Alfred Szklarski Tajemnicza wyprawa Tomka W tajdze Gwiazdy gas�y nad po�udniowo-wschodnim obszarem Rosyjskiego Dalekiego Wschodu1. Poranna szaro�� wkrada�a si� w nocny mrok. Wkr�tce blaski wschodz�cego s�o�ca musn�y kopulaste szczyty g�r i po zalesionych stokach sp�yn�y na r�wninn�, bezkresn� tajg�. Wzmagaj�ca si� jasno�� powoli rozprasza�a opary otulaj�ce dziewicz� puszcz�. Z mgie� wy�ania�y si� zadziwiaj�ce szczeg�y krajobrazu. Flora w�a�ciwa p�nocnej tajdze krzewi�a si� tutaj obok po�udniowej ro�linno�ci wschodnioazjatyckich mieszanych las�w Chin i Indii. Winoro�l oplata�a �wierki aja�skie, a korkowce ussuryjskie, orzechy mand�urskie i krzewy skar�owacia�ej aralii ros�y obok bia�ych brz�z i limb syberyjskich. Jak okiem si�gn��, pi�y si� ku niebu wierzcho�ki stuletnich cedr�w, z�otawozielonych modrzewi daurskich, jode� o bia�ej korze, a w�r�d nich odcina�y si� ja�niejsz� zieleni� lipy amurskie, wi�zy, graby, d�by i klony. Promienie s�oneczne coraz g��biej przenika�y w mgliste ost�py nadamurskiej tajgi, w kt�rej �cie�ki wydeptane przez renifery krzy�owa�y si� z tropami tygrys�w, a podczas parnego lata jakuckie motyle o skromnym ubarwieniu ust�powa�y miejsca wielkim, pi�knym motylom podzwrotnikowym2. W tej okolicy o wschodzie s�o�ca tygrysy powraca�y z nocnych �ow�w do swych legowisk. Wtedy jedynie ptactwo, zadomowione na drzewach, wysoko nad ziemi�, odwa�a�o si� krzykiem zdradza� swoj� obecno��. Tego jednak poranka nawet ptaki za lada szelestem podrywa�y si� do lotu, a dziki zwierz chy�kiem przemyka� przez g�stwin�, albowiem odwieczne prawa tajgi zosta�y naruszone przez najgro�niejszego jej wroga - cz�owieka. Oto grupa tropicieli i �owc�w zwierz�t wtargn�a do ost�pu i w pobli�u po�udniowego kra�ca G�r Burejskich 3 roz�o�y�a si� obozem. Gdy mrok ust�pi�, z mg�y �ciel�cej si� na le�nej polanie wy�oni�y si� sylwetki kilku namiot�w p�koli�cie os�oni�tych taborem woz�w. Pod wozami, przywi�zane do szprych k�, spa�y kud�ate psy. Wewn�trz p�kola sta�y szeregiem pod�u�ne skrzynie-klatki, zamykane drzwiczkami z �elaznych pr�t�w. Nie opodal obozowiska pas�y si� sp�tane konie. Z jednego namiotu wysun�� si� niski, barczysty m�czyzna ubrany w spodnie i kurtk� z jeleniej sk�ry. Bacznie zlustrowa� wzrokiem okolic�, ukazuj�c �niad�, sko�nook� twarz o ma�ym nosie i wydatnych ko�ciach policzkowych. Z zadowoleniem stwierdzi�, �e mg�a opada na ziemi�. Spojrza� w g�r�. Zachmurzone prawie od dw�ch tygodni niebo nareszcie wypogadza�o si� i ja�nia�o w promieniach wschodz�cego s�o�ca. Pogodny, niemal bezwietrzny �wit zwiastowa� przerw� w letnich deszczach monsunowych 4przynoszonych przez po�udniowo-wschodni wiatr znad oceanu. U�miech pojawi� si� na twarzy m�czyzny. By� on przewodnikiem i tropicielem w wyprawie urz�dzonej przez bia�ych �owc�w dzikich zwierz�t, przyby�ych z dalekiego zamorskiego kraju. Od dawna niecierpliwie oczekiwa� na taki w�a�nie dzie�, by zako�czy� polowanie na tygrysy. Potem wyprawa �owiecka mia�a przenie�� sw�j ob�z dalej na zach�d od G�r Burejskich, poza bezpo�redni zasi�g letnich deszcz�w monsunowych, zatrzymywanych przez pasmo g�rskie. M�czyzna powr�ci� do namiotu, sk�d zn�w wyszed� na polan� uzbrojony w star� berdank�5. Obuty w mi�kkie unty z jeleniej sk�ry, ruszy� ku g�stwinie. W tej