W. Reymont CHŁOPI (streszczenie, plan).pdf

(102 KB) Pobierz
Władysław Reymont CHŁOPI - STRESZCZENIE SZCZEGÓŁOWE
TOM 1 - JESIEŃ
I
Przekonany jest, że jedyne o czym myślą,
to spadek i gospodarstwo.
człowieka, który mimo swojej zawziętości
potrafi być litościwy.
Początkiem powieści Reymonta jest scena
spotkania księdza ze starą Agatą.
Spotkanie jest przypadkowe – podczas
codziennej przechadzki proboszcz mija
Agatę niosącą podróżny tobołek. Kobieta,
zapytana o cel wędrówki, odpowiada, że
wyrusza w świat po prośbie. Decyzję
swoja tłumaczy tym, iż nie przystoi jej
mieszkać u krewniaków także zimą, kiedy
nie ma dla niej żadnej roboty w
gospodarstwie, a pod dach zagarnąć
trzeba także i zwierzynę. Zakłopotany
ksiądz daje jej skromną jałmużnę i idzie
dalej. Obserwuje szare pola, mija różnych
ludzi i z każdym zamienia parę życzliwych
słów na temat pracy, pogody czy
gospodarstwa.
Antek z charakteru i zachowania jest
podobny do swojego ojca, toteż również
przed nim Hanka odczuwa lęk, nie śmie o
nic go prosić.
W sądzie pojawia się też Dominikowa,
matka Jagny. Po rozprawie wracają razem.
Dominikowa podejrzewa kowala, czyli
zięcia Boryny, o winę wobec Jewki i
sprowokowanie jej do próby obarczenia
Boryny. Motywacją kowala jest według
niej czystą złośliwość. Dowiadujemy się, że
Maciej jeszcze gorzej żyje z zięciem niż z
synem. Ostrożnie temat schodzi na Jagnę,
Boryna znów zaczyna myśleć o ożenku.
Do późnego wieczora wszyscy
krzątają się przy gospodarstwie. Nie ma
czasu na lenistwo, ani na odpoczynek, cały
czas w obejściu i w domu czeka na
każdego jakiś obowiązek. Nawet Józka,
która w zasadzie jest jeszcze małą
dziewczynką, nieustannie wykonuje jakąś
domową czynność.
IV.
W niedzielę wszyscy we wsi idą do
kościoła. Msza jest kluczową ceremonią,
bardzo uroczystą i przez wszystkich
mieszkańców poważnie traktowaną.
Ksiądz wzniosłym kazaniem doprowadza
wiernych do łez i wyrzutów sumienia.
Parobek Boryny, Kuba, który od księdza
dostał złotówkę za upolowane ptaszki,
rzuca ją ze wzruszeniem na tacę.
Jeszcze tego wieczoru Boryna jedzie do
wójta. Okazuje się, że gospodarz ma przed
sobą sprawę sądową – oskarżony jest o
ojcostwo dziecka, które urodziła służąca u
niego jakiś czas dziewczyna, Jewka.
Ludzie kopiący kartofle w jednej z
mijanych przez proboszcza grup, chwalą
między sobą księdza. Rozmawiają o starej
Agacie i obgadują Kłębów, czyli jej
krewnych, którzy, jak się okazuje w
przytoczonej rozmowie, wygnali ją na
zimę. W rozmowie poruszony jest także
temat Jagny: kobiety wyśmiewają się z jej
wyniosłości i nieróbstwa. Pada sugestia, że
mąż gospodyni, Hanki, romansuje z Jagną.
Dowiadujemy się również, że teść Hanki,
Maciej Boryna, wciąż nie przepisuje na
syna swojej ziemi. Jest on jednym z
bogatszych gospodarzy w całych Lipcach,
opisany jako jeszcze krzepki, zdolny do
pracy i – na co zwracają uwagę kobiety –
do żeniaczki.
W domu wójta, poza omawianiem
czekającej Borynę rozprawy, namawiają
go także do ożenku. Wśród propozycji
pada imię Jagny. W drodze powrotnej
Boryna idzie koło domu Jagny, zagląda
przez okno i zachwyca się jej urodą.
Widoczna jest tu również pewna
hierarchia – niektórzy mieszkańcy wsi
mają w kościele swoje ławki, innym (na
przykład Kubie) nie wypada nawet
podejść do przodu.
III.
Pobożność chłopów, mimo że widoczna
tylko w niedzielę podczas mszy, jest
jednak nieudawana. Powszechny jest
respekt przed osobą księdza i świętym
miejscem.
