03. Blane - Angela Cameron - Rozdział 4.pdf

(214 KB) Pobierz
Microsoft Word - Dokument1
Rozdział 4
Dwa Tygodnie Później 1
-Blane.
Słysząc swoje imię ponad muzyką, Blane zwrócił się w stronę szkarłatno-czarnego boksu,
gdzie siedzieli Michael z Jonasem patrząc na niego. Michael był w świeżo wyprasowanym,
ciemnym garniturze i wyglądał jak twardziel-przywódca, na którego się kreował. Z drugiej
strony Jonas, wyglądał jak stworzenie wyciągnięte z filmów. Publicznie uchodziło mu to na
sucho, tylko dlatego, że był to jego klub i wszyscy myśleli, że był w kostiumie, jak reszta jego
wampirzej obsługi. Zmiany widoczne w nich obu, były wyraźnie powiązane z ich nowymi
towarzyszkami życia. To wystarczyło Blane’owi, by zastanowić się, jakby to było mieć kogoś
takiego. Kobietę wartą powrotu do domu, będącą jego drugą połówką. Nie taką tylko na
chwilę.
Blane wyciągnął z ust wykałaczkę, którą przeżuwał.
-Tak, szefie?
-Samolot startuje tuż po zachodzie słońca jutrzejszej nocy. Nie zmuszaj mnie, żebym
musiał po ciebie iść.
Ziemista skóra Jonasa uniosła się w górę, tworząc na jego twarzy niegodziwy uśmieszek.
-Nie ma sprawy. Ja po niego pójdę.
Blane zaśmiał się.
-Chłopie, musisz znaleźć hobby.
Taaa. Ni cholery nie pokłóci się z Jonasem. Stawił czoła wszystkim cechom Luciano.
Przyglądając się jak walczy z agentami, upewnił się, iż nikt z klanu nie byłby w stanie mu się
przeciwstawić. Tak właśnie miały się sprawy.
-Dlaczego nie skorzystacie z klatki do walk? Słyszałem, że G ma jedną, cudowną
klatkę za miastem.
Jonas zaśmiał się tak donośnie, że przyciągnął w ich stronę kilka zaciekawionych par oczu.
W większości, były to wampiry, skoro były jedynymi, które potrafiły dosłyszeć ich słowa
między muzyką.
-Tylko bądź na czas, Blane.
Michael łyknął ze szklanki.
-Liczę na ciebie w trakcie tej wyprawy.
-Jasne.
Blane wsadził sobie ponownie do ust wykałaczkę i ruszył w stronę głównej sali. Jeśli
mieli wcześnie wyjechać, musiał się pożywić. Wiele godzin dzieliło Collins Bay i Wenecję.
Oczywiste było, że na pokładzie znajdzie się krew, ale cóż, nie prosto z organizmu. Dostałby
to przetworzone, odgrzewane gówno, które wzięli z banku krwi. A skoro Michael nareszcie
dawał mu możliwość bycia kimś więcej niż mózgiem grupy, musiał być na najwyższych
obrotach. Przeskanował parkiet, przeskakując z twarzy na twarz, przy migotliwym świetle.
Powinna być tam parka dziewczyn, które wpuścił wcześniej. O ile nie wyszły – O! Tam!
Na skraju parkietu stała młoda dziewczyna w czarnej sukience bez ramion. Nie miała
więcej niż dwadzieścia dwa lata, a jej ciało było wprost stworzone do grze w filmach porno.
Nawet G się jej przypatrywał, a on nie podchodził do kobiet poniżej trzydziestego roku życia.
Blane przeczesał włosy palcami i uderzył w jej stronę. Gdy był zaledwie kilka metrów od
niej, dziewczyna rozejrzała się i wróciła do drinka. Nawet z tej odległości mógł dostrzec, jak
1 Niby dwa tygodnie, a pół roku minęło :D
bardzo stwardniały jej sutki. Oj tak, była na niego napalona. Wślizgnął się na krzesło obok
niej i skierował ciało w jej stronę tak, że ich nogi się dotykały.
-Hej.
Spojrzała na niego i słodko się uśmiechnęła, ukazując dołeczki w policzkach.
-Jak ci na imię?
-Dahlia. –krzyknęła ponad muzyką.
-Więc, Dahlio. Chciałem ci tylko coś powiedzieć.
Jej brwi poszybowały w górę.
-Co takiego?
Pochylił się, prawie dotykając jej ucha swoimi ustami. Moc wewnątrz niego rozbłysła,
szykując się do działania, więc mógł skupić się na poskramianiu jej woli. Tylko odrobinę, by
przyspieszyć zabawę. Nie był w końcu fanem gwałtów.
Jak się okazało, nie było potrzeby tracić kilka godzin, by przedrzeć się przez jej obronę. Użył
więc tylko niewielką ilość mocy, by ją rozluźnić.
