CIAŁO I JEGO CIEŃ mazurczak.odt

(49 KB) Pobierz

Małgorzata U. MAZURCZAK

 

 

CIAŁO I JEGO CIEŃ

 

Refleksje nad sposobami ukazywania ciała w malarstwie europejskim

Jak namalować ciało człowieka w jego cechach zmysłowych, materialnych, w jego

znaczeniu i funkcji w konkretnej scenie, w konkretnej postaci? Relief i rzeźba jako sztuki

przestrzenne podejmują to zadanie w sposób niemal bezpośredni, haptyczny, adekwatny do

trójwymiarowej cielesności, która gwarantuje iluzję żywej, pozostającej w ruchu ludzkiej

postaci. Ze szczególną intensywnością jawi się w tym miejscu pytanie o sposób ukazywania

postaci zmarłych, którzy jako konkretne osoby w unaocznionej cielesności zatrzymują pamięć

i zachowują tożsamość w świadomości odbiorcy. Sztuka, w tym także architektura, nie może

uwolnić się od myślenia o sposobach uobecniania ludzkiego ciała, nawet jeżeli jej celem nie

jest odwzorowanie. Zwłaszcza w sztukach plastycznych artysta zmuszony jest do refleksji nad

ciałem i cielesnością - podejmuje dyskurs jako twórca. Również dla odbiorcy pytanie o ciało i

cielesność przedstawioną stanowi pierwszą refleksję w percepcji dzieła. Od czasu, gdy

powstawały pierwsze koncepcje wizualizacji człowieka, sztuka przekazała różnorakie

sposoby unaocznienia ciała.

Szczególne zobowiązanie podejmują artyści, wykonując portrety. W sposobach

opracowania cielesności jawi się warunek uobecnienia tego, co konkretne, indywidualne, co

ma swoje zewnętrzne physis, ale także wewnętrzne wartości: psyche, ethos. W portretach,

zarówno rzeźbionych jak i malowanych, konieczne jest spełnienie tego niezbywalnego

warunku: niepowtarzalnego opracowania twarzy. Budowa anatomiczna, kształt głowy, rysy

twarzy: czoła, oczu, nosa, ust, stanowią o niepowtarzalnym modelunku ciała jako sumie

jednostkowych cech cielesności, która jednocześnie implikuje wewnętrzne predyspozycje

oraz psychiczne uwarunkowania przedstawianego człowieka.

Historia sztuki uczyniła ze sposobu komponowania i odwzorowywania ciała pierwszy

symptom rozpoznawczy ręki artysty, czasu i miejsca powstania dzieła lub grupy dzieł. W

badaniach nad sztuką stał się on podstawą kwalifikacji dzieła, jego lokalizacji na skali stylów.

 

Wykreowane ciało, sposób namalowania go lub wyrzeźbienia, staje się istotną

przesłanką do odkrywania treści i sensu dzieła sztuki. Stosunek zatem do zmysłowo

rozumianej materii określa dzieło i artystę, jego umiejętności warsztatowe, ale także wskazuje

 

na jego stosunek do ciała jako wartości religijnej, historycznospołecznej czy moralnej.

Nasuwa się więc bezpośrednio pytanie o sens tego, co zmysłowo ukształtowane w sztuce i

widziane jako ludzkie ciało. Odpowiedź na to pytanie może być pełna dopiero wtedy, gdy

podjęta zostanie niemal fenomenologiczna analiza procesu tworzenia ciała w sztuce i

środków, jakie stanowiły o jego zmysłowej jedności, percypowanej przez odbiorcę

adekwatnie do różnorakich uwarunkowań, które określały rozumienie ciała.

Kreowanie ludzkiego ciała wiązało się integralnie ze sposobem odtwarzania materii

przyrody i wszelkich innych rzeczy, które mogły uwypuklać cielesność człowieka, bądź

służyć jego dematerializacji. Koncepcja człowieka i jego cielesności warunkuje zatem

wizualizację fizyczną, ale także cechy duchowe, wewnętrzne przedstawionej postaci, często

skrywane w bezpośrednim oglądzie.

W rozwoju malarstwa scenicznego, ukazującego ludzkie postaci jako

pierwszoplanowych bohaterów zdarzeń, środki, jakimi posługiwał się artysta w oddaniu ciał,

uzależnione były od sposobów kreowania iluzji materialnej przestrzeni fizycznej. W historii

malarstwa przestrzenność wyznaczana była najczęściej krajobrazem, ukazywanym w różnych

odcinkach fragmentarycznie ujętej przyrody: dzikiej, nieuładzonej, lub uporządkowanej,

noszącej znamiona ingerencji człowieka. Ostateczny miernik tego, co i jak przedstawione w

zmysłowej materii, adekwatnej dla każdego gatunku i rodzaju rzeczy, stanowiła forma, barwa

przedmiotu oraz światło.