Następnego dnia stary, kulawy parobek
Kuba i młody pastuch Witek, robią
porządek w obejściu. Dokładnie opisane
jest przy tym gospodarstwo Boryny. Stary
Kuba, dokładny, pracowity i sumienny,
odnosi się z surową troską i ze
zrozumieniem, w stosunku do młodego
sieroty, jakim jest Witek. Czule przemawia
również do zwierząt, nie tylko karmi je i
poi, ale również czule do nich przemawia,
gładzi. Również jego pomocnik i
podopieczny troszczy się o zmarznięte
wróble, czy o zwierzęta z gospodarstwa.
Na pole przybiega Józka, córka Boryny, z
informacją, że zachorowała jedna z krów.
Kobiety od razu biegną na teren
gospodarstwa. Jednocześnie zachodzi
słońce i wszyscy kończą pracę w polu.
Kiedy po mszy z kościoła wychodzi Jagna,
wszyscy mieszkańcy nie spuszczają z niej
wzroku. Dla mężczyzn zachwycająca jest
jej uroda, kobiety zaś przyglądały się
dziewczynie z zazdrością.
II.
Przy niedzielnym obiedzie Antek znowu
spiera się z Boryną, wypominając mu brak
spadku w postaci zapisanej dla niego
ziemi, a także skąpstwo. Potem
przechadza się z Hanką i z zazdrością
oglądają pole należące wciąż do ojca.
Trudno dogadać im się także między sobą,
i jedno i drugie nosi w sobie poczucie
krzywdy i przekonanie o swojej
samotności.
Mimo interwencji Hanki i innych ludzi
krowa zdycha. Widać, że dla wszystkich
jest to duża strata. Jedynym, choć marnym
pocieszeniem, jest ilość pożywienia, które
jałówka może dostarczyć.
Niespodziewanie Witek dostaje brutalną
karę cielesną od gospodarza za to, że nie
dość dokładnie pilnował krowy – „Boryna
łoił go rzetelnie, wybijał mu na skórze
swoją stratę tak zajadle, że Witek miał już
gębę posiniaczoną, z nosa puściła mu
krew, krzyczał w niebogłosy”.
Pojawia się wracający z miasta gospodarz,
Maciej Boryna. Zgodnie z
przewidywaniami rodziny denerwuje się
na Hankę i na Józkę, obwiniając także je o
śmierć krowy. Przekonany jest bowiem, że
gdyby nie jego nieobecność na
gospodarstwie, nic by się zwierzęciu nie
stało. W sposób widoczny Boryna budzi
respekt wśród domowników, boi się go
synowa, czyli Hanka, młody pastuch
Witek, oraz córka.
Boryna, po wymierzeniu pastuchowi
własnej, domowej sprawiedliwości, jedzie
do sądu, w sprawie Jewki. Miejsce gmachu
sądowego opisane jest dość szczególnie –
„narodu się nawaliło, że ani palca wetknąć,
i parli się coraz krzepciej na kraty, aż
trzeszczały”. Przeprowadzanych jest wiele
spraw jednocześnie. Panuje chaos, ludzie
kłócą się między sobą, obrażają nawzajem,
sądowy woźny zaś nieustannie zmuszony
jest uciszać petentów. Większość pozwów
dotyczy spraw gospodarskich, zabitej
zwierzyny, zagarniętych mórg ziemi itd.
Syn Boryny nie szanuje żony, traktuje ją z
obojętnością i surowością. Ona z kolei
wyraźnie kocha Antka, oczekuje od niego
dobrego słowa, zaś za każdym razem, gdy
słyszy jego docinki i półsłówka, jest jej
przykro. Nie rozumie również Macieja, wie
bowiem, że gdyby zapisał im ziemię, ona
do starości troszczyłaby się o niego i
dogadzała mu.
Z dialogów oraz opisów odczuć
bohaterów, daje się odczytać także niechęć
syna do ojca. Kiedy Boryna śpi,
rozzłoszczony Antek wypowiada pod
nosem słowa: „śpia se kiej dziedzic, a ty
parobku rób”. Niechęć ta jest
odwzajemniona, myśląc o swoich
dzieciach, Boryna mówi do siebie:
„wszystkie to kiej te wilki za owcą”.
W tym czasie wieczorne życie wsi toczy się
w karczmie. Żyd Jankiel próbuje namówić
Kubę, żeby okradał Borynę, obiecuje mu
także alkohol i pieniądze za upolowaną
zwierzynę. Ten jednak jest oburzony i nie
godzi się na okradanie swojego
gospodarza. Właściciel karczmy z kolei
przedstawiony jest jako człowiek chytry:
Sprawa Boryny, który – jak się okazuje –
nie jest winny, nie kończy się wyrokiem.