w�a�nie chwili z s�siedniego namiotu wyjrza� ros�y m�odzieniec. By� to �owca zwierz�t, Tomek Wilmowski, kt�ry z ojcem i kilkoma przyjaci�mi przebywa� na polowaniu w tajdze amurskiej. Spostrzeg� oddalaj�cego si� m�czyzn�, wi�c na p� ubrany zaraz pobieg� za nim. - Nuczi6, dok�d to si� tak wcze�nie wybierasz? Je�li idziesz na poszukiwanie wytropionych wczoraj tygrys�w, to ch�tnie poszed�bym z tob� - zawo�a� po rosyjsku, dogoniwszy tropiciela pochodz�cego z tubylczego plemienia Gold�w7. Nuczi przystan��, odwr�ci� si� do m�odzie�ca i odpar� w �amanym rosyjskim, przeplataj�c go s�owami ojczystego j�zyka: - Moja sprawdzi, czy amby 8s� i wr�ci po wasza. - Wiesz przecie�, �e potrafi� podchodzi� zwierzyn�. Nie sp�osz� tygrys�w, we� mnie ze sob� - prosi� Tomek. Nuczi zadar� g�ow�, by spojrze� w oczy wysokiemu m�odzie�cowi. - Twoja tak dobry �owca jak stary Gold, ale amby mieszkaj� za sopk�, daleko! Twoja m�czy si� tropi�, a potem nie mo�e szybko �apa� - odpar�. - No tak, niby masz racj�, Nuczi, ale przy okazji m�g�bym upolowa� co� dla naszych tygrys�w. Resztk� dzika rozdziel� im teraz. Musz� je dobrze nakarmi�, aby nie ha�asowa�y ca�y dzie�. Sam m�wi�e�, �e to przeszkadza w �owach - kusi� Tomek, maj�c ogromn� ochot� na wypad ze znakomitym tropicielem zwierz�t. - Teraz nasza nie mo�e strzela� - stanowczo odpowiedzia� Nuczi. - Nasza musi z�apa� amby, a potem polowa�. Twoja niech nakarmi amby w klatkach, bo inaczej one z�e i g�o�no krzycz� do innych braci w tajdze. Wtedy nic z �ow�w. - Dobrze, Nuczi, zajm� si� tygrysami. Gold porozumiewawczo mrugn�� okiem do zmarkotnia�ego m�odzie�ca, przewiesi� strzelb� na pasie przez rami� i �wawym krokiem zaszy� si� w le�n� g�usz�. Tomek z nieukrywanym �alem spogl�da� za nim, wszak�e w duchu przyznawa� mu s�uszno��. Tutaj, w tajdze nadamurskiej, chwytanie �ywych tygrys�w odbywa�o si� starym sposobem syberyjskich �owc�w, to znaczy bez udzia�u licznej nagonki pomagaj�cej osaczy� zwierzyn�. Pogo� tylko kilku my�liwych z psami za tygrysem by�a bardzo uci��liwa, szczeg�lnie w okolicy sopek, czyli charakterystycznych wzg�rz syberyjskich, cz�sto pochodzenia wulkanicznego. Kilkutygodniowe tropienie drapie�nik�w w tajdze uwiecznione wprawdzie zosta�o z�owieniem trzech m�odych okaz�w, lecz zm�czenie mocno dawa�o si� my�liwym we znaki. Deszczowe lato nie by�o dobr� por� do polowania. Rozmi�k�a od nadmiaru wody ziemia utrudnia�a nu��ce po�cigi. Tote� do�wiadczony Nuczi radzi� od�o�y� �owy do bliskiej ju� jesieni, najlepszej na tym obszarze pory roku. T�umaczy�, �e po okresie deszcz�w monsunowych bardzo szybko nieraz ustala si� s�oneczna i ciep�a pogoda, trwaj�ca do ko�ca wrze�nia lub nawet do pocz�tk�w pa�dziernika. Pod koniec jesieni, gdy ziemia zaczyna przesycha� i przemarza�, �atwiej podr�owa� z taborem woz�w. Niestety, biali �owcy nie chcieli skorzysta� z dobrej rady. Utkn�li w przesyconej wilgoci� tajdze i kr��yli po niej jak duchy. Nuczi znikn�� w g�szczu. Tomek po cichu powr�ci� do namiotu. Nie budz�c towarzyszy, zabra� reszt� ubrania, r�cznik i myd�o, po czym pod��y� do pobliskiego strumienia. Wkr�tce umyty i ubrany przysiad� na zwalonym przez wichur� pniu drzewa. Przez chwil� nas�uchiwa�^ podejrzliwie rozgl�daj�c si� woko�o. W obozie w dalszym ci�gu panowa�a niczym nie