrze przesycone dymem papierosowym i zapachem w�dki. T�gi go�� przy stoliku w rogu przywo�a� go gestem. Aleksiej Fiodorow by� szefem odeskich celnik�w. Kiedy kapitan zawija� do portu, spotyka� si� z nim w tej spelunie, gdzie przesiadywali g��wnie emerytowani marynarze, a w�dka nie by�a droga. Towrow czu� si� samotny po �mierci �ony i c�rki, kt�re zgin�y w czasie rewolucji. Fiodorow wydawa� si� dziwnie zgaszony. Zwykle tryska� humorem i �artowa�, �e kelner zawy�a rachunek. Teraz bez s�owa zam�wi� kolejk�, unosz�c dwa palce. Co dziwniejsze, zap�aci� bez �adnych targ�w. Zni�y� g�os, poskuba� nerwowo czarn� szpiczast� br�dk� i rozejrza� si� niepewnie po innych stolikach, gdzie ogorzali marynarze pochylali si� nad w�dk�. Uspokojony, �e nikt nie pods�uchuje, uni�s� kieliszek. Stukn�li si�. - Drogi kapitanie... - zacz��. - �a�uj�, �e mam ma�o czasu i musz� od razu przej�� do rzeczy. Chcia�bym, �eby bez zadawania pyta� zabra� pan do Konstantynopola grup� pasa�er�w i niewielki �adunek. - Kiedy zap�aci� pan za w�dk�, od razu wiedzia�em, �e co� jest nie tak. Fiodorow zachichota�. Zawsze intrygowa�a go szczero�� kapitana, nawet je�li jej nie rozumia�. - No c�, kapitanie... My, skromni urz�dnicy pa�stwowi, musimy jako� �y� za te n�dzne grosze, kt�re nam p�ac�. Kapitan u�miechn�� si�. Wielki brzuch Fiodorowa niemal rozsadza� drog� francusk� kamizelk�. Celnik cz�sto narzeka� na swoj� prac�, a Towrow uprzejmie go s�ucha�. Wiedzia�, �e urz�dnik ma mocne plecy w Piotrogro-dzie i bierze �ap�wki od w�a�cicieli statk�w, �eby "uspokoi� morze biurokracji", jak mawia�. Towrow wzruszy� ramionami. - Zna pan moj� �ajb�. Nie nazwa�bym jej luksusowym liniowcem. - Niewa�ne. Doskonale si� nadaje do naszych cel�w. Kapitan zamilk�. Zastanawia� si�, dlaczego kto� chce p�yn�� na starym w�glowcu, skoro s� wygodniejsze statki. Fiodorow wzi�� wahanie kapitana za wst�p do negocjacji. Si�gn�� do kieszeni na piersi, wyj�� grub� kopert� i po�o�y� na stoliku. Rozchyli� j� lekko, �eby kapitan m�g� zobaczy� tysi�ce rubli. - Dobrze zap�ac�. Towrow prze�kn�� �lin�. Dr��cymi palcami wygrzeba� z paczki papierosa i zapali�. - Nie rozumiem - powiedzia�. Fiodorow zauwa�y� jego zaskoczenie. - Co pan wie o sytuacji politycznej w naszym kraju? Kapitan s�ysza� tylko r�ne plotki i wiedzia� to, co wyczyta� w starych gazetach. - Jestem marynarzem - odpar�. - Rzadko schodz� na l�d. - Ale ma pan du�e do�wiadczenie �yciowe. Prosz� by� szczerym, przyjacielu. Zawsze ceni�em sobie pa�skie opinie. - Gdyby statek by� w takim stanie, jak nasz kraj, dziwi�bym si�, �e jeszcze nie le�y na dnie morza. Fiodorow roze�mia� si� serdecznie. - Zawsze podziwia�em pa�sk� szczero��, ma pan talent do metafor. -Spowa�nia�. - Trafi� pan w