Wola istnienia
Pierwsza kłótnia, pierwsza szarpanina, pierwszy cios, pierwszy policzek, pierwszy siniak, pierwsza samotna łza…
Jakimi słowami można zdefiniować szczęśliwą rodzinę? Gdy serca dwójki zupełnie obcych sobie ludzi złączą się nieprzerwanym więzłem miłości, wszystko przestaje mieć znaczenie. Nieopisana radość ogarnia ich dusze, zmysły… szare dni nabierają kolorów a zimne wieczory stają się przyjemnie ciepłe. Codzienne troski i zmartwienia przestają mieć znacznie, zanikają, ustępując miejsca miłości.
Lecz w życiu nie zawsze jest tak pięknie i kolorowo jak w bajce, czasami szczęśliwa rodzinna atmosfera jest tylko odległym marzeniem wielu osób. Przemoc domowa jest zjawiskiem z którym pryka się bardzo wiele osób, przede wszystkim problem ten dotyczy kobiet i dzieci. Schemat cyklu przemocy składa się z trzech faz, które następując jedna po drugiej zataczają błędne koło z którego ciężko jest się wyrwać.
Opowiem wam historię pewnej młodej kobiety, szczęśliwie zakochanej matki, która tuż po ślubie poznaje prawdziwe oblicze swojego męża sadysty. Każdego dnia zmagając się z porywczym charakterem męża nie traci nadziei na cud. Pragnie by najważniejszy mężczyzna w jej życiu znów był wesołym, czułym i troskliwym partnerem. W obawie o życie swoje jak i córki po jednej z ostrych kłótni postanawia poszukać pomocy. Udowodnić sobie, jak i innym maltretowanym kobietom, że wcale nie są słabe i bezwzględnie podporządkowane mężczyźnie.
Kilka słów wstępu…
Drogi czytelniku, na samym początku zanim przystąpisz do zagłębiania się w sens i logikę słów, które przelane na klawiaturę stworzyły pewną historię . Powinieneś usiąść i zastanowić się, czy dokładnie wiesz, co oznacza zjawisko „Przemoc”. Zapewne spotkałeś się z takim terminem nie jednokrotnie w szkole, w domu, czy też w jakimś innym otoczeniu. Definicja przemocy mówi, że jest to celowe działanie uderzające w prawa i dobra osobiste człowieka. Działania takie wywołują szereg niedopuszczalnych zdarzeń, które narażają na niebezpieczeństwo, utratę zdrowia, a nawet życia. Niestety, najwięcej historii z przemocą w tle rozgrywa się w domu, zjawisko to dopada w większości kobiety, oraz dzieci i jest wynikiem brutalności ze strony mężczyzny. Nie jednokrotnie każde z was usłyszało z mediów, czy prasy historię maltretowanej żony, która przez długie lata żyła w domowym horrorze, żywiąc nadzieję na cud, który nie następował.
Cykl przemocy domowej składa się z trzech faz, które następując jedna po jednej zataczają błędne koło.
- Faza narastającego napięcia – Partner w tej fazie zaczyna przejawiać objawy niedozwolenia, każdą błahostkę sprowadza do kłótni, staje się też często obcesowo zazdrosny. A to sukienka żony jest za krótka, a to zamiast rosołku zjadłby pomidorówkę, albo w lodówce nie ma zimnego piweczka. Żona w takiej sytuacji chcąc uniknąć wszelakich konfliktów zamienia się w sprzątaczkę, praczkę i pomywaczkę. Często również sama obwinia się o nastroje męża.
- Faza ostrej przemocy – Gdy kłótnie i wieczne pretensje przestają satysfakcjonować małżonka, a atmosfera nie zmienia się nic, a nic, dochodzi do wyładowań fizycznych. Mąż nie umiejący sobie poradzić z narastającym napięciem, szuka ujścia swoich emocji w czynach. Faza ta jest nie bezpieczna z uwagi na skutki, oprawca wpadła w szał i traci kontrolę nad swoim zachowaniem, dochodzi do pobić, okaleczeń, przemocy seksualnej. Ofiara w takiej sytuacji jest kompletnie zdezorientowana, pojawiają się uczucia wstydu i zażenowania, właśnie głównie dlatego nie zgłasza czynów partnera odpowiednim instytucjom.