Sztuka malarska wypracowała doskonałe sposoby komponowania światła w

przestrzeni, czyli oddania iluzji promieniowania światła słonecznego, jednokierunkowo

rozświetlającego postrzegalne zmysłowo ciała. Istniały także sposoby rozświetlania

ogniskowego, zewnętrznego, niezależnego od diagonalnego rozchodzenia się iluzorycznych

promieni słonecznych w stosunku do płaszczyzny malarskiej: ściany, deski lub płótna. W

różnoraki sposób artyści zanurzali przedmiot malarski w ciemności, w mroku, w tonacjach

monochromatycznych. Zabiegi te służyły wydobyciu bogatych efektów światłocieniowych

przedmiotu: od resplendentio do delikatnych, gdzieniegdzie rozłożonych

monochromatycznych ognisk świetlnych. W owym rywalizowaniu światła z ciemnością

kształtowały się kategorie cielesności przedmiotów ukazanych na obrazie.

 

Materia - zarówno stworzona, jak i ta odtworzona w sztuce - jest różnorodnie

warunkowana tym, co ją otacza. Ciało ludzkie, jak je rozumiała sztuka w kategoriach

religijnych, było "pojemnikiem" duszy lub jej medium. Jeżeli nawet pierwsze i ostateczne

miejsce przyznawane było wartości cielesnej, to ona sama ewokowała w odbiorcy asocjacje

 

pozacielesne, pozazmysłowe. Aby w pełni unaocznić w malarstwie różne uwarunkowania

materii rzeczy, w tym także ciała człowieka, trzeba było stworzyć iluzję przestrzeni

trójwymiarowej, która stanowiłaby niejako naczynie dla ciała, niemogącego zaistnieć

zmysłowo w próżni. Na płaszczyźnie dwuwymiarowej, jaką się obserwuje w malarstwie

mozaikowym wczesnego chrześcijaństwa, całkowicie zanikają jakości fizyczne ciał, rzeczy

materialnych. Różnorodne, zmienne tendencje w kreowaniu przestrzeni lub płaszczyzny, ciała

zmysłowego lub jego zaniku w sztuce malarskiej opisywali tacy znakomici badacze, jak

Miriam Schild Bunim i Ernst Panofsky1. Wskazują oni właśnie na sposób kreowania

przestrzeni jako warunek unaoczniania się ciała i zmysłowej cielesności postaci ludzkich oraz

materii przyrody.

 

 

CIEŃ I FORMA

 

 

1 Zob. M. B u n i m, Space in Medieval Painting and the Forerunners of Perspective,

Columbia University Press, New York 1940; E. P a n o f s k y, Perspektive als symbolische

Form, w: tenże, Aufsätze zu Grundfragen der Kunstwissenschaft, B. Hesslig, Berlin 1964.

2 Zob. U. M a z u r c z a k, Dwie starożytne tradycje rozumienia ciała w sztuce

średniowiecznej, "Roczniki Humanistyczne" 2007, t. 54-55, z. 3, s. 157-180 (w artykule tym

znajduje się również bibliografia zagadnienia ciała w sztuce); G. D i d i – H u b e r m a n,

L'immagine aperta. Motivi dell'incarnazione nelle arti visive, Mondadori, Milano 2008.

 

O sposobie ukazywania ciała i cielesności w sztuce, szczególnie ciała nagiego, niczym

nie przesłoniętego, decydują również interpretacje religijne2. To właśnie nagość stanowiła o

pierwszym rozpoznaniu człowieka w religijnej kategorii raju. Ta pierwsza egzystencja

człowieka, rajska, przed grzechem pierworodnym, uważana była za idealną w wielu religiach,

a także w sztuce antycznej. Utożsamiono ją z boskością i absolutnym pięknem. Taka idealna

cielesność określona została w greckiej sztuce paradygmatem liczby - miary i zarazem

warunku partycypacji sztuki jako idealnej części w idealnej całości kosmosu. Owo dotknięcie

przez sztukę sfery metafizycznej, pozaziemskiej warunkowało przecież już w starożytności

sposób kreowania materii przedmiotu kreowanego. Czy jednak liczba wystarczała jako miara

cielesności doskonałej? Pytamy o sposób istnienia ciała w przestrzeni - w malarskiej

rzeczywistości będącej surogatem istnienia realnego. Jakich paradygmatów wymaga ciało,