sedno. Po�o�enie Rosji jest przera�aj�ce. M�odzie� ginie na wojnie, car abdykowa�, bolszewicy brutalnie przejmuj� w�adz�, Niemcy okupuj� nasze po�udniowe tereny i musieli�my wezwa� inne pa�stwa, �eby wyjmowa�y za nas kasztany z ognia. - Nie mia�em poj�cia, �e jest a� tak �le. Fiodorow utkwi� w kapitanie wzrok. - Niech mi pan wierzy, �e b�dzie jeszcze gorzej. Dlatego wr��my do pana i pa�skiego statku. My, lojalni patrioci, jeste�my tu, w Odessie, przyparci plecami do morza. Biali jeszcze si� trzymaj�, ale czerwoni naciskaj� od p�nocy i wkr�tce pokonaj�op�r. Pi�tnastokilometrowa strefa zaj�ta przez Niemc�w zniknie jak cukier rozpuszczony w wodzie. Je�li zabierze pan na pok�ad tych pasa�er�w, odda pan Rosji wielk� przys�ug�. Kapitan uwa�a� si� za obywatela �wiata, ale w g��bi duszy nie r�ni� si� od reszty swoich rodak�w i czu� g��bokie przywi�zanie do ojczyzny. Wiedzia�, �e szerzy si� bolszewicki terror i wielu uchod�c�w ucieka na po�udnie. Rozmawia� z innymi kapitanami, kt�rzy szeptali o nocnych przewozach wa�nych os�b. Mia� miejsce dla pasa�er�w. "Odessa Star" by� w�a�ciwie pusty. Jednak na frachtowcu �mierdzia�o wyciekaj�cym paliwem, rdzewiej�cym metalem i brudem. Marynarze nazywali to odorem �mierci i omijali statek jak zaraz�. Za�oga sk�ada�a si� g��wnie z portowych szczur�w, kt�rych nie chcia� �aden inny kapitan. Towrow m�g� przenie�� zast�pc� do swojej kajuty i zwolni� kajuty oficerskie dla pasa�er�w. Zerkn�� na grub� kopert�. Za takie pieni�dze kupi�by na staro�� domek nad morzem zamiast zdycha� w marynarskim przytu�ku. - Wychodzimy w morze za trzy dni, z wieczornym odp�ywem - oznajmi�. Fiodorow pchn�� kopert� przez st�. - Jest pan prawdziwym patriot�. To po�owa. Reszt� dop�ac�, kiedy przyjad� pasa�erowie. Kapitan schowa� pieni�dze do wewn�trznej kieszeni kurtki. - Ilu ich b�dzie? Fiodorow zerkn�� na dw�ch marynarzy, kt�rzy weszli do knajpy i usiedli przy stoliku. Zni�y� g�os. - Kilkunastu. W kopercie s� dodatkowe pieni�dze na prowiant. Niech pan zrobi zakupy w r�nych miejscach, �eby nie wzbudza� podejrze�. Musz� ju� i��. Wsta� i podni�s� g�os, �eby wszyscy s�yszeli. - Mam nadziej�, kapitanie... - powiedzia� surowo - �e teraz lepiej rozumie pan nasze przepisy celne. �egnam. W dniu wyp�yni�cia z portu Fiodorow przyszed� po po�udniu na statek, �eby powiedzie� kapitanowi, �e plany si� nie zmieni�y. Pasa�erowie przyjad� w nocy. Na pok�adzie ma by� tylko kapitan. Kr�tko przed p�noc� Towrow spacerowa� samotnie po pok�adzie zasnutym mg��. Przy trapie zahamowa� z piskiem samoch�d. Po odg�osie silnika mo�na by�o pozna�, �e to ci�ar�wka. Zgas�y �wiat�a. Trzasn�y drzwiczki. Rozleg�y si� przyciszone g�osy i kroki na mokrym bruku. Po trapie wspi�a si� wysoka posta� w pelerynie z