-Obserwowałem cię całą noc, i nie potrafię przestać.
Dahlia zachichotała. Mógł poczuć ciepło bijące z jej twarzy, gdy się zaczerwieniła, mimo to
się nie odsunęła.
-Dzięki.
-Chodźmy gdzieś indziej.
Wygięła brew w górę, gdy na niego spojrzała.
-Nie zamierzam cię skrzywdzić. Nie musimy opuszczać klubu. Chodźmy w jakieś
spokojniejsze miejsce.
Dahlia wzruszyła ramionami.
Złapał jej dłoń i pociągnął w dół korytarza, do prywatnych pokoi. Blane wprowadził ją do
środka i zamknął za nimi drzwi, zatrzaskując zamek, gdy już weszła.
Dziewczyna wyłączyła światło 2 . Pokój zalała ciemność, ożywiając jego zmysły. Jej krew i
zapach mokrej skóry zalały pokój. Uśmiechnął się do siebie. Ha, gdyby ona tylko wiedziała!
-Lubię, gdy jest ciemno.
Jej głos był niski i uwodzicielski. – Nie masz nic przeciwko, prawda?
-Nie, wcale 3 .
Wyciągnął wykałaczkę z ust i upuścił ją na podłogę.
Blane wysunął się, by ją schwycić. Jego dłonie zamknęły się wokół jej gorących ramion i
przyciągnął ją do siebie. Nie będzie żadnej gry wstępnej, żadnego udawania. Tak jak to było z
każdą inną kobietą, dopóki Christiana nie weszła w jego życie. To będzie wielki dzień, gdy ta
kobieta wyjdzie z jego życia. Wtedy-może-sprawy wrócą do normalności, a on przestanie
marzyć o niej każdego przeklętego dnia. Kobieta przeszła prosto do jego suwaka.
-Whoa!
Wycofał się w stronę drzwi.
-Chcesz, żebym przestała?
-Nie powiedziałem tego.
Przyciągnął jej twarz do swojej, lecz jej nie pocałował. Nigdy ich nie całował, człowieków.
To nie wydawało się uczciwe. Zamiast do ust, ruszył do tej delikatnej, gorącej żuchwy, a
później skierował się do pulsu. Jej serce galopowało, kusząc go, gdy tak poruszała ręką nad
jego twardniejącym ciałem. Chciał jedynie jej krwi, ale kimże, on był, żeby odmówić robótek
ręcznych? W ten sposób, mógł chociaż zanurzyć twarz w jej karku i nie myśleć o tym
(człowiekiem) będącym nią 4
2 No muszę to tutaj wstawić! Tłumaczenie translatora: Ona strzepnęła lekką witkę.
3
Ha! Przyznaj się, tobie to jest nawet na rękę!
4
Chyba chodzi o to, że w ten sposób Blane nie przyrównuje sobie D do Christiany.
* * * *
Christiana golnęła resztki z trzeciej szklanki cudownie różowego drinka. Musiała
oddać Jonasowi pokłon; nowoczesne menu dla jej gatunku, było miłym odchyleniem.
Krwawe Daiquiri, które sobie zamówiła, było dziwnie zimne, inne w smaku, ale dawało
niezłego kopa, niczym picie z odurzonego człowieka. Khalil będzie zainteresowany tymi
nowościami. Rzucając dość wyraźny napiwek na stół, wstała i przesuwała się linią boksów w
stronę wyjścia.
-Christiana!
Zerknęła przez ramię i zobaczyła Elenę, compagno Jonasa, która tego dnia była bardzo do
niego podobna, gdy spieszyła w jej stronę.
Jej wnętrzności się zacisnęły. Za każdym razem, gdy ten młody wampir się zbliżał, Christiana
miała dziwaczną potrzebę pocałowania jej. Nie pierwszy raz zdarzyło jej się to w stosunku do
kobiety, ale pierwszy raz potrzeba była tak silna. Inne wampiry, które sprawiły, że się tak
czuła, robiły to naumyślnie. Lecz to od Eleny, było kompletnie niezamierzone.
Nie było takowych zamiarów, które ona mogłaby wyczuć, a zauroczenie nie było
odwzajemnione.
Elena była po prostu magnetyczna. Urzekająca. Choć nawet to było nieodpowiednie. I to
właśnie dlatego szła dalej, mając nadzieję, że uda jej się czmychnąć głębiej do klubu, nim
będzie musiała stawić czoła następnemu momentowi dziwacznych uczuć do Eleny. Przez
ostatnie dwa tygodnie, spędzały ze sobą każdą możliwą chwilę, pracując z Jonasem jako
przynętą, by nauczyć Elenę kontroli nad nowymi umiejętnościami. Wyśmienity sposób, by
unikać Blane’a – dopóki nie pojawiło się to nowe zauroczenie Eleną.