 

aby zaistnieć w sztuce, wreszcie jaki jest tego cel? Pozostajemy wszak w nieustannie

toczącym się dialogu rzeczywistości realnej i przedstawionej, dzieło sztuki ukazuje "zarówno

swą przynależność do świata, jak i odrębność wobec niego"3, jak pisze Władysław

Stróżewski. Dzieło malarskie ma tym silniejsze odniesienie do świata, im bardziej dotyka

fenomenu cielesności jako podstawowego nośnika postaci przedstawionych.

Ciało człowieka i jego cielesność w malarstwie określały: kontur, barwa, światłocień i

cień. Cień odbity na płaszczyźnie obok figury lub pod figurą wskazywał na sposób

usytuowania ciała w przestrzeni. Postać, aby być w pełni cielesna, musiała zatem znaleźć się

w relacji do innych rzeczy, wizualnie oddanych na linii światła. Na tej samej linii, sugerującej

iluzję promieni słonecznych, sytuowane były przedmioty natury, przyrody, architektury.

Istotną rolę w jednoczeniu wymienionych elementów, w kreowaniu cielesności zmysłowo

uchwytnej, odgrywało światło; ono to razem z przedmiotem tworzyło światłocień, wywołując

iluzję materialnej, dotykowej formy. Światło sprawia, że cielesna forma może znaleźć odbicie

w cieniu jako fenomenie malarsko odrębnym, jednak optycznie zjednoczonym z postacią

ludzką.

 

3 W. S t r ó ż e w s k i, Dialektyka twórczości, Znak, Kraków 2007, s. 117.

4 P l i n i u s z, Historia naturalna, wybór i tłum. I. Zawadzka, T. Zawadzki, Zakład

Narodowy im. Ossolińskich - Wydawnictwo, Wrocław-Kraków 1961, s. 375.

 

Pliniusz wskazał na rolę cienia jako podstawowego czynnika kreującego materię ciała

człowieka. O genezie malarstwa w starożytnym świecie pisał: "Wszyscy zgadzają się co do

tego, że powstało przez obwiedzenie linią cienia ludzkiego"4. Cielesność człowieka ukazana

w sztuce malarskiej ujawniła się z cienia, dodajmy: cienia realnej istoty ludzkiej, który

obrysowany został konturem przez sprawnego malarza. W ten sposób z materii niecielesnej

powstało ciało malarskie, unaoczniając to, co cielesne. Zakreślenie rysunkiem konturu cienia

nie mogło oddać realnego ciała, ludzkiej postaci, bowiem ta jest trójwymiarowa i dla jej

unaocznienia potrzeba trójwymiarowej przestrzeni. Konieczne zatem było, stwierdza Pliniusz,

wypełnienie barwą obrysowanego konturu. Następnie rozłożone zostały odpowiednio

światłocienie.

 

W tym racjonalnie myślącym pisarzu szczególny jednak zachwyt budzą zjawiska

niezwykłe, jakie wywołuje ciało namalowane, na przykład malowidło ze świątyni w

Lanuvium. Zachwyca go cielesność nagich postaci Atalante i Heleny, ukazanych jako

wybitne piękności. Ich ciała mają cechy cudowności, którą u Atalante podkreśla dziewiczość.

 

"Otóż - pisze Pliniusz - obraz ten nie został naruszony nawet mimo tego, że świątynia sama

się zawaliła"5. Nadaje zatem Pliniusz moc cudowną obrazowi idealnej cielesności.

 

5 Tamże, s. 377.

6 Por. H. B e l t i n g, Antropologia obrazu. Szkice do nauki o obrazie, tłum. M. Bryl,

Universitas, Kraków 2007, s. 235.

7 Cyt. za: B e l t i n g, dz. cyt., s. 236.

8 Por. tamże.

 

Pochodzenie obrazu ciała człowieka z jego cienia stanowiło w epoce antycznej

uzasadnienie teorii cienia, którą realizowała grecka wyobraźnia w znanym zabiegu skiagrafii.