kapturem. Wesz�a na pok�ad i zbli�y�a si� do kapitana. Towrow poczu� na sobie �widruj�ce spojrzenie. Spod kaptura odezwa� si� g��boki, m�ski g�os. - Gdzie s� kajuty pasa�er�w? - Poka�� panu - odrzek� Towrow. - Nie. Niech pan powie. - Na g�rnym pok�adzie. - A gdzie pa�ska za�oga? - �pi. - Niech pan dopilnuje, �eby zostali w kojach. I prosz� tu zaczeka�. M�czyzna podszed� cicho do trapu i wspi�� si� na g�rny pok�ad. Po kilku minutach wr�ci� z inspekcji. - Niewiele lepiej ni� w stajni - stwierdzi�. - Wchodzimy na statek. Niech pan zejdzie z drogi i stanie tam... Towrowowi nie podoba�o si�, �e kto� rozkazuje mu na jego statku, ale uspokoi� si�, pomy�lawszy o pieni�dzach zamkni�tych w sejfie w kajucie kapita�skiej. Poza tym wola� nie zadziera� z wy�szym o g�ow� obcym. Stan�� na dziobie, jak mu kazano. Grupka st�oczona na nabrze�u wesz�a na pok�ad. Towrow us�ysza� senny g�os ma�ej dziewczynki lub ch�opca i uspokajaj�cy szept kogo� doros�ego. Pasa�erowie skierowali si� do swoich kajut. Inni wnie�li skrzynie i kufry podr�ne. S�dz�c po tym, jak st�kali i przeklinali, baga� musia� by� ci�ki. Ostatni zjawi� si� Fiodorow. Nie by� przyzwyczajony do wysi�ku i zasapa� si� przy kr�tkiej wspinaczce. Dla rozgrzewki zaciera� d�onie w r�kawicach. - No, c�, m�j przyjacielu - powiedzia� weso�o. - To tyle. Wszystko gotowe? - Mo�emy odp�ywa�, kiedy tylko da pan rozkaz. - Ruszajcie. Oto reszta pieni�dzy... Wr�czy� Towrowowi kopert� z nowiutkimi szeleszcz�cymi banknotami. Potem niespodziewanie obj�� kapitana i uca�owa� w oba policzki. - Matka Rosja nigdy panu tego nie zapomni - szepn��. - Dzisiejszej nocy tworzy pan histori�. Pu�ci� zaskoczonego kapitana i zszed� po trapie. Po chwili ci�ar�wka ruszy�a i znikn�a w ciemno�ci. Kapitan uni�s� kopert� do nosa i z rozkosz� pow�cha� pieni�dze, jakby to by�y r�e. Schowa� kopert� do kieszeni kurtki i wspi�� si� do sterowni. Wszed� do pomieszczenia nawigacyjnego za sterowni�. Kaza� pierwszemu oficerowi Siergiejowi obudzi� za�og� i odbi� od brzegu. Zast�pca kapitana zszed� na d� wykona� rozkazy. Towrow patrzy� ze sterowni, jak odcumowuj� statek i wci�gaj� trap. Za�oga liczy�a dwunastu ludzi, ��cznie z dwoma palaczami, zatrudnionymi w ostatniej chwili do obs�ugi "z�omowiska", jak nazywano maszynowni�. G��wny mechanik by� do�wiadczonym marynarzem i nie opu�ci� swojego kapitana tylko z lojalno�ci. Pos�ugiwa� si� oliwiark� niczym czarodziejsk� r�d�k� i potrafi� tchn�� �ycie w kup� szmelcu nap�dzaj�c� "Odessa Star". Kot�y by�y ju� pod par�. Towrow stan�� za sterem, zad�wi�cza� telegraf maszynowni i statek wyp�yn�� z basenu portowego. Ci, kt�rzy widzieli frachtowiec wychodz�cy we mgle w morze, �egnali si� i odmawiali modlitwy, �eby odp�dzi� demo...
pokuj106