Historia z poszkodowaną Jewką, którą w
swoim czasie przygarnął, ukazuje go jako
837655258.003.png
 
VII.
dolewa parobkowi tak, że w końcu ten
winien jest mu całego rubla.
Maciej nie zapisał również swojej córce,
żonie kowala. W rozmowie tej pierwszy
raz wspomniał także na głos o możliwych
planach ożenku. Mimo pozornej zgody,
która nastąpiła pod koniec, jeden
drugiemu nie uwierzył w dane sobie
nawzajem obietnice: „jeden drugiemu nie
wierzył ani tyla, co za paznokciem – znali
się dobrze, jak te łyse konie i przezierali na
wskroś, kieby przez szyby”
W dniu, w którym miała iść do Borynów
pomagając przy wycinaniu kapusty,
odwiedził Jagnę Mateusz. Był to parobek,
który po półrocznej wędrówce wrócił do
Lipiec. Przed wyruszeniem w świat
romansował z Jagną. W serdecznym
przywitaniu przeszkodziła im
Dominikowa. Wyrzuciła gościa, robiąc
przy tym córce liczne wyrzuty.
Reszta towarzystwa także pije, niektórzy
tańczą, wielu z nich kłóci się i dogryza
sobie nawzajem.
V.
Opisana jest tu „pogłębiająca się” jesień, w
której coraz krótszy dzień „wstawał coraz
leniwiej, stężały od chłodu i cały w
szronach, i w bolesnej cichości ziemi
zamierającej”. Nadeszła pora wiatru, który
„warzył resztki zieleni i rwał ostatnie liście
topolom pochylonym nad drogami, że
spływały cicho niby łzy”.
VI.
Podczas swoich tłumaczeń, Jagna zaczyna
jawić się jako osoba bezwolna, łatwo
ulegająca licznym emocjom, szczególnie
emocjom związanym z mężczyznami:
„zawsze z nią się tak dzieje, że niech kto a
ostro spojrzy na nią (…) to się w niej
wszystko trzęsie, moc ją odchodzi”.
Po jarmarku rozpoczęła się pora
deszczowa, całe Lipce zrobiły się ciemne i
wyciszone. Głównym zajęciem stały się
„kapuśniaki”, czyli wycinanie i zwożenie
kapusty. Mieszkańcy pomagali sobie
nawzajem w robocie, jednego dnia
wycinano warzywo w jednym, drugiego
dnia w drugim gospodarstwie.
We wsi przygotowywano się do jarmarku.
Razem z nim nadchodził czas płacenia
podatków. Ci, których nie stać było na
uiszczenie obowiązkowych opłat,
traktowali jarmark jako okazję do
sprzedania części inwentarza lub innych
dóbr. Jedni chcieli sprzedawać krowy, inni
z kolei młócili zborze lub tuczyli świnie
albo gęsi. Okazuje się, że także podczas
jarmarku najmowano służbę do pracy na
gospodarstwach. Podczas roboty Boryna
rozmawia z Kubą, namawia na pozostanie
na służbie. Kuba stawia pewne warunki,
na które Maciej niechętnie się zgadza.
Poucza Kubę podczas rozmowy, że Jezus
stworzył niektórych na gospodarzy,
innych na parobków. Pada znamienna
kwestia: „Takie już na świecie urządzenie
jest i nie twoja głowa zmieni”.
Podczas wycinania kapusty u Borynów,
zebrała się w ich kuchni spora grupa
kobiet. Pracowały, docinając sobie
nawzajem lub żartując. Rozmowa zeszła
między innymi na starego Rocha,
tajemniczą postać, która co kilka lat
pojawiała się w Lipcach. O człowieku tym
mówiono, że podróżował po całym
świecie, odwiedzając także Ziemię Świętą.
Wielu ludzi żartowało już z planów
zamążpójścia Boryny. Najbardziej docinała
szczególnie złośliwa Jagustynka. Na
sugestię Hanki, że dopiero na wiosnę
Boryna pochował żonę, odpowiada:
„Kużden chłop to jak ten wieprzyk, żeby
nie wiem jak był nachlany, to do nowego
koryta ryj wradzi”.
Rozmowę przerwało wejście Boryny.
Gospodarz skonstatował z radością, że
Jagna ubrana jest w chustkę od niego,
zaraz też zaczął częstować gości wódką i
posiłkami. Pojawił się także tajemniczy
Roch. Ze wszystkich ludzi towarzyszących
Borynom przy pracy, najbardziej
zainteresowana gościem była Jagna.
Zastanawiała się jak to jest podróżować,
jak wygląda nieznany jej świat. Ona jedyna
też wzruszyła się grą skrzypiec, za które
zabrał się jeden z gości Borynów – „zły
same kapały z tej onej tęskliwości dziwnej,
co jej była wstała w sercu nie wiadomo za
czym”.