- Faza miesiąca miodowego – To już ostatnia faza i charakteryzuje się kompletną zmianą zachowania partnera. Mąż staje się aniołkiem z aureolą, wielokrotnie przeprasza za swoje złe uczynki i obiecuje, że już nigdy tego nie powtórzy. Ofiara zaślepiona miłością, cieszy się miłymi chwilami, mając nadzieję na zachowanie obecnego stanu już na zawsze. To właśnie w tym etapie potrzebna jest pomoc specjalisty, jeśli nie zostaje ona udzielona sprawca nie wytrzymuje, ponownie gromadzi się w nim napięcie i historia zaczyna się powtarzać…
Prolog
Siedziałam w łazience przed lustrem na krawędzi dużej wanny zmywając delikatnie gąbką krew z twarzy. Rany na czole, policzkach oraz ramionach piekły niemiłosiernie, w dodatku bolały mnie wszystkie kości i mięśnie jakie tylko posiadałam. Każdy z tych bólów w porównaniu z tym, co działo się wewnątrz mnie był do przeżycia. Moja dusza rozpadła się na milion maleńkich kawałeczków, a ja nie widziała najmniejszego sensu, by spróbować ją jakoś posklejać w całość. Gdy wspomnieniami wracałam do czasów narzeczeństwa i wczesnego małżeństwa byłam szczęśliwą kobietą, dopiero po czasie poznałam prawdziwe oblicze swojego męża.
Carlos był pierwszym poważnym mężczyzną, który pojawił się w moim życiu, już od początku wiedziałam, że chce z nim spędzić resztę życia. Szarmancki, kulturalny, troskliwy ideał mężczyzny, nie mogłam uwierzyć, że los splótł nasze drogi. Poznaliśmy się na parapetówie u wspólnych znajomych, praktycznie cały wieczór spędziliśmy razem, rozmawialiśmy, tańczyliśmy, śmialiśmy się było, jak w bajce. Utrzymywaliśmy kontakt głównie telefoniczny, z czasem oboje poczuliśmy, że to znacznie za mało, umówiliśmy się jeden raz, potem drugi nie całe trzy miesiące później zaczęliśmy się regularnie spotykać, jako para zakochanych ludzi. - Kochanie pośpiesz się, jak mamy zdążyć do domu moich rodziców na obiad powinniśmy już wyjść – niecierpliwy głos mojego narzeczonego docierał ledwo do łazienki, w której siedziałam zamknięta od ponad godziny. Dzisiejszy dzień miał być bardzo szczególny, mój ukochany miał przedstawić mnie swoim rodzicom, zamierzaliśmy też poinformować ich o naszych planach ślubnych. Cała ta sytuacja bardzo mnie stresowała, chciałam jak najlepiej zaprezentować się w ich oczach, marzyłam, by mnie zaakceptowali i uznali, że będę idealną żoną dla ich młodszego syna. - Już idę! – krzyknęłam opuszczając łazienkę ,miałam nadzieję, że dobrałam odpowiednią garderobę na dzisiejszy obiad, początkowo zamierzałam ubrać spodnie, ale ostatecznie zdecydowałam się na turkusową sukienkę do kolan i buty na obcasie. Włosy spięłam w luźnego koka, a twarz ukryłam pod warstwą subtelnego makijażu. Zbiegłam po schodach do salonu, w którym czekał mój przyszły mąż, uśmiechnęłam się podziwiając jego gustowny strój czarny garnitur i niebieska koszula, nie mogłam oderwać wzroku zdecydowanie był najprzystojniejszym mężczyzną chodzącym po tym globie.
- Kochanie wyglądasz nieziemsko, ale czy sukienka nie jest za krótka? – Carlos porwał mnie w ramiona całując w oba policzki, zaśmiałam się widząc zazdrość w jego oczach, niejedn...
paulinek1212