La Fayette KSIʯNA DE CLEVES OD T�UMACZA Jest co�, co otacza pani� de la Fayette1, zar�wno jej osob�, �ycie, jak dzia�alno�� pisarsk�; mianowicie d y s k r e c j a. Rozdaj�c pewnego dnia przyjacielskie przydomki, bliscy nazwali j� le brouillard, mg�a; i nazwa ta dobrze charakteryzuje zar�wno �w cie� dyskrecji, jak r�wnie� owo co� przygaszonego, melancholijnego, co jest w jej osobie. Ma�o stosunkowo wiemy o jej przygodach, jeszcze mniej o �yciu wewn�trznym: pow�ci�gliwa, wybredna, nie�atwo pozwalaj�ca wejrze� w siebie. Listy nawet � w owym tak rozpisanym �wiecie! � pisywa�a rzadko i niech�tnie. Za�ywa�a ogromnego wp�ywu, by�a jedn� z wyroczni Pary�a, ale te� dyskretnie. To� samo jej dzia�alno�� pisarska. Jestem pewien, �e ten i �w znaj�cy nie�le � bodaj ze s�yszenia � literatur� francusk�, nie zna nawet jej nazwiska. Kobieta-autorka ukry�a si� w cieniu: kiedy umiera, �Mercure Galant� po�wi�ca jej kilkana�cie wierszy w �rubryce towarzyskiej� i ko�czy dyskretnie: �Utrzymuj�, �e mia�a udzia� w niekt�rych utworach, czytanych przez publiczno�� z przyjemno�ci� i zachwytem.� Notatka �Mercure Galant� t�umaczy si� tym, �e pani de la Fayette, jak wielka dama, og�asza�a swoje nieliczne zreszt� utwory bezimiennie albo pod obcym nazwiskiem. Bo pani de la Fayette by�a wielk� dam�. Nie z urodzenia, ojciec jej by� ze skromnej szlachty, matka, El�bieta Pena, bodaj z mieszcza�stwa; za to chrzestni rodzice b�yszcz� arystokratycznymi nazwiskami, odblaskiem dworu. Je�eli pani de la Fayette sta�a si� wcze�nie jedn� z najwybitniejszych figur w Pary�u, zawdzi�cza to samej sobie. Bo ta cicha osoba doskonale umia�a kierowa� �yciem swoim i swoich bliskich. �Ma sto r�k� � m�wi�a o niej pani de Sevign�. Ojciec jej, Marek Pioche de la Vergne, d�ugi czas skromny oficer, ceniony dla swych talent�w wojskowych, zaszed� p�niej do�� wysoko; by� nauczycielem bratank�w kardyna�a Richelieu, umar� jako marsza�ek polny. Przysz�a pani de la Fayette mia�a w�wczas lat pi�tna�cie. Matka, kobiecina podobno sprytna a g�upia, wychodzi rych�o potem za m�� za jednego z rycerzy niezaszczytnej Frondy, niespokojnego kawalera de Sevign�, wuja s�ynnej p�niej 1 1634 � 1692 sw� korespondencj� markizy: st�d stosunki mi�dzy dwiema m�odymi kobietami, Mari� de la Vergne a pani� de Sevign�, stosunki, kt�re mia�y si� przerodzi� w dozgonn� przyja��. Bo panna de la Vergne otrzymuje staranne wychowanie; nauczycielem jej jest sam Menage, jeden z najucze�szych ludzi i najwi�kszych pedant�w swego czasu, ten, kt�rego Molier nie�miertelnie o�mieszy� jako Wadiusa w Uczonych bia�og�owach i kt�ry mia� zwyczaj kocha� si� w swych uczennicach. Ju� w�wczas pani de la Fayette da�a miar� swego kunsztu dyplomatycznego i umiej�tno�ci wyzyskania ludzi; umia�a prowadzi� swojego nauczyciela na nitce, tak �e s�owami i pi�rem g�osi� jej s�aw�. Licz� oko�o czterdziestu znanych poemacik�w Menage'a na cze�� panny de la Vergne. Taka reklama by�a dla niezamo�nej m�odej panny nie do pogardzenia. Bo panna Maria nie by�a zamo�na, i to, jak r�wnie� nieustalona pozycja rodzic�w, �ycie na wp� w�drowne, jakie p�dzili, utrudnia�o jej zapewne wyj�cie za m��. Dosz�a dwudziestu jeden lat � na owe czasy wieku bardzo p�nego � nie znalaz�szy przyzwoitej partii. Znalaz�a j� tam, gdzie