Kiedy z wycinania kapusty Jagna wracała
do domu, spotkała Antka. Mężczyzna
pomógł jej wyciągnąć wóz z zabłoconej
ziemi, a następnie postanowił ją
odprowadzić. Z ich zachowania oraz z
dialogu między dwojgiem domyśleć się
można, że od dawna trwa miedzy nimi
flirt. Syn Boryny zwierza się, że to dla niej
namówił Kłębów na zorganizowanie
zabawy. Dziewczynie także uczuciowo nie
był obojętny mąż Hanki, bo „tchu złapać
nie mogła, ni przyciszyć serca namiętnie
bijącego”.
Kiedy rozpoczął się jarmark, już o świcie
wyruszali ze wsi dosłownie wszyscy:
gospodarze, parobkowie, kobiety, młode
dziewczyny, biedota itd. – „Kto jeno żył, to
z całej okolicy walił na jarmark”. Na
jarmarku, poza kupnem i sprzedażą
gospodarskich dóbr, odbywało się życie
towarzyskie, dokonywano również zmiany
służby i najmowano najróżniejszą pomoc.
Przy okazji handlowano drobiazgami,
ozdobami, czy odzieżą. Dla każdego
jarmark był wielkim wydarzeniem i
rozrywką naraz, podziwiano kolorowe
towary, a ci, którzy nie mogli sobie na nie
pozwolić cieszyli się już samym
oglądaniem.
Po powrocie do domu Jagna zastała u
siebie Jambrożego. Tym razem kościelny
pojawił się jako swat. Krytykował
młodych, którzy wesela chcą po to, by
tylko balować za pieniądze z posagu żony,
zdradzając po chwili, że przychodzi na
polecenie Boryny. Dominikowa, po
wyrażeniu wielu wątpliwości, wyraziła w
końcu zgodę na zaręczyny, przekonując
sama siebie tym, że córka jej będzie przez
pierwszego gospodarza Lipiec szanowana.
Muzykę zagłuszył skowyt psa – okazało
się, że Łapa, pies Borynów przycięty ma
ogon. Wtedy to, chcąc pouczyć chłopów, że
pies również jest żywym stworzeniem i
cierpi jak człowiek, stary Roch zaczął
opowiadać historię.
Historia była o tym, jak to Pan Jezus „szedł
na odpust”. Opowiadał stary Roch, że
podczas drogi „Zły” – prawdopodobnie
Szatan – chciał zmylić trasę Jezusowi,
posyłając przeciw niemu raz kurzawę, raz
gęsty las, a na końcu dzikie zwierzęta.
Kiedy znakiem krzyża przepędzone
zostały zwierzęta, został tylko pies, jeszcze
nie oswojony przez ludzi. Szczekał na
Jezusa, próbował go ugryźć i nie dał się
odgonić tak długo, aż zarządził Jezus, że
odtąd będzie pies człowiekowi służył i nie
da sobie bez niego rady. Opowieść Rocha
kończy się historią, jak to Jezus obronił psa
na odpuście, kiedy próbowali go zabić inni
ludzie, ten zaś chodził już zawsze za nim,
próbując także odgonić od krzyża Pana
faryzeuszy. To pies również najdłużej
czekał pod krzyżem, aż w końcu,
umierając, powiedział mu Jezus „pójdź,
Burek, ze mną”.
Cały dzień, podczas drogi i na miejscu,
Boryna obserwował uważnie Jagnę. Przy
okazji odwiedził urzędowego pisarza po
to, by złożyć skargę na dwór: chciał
bowiem uzyskać odszkodowanie za to, że
jego krowa zachorowała na skutek
zjedzonej na dworskim polu kończyny.
Postawa Jagny z kolei była dość obojętna
(„mnie ta wszystko jedno, każecie, to
pójdę”). Jedyną wyartykułowaną refleksją
przyszłej narzeczonej było to, że majątki i
ziemia są jej obojętne, oraz że u matki było
jej dobrze z tego powodu, że robiła co
chciała. Borynę lubiła, mając jednak na
uwadze to, że chustkę i wstążkę, którą
kupił jej na jarmarku, dostałaby także i od
innych, gdyby tylko mieli tyle pieniędzy co
gospodarz.
Po wyjściu od pisarza Boryna
spotkał Jagnę. Pożartowali chwilę, po czym
Maciej dał jej w prezencie chustę,
którą kupił przedtem swojej córce, oraz
drogą wstążkę z przykazaniem, aby nie
godziła się zbyt pochopnie na różne
propozycje zamążpójścia. Jagienka
zdziwiona była zachowaniem Boryny,
jednak nie sprawiało jej ono przykrości.