-Poczekaj.
Elena złapała jej ramię, a następnie mocno przytuliła, w sposób zbyt ciepły, jak na tą sztywną
samicę. Christiana zesztywniała, ale starała się, by to nie obraziło kobiety. Nie zrobiła niczego
złego, prócz dyskomfortu, który powodowała.
-Dziękuję ci za pomaganie mi.
-Nie ma za co.
Christiana zrobiła krok do tyłu, gdy tylko sorella ją uwolniła. Pragnienie by ją pocałować,
było nawet silniejsze niż wcześniej, zupełnie jak gdyby neonato usiłowała uwieść ją poprzez
magię krwi, ale nie pojawiło się nasilenie emocjonalne, które nadeszłoby wraz z taką próbą.
Ciekawe.
-To moja praca.
-Zrobiłaś znacznie więcej. Gdyby nie ty, w trakcie pierwszego tygodnia, kompletnie
wyczerpałabym Jonasa. – Elena się uśmiechnęła – Dziękuję ci za ułatwienie tego. Nam
obojgu.
-To nic takiego.
-Proszę, powiedz, że wracasz z nami.
Pochyliła się i wyszeptała.
-Jesteś jedyną przyjaciółką jaką mam oprócz Jonasa. Myślę, że Tori mi nie ufa.
W rzeczywistości, Tori czuła coś więcej niż brak zaufania. Wyczuła od tego człowieka
zazdrość w stosunku do Eleny 5 . Co więcej, szło za tym uzasadnione oskarżenie. Ale ludzka
pani detektyw miała dobry powód, by nie ufać Elenie. Było w niej coś, na co reagował każdy
w jej obecności, co w efekcie końcowym było dość upiorne.
5 Tori zazdrosna? Ciekawe czemu ^.^ Tak sobie jakoś myślę, że to wszystko wina Michaela…
Zdawało się, jakby była najbardziej przyciągającą istotą na Ziemi, choć wcale nie była
nadprzeciętnie piękna. A gdy była w pobliżu padrone , to przyciąganie w jakiś sposób się
intensyfikowało, i każdy mógł je poczuć. To pozytywnie elektryzowało powietrze.
Perfumy Eleny przydryfowały w stronę Christiany, i przyprawiły ją o zawrót głowy.
Taaa, to definitywnie był dobry powód, by nie ufać Elenie jako kumpeli.
Christiana ponownie odsunęła się w tył.
-Nie planowałam zostać. Poczekam, zobaczymy czego zażąda ode mnie Khalil.
-Dobra, ale zastanów się nad zostaniem tutaj. Mogłabyś zamieszkać w domku nad
basenem, jeśli chcesz.
Jasne. Nie ma mowy, żeby została w tym samym domku z Jonasem i Eleną. Wtedy
kompletnie nie byłaby w stanie powstrzymać się od myślenia o Blane’nie, skoro co noc
słyszałaby ich – uprawiających seks.
-Dzięki za propozycje. Rozważę to.
Zaczęła się powoli wycofywać.
-Do zobaczenia jutrzejszej nocy.
Christina odwróciła się i ruszyła w stronę głównego baru. Tak, zobaczy ich jutrzejszej
nocy, w drodze do Wenecji, i nie mogła być z tego powodu szczęśliwsza.
Nie mogła zdzierżyć następnej sekundy blisko Eleny i Blane’a. Jeśli nie wydostanie się
szybko z Collins, dostanie seksualnego rozstroju. Czego efektem byłoby zdarcie ciuchów
prosto z Blane’a. Przekroczyła drzwi oddzielające sekcje VIPów od głównego baru i
wyciągnęła komórkę z kieszeni. Rozsunęła urządzenie i spojrzała na ikonkę koperty.
Vincenzo powinien był do tej pory wysłać jej e-mail, ale nie było żadnej wiadomość –
Trach! 6
Odbiła się od czegoś – kogoś – wielkiego i zatoczyła się w tył.
Christiana spojrzała w górę, by zobaczyć co się dzieje. To był Blane.
Bez wątpienia, wychodził z jednego z fetyszystycznie urządzonych pokoi, rozmieszczonych
tuż za nim – czyli dokładnie tak jak zwykł czynić co noc, od jej przyjazdu do miasta.
Widząc go w takiej chwili, gdy zasuwał rozporek w spodniach, jej krew praktycznie
zagotowała się z wściekłości.
Ale to nie kobieta, tak bardzo ją wzburzyła.
On nawet na nią nie spojrzał.
-Patrz jak chodzisz.
-Wylazłeś prosto na mnie. Nic nie poradzę, że jesteś zbyt zajęty uciekaniem przed
jakimś czło-, jakąś dziewczyną, by odrobinę uważać.