zm�cona cisza. Wszyscy d�u�ej wypoczywali przed zapowiedzianym przez Nucziego nowym polowaniem. Tomek ostro�nie rozchyli� podw�jn� sk�r� pasa i wydoby� zwitek papieru. Wyg�adzi� go na kolanie. By� to list od jego ciotecznej siostry, Ireny Karskiej, u kt�rej rodzic�w przez d�u�szy czas przebywa� w Warszawie po ucieczce ojca za granic� i �mierci matki. Tomek zacz�� czyta�: Warszawa, 10 maja 1907 r. Kochany Braciszku! Prawie rok nie odpisywa�am na Twoje listy, z takim ut�sknieniem przez nas oczekiwane. Ze wzgl�du na cenzur�, w korespondencji wysy�anej poczt� nie mog�am powiadomi� Ci� o pewnym tragicznym wydarzeniu. Dopiero teraz nadarzy�a si� okazja wys�ania listu inn� drog�. Przyjaciel Ojca wyje�d�a w sprawach handlowych za granic� i podj�� si� przemyci� m�j list. Wy�le go z Niemiec. Kochany Tomku, przede wszystkim musz� wyja�ni� przyczyn� mej ostro�no�ci. Ot� Zbyszek zosta� aresztowany i zes�any na Sybir9. Ty, Braciszku, najlepiej zrozumiesz, jak strasznym ciosem by�o to dla nas wszystkich, a szczeg�lnie dla Matki. Pami�tasz przecie� - zawsze bardzo si� obawia�a wszelkich spisk�w politycznych. Gdy Pan Smuga zabra� Ci� od nas do Twego Ojca, my�la�a, biedaczka, �e sko�czy�y si� dla Niej utrapienia. Jak�e cieszy�a si� potem, �e jeste� bezpieczny z dala od Kraju w czasie rewolucji w Rosji i u nas w Kr�lestwie Polskim 10Mawia�a wtedy, �e Ty masz we krwi rewolucyjnego ducha Twego Ojca i nie usiedzia�by� spokojnie podczas zamieszek. M�j Ojciec potakiwa�. Stale nazywa Ci� polskim patriot�. Oczywi�cie Zbyszek, Witek i ja pragn�li�my Ciebie na�ladowa�. Po zawierusze 1905 roku wiele nadarzy�o si� ku temu okazji. Studenci, a za ich przyk�adem i uczniowie szk�l �rednich rozpocz�li strajki szkolne, domagaj�c si� nauczycieli Polak�w i nauczania w j�zyku polskim. Zbyszek z grup� przyjaci� urz�dzili strajk w swojej szkole. Dyrektor przestraszony buntem wezwa� �andarm�w. Aresztowali wielu uczni�w, a w�r�d nich Zbyszka. Przyzna� si� do zorganizowania strajku, aby w ten spos�b os�oni� przyjaci� przed represjami. Nawet go nie s�dzono. Po prostu w trybie administracyjnym zes�ano na Sybir. Tylko jeden jedyny raz napisa� do nas z Nerczy�ska, przeznaczonego mu na miejsce zes�ania. Podobno otrzyma� zaj�cie w sk�adzie futer u kupca Naszkina, lecz z listu bi�a bezgraniczna t�sknota za domem i Krajem. Biedny ch�opiec! Zapewne potrzebuje pomocy. Kto wie, czy go jeszcze kiedy� ujrzymy... Agenci policyjni cz�sto kr�c� si� ko�o naszego domu, wypytuj� dozorc�, �ledz� nas wszystkich... Tomek nie doko�czy� czytania listu, przecie� i tak ju� zna� na pami�� ka�de zawarte w nim s�owo. Z�o�y� go starannie, wsun�� do schowka w pasie. Zas�piony rozmy�la� o niezwyk�ym splocie wydarze�, kt�re rzuci�y ich w tajg� syberyjsk�. Po powrocie z niefortunnej wyprawy do Tybetu otrzyma� w Alwarze 11list Irki razem z korespondencj� z Londynu od swej przyjaci�ki - Australijki Sally. Tomek i jego ojciec bardzo si� zmartwili smutn� wiadomo�ci� z Warszawy. Obydwaj czuli si� d�u�nikami wujostwa Karskich. Oni to w�a�nie zast�powali Tomkowi rodzic�w. Pomagali mu w najci�szych chwilach �ycia, opiekowali si� jak w�asnym dzieckiem. Nie mniej od Wilmowskich przej�li si� tragicznym wydarzeniem ich przyjaciele - Jan Smuga i bosman Tadeusz Nowicki. P...
pokuj106