Tymczasem, niezależnie od wizyty
Jambrożego i bez wiedzy o zaręczynach,
do Jagny przyszła Józka prosić ja o pomoc
w wycinaniu kapusty u Borynów.
Jeszcze na jarmarku zdążył Boryna
pokłócić się z kowalem, czyli swoim
zięciem. Konflikt dotyczył ziemi, której
Poza złośliwą Jagustynką wszyscy
potraktowali historię z powagą. Kiedy
837655258.004.png
 
rozchodzili się do swoich domów, Jagnę
potajemnie odprowadził Antek.
ma on nikogo, a nawet nie pamięta imion
rodziców.
Następnego dnia kowal przyszedł do
Antka tak, jakby żadna konflikt między
nimi nie zaszedł. Zaczął namawiać Antka,
aby przy świadkach obiecał im Boryna
ziemię, oraz by spłacili Józkę i drugiego
brata, Grzela, który służył w wojsku.
Jednocześnie namawiał go, aby nie
załatwiał interesów kłótnią i aby udawał,
że zadowolony jest z ożenku ojca. Antek
jednak wyrzucił kowala z gospodarstwa
wyzywając go od złodziei. Zorientował się
bowiem, że kowal chce dla siebie także
gruntów po zmarłej matce Antka. Kowal
tymczasem postanowił się dogadać z
Boryną przeciw Antkowi.
VIII.
Kuba zabiera go do kościoła, aby dał na
wypominki za zmarłych. Ze wstydu, że nie
pamięta ani jednego z członków swojej
rodziny, Witek wymienia pierwsze imiona,
jakie przychodzą mu do głowy.
Nazajutrz po wycinaniu kapusty rozeszła
się wiadomość o zaręczynach Boryny z
Jagną. Informacja od razu wzbudziła
zazdrość wśród kobiet. Denerwowały się,
że zarozumiałość Jagny jeszcze się
spotęguje, kiedy stanie się pierwszą
gospodynią w Lipcach. „Jagna! (…) To się
lachała z tym i owym… a teraz gospodynią
pierwszą będzie! Jest to na świecie
sprawiedliwość?”, „Będzie się ona dopiero
nadymała! I tak kiej ten paw chodzi a
głowy zadziera”. Przewidywano też, że
kowal, albo Antek z Hanką nie darują tego
Jagnie, która w sposób naturalny zostanie
ich konkurentką do ziemi. Nowina
nieznana była tylko dzieciom Boryny.
Nadeszły Zaduszki. Wszyscy
odwiedzają groby zmarłych,
słychać szepty modlitw i panuje nastrój
grozy i tajemniczości. „Cicho było, tą
dziwnie posępną cichością Zaduszek;
tłumy szły drogą w surowym milczeniu,
ino tupot nóg się rozlegał głucho, ino te
drzewa przydrożne chwiały się
niespokojnie (…), ino te grania i śpiewy
proszalne dziadów łkały w powietrzu”.
Hankę odwiedził stary Bylica, jej ojciec.
Podczas rozmowy okazało się, że siostra
Hanki źle traktuje ojca, który nie dojada,
nie ma ciepłego miejsca do spania i często
wyganiany jest z domu.
Opisany jest także stara część cmentarza, o
którą nikt z mieszkańców wsi już nie dbał.
Właśnie w starej, zaniedbanej części Kuba
odprawił rytuał Dziadów, rozrzucając
chleb po mogiłach dla pokutujących dusz.
Wypowiadał za każdym razem życzenie o
treści „pożyw się, duszo krześcijańska, co
cię wypominam w wieczornym czasie”.
Przy okazji opowiedział również Witkowi,
jak kiedyś służył we dworze, przy koniach
i na polowaniach, dopóki dworu nie spalili,
razem z służącą w nim matką Kuby.
Tego samego dnia, pod wieczór,
kowalowa, Antek i Hanka spotkali się z
Boryną na gospodarstwie. Wybuchła
między nimi gwałtowna kłótnia o ziemię.
Antek z żoną wypominali, ile pracy
wkładają w gospodarstwo, które nie
należy do nich, Kowalowa zaś prosiła, aby
odpisał Jagnie to, co już jej prawnie
zapisał. Mężczyźni wygrażali sobie,
kobiety płakały.
Jedyną osobą, która uważała, że Maciej
powziął dobre postanowienie co do
przyszłości, była Jagustynka. Okazało się,
że zapisała ona swoim dzieciom całą
ziemię i szybko została z niej wygnana.