Malarstwo cieni nie było wszak unaocznieniem zmarłych. "Jeśli teoria cienia traktowała w

swojej ontologicznej odmianie o ciałach cieni zmarłych, to malarstwo cieni symulowało

obrazy żywych w formach sztuki" - pisze Hans Belting6. W Odysei Homera obrazy zmarłych

egzystowały jako cienie. Kiedy Odyseusz chce uchwycić w ręce obraz matki, ten znika

"niczym sen lub cień"7. Także dla Wergiliusza istotą cienia jest jego ulotność i

niematerialność, jest on wizją, nie można go dotknąć: Kiedy Eneasz w Hadesie oplótł szyję

ojca swoimi dłońmi, obraz ojca zniknął8. Czym zatem jest cień jako odbicie ciała i jako obraz

tegoż ciała w sztuce - nierozdzielnie związany z materią i egzystencją cielesną, ale niebędący

ciałem?

Istotą cielesności w malarstwie jest forma - barwa ciała zakreślona konturem. Barwa i

kontur nie wystarczą jednak, aby oddać ludzką naturę. Ciało obwiedzione konturem rzuca

cień, który implikuje jego miejsce na linii rozchodzących się promieni słonecznych, a te z

kolei potrzebują przestrzeni. W ten sposób scalone zostały w malarstwie paradygmaty ciała i

cielesności: bryła, dodajmy - barwna, oraz światło. Dla trójwymiarowo zbudowanej bryły

cielesnej pokrytej barwą kategorią podstawową jest przestrzeń. Światło jednokierunkowe

natomiast w swoich odbiciach widocznych w światłocieniu położonym monochromatycznie

implikuje kategorię czasu. Cień "wsysa" barwę i bryłę, pozostawiając rozmyty kontur jako

mgliste zjawisko.

 

Obrazowanie ciała i przymiotów jego cielesności malarstwo antyczne rozwinęło do

perfekcji, ukazując człowieka i rzeczy w odbiciu cieni pozostawiawianych przez owe rzeczy

na powierzchni. Podstawowymi środkami kreującymi ciała były subtelnie rozłożone barwy

oraz światłocienie podnoszące walory bryły, a także unaoczniające ruch postaci. Cienie

rzucane na powierzchnię były zintegrowane z ciałami, stanowiły niejako ich przedłużenie.

 

Malowano je monochromatycznie, barwą szarawą ugrowo-brunatną lub szarawo-

ciemnomalachitową. Cienie nie poddawały się konturom bryły, przestawały bowiem nią być,

i nie emanowały światła, same były rezultatem syntezy barwy i światła w przestrzeni. Jako

ciała odbite odzwierciedlały tamto życie cielesne - pierwowzór malarskiego obrazu ciała

człowieka. Pozbawione konturu, który zamykał ciała, stawały się obrazem obrazu, zawsze z

ciałem zespolone. W scenach namalowanych między 60 a 79 rokiem w Herkulanum (il. 1) i w

Pompei (il. 2) (obecnie Neapol, Museo Archeologico Nazionale), ukazujących Tezeusza

wyzwalającego dzieci Ateny, zrealizowane zostały wszystkie walory cielesności ludzkiego

ciała, które objawiają się w kategoriach światła, barwy, przestrzeni. Z kontrastujących ze sobą

barw wynika tym większa intensywność rzucanego cienia. Jest także blask ciała (pojęcie

różne od tego określanego terminem "światło"), któremu Pliniusz przyznaje najwyższą

wartość w malarstwie9. To, co znajduje się pomiędzy światłem a cieniem, określa jako

"tonos". Termin ten oznacza ilość światła zawartą w barwie. Świetlistość ciała podkreśla jego

walor i moc odtworzone w emanowanym cieniu widocznym na powierzchni ziemi.

Cielesność obwiedziona konturem, zamknięta w silnej formie, jest integralna z cieniem.

Postać egzystująca wraz ze swoim cieniem stanowi o kategoriach czasu i przestrzeni w

obrazie.

Podobne efekty wydobył twórca scen odysejowych namalowanych w domu na

Eskwilinie (il. 3) między 50 a 40 rokiem przed narodzeniem Chrystusa (Watykan, Bibliotheca

Apostolica). Każda rzecz tutaj ukazana rzuca swój cień: zarówno ogromne bloki skalne, jak i

drobne wiotkie trawy; na tafli wody odbijają się postaci ludzkie, fragmenty krajobrazu i

zwierząt. Ludzie, mieszkańcy kraju Lastrygonów, do których powraca Odys, to drobne istoty;

ich istnienie na obrazie przedłużone zostało w cieniach odbitych na gruncie ziemi. Odbicia te

- smukłe, ale wyraziste sylwety - wspierają cielesność postaci.

