Zilpha K. Snyder Kupidyn bez g�owy Larry.emu - zawsze i wci�� Rozdzia� pierwszy Dawid zastanawia� si� cz�sto, jak to si� sta�o, �e w tej w�a�nie chwili, kiedy jego macocha wyje�d�a�a z Willi Westerley�w po Amand�, on siedzia� na pode�cie schod�w na d�ugo�� r�ki od kupidyna bez g�owy. Kiedy Molly pokaza�a si� u st�p schod�w, wiedzia�, �e wyje�d�a, gdy� mia�a pantofle na nogach i ani �ladu farb na r�kach i sukni. By�a jego macoch� od trzech tygodni i, jak to malarka, chodzi�a po domu ubrana bardzo swobodnie. - Och, jeste� - zwr�ci�a si� do Dawida. - Jad� w�a�nie po Amand�. Przypilnujesz ma�ych, kiedy mnie nie b�dzie? Byli przed chwileczk� na dole, ko�o hu�tawki. Dawid obieca�, �e przypilnuje, i Molly wysz�a, posy�aj�c mu u�miech od drzwi. Siedzia� jeszcze chwil� rozkoszuj�c si� g��bok� cisz� wielkiego starego domu, zupe�nie teraz pustego. I ju� wtedy, nim si� cokolwiek wydarzy�o, wyczuwa� co� niesamowitego w tym miejscu na pode�cie schod�w. By� to centralny punkt, jakby serce starego domu. A r�wnie� znakomity punkt obserwacyjny z widokiem na liczne drzwi i oba halle, ten na dole i na pi�trze. Po chwili Dawid wsta� i poszed� szuka� na dworze swego ma�ego brata i siostrzyczek. Hu�ta� ich, p�ki si� nie zm�czy�, a potem zabra� ca�e towarzystwo na g�r� do pokoju, w kt�rym mieszka� ze swoim ma�ym braciszkiem Blairem. Dzieci wyci�gn�y jakie� zabawki, a Dawid widz�c, �e s� zaj�te, wzi�� ksi��k� i u�o�y� si� na parapecie okiennej niszy, sk�d obejmowa� wzrokiem podjazd. Troch� czyta�, ale g��wnie wygl�da� samochodu Molly i zastanawia� si� nad przysz�o�ci� - i nad Amand�. Amanda, dwunastoletnia c�rka Molly, mieszka�a ze swoim ojcem, zanim tata Dawida o�eni� si� z Molly, a teraz mia�a zamieszka� z matk� i rodzin� Stanley�w. Ka�dy, kto po tylu latach zajmowania pozycji najstarszego z rodze�stwa nagle dostaje starsz� siostr� - Dawid mia� jedena�cie lat - musi zamy�li� si� nad przysz�o�ci�. A Dawid czu�, �e Amanda mo�e da� cz�owiekowi wi�cej do my�lenia ni� przeci�tna siostra. To wra�enie na temat Amandy mia�o �r�d�o w kilku zas�yszanych uwagach, ale przede wszystkim w przeczuciu. Przeczucia by�y cz�stym zjawiskiem w rodzinie Dawida - w rodzinie ze strony matki - a przeczucie, jakie go nachodzi�o w zwi�zku z Amand�, by�o wyj�tkowo silne. Co� jakby ostrze�enie, �e powinien oczekiwa� niebywa�ych zmian po wej�ciu Amandy do rodziny Stsanley�w. Owe drobne zas�yszane uwagi, jakie wymkn�y si� Molly czy tatusiowi, nie by�y najistotniejszym �r�d�em owego przeczucia. Najwa�niejszy by� pewien szczeg�lny wyraz twarzy - wyraz twarzy Amandy w czasie jedynego ich wsp�lnego spotkania. Widzia� j� dotychczas tylko raz, bo przez ca�y ten okres, kiedy Molly i tata chodzili ze sob�, Amandzie udawa�o si� trzyma� na uboczu. Tata j� oczywi�cie widywa�, ale za ka�dym razem, kiedy projektowano wsp�lny wypad dla obu rodzin, Amanda mia�a jakie� bardzo wa�ne przeszkody - czy to test, do kt�rego musia�a si� przygotowa�, czy gryp� �o��dkow�. Zawsze, z wyj�tkiem tego jednego jedynego wsp�lnego p�j�cia do zoo, dawno temu, kiedy tata i Molly si� poznali. Dawid nie zwraca� owego popo�udnia specjalnej uwagi na Amand�, bo w g�owie mu nie posta�o, �e zostanie kiedy� jego siostr�, a poza tym bardzo by� zaj�ty trzymaniem Blaira z dala od