Do Dominikowej na swaty Boryna
wysłał Jambrożego i wójta. Opisana jest
scena, w której targują się oni o przyszłą
pannę młodą. Wszystko odbywa się jak w
przedstawieniu: matka Jagny udaje, że nie
wie o co i o kogo chodzi, obiecywana jest
ziemia, inwentarz itd. Wedle powziętego
wcześniej planu oficjalne zaręczyny
zostały przyjęte i wszyscy poszli do
karczmy, gdzie czekał Boryna.
Boryna starał się początkowo nie
dopuścić do bójki. Apogeum kłótni
nastąpiło wtedy, gdy Hanka zaczęła
obrażać Jagnę. Boryna chciał uderzyć
synową, jednak osłonił ją Antek
dorzucając swoje trzy grosze do wyzwisk
kierowanych w stronę Jagny. Wtedy to
mężczyźni zaczęli się bić.
Reszta ludzi, szczególnie kobiet,
odprawiała rytuał Dziadów potajemnie,
także rzucając resztki zadusznej wieczerzy
na nagrobki.
X.
Jagna przyjmowała radość narzeczonego
spokojnie, a nawet z obojętnością. Ten z
kolei był dla niej wylewny, obiecywał jej
spokój, wygodę i dostatek. Inaczej
rozmawiała z Boryną Dominikowa,
wykorzystując nastrój przyszłego zięcia i
twardo targując się z nim o najlepszą
ziemię. Uzyskała tym samym korzystną
obietnicę zapisu.
Antek wybrał się do księdza po poradę, w
związku z planowanym ożenkiem Macieja.
Pierwszą reakcją proboszcza był gniew:
przypominał Antkowi, że Boryna jest jego
ojcem i należy mu się szacunek, a ponadto
inni ludzie mają o wiele gorzej i grzechem
jest narzekanie na niesprawiedliwy los.
Syn gospodarza odpowiada, że „juści, ino
tej pokorności mam już po grdykę, że
więcej nie ścierpię! Choćby i zbój, choćby i
ukrzywdziciel, ale że ojciec rodzony, to już
wolno wszystko, a dzieciom nie wolno
dochodzić swojej krzywdy!”
Boryna ucierpiał mniej niż Antek, jednak
spokoju nie dawała mu opinia, którą
właśnie zasłyszał o przyszłej żonie. Z żalu
nakazał synowi, aby opuścił jego dom.
Hanka i Antek wyprowadzili się po cichu,
bez kłótni i protestów. Razem z nimi
poszedł pies Łapa. Od decyzji Boryny
nikomu z domowników nie ulżyło.
W karczmie poruszano także temat
sprzedaży chłopskiego lasu przez
dziedziców mieszkających we dworze.
XI.
IX.
Przy okazji dowiedział się także ksiądz, że
wszyscy we wsi chcą walczyć z dworem o
sprzedany las.
Niedługo po kłótni Antka z Boryną
nadszedł dzień wesela. Dominikowa od
rana pouczała córkę jak obchodzić się z
przyszłym mężem tak, aby uzyskać coś dla
siebie i nie doznać krzywdy.
Jesień tymczasem chyliła się ku końcowi i
powoli nadchodziły mrozy. Wieś obległa
informacja, że dwór sprzedał jednak las na
wyrąb i wszystkich ogarnął markotny,
zimowy nastrój. Niewesoło było także u
Borynów, gdzie dzieci Macieja wiedziały
już o jego zaręczynach z Jagną. Wiedziano
również o zapisanych jej sześciu morgach
najlepszej ziemi. Józka i Hanka
popłakiwały, Antek zaś „ani jadł, ni spał,
nie mógł się zająć czymkolwiek, był
ogłuszony jeszcze nieprzytomny zgoła i
nie wiedzący, co się z nim dzieje”.
Gorzki humor Antka spowodowany był nie
tylko ziemią, którą odpisał Boryna Jagnie,
ale również zazdrością i słabością, jaką do
Jagny, czyli do przyszłej macochy,
odczuwał. Chcąc pobyć między ludźmi, aby
poprawić choć trochę nastrój, Antek udał
się do szwagra, kowala. Tam jednak
spotkały go drobne złośliwości i docinki
na temat Jagny. Pokłócił się także ze
szwagrem (o majątek Boryny), oraz z
goszczącym u niego wójtem. Wójta
oskarżał o to, że jest przez Borynę
przekupiony, oraz że dostał
wynagrodzenie od dworu za to, by
trzymać stronę dziedzica w sprawie
sprzedaży lasu. W złości, pokłócony i ze
szwagrem i z wójtem wrócił do domu.
Przygotowania do zabawy trwały od rana.
Dziewczyny przyozdabiały
wieś wstążkami i stroikami, a dom panny
młodej jedliną i świerkiem. Z wnętrza
domu wyniesiono sprzęty, a pokoje
ozdobiła Jagna kolorowymi wycinkami.
