Henry Kuttner Krzy� stuleci Nazywali go Chrystusem, lecz nie by� tym Cz�owiekiem, kt�ry z trudem wspina� si� d�ug� drog� na Golgot� pi�� tysi�cy lat wcze�niej. Nazywali go Budd� i Mahometem, nazywali bo Barankiem i Pomaza�cem Bo�ym. Nazywali go Ksi�ciem Pokoju i Nie�miertelnym. Jego imi� brzmia�o Tyrell. Tym razem wchodzi� inn� drog�, strom� �cie�k�, kt�ra prowadzi�a do klasztoru na g�rze i na chwil� przystan��, mru��c oczy przed o�lepiaj�cym �wiat�em s�o�ca. Jego bia�� szat� plami�a rytualna czer�. Stoj�ca obok dziewczyna dotkn�a jego ramienia, �agodnie go ponaglaj�c. Wszed� w cie� rzucany przez wrota. Ponownie zawaha� si� i spojrza� za siebie. Droga wychodzi�a na rozleg�� g�rsk� polan�, na kt�rej sta� klasztor. By�a wczesna wiosna i ��ka o�lepia�a zieleni�. W g��bi serca czu� d�awi�cy smutek na my�l o porzuceniu ca�ej tej jaskrawo�ci, lecz rozumia�, �e wkr�tce wszystko b�dzie zn�w dobrze. I jasno�� sta�a si� jakby odleg�a, nierzeczywista. Dziewczyna zn�w dotkn�a jego ramienia - pos�usznie skin�� g�ow� i ruszy� naprz�d z niejasnym przeczuciem nadchodz�cej zguby, kt�rego zm�czony umys� nie by� w stanie poj��. "Jestem bardzo stary" - pomy�la�. Na dziedzi�cu kap�ani kl�kali przed nim. Mons, prze�o�ony, sta� na drugim ko�cu du�ej sadzawki, w kt�rej odbija� si� bezdenny b��kit nieba. Od czasu do czasu woda marszczy�a si� pod �agodnym podmuchem ch�odnego wietrzyku. Stary, niemal zapomniany odruch uruchomi� jego mi�nie. Tyrell uni�s� r�ce i pob�ogos�awi� wszystkich. Jego g�os spokojnie wypowiada� zapami�tane zwroty. - Niech b�dzie pok�j. Na ca�ej zn�kanej ziemi, na wszystkich �wiatach i w niebiosach - niech b�dzie pok�j. Moce... - jego r�ka drgn�a, lecz zaraz przypomnia� sobie - ... moce ciemno�ci s� bezsilne wobec Bo�ej mi�o�ci i zrozumienia. Przynosz� wam S�owo Bo�e. Oto ono: Mi�o��, zrozumienie, pok�j. Czekali a� sko�czy. By� to nieodpowiedni czas i niew�a�ciwy rytua�. Ale nie mia�o to znaczenia, poniewa� by� Mesjaszem. Stoj�cy na przeciwleg�ym brzegu sadzawki Mons da� znak. Dziewczyna delikatnie po�o�y�a d�onie na ramionach Tyrella. Mons zawo�a�: - Nie�miertelny, czy zrzucisz swoje splamione szaty i wraz z nimi grzechy tego czasu? Tyrell wpatrywa� si� nieprzytomnie w drugi brzeg. - Czy pob�ogos�awisz �wiat kolejnym stuleciem swojej �wi�tej obecno�ci? Tyrell przypomnia� sobie kilka s��w. - Odchodz� w pokoju, wracam w pokoju - powiedzia�. Dziewczyna delikatnie zdj�a z jego ramion bia�� szat� i ukl�k�a, by rozpi�� mu sanda�y. Nagi stan�� na brzegu sadzawki. Wygl�da� jak dwudziestoletni m�odzieniec. Mia� dwa tysi�ce lat. Zn�w targn�� nim gwa�towny niepok�j. Mons uni�s� rami� przyzywaj�cym gestem, lecz Tyrell rozgl�da� si� niespokojnie doko�a. Napotka� spojrzenie szarych oczu dziewczyny. - Nerina... - wymamrota�. - Wejd� do sadzawki - szepn�a. - Przep�y� j�. Wyci�gn�� r�k� i dotkn�� jej d�oni. Poczu�a cudowny dreszcz �agodno�ci, tej �agodno�ci, kt�ra stanowi�a jego nieposkromion� moc. U�cisn�a mocno jego r�k�, pr�buj�c rozproszy� ciemno�ci gromadz�ce si� w jego umy�le, pr�buj�c przekaza� mu, �e wszystko b�dzie znowu dobrze, �e b�dzie czeka� - jak czeka�a na jego zmartwychwstanie ju� trzy razy w ci�gu ostatnich trzystu lat. By�a o wiele m�odsza od Tyrella, ale tak�e nie�miertelna. Nagle mg�a w jego b��kitnych oczach