zwierz�t. Blair �wietnie si� rozumia� z wi�kszo�ci� zwierz�t, wi�c w�a�ciwie nie grozi�o mu niebezpiecze�stwo, tyle �e dozorcy zwierz�t nie bardzo si� potrafili pozna� na Blairze. Dawid pami�ta�, �e powiedzia� dzie� dobry Amandzie, kiedy tata ich sobie przedstawia� - i �e Amanda nie odpowiedzia�a. Rysowa� mu si� w pami�ci mglisty obraz ciemnawych w�os�w i czerwonej sukienki, ale najlepiej zapami�ta� wyraz twarzy Amandy. Przez ca�e popo�udnie, za ka�dym razem kiedy si� do niej zbli�a�, rzuca�a mu niezmiennie takie samo spojrzenie. Po kilku podobnych spojrzeniach cz�owiek normalnie zaczyna przypuszcza�, �e powinien obejrze� podeszwy swoich but�w, zw�aszcza je�li znajduje si� w zoo. Dawid sprawdzi�, podeszwy by�y czyste, ale tego spojrzenia nie zapomnia�. A wi�c zas�yszane uwagi, jak r�wnie� instynkt ostrzega�y go, �e powinien by� got�w w�a�ciwie na wszystko, i przypuszcza�... mia� nadziej�, �e jest got�w. Kiedy ma�y volkswagen Molly skr�ci� z szosy w d�ugi, piaszczysty podjazd, Dawid ukl�kn�� na parapecie i uchyli� okno, �eby wyjrze� przez szpar�. Szk�a w starych witra�owych oknach mia�y powierzchni� nier�wn� i ma�o mo�na by�o przez nie zobaczy�, zw�aszcza je�li cz�owieka ciekawi�y szczeg�y. Samoch�d podjecha� na podjazd prowadz�cy na werand�, ale przez chwil� nikt z niego nie wysiada�. Dawid s�dzi�, �e Molly gada z Amand�. Na pewno maj� sobie du�o do powiedzenia, to oczywiste. Od chwili kiedy si� ostatni raz widzia�y, tata i Molly pobrali si�, wyjechali w podr� po�lubn�, wr�cili i przenie�li wszystkie rzeczy oraz Stanleyowskie dzieci do starej Willi Westerley�w na wsi, gdy� by� to jedyny dom odpowiednio du�y i tani. A przez ca�y ten czas Amanda mieszka�a ze swoim ojcem w po�udniowej Kalifornii. Wci�� jeszcze patrzy� i czeka�, kiedy za nim, w pokoju, rozleg� si� g�o�ny rumor, a potem wrzask, jakby kto� nadepn�� kotu na ogon. Dawid bez odwracania g�owy wiedzia�, co si� sta�o. Kiedy ostatni raz sprawdza�, co dzieci robi�, Janie wznosi�a w k�cie jak�� budowl�, Ester czy�ci�a pod�og� dziecinnym odkurzaczem, a Blair zwin�� si� na ��ku Dawida i smacznie spa�. Ester podbieg�a teraz do Dawida i wdrapa�a si� na parapet, a po przeciwnej stronie pokoju Janie podnosi�a si� wolno z zaci�ni�tymi z�bami i z�ym wyrazem w oczach. Ester wsun�a si� za Dawida i spogl�da�a zza jego plec�w na Janie, kt�ra, jak zwykle, gotowa by�a czym� rzuca�. - Uspok�j si�, Janie - rozkaza� Dawid. - Po�� to. O co chodzi? - Tesser kopn�a moj� zagrod� dla koni - cedzi�a Janie. Tesser by�o to imi�, jakim ochrzci�a si� Ester, nim zdo�a�a w�asne wym�wi� prawid�owo. - Nie - t�umaczy�a Ester zza plec�w Dawida. - Ja jej nie kopn�am. Ja si� na ni� przewr�ci�am. Janie sz�a dalej naprz�d. - Janie - powiedzia� Dawid. - Jak ci�niesz tym koniem, to go st�uczesz. - St�uczesz Tesser - szepn�a ESter. Dawid roze�mia� si�, a Janie po chwili spu�ci�a wzrok na porcelanowego konika, kt�rego trzyma�a w r�ku, i krew zacz�a odp�ywa� z jej twarzy. Dawid odwr�ci� si� znowu do okna. Pewno Amanda jest ju� w domu, a on nie zd��y� zauwa�y�, jak wchodzi�a. Ale w dalszym ci�gu siedzia�a z Molly w samochodzie. Wtem Molly otworzy�a gwa�townie drzwiczki i wyskoczy�a. Zatrzasn�a je za sob� i ruszy�a szybkim krokiem przez podjazd i po schodkach, zostawiaj�c Amand� sam�. Dawid nie widzia� dok�adnie twarzy Molly, ale co� w sposobie trzymania ramion i g�owy kaza�o mu pomy�le�, �e ona chyba p�acze. Przez kilka nast�pnych chwil Amanda siedzia�a w samochodzie, potem powoli, nie�piesznie otworzy�a dzrwiczki i wysiad�a. Ujrzawszy j� Dawid wychyli� si� gwa�townie, wciskaj�c Ester w k�t wykuszu okiennego. - O rany! - j�kn�� z cicha. Us�yszawszy to Ester przesun�a mu g�ow� pod pach� tak, �e jej buzia znalaz�a si� w szparze okiennej pod jego twarz�. - O rany! - szepn�a. - A co to? - Dawid nie odpowiedzia�, wi�c Ester stukn�a go potylic� w podbr�dek. - Co to? - powt�rzy�a. - To? - Dawid powoli potrz�sn�� g�ow�. - To jest nasza nowa siostra, Tesser. - I dalej gapili si� razem. Przez kilka pierwszych chwil naprawd� my�la�, �e to, co sterczy z g�owy Amandy, to jakie� druty i spr�yny, dopiero potem zrozumia�, �e to w�osy. Posplata�a je w mas� cienkich, sztywnych d�ugich warkoczyk�w i cz�� upi�a w ogromnej p�tli na g�owie. Ramiona jej okrywa� jaskrawy d�ugi szal z wystrz�pion� fr�dzl�, a poni�ej kolan zwisa�o co� czarniawego z odprutym obr�bkiem. Wysiad�a z samochodu i sta�a przez chwil� spogl�daj�c za matk�; Dawid widzia� niemal ca�� jej twarz. Teraz, kiedy j� znowu ogl�da�, przypomnia� sobie to, co mu ulecia�o z pami�ci: bardzo ciemne brwi, drobny nos i te usta, kt�re si� od czasu do czasu wygina�y w co�, co wygl�da�o jak u�miech odwr�cony do g�ry nogami. Ale nie przypomina� sobie znamienia na czole. Mia�o kszta�t tr�jk�ta, a kiedy rusza�a g�ow�, chwyta�o i odbija�o �wiat�o niczym malutkie lusterko. Sta�a tak chwil� spogl�daj�c za matk� z tym wywr�conym u�miechem na ustach, potem si�gn�a do wn�trza samochodu. Najpierw wyci�gn�a stamt�d co�, co wygl�da�o jak ogromna kopulasta klatka przykryta r�cznikiem k�pielowym, a dalej kilka wielkich walizek. Potem otworzy�a kufer i zacz�a wyci�ga� pud�a, mas� kartonowych pude�, wype�nionych chyba czym� bardzo ci�kim. Ustawi�a wszystkie pud�a, walizki i klatk� przy podje�dzie. W�a�nie wyci�ga�a dwie mniejsze klatki, kiedy wzrok jej na chwil� pobieg� ku g�rze i Dawid my�la� ju�, �e go zobaczy�a w szparze okna. Ale zabra�a si� z powrotem do roboty i ustawi�a wszystko przy podje�dzie. W�wczas obr�ci�a si� powoli, z rozmys�em i spojrza�a wprost na Dawida i Ester. Nie mog�o by� �adnych w�tpliwo�ci. Patrzy�a dostatecznie d�ugo, by upewni� Dawida, �e ich widzi, potem skin�a g�ow� i zrobi�a ruch r�k�. Zar�wno skinienie, jak gest d�oni m�wi�y: "zejd� no tutaj". Dawid zeskoczy� z parapetu wykuszu i zamkn�� okno. Ester spojrza�a na niego pytaj�co. - Ta nowa siostra... powiedzia�a tak - stwierdzi�a ESter robi�c r�k� ruch: "chod� no tutaj". - Wiem - kiwn�� g�ow� Dawid. Otworzy� ponownie okno i wychyli� si� na zewn�trz. - Czy... czy chcesz, �ebym tam zszed�? - zawo�a�. Amanda wyd�a wargi w swoim wywr�conym u�miechu i skin�a g�ow� powoli i zdecydowanie. Wskaza�a stos walizek i pude�. Dawid zrozumia�. - Dobrze! - zawo�a�. - Zaraz schodz�! - Schodz� - powt�rzy�a Ester zsuwaj�c si� r�wnie� z parapetu. Dawid spojrza� na ni� ze zmarszczonym czo�em, ale wzruszy� ramionami i da� pok�j. Je�li zacznie si� teraz z ni� spiera�, zaraz zainteresuje si� tym Janie, a nawet Blair mo�e si� obudzi� i r�wnie� zechce schodzi�. Jeden ogon lepszy ni� trzy. S...
pokuj106