Panna młoda nie odczuwała jednak
radości z powodu ślubu. Odczuwała
tęsknotę za czymś, czego nie umiała
nazwać („kolebałam się w niej dusza jak
woda i raz wraz biła, jakby o kamień jaki”).
Dodatkowo nastrój jej psuła myśl o Antku.
Kiedy bowiem matka z rana pouczała ją na
temat małżeństwa, powiedziała także, jak
Kuba tymczasem dostał strzelbę od
Jankiela, aby polować dla niego na
zwierzynę. Obiecał także Witkowi, że
następnym razem ten pójdzie z nim do
boru postrzelać. Przy okazji dowiaduje się
czytelnik o samotności Witka, o tym, że nie
837655258.001.png
 
to Antek obrażał Jagnę podczas kłótni z
Boryną.
Dopiero późnym rankiem Jagustynka
zajrzała do Kuby, orientując się szybko,
że parobek umiera. Chciała posłać po
księdza, jednak Kuba nie zgadzał się, aby
proboszcz, którego podziwiał z
nabożeństwem, przychodził do niego do
obory. Został więc sam, z psem Łapą i
końmi. Głaskał podchodzące do niego
zwierzęta, nie mogąc się ruszać. Z daleko
dochodziły go głosy weselników, które
rozpoznawał. W malignie zastanawiać się
zaczynał nad codziennymi kłopotami wsi i
jej mieszkańców.
Księga kończy się opisem, jak to ulatuje do
nieba dusza Kuby, a w tle słychać wesołą
zabawę weselników.
Cały dzień do domu przychodzili na
moment różni goście, niosąc w podarunku
chleb, mięso, kury lub pieniądze. Szybko
jednak wracali do siebie i dopiero pod
wieczór, kiedy na drogę wyszła orkiestra,
powychodzili z domów i przyłączali się do
grających. Orkiestra doprowadziła gości
do domu Dominikowej i zawróciła do pana
młodego. Wójt i Szymon, jeden z braci
Jagny, zgodnie z tradycją wyciągnęli
Borynę z domu i powiedli do przyszłej
małżonki.
1.Jesienne roboty na polu.
2.Zdechła krowa – gniew Boryny z powodu
strat oraz myśl o ponownym ożenku.
3.Boryna w sądzie – wygrana sprawa z
Jewką.
4.Radości i troski parobka Kuby.
5.Konflikt Antka z ojcem o przepisanie
gruntu (awantura przy obiedzie) – tajemny
romans syna Boryny z Jagną
6.Jarmark – prezent dla Jagny od Boryny.
7.Krojenie kapusty w Borynowej chałupie –
historia o Pana Jezusowym psie
opowiedziana przez Rocha.
8.Wiadomość o zrękowinach Boryny i Jagny
– radość narzeczonego i rozgoryczenie jego
dzieci.
9.Zaduszki – wspomnienia Kuby.
10.Nieudany plan kowala, zakończony
wypędzeniem Antków z Borynowej chałupy.
11.Wesele Jagny i Macieja.
12.Dramatyczna śmierć Kuby.
Powieść Chłopi składa się z czterech części,
odpowiadającym czterem porom roku.
Jesień napisana została w latach 1901-02,
wydrukowana zaś w Tygodniku
Ilustrowanym w 1902 roku. Zima, powstała
w roku 1902, ukazała się tamże rok później.
Nad Wiosną pisarz pracował w latach 1903-
05, opublikował ją zaś w 1905 roku, wreszcie
Lato ukazało się w 1908 roku. Przytoczenie
tych dat uzmysławia czytelnikowi, jak wielki
trud włożył autor w dzieło. Praca ta
zaowocowała później prestiżową nagrodą
literacką - w 1924 roku Reymont otrzymał
Nagrodę Nobla.
Kiedy pod wieczór przyszedł do Kuby
Jambroży okazało się, że parobek ma
postrzeloną łydkę, o której nikomu nie
powiedział. Sprawcą rany
okazał się borowy, który przyłapał go na
polowaniu na zające. Na uratowanie nogi
było już za późno. Jambroży zasugerował
obcięcie nogi w szpitalu, zakładając
parobkowi tymczasowy opatrunek.
U Dominikowej odbyło
się błogosławieństwo i po nim dopiero
para młoda w asyście gości, orkiestry i
drużbów udała się do kościoła. Po szybkim
ślubie wrócili do domu pannny młodej,
gdzie przywitała ich znowu Dominikowa
chlebem i solą.