by si� najmniej mog�a tego spodziewa�. W czasie pobytu w klasztorze zaprzyja�ni�a si� z prze�o�on�, kt�ra zaswata�a jej swego brata, hrabiego de la Fayette. Hrabia, starszy od niej o jakie� lat dwadzie�cia, wielkiego rodu, ale zasiedzia�y na wsi, by� to � zdaje si� � poczciwy cz�owiek zagrzebany w gospodarstwie, a zw�aszcza w procesach. S�owem, ma��e�stwo z rozs�dku. Co na nie m�wi�o serce? Nie wiemy o tym nic. Pos�dzaj� pann� de la Vergne, �e powt�rne zam�cie matki by�o dla niej zawodem; szesnastoletnia dziewczyna my�la�a podobno, �e interesuj�cy kawaler de Sevign� bywa tak cz�sto w domu dla niej samej, kiedy nagle gruch�y zar�czyny z jej matk�. Ale to s� domys�y, plotki... Powiedzmy po prostu, �e nie wiemy nic. Maria udaje si� z m�em na wie�; z najlepsz� wol� wchodzi w jego �ycie, interesuje si� gospodarstwem, procesami; wpada na znakomit� my�l, aby ich pilnowa� w Pary�u za pomoc� swego wiernego �acinnika Menage'a. Menage biega, drepce, obchodzi s�dzi�w. Ale co to by�o mie� w�wczas proces, kilka, kilkana�cie proces�w! Konieczno�� czuwania nad nimi ka�e pa�stwu de la Fayette uda� si� do Pary�a; z czasem pani przenosi si� tam na stale, m�� doje�d�a co jaki� czas, w ko�cu ginie z jej �ycia tak dok�adnie, �e historycy literatury my�leli, �e umar�, dop�ki jaki� znaleziony dokument nie wyja�ni�, �e b�d� co b�d� pani de la Fayette prze�y�a w ma��e�stwie dwadzie�cia osiem lat. Powiedzmy od razu, �e mia�a dw�ch syn�w, dla kt�rych by�a troskliw� i zabiegliw� o ich karier� matk�. Opr�cz Menage'a, kt�ry j� nauczy� sporo �aciny, dobrze po w�osku, ba, nawet troch� po hebrajsku, nie zdo�a� za� jej zarazi� swoim brakiem smaku i pedantyzmem, m�oda hrabina de la Fayette przechodzi�a inne szko�y. Jedn� by� s�ynny pa�ac de Rambouillet, siedziba �wykwintni��, w�wczas co prawda ju� na schy�ku swej glorii. Ze swoim niezawodnym zmys�em pani de la Fayette wzi�a z tej szko�y to, co dobre, odrzucaj�c to, co by�o md�e i �mieszne w epigonkach wykwintni�. Wreszcie dw�r, najlepsza w�wczas szko�a �ycia i smaku, �w dw�r m�odego Ludwika XIV, pe�en blasku, skupiaj�cy wszystko, co naj�wietniejsze, bawiony komedi� Moliera, porywany tragedi� Racine'a i upojony muzyk� Luliego. Pani de la Fayette zaj�a tam pozycj� jak dla tej cichej obserwatorki �ycia najkorzystniejsz�. Niegdy� okaza�a wiele sympatii m�odziutkiej Henryce Angielskiej, w�wczas gdy ta by�a biedn� wygnank�, skazan� na �ycie w klasztorze; zostawszy ksi�n� Orlea�sk�, bratow� kr�la Henryka, nie zapomnia�a o dawnej przyjaci�ce. Pani de la Fayette nale�y do jej naj�ci�lejszego k�ka, p�dzi �ycie na dworze niemal jako faworyta ksi�nej, nie szukaj�c zreszt� tytu��w i godno�ci. To �ycie dworu, czynne a puste, pe�ne intryg, ma�ostek i ambicji, nie poci�ga jej; pozostaje zawsze na dworze raczej widzem ni� aktorem. Zreszt� kocha�a szczerze Henryk�, swoj� m�odsz� o lat dziesi�� kr�lewsk� przyjaci�k�. Henryka umar�a na jej r�kach; pani de la Fayette by�a �wiadkiem tej bolesnej chwili, jedynej podobno, w kt�rej Ludwik XIV p�aka�; i mimo �e usun�a si� odt�d ze dworu zupe�nie, pami�� tych prze�y� zachowa�a jej na zawsze wzgl�dy kr�la i wp�yw, z kt�rego zreszt� korzysta�a przewa�nie dla swoich przyjaci�. Odt�d pani de la Fayette �yje najwi�cej u siebie w domu, na