Jego zielone oczy wwierciły się w jej.
-Aaaa. To ty.
Jego usta rozdzieliły się w szerokim uśmiechu.
-Dalej się z nikim nie bzyknęłaś księżniczko, czyż nie?
Chełpliwy wyraz jego twarzy sprawił, że zwinęła dłonie w pięści. A potem spróbowała je
rozluźnić. Co było w nim nie tak, że jej kontrola ulatywała przy nim przez okno?
Byli na skraju cielesnych utarczek praktycznie każdego dnia, od czasu jej przyjazdu.
Jasne, że to była jego wina. On najzwyczajniej na świecie nie potrafił odmówić sobie
dogryzienia jej za każdym razem, gdy się mijali. Blane pochylił się.
Mogła wyczuć zapach ludzkiej krwi w jego oddechu, jak i wibracje pewności siebie, a
seksualne zainteresowanie owinęło się dookoła niej, jak zawsze, gdy był tak blisko.
6 Trach! – jako huk.
-Wiesz, bardzo chętnie zająłbym się tym dla ciebie.
Wskazał kciukiem w stronę korytarza.
-Moglibyśmy wrócił do jednego z tych pokoi, i…
-Nie.
Christiana wzięła głęboki, uspokajający oddech i spróbowała się uśmiechnąć.
-Cóż, jestem pewna, że to mogłoby się spodobać jednej z twoich canes , którymi tak
bardzo jesteś zainteresowany, ale dla mnie w tej chwili, nic nie brzmi bardziej odpychająco.
Zacisnął szczękę.
-Boisz się, że mogłabyś to polubić?
-Nie wątpię, że jesteś dobrze wyszkolony.
Uśmiechnęła się szczerze na tę myśl. Miała mnóstwo czasu, by myśleć o tym w trakcie
ostatnich dwóch tygodni.
-To właśnie to przekonanie, utwierdza mnie w tym, że nie potrzebuję znaleźć się z
tobą sam na sam w jednym z tych pokoi.
Nadmierna pewność siebie zawirowała wokół nich. Prawdopodobnie pomyślał sobie, że ją
rozgryzł. Głupiec.
-Więc, jesteś dla mnie gorąca.
-Wprost przeciwnie. Uważam, że jesteś szowinistycznym narcyzem.
Christiana wyszczerzyła zęby, by za chwile zmusić szczękę do rozluźnienia się. Podobała jej
się myśl, że on nie rozumiał co oznaczała jej zniewaga, ale Blane dowiódł jej w trakcie tych
dwóch tygodni pobytu, że jest znacznie inteligentniejszy niż na to wyglądał 7 .
-Ale myślisz, że jestem gorący.
-Nie jesteś w moim typie.
Było to kłamstwo. Szczerze mówiąc, on był atrakcyjny, szeroka ściana opalonych muskułów
z barkami wykraczającymi poza czarno-zielone włosy, które okalały jego twarz, czy kolczyk
w uchu. Żadna kobieta o zdrowym umyśle nie nazwałaby go nieatrakcyjnym. Ale ona nie
zamierzała dać się teraz na to złapać. Spędziła całą podróż, unikając go i jego awansów. Zbyt
późno, by ulec. Christiana obeszła go. Blane schwycił jej ramię i przyciągnął, by znów na
niego spojrzała.
-A jaki jest twój typ , Księżniczko?
Jęknęła. Sposób, w jaki uparł się, by tak ją nazywać, zawsze niósł za sobą ton, który
sugerował, że myśli o niej jako snobce, zaczął działać jej na nerwy.
-Ktoś ze smakiem i szacunkiem dla samego siebie.
-Uaaa! To zabolało.
Złapał się za pierś i zachichotał.
-Czyżbym nie był dostatecznie nadęty, jak na twoje standardy? Nie schlebiaj sobie.
Gotów jestem zrobić ci przysługę. Proponuję, że cię wypieprzę, a nie, że zostanę twoim
compagno .
-Będąc w moim wieku, nie tracisz życia na fratello, którzy szukają szybkiego
bzykanka. To nigdy nie jest takie nieskomplikowane.
-A poza tym, też nie jesteś w moim typie.
To jej akurat dopiekło. Ale tylko dlatego, że Christiana wiedziała, iż była to prawda; Blane
wielokrotnie to udowadniał 8 .
Mimo to, powiedziała
-Oświeć mnie.
-Jesteś sztywna, jakbyś miała kij w dupie.
-Dlaczego, że nie padłam na kolana, ubóstwiając ziemię po której stąpasz?
-Dlaczego, że nie zaprzeczyłaś, że ci się podobam.
7 I to mi się właśnie w nim podoba :D
8 Ha! Żebyś ty głupiutka wiedziała, jak często mu stoi, gdy o tobie myśli :P
Zgłoś jeśli naruszono regulamin