Kuba, gdy został sam, zaczął rozpaczać. Z
słów Jamborżego wywnioskował, że
ucięcie nogi uratowałoby mu życie, jednak
bał się, że jako bezużyteczny kaleka
zostanie przez Borynę wygnany. „Juści,
parobek bez kulasa… ni do pługa, ni do
żadnej roboty. Cóż ja bym począł? Bydło
mi ino pasać albo na żebry iść… we świat,
pod kościół, gdzie… abo jak ten stary trep
na śmiecie…”.
Pierwszy taniec był zgodnie ze zwyczajem
tańcem dla młodej – Jagna bawiła się
wtedy z każdym z weselników, a na sam
koniec z młodym. Boryna opisany jest jako
wyśmienity tancerz – „a okręcał w miejscu,
a zawracał, a hołubce bił, aż wióry leciały z
podłogi”. Po tańcu rozpoczął się posiłek, a
wraz z nim picie, rozmowy, żarty.
Poruszano gorące tematy, takie jak
sprzedaż lasu lub nakaz wybudowania
nowej szkoły, którą sfinansować miała
wieś, i na którą nikt poza wójtem nie
chciał się zgodzić.
W tym samym czasie Jagna uroczyście
przeprowadzała się do męża. Muzyka
wciąż grała, Boryna szykował
poczęstunek. Dominikowa namawiała
Jagnę, by odpoczywała i korzystała z
wesela zamiast podejmować od razu gości.
Reszta panien, razem ze swoimi matkami,
zazdrościła Jagience nowego domu, przy
okazji złośliwie obgadując ja i przesadnie
troskliwą Dominikową.
Żartowano także z Jagny i Boryny. Po cichu
szeptano o krzywdzie Antka i Hanki, o
braku radości na twarzy Jagny, a wreszcie
o romansach panny młodej z Mateuszem
czy Antkiem i o braciach Jagny, Szymonie i
Jędrzeju, którym od lat matka nie pozwala
się żenić, i którzy zawsze wykonywali
wszystkie czynności domowe tak, by
siostra ich robiła w domu jak najmniej.
Chłopi należą do najbardziej znanych w
świecie dzieł literatury polskiej. Powieść ta
to nie tylko najważniejsze dzieło Reymonta,
ale również dokument epoki. Autor nazwał
dzieło „powieścią współczesną”,
współczesność Chłopów jest jednak już
historią. Opisany w utworze świat odszedł w
przeszłość jak mickiewiczowskie Soplicowo
Pojawił się też Jankiel, którego niektórzy,
jako Żyda, nie chcieli przyjąć. Boryna
jednak wyniósł mu wódkę.
Po posiłku rozpoczęły się zabawy, a potem
oczepiny. Polegały one na udawanej
wojnie między panienkami, które broniły
Jagny przed starszymi. Kiedy obrona nie
udała się, z upozorowanym smutkiem
założono Jagnie czepek na znak, że od tej
chwili ma obowiązki żony. Na zmianę
goście bawili się lub odprawiali weselne
obrzędy. Trwało to do świtu, aż większość
weselników posnęła od alkoholu i tańców.
Zabawa rozgorzała na nowo, tym razem
jednak Jagna zachowywała się jak
gospodyni. Jednocześnie poczuła się
radośnie i swobodnie w nowym domu.
Roch zawołał Jambrożego do Kuby. Ten
nie był zachwycony, że przerywają mu
posiłek – zawołał: „niech zdycha, a nie
przeszkadza ludziom jeść”. Poszedł jednak
za Rochem do stajni, gdzie okazało się, że
parobek uciął sobie nogę siekierą nad
kolanem. Myślał bowiem, że w ten sposób
wyzdrowieje, unikając jednocześnie
szpitala.
XIII
Witek wrócił do domu z wesela o świecie i
od razu zasnął. Dlatego też nie słyszał
nawoływań Kuby, który od kilku dni z
niewiadomych przyczyn był chory.
Dopiero zbudzony przez psa zaniósł mu
wodę i opowiedział trochę o weselu. Kuba
jednak czuł się już bardzo źle, wszystko
bolało go i gorączkował. Cierpiał i wołał o
pomoc. Witek pobiegł więc po pomoc na
wesele, gdzie jednak większość była już
pijana lub spała. Nikt za bardzo nie chciał
go słuchać, a Jagustynka wyrzuciła go
nawet z domu Dominikowej.
Roch troskliwie opatrywał Kubę i
modlił się. Pojechał tez po księdza
przykazując, aby nie zostawiano parobka
samego. Jambroży jednak wrócił do domu
Boryny napić się wódki. Do Kuby przyszła
Józka, przyniosła mu trochę weselnego
jedzenia, opowiadała mu o zabawie, o tym
jak matka Jagny odgania syna od
dziewczyny. Parobek jednak niewiele już
rozumiał ze słów dziewczyny.
837655258.002.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin