Wieją wiatry, ciągną mrozy W Stumilowym lesie zima. Miś już dawno się położył, Lecz coś niespokojnie kima. Od wypadku z granatami Senne dręczą go koszmary W wódzie smutek topi dniami Wieczorem odprawia czary. Czasem Gofer wskoczy z prytą Opierdolą po calaku. Raz wpadł prosiak z mordą zbitą Mało znów nie skończył w piachu. O miodku zostało marzenie Pszczoły śmieją się z eunucha Po jajach tylko wspomnienie A pała energią bucha. Do niedawna wiewióreczka Rano mu robiła laskę Lecz dostała szczękościsku I odgryzła żołądź z trzaskiem. Nagle PUK ! I.. PUK ! Raz jeszcze W drzwi nieśmiało coś chrobocze "Idzie kurwa ktoś nareszcie, Może fiuta choć umoczę". "Wlazł !", sopranem pisnął misio. "A buciory mi wycierać !" Potem lekko skrzywił pysio, Bo mu właśnie puścił zwieracz. Nie przejął się zbytnio tym faktem, Wszak już wcześniej się zdarzało. I przemógłszy kataraktę Ku drzwiom się skierował śmiało. Zaskrzeczały skoble, zamki Drzwi poddały się lojalnie. Wtem ktoś mu przyjebał z bańki I miś zaległ w swoim łajnie. Tygrys w skórze i baseballem, Choć w podeszłym nieco wieku Stawiając litra na stole, rzekł: "Wstań kurwa ! Co jest człeku !". Jebnął misia kijem w klatę, Z fleka zapakował w kiszkę. Poprzestawiał mu menachę Potem w dupe wsadził łyżkę. Za nim królik wpadł do chaty Podkurwiony nie na żarty. Też mu porachował gnaty. "Zaprosiłeś nas na karty!" "A sam leżysz w kupie gówna, Pedale z jajec obdarty. Przyjdzie Krzyś to cię wyrówna On ci przygotuje PARTY". Miś zajęczał, pierdnął zdrowo Wytarł kulfon w gacie brudne. Chwycił flachę, jebnął ćwiarę I pierdolnął znów, jak równy. "To ci palant! Ale bryknął!" Krzyczał tygrys rozbawiony. "Od metyla kozła fiknął." Królik zaś był zawiedziony. "A skurwysyn, a ladaco. Ja mu dziwki już nagrałem. Teraz mi te kurwy na co?" "Ja bym tam umoczył pałę." Odparł tygrys i z zacięciem Już w kieszeni gumy szuka. Wyjął skręty, jakieś zdjęcie Gumy nie ma, a to sztuka . "Chuj i tak mam ADIDASA." Mruknął tygrys wyjął grosza. "Reszka - żyję w celibacie, orzeł dymam bez kalosza". Drzwi otwarły się powtórnie I wpadł prosiak najebany. Chyba nażarł się okrutnie Bo był cały zarzygany. A przed drzwiami Kłapouchy Zapierdolił mordą w schody. Kaca miał a, że był głuchy Ryczał, jak słoń "Wody! wody!". "Skąd ja ci tu wodę wezmę?!" Krzyknął tygrys "Ty paździerzu!". Nalał osiołkowi setę, Ten pierdolnął i już leży. "Znów się nachlał bez zagrychy, Słaby sagan ma niebożę. Ale, jak to lgnie do wódy, Jak mu nie dasz, zagryźć może". Tygrys znów w mantykę wpada, Osioł z misiem grzeją koja. Królik już na mordę pada, Prosiak w kącie wali konia. Krzyś nie dotarł, bo przed domem Spotkał kurwy (już wspomniane). Jedną zapierdolił łomem, Drugą szpadlem wepchnął w ścianę. Wieją wiatry, ciągną mrozy, W Stumilowym lesie zima. Ale nie jest tak tragicznie, Jebniesz litra, to wytrzymasz.
anetka96