co j� zreszt� skazywa� stan jej zdrowia. Ta kobieta jest ci�gle chora, co wyciska na jej usposobieniu pi�tno melancholii. Umie wype�ni� sobie to zacisze; dom jej, otoczony wspania�ym ogrodem, staje si� jednym z o�rodk�w literackich. Mieszka w nim w charakterze sekretarza poeta Segrais; codziennym go�ciem jest Huet, p�niejszy biskup w Avranches, cz�owiek o tak rozleg�ej skali zainteresowa�, �e w jego spu�ci�nie literackiej znajduje si� przek�ad Dafnis i Chloe, dwutomowa Demonstratio evangelica, Historia handlu i �eglugi u staro�ytnych i Rozprawa o miejscu Raju ziemskiego! Codziennym go�ciem jest pani de Sevign�, bywa La Fontaine; czasem Molier, Boileau czytuj� tam swoje nowe utwory. Ale najwa�niejsz� chwa�� znajdzie ten salon w przyja�ni, jaka zwi�za�a z pani� de la Fayette jednego z najwi�kszych pan�w Francji, interesuj�cego autora Maksym, ksi�cia de la Rochefoucauld. Owa przyja��, maj�ca wszelkie cechy mi�o�ci i trwaj�ca blisko dwadzie�cia lat, a� do �mierci ksi�cia, napsu�a sporo krwi historykom literatury. B y � o c z y n i e b y � o? Kwestia ta zaprz�ta�a ich mocno. Oni, przywykli wszystko wiedzie�, tu nie umiej� znale�� s�owa zagadki. Bardziej ni� kiedykolwiek � mg�a. Raczej sk�aniaj� si� ku temu, �e nie by�o; �e przyja�� ta czy mi�o�� pozostaje na diecie platonicznej. Ch�tnie wyobra�aj� sobie podobn� scen� jak ta, kt�ra ko�czy Ksi�n� de Cleves, z t� r�nic�, �e zamiast roz��czenia nast�pi�o po niej raczej po��czenie los�w w przyjaznym stosunku. Kiedy si� zbli�yli, ona mia�a lat oko�o trzydziestu, ksi��� dobiega� pi��dziesi�tki. Przesz�o�� mia� co si� zowie burzliw�; bra� udzia� w romantycznych i rycerskich przygodach, wojowa�, wichrzy�, mia� wielkie ambicje, kt�re los zawi�d�, kocha� si� w najpi�kniejszych kobietach swego czasu, kt�re go zdradzi�y; wreszcie na wp� o�lep�y od postrza�u, jaki dosta� w bitwie, zn�kany podagr�, zgorzknia�y, wyleczony z ambitnych nadziei, leniwie i z pa�ska bawi si� literatur�. Jego Maksymy2, zanim je jeszcze wydano drukiem, obiegaj� salony, budz�c zgorszenie swym pesymizmem i ostro�ci� wzroku, a zachwyt �wietno�ci� formy. Pani de la Fayette czyta�a Maksymy w r�kopisie, zanim jeszcze bli�sze stosunki z��czy�y j� z autorem. Jest przera�ona: �Ach, pani � pisze do pani de Sabl� � jak�e musz� by� ska�one umys� i serce, kt�re s� w stanie wyroi� to wszystko. Jestem tym tak przera�ona, i� zapewniam pani�, �e gdyby �art byt rzecz� powa�n�, tego rodzaju Maksymy bardziej popsu�yby interesy ksi�cia ni�...� etc. 2 Por. Boy � �ele�ski M�zg i p�e�. Co za interesy? W jej sercu? Tak przypuszczaj� biografowie. Mimo to nie zepsu�y. Zaprzyja�nili si� czy pokochali g��boko. Te dwie niepospolite, a tak r�ne indywidualno�ci zespoli�y si�, aby nawzajem wywrze� na siebie wp�yw. �On rozszerzy� moj� inteligencj�, ja uleczy�am jego serce� � okre�li�a ten wp�yw pani de la Fayette. I w zwi�zku z tym pierwszym �przera�eniem� ciekawe jest zestawi� noty, jakie kre�li na egzemplarzu Maksym pani de la Fayette ju� bliska �mierci i od kilkunastu lat owdowia�a po swoim przyjacielu. Ten stosunek staje si� prze�omow� dat� w �yciu pani de la Fayette. Ksi��� jest w jej domu codziennym go�ciem, sp�dza tam niemal ca�e dnie. Te dwie choroby, dwa rozczarowania, dwa cie...
pokuj106