 

9 Por. P l i n i u s z, dz. cyt., s. 384.

 

Niezależnie od tego, czy przedstawiano postaci boskie, czy herosów, czy zwykłych

ludzi, zawsze następowało owo idealne stopienie formy, barwy i światła, stanowiące o

paradygmacie ciała ukazanego w przestrzeni. W cieniach kładących się na ziemi bądź

pełzających po skalnych powierzchniach, czasem odbitych na tafli wody, unaoczniała się

jakaś druga niematerialna egzystencja, zależna całkowicie od tej pierwszej. Zależności tej nie

osłabiał wyrazisty kontrast między naturą ciała i naturą cienia. Ciała nasycone są barwami

często niezwykle intensywnie, cienie zaś są monochromatyczne. Formę ciała określa kontur,

 

cienie zaś są jej impresją, surogatem. Rozpoznawanie ciała i cielesności skupione było w

obrębie konturu i barwy, cienie zaś są syntezą, mixtum światła i barwy.

Barwy stanowiły język, którym przedmiot komunikował się z odbiorcą. Barwne były

oczy, usta i policzki, na których rozłożono delikatny światłocień. Barwa określała włosy i

zarys czoła. Barwy stanowiły o typach ubiorów, będących ostatecznie materią bezpośrednio

związaną z ciałem, która często wydobywa jego naturę, podkreśla jego specyfikę. Barwa też

określała pochodzenie i stopień powinowactwa przedmiotu z siłami boskimi. Widzenie barwy

było jednak warunkowane światłem. Komponenty barwy i światła określały pełnię

zmysłowości cielesnej, która implikowała odpowiednie kategorie znaczeniowe.

Cień jako integralny z ciałem, ale odrębny w swojej naturze, zajmował osobne miejsce

w kompozycji przestrzeni, to o-cienione miejsce, które tworzył, nabierało w ten sposób

własnych specyficznych cech. Ukazują to zarówno sceny dramatyczne, historyczne, jak i

sceny rodzajowe, na przykład Sprzedaż chleba (il. 4) na fresku w Pompei z pierwszego wieku

przed narodzeniem Chrystusa (Neapol, Museo Archeologico Nazionale). Cień jest tu odbitym

w profilu obrazem ciała, kondensuje jego cielesny ruch, tyle tylko, że zatrzymany w swoim

życiu zmysłowym. Pozbawiony barwy nie ma już zdolności do tego, aby być odbitym.

Wyzwolony z konturu, cień wrócił do praźródła, z którego powstało ciało malarskie.

CIAŁO BEZ CIENIA

Już w schyłkowym okresie malarstwa rzymskiego istniały tendencje do zamykania

ciała sinym konturem. Szczelnie zamykał on barwy - coraz to bardziej intensywne, silnie

nasycone pigmentem, ale unieruchomione w jego czarnych zarysach. Postaci mogły być

skierowane tylko frontalnie. Niepoddawane iluzji ukośnego operowania promieni światła

słonecznego, nie rzucały cienia. Światłocień skierowany był na własny, wewnętrzny

modelunek ciała postaci, który niejako wychodził ku widzowi.

 

Wyrazem tego typu dążeń było malowanie twarzy znieruchomiałej, jakby

przytwierdzonej do podłoża - ściany czy deski. W ten sposób w świecie antycznym,

rzymskim, malowano twarze na portretach zmarłych. Postaci na portretach stanowiły sumę

intensywnych kolorów podkreślających rysy twarzy, fizjonomię indywidualnego oblicza

zmarłej osoby - ale pozbawione były cienia. Ciało bez swojego cienia to - obrazowo i

znaczeniowo - ciało przemienione. Konkretyzacja indywidualnej cielesności stała się skondensowanym istnieniem, poza czasem i poza przestrzenią, wystarczała bowiem

płaszczyzna - w takim tylko zakresie, w jakim mieścił się rysunek, czyli kontur.

Przykładem może być portret małżeństwa z Pompei (Neapol, Museo Archeologico

Nazionale): postaci zmarłych - kobiety i mężczyzny - skupiają w sobie barwę, światło i

światłocień rozświetlający ich twarze, które nie rzucają cienia. Poza nimi jest jasna, można

nawet powiedzieć: jaśniejąca, płaszczyzna. Postaci małżonków wyrażają kwintesencję życia;

nie mają śladu materii trójwymiarowej, przestrzennej, dlatego same płaszczyzny ich

wizerunków mieszczą w sobie istotę tego, co cielesne.