rozwia�a si�. - Czekaj na mnie, Nerino - powiedzia�. Potem, w przyp�ywie dawnej zr�czno�ci, wskoczy� do sadzawki i czysto zanurkowa�. Obserwowa�a jego pewne i mocne ruchy, gdy p�yn��. Jego cia�o by�o sprawne - zawsze by�o sprawne, bez wzgl�du na wiek. Tylko umys� sztywnia�, zapada� si� coraz g��biej w �elazne koleiny czasu, traci� kontakt z tera�niejszo�ci�, a pami�� stawa�a si� stopniowo coraz bardziej fragmentaryczna. Ale najstarsze wspomnienia zachowywane by�y najlepiej, a jeszcze trwalsze by�y wypracowane odruchy. Dziewczyna by�a �wiadoma swego w�asnego cia�a - jego m�odo�ci, si�y i pi�kna. Tak mia�o by� zawsze. Jej umys�... By�o gdzie� rozwi�zanie i tego problemu - czeka�a na nie. "Jestem obdarzona �ask�" my�la�a. "Spo�r�d wszystkich kobiet wszystkich �wiat�w w�a�nie ja jestem Oblubienic� Tyrella i jedyn�, poza nim, istot� nie�mierteln� od pocz�tku dziej�w". Z mi�o�ci� i czci� patrzy�a na p�yn�cego m�czyzn�. U jej st�p le�a�a porzucona przez niego szata skalana wspomnieniami stulecia. Wydawa�o si�, �e to tak niedawno... Pami�ta�a bardzo dobrze, jak �ledzi�a Tyrella p�yn�cego przez sadzawk� ostatnim razem. I t� jeszcze wcze�niejsz� scen� - i t�, kt�ra by�a pierwsza. Oczywi�cie dla niej, nie dla Tyrella... Wyszed� na brzeg ociekaj�c wod� i zawaha� si�. Poczu�a ostry b�l, widz�c zmian�, jaka w nim zasz�a: od si�y i pewno�ci siebie do oszo�omienia i niepewno�ci. Lecz Mons czuwa�. Wyci�gn�� r�ce i uj�� d�o� Tyrella. Poprowadzi� Mesjasza ku drzwiom w wysokiej �cianie klasztoru. Wydawa�o jej si�, �e w drzwiach Tyrell odwr�ci� si� i spojrza� na ni� z czu�o�ci�, kt�ra w nim zawsze by�a - w tym jego cudownym, wewn�trznym spokoju. Jeden z kap�an�w podni�s� zbrukan� szat� le��c� u jej st�p. Miano j� oczy�ci� i z�o�y� na o�tarzu, kulistym przybytku o kszta�cie przypominaj�cym matk� ziemi�. Jej fa�dy, zn�w ol�niewaj�co bia�e, opasz� �agodnie ca�� ziemi�. Musia�a zosta� oczyszczona, tak jak oczyszczony musia� zosta� umys� Tyrella - trzeba by�o wyp�uka� ca�y ten d�awi�cy baga� wspomnie�, jaki przyni�s� ostatni wiek. Kap�ani odchodzili. Spojrza�a przez otwart� bram� za siebie, na jaskraw� ziele� g�rskiej ��ki, �akomie wyci�gaj�c� si� do s�o�ca po zimowych �niegach. "Nie�miertelno��..." pomy�la�a, wznosz�c w g�r� ramiona, czuj�c, jak wieczna krew, prawdziwa krew bog�w, t�tni w jej �y�ach. "Tyrell by� tym, kt�ry cierpia�. Nie znajduj� ceny, by zap�aci� za ten... dar". Dwadzie�cia stuleci. Pierwsze stulecie musia�o by� zupe�nym koszmarem. Jej my�l odwraca�a si� od ukrytych mgie� historii, kt�re teraz stanowi�y legend�, spostrzegaj�c tylko kr�tkie jak mgnienie chwile spokoju, kt�rego �r�d�em by� Bia�y Chrystus w�druj�cy poprzez ten chaos rycz�cego z�a, gdy ziemia poczernia�a, gdy oblewa� j� szkar�at nienawi�ci i b�lu. Ragnarok, Armageddon, Godzina Antychrysta - dwa tysi�ce lat temu! Biczowany i niewzruszony, g�osz� swoj� nowin� o mi�o�ci i pokoju, szed� Bia�y Mesjasz - jak �wiat�o w piekielnych ciemno�ciach spowijaj�cych ziemi�. I prze�y�a, a si�y z�a wyniszczy�y si� wzajemnie i �wiaty odnalaz�y wreszcie pok�j. Odnalaz�y go tak dawno temu, �e Godzina Antychrysta zosta�a zapomniana - sta�a si� legend�. Zapomniana - nawet przez Tyrella. Nerina cieszy�a si� z tego, bo pami�� takich przej�� musia�a by� okropna. Na sam� my�l o m�ce, jak� musia� znosi�, przeszed� j� dreszcz. Spojrza�a w d� na b��kitn� tafl� wody. Ch�odny wiatr marszczy� jej powierzchni�, ob�ok lekko przesuwa� si� przez tarcz� s�o�ca, k�ad�c cie� na jaskrawo�ci dnia. Up�ynie siedemdziesi�t lat, zanim ona sama b�dzie musia�a znowu przep�yn�� sadzawk�. A gdy to zrobi, gdy si� przebudzi, napotka b��kitne oczy Tyrella wpatrzone w ni�, jego d�o� b�dzie spoczywa� lekko na jej d�oni i po��cz� si� w m�odo�ci, kt�ra b�dzie dla nich wieczn� wiosn�. jej szare oczy wpatrzone by�y w niego, jej r�ka dotyka�a go, gdy le�a� na pos�aniu. Ale on wci�� si� nie budzi�. Spojrza�a z niepokojem na Monsa. Skin�� g�ow� uspokajaj�co. Poczu�a pod palcami delikatny ruch. Jego powieki drgn�y i powoli unios�y si�. Spok�j i g��boka pewno�� utrzymywa�y si� ci�gle w b��kitnych oczach, kt�re tak wiele widzia�y, w umy�le, kt�ry tak wiele zapomnia�. Tyrell patrzy� na ni� przez chwil�. Potem u�miechn�� si�. Nerina powiedzia�a dr��cym g�osem: - Za ka�dym razem boj� si�, �e mnie zapomnisz. - Zawsze wracamy mu pami�� o tobie, B�ogos�awiona - wtr�ci� Mons. - I zawsze b�dziemy to robi�. Pochyli� si� nad Tyrellem. - Nie�miertelny, czy naprawd� ju� si� obudzi�e�? - Tak - odpar� Tyrell. Wyprostowa� si� na pos�aniu, przerzuci� nogi nad jego kraw�dzi� i wsta� szybkim, pewnym ruchem. Rozejrza� si� wok�, zobaczy� przygotowan� now�, �nie�nobia�� szat� i w�o�y� j�. Oboje - i Nerina i Mons - widzieli, �e w jego zachowaniu nie by�o ju� wahania. Nad wiecznym cia�em panowa� ju� m�ody umys� - pewny i pozbawiony zw�tpienia. Mons kl�kn�� i Nerina ukl�k�a tak�e. Kap�an powiedzia� �agodnie: - Sk�adamy dzi�ki Bogu za �ask� nowej Inkarnacji. Oby pok�j panowa� w tym cyklu, zar�wno jak i we wszystkich cyklach w przysz�o�ci. Tyrell d�wign�� Nerin� na nogi. Pochyli� si� i podni�s� z kl�czek tak�e Monsa. - Mons, Mons - powiedzia� niemal karc�co. - Z ka�dym stuleciem jestem traktowany coraz mniej jak cz�owiek, a coraz bardziej jak b�g. Kilkaset lat temu, na przyk�ad - owszem, modlili si� przez ca�y czas mego przebudzenia, ale nie kl�kali. Jestem cz�owiekiem, Mons. Nie zapominaj o tym. Mons powiedzia�: - Przynios�e� pok�j �wiatom. - Wi�c mo�e dostan� w zamian co� do jedzenia? Mons sk�oni� si� i wyszed�. Tyrell obr�ci� si� szybko ku Nerinie. Silne, lecz delikatne ramiona obj�y j� w u�cisku. - Je�li kiedy� si� nie obudz� - powiedzia� - najci�ej b�dzie mi straci� nadziej� zobaczenia w�a�nie ciebie. Nie wiedzia�em, jak by�em samotny, dop�ki nie odnalaz�em podobnej do mnie istoty. - Mamy przed sob� tydzie� tu, w klasztorze - powiedzia�a. - Tydzie� odosobnienia przed powrotem do domu. Najbardziej ze wszystkiego lubi� by� tu z tob�. - Poczekaj troch� - powiedzia�. - Jeszcze kilka stuleci, a wyzb�dziesz si� tego czo�obitnego uwielbienia. Pragn� tego. Mi�o�� jest lepsza, a kog� innego m�g�bym tak kocha�? Pomy�la�a o wiekach, kt�re sp�dzi� w samotno�ci i poczu�a przepe�niaj�ce j� mi�o�� i wsp�czucie. Po poca�unku cofn�a si� i spojrza�a na niego w zamy�leniu. - Znowu si� zmieni�e� - powiedzia�a. - To wci�� ty, ale... - Ale co? - Jeste� jako� delikatniejszy. Tyrell za�mia� si�. - Za ka�dym razem wymazuj� m�j umys� do czysta i daj� mi nowy zestaw wspomnie�. Oczywi�cie, wi�kszo�� tych starych, ale ca�o�� jest nieco inna. Tak jest zawsze. Wszystko jes...
pokuj106