Ciało, które osiągnęło stan idealny, ukazuje również portret zmarłej kobiety z Fajum

(il. 5) z drugiego wieku przed Chrystusem (Berlin, Staatliche Museen Antikensammlung).

Cała jej cielesność została skoncentrowana w oczach, w wyrazistych źrenicach skupionych na

odbiorcy, i w czerwieni ust silnie kontrastującej z jaśniejącą cielesnością jej wypukłego czoła.

Cienie oczu, policzków modelują wewnętrzny korpus cielesny, który emanuje od wewnątrz

ku widzowi wszystkim, co stanowi o jego zmysłowej istotocie. Jest to nowa jakość ciała,

które jaśnieje, nie będąc poddane działaniu promieni słonecznych. Nie odbija swojego cienia,

nie suponuje ani czasu, ani przestrzeni.

 

Barwy zamknięte konturem określają ciało wewnątrz niego samego i ciało samo w

sobie. Portrety malowane na wprost widza, nieporuszone i zamknięte do popiersia, czasem do

linii ramion, pozbawione jakiegokolwiek ruchu, pozbawione były także cienia - egzystencja

zmarłego w świecie pozaziemskim nie wymagała ani przestrzeni, ani czasu. Konieczna była

jednak zmysłowa identyfikacja z konkretnymi rysami twarzy, co pozwalało zachować cechy

indywidualnej, konkretnej osoby.

 

Takie kreowanie ciała, zwłaszcza twarzy, jest widoczne także w ikonach. Ciała, nie

rzucając cieni, przemawiają zmysłową intensyfikacją światła i barwy. Paul Evdokimov w

swoim dziele o sztuce ikony, przywołując myśl Teodora Studyty, pisze: "Obraz zawsze różni

się od pierwowzoru pod względem istoty, lecz jest do niego podobny pod względem

Hipostazy i Imienia"10. Ciało ukazane w ikonie jest obrazem ciała przemienionego,

unaocznioną mystagogią, o której mówili w swoich katechezach Ojcowie Kościoła: Cyryl z

 

10 P. E v d o k i m o v, Sztuka ikony. Teologia piękna, tłum. M. Żurowska,

Wydawnictwo Księży Marianów, Warszawa 1999, s. 178.

 

Jerozolimy, Teodor z Mopswestii czy Jan Chryzostom. Ich nauka poprzedzała malarskie

koncepcje obrazu ciała przemienionego na wzór przemiany Ciała eucharystycznego11.

 

11 Por. K. O n a s c h, Liturgie und Kunst der Ostkirche in Stichworten unter

Berücksichtigung der Alten Kirche, H. Bohlau, Leipzig 1981, s. 275n.

12 W. H r y n i e w i c z, Piękno i Zbawienie. Kilka refleksji nad eschatologią ikony,

w: Obraz i kult. Materiały konferencji "Obraz i Kult", KUL, Lublin, 6-8 października 1999,

red. M. Mazurczak, J. Patyra, Wydawnictwo KUL, Lublin 2002, s. 145.

13 Por. K. O n a s c h, Das Problem des Lichtes in der Ikonenmalerei Andrej Rublevs,

seria: Berliner Byzantinische Arbeiten, t. 28, Deutsche Akademie der Wissenschaften zu

Berlin, Institut für Griechisch-Römische Altertumskunde, Berlin 1962, s. V.

14 Por. tamże, s. 4-12.

 

Widzące Światło przeciwstawia się naturze światła - ono nie rzuca cienia; zarówno

światło, jak i ciemność są jego wewnętrzną naturą. Czarny kontur złotego nimbu i

wyłaniające się z niego rysy twarzy Chrystusa na ikonie z Synaju (Monastyr św. Katarzyny) z

połowy szóstego wieku to zintegrowane, nierozłączne elementy Oblicza obrazu Ojca,

Oblicza, które unaocznia Syn. Obraz ten kondensuje w sobie formę i kolor, jasność i

ciemność. "Ikona pozwala odczuć obecność niewidzialnej rzeczywistości w formie widzenia

całości"12. Możemy powiedzieć, że w ten sposób powstało unaocznienie dogmatu o boskim

Wcieleniu.

 

Ukazywanie przemienionych ludzkich postaci stało się zasadą sztuki ikon tworzonych

przez wielkich mistrzów prawosławia. Mistrz Andriej Rublow, doskonale znający tajemnicę

pisania ikon, może być porównywany z malarzami florenckimi pierwszej ćwierci piętnastego

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin