Sienkiewicz Henryk - Szkice weglem.txt

(113 KB) Pobierz
Aby rozpocz�� lektur�,
kliknij na taki przycisk ,
kt�ry da ci pe�ny dost�p do spisu tre�ci ksi��ki.
Je�li chcesz po��czy� si� z Portem Wydawniczym
LITERATURA.NET.PL
kliknij na logo poni�ej.
HENRYK SIENKIEWICZ
SZKICE W�GLEM
2
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000
3
Rozdzia� I
W KT�RYM ZABIERAMY ZNAJOMO�� Z
BOHATERAMI I ZACZYNAMY SI�
SPODZIEWA�, �E COS WI�CEJ NAST�PI
We wsi Barania G�owa w kancelarii w�jta gminy cicho by�o jak makiem sia�. W�jt
gminy, niem�ody ju� w�o�cianin nazwiskiem Franciszek Burak, siedzia� przy stole i z
nat�on� uwag� gryzmoli� co� na papierze; pisarz za� gminny, m�ody i pe�en nadziei
pan Zo�zikiewicz, sta� pod oknem i op�dza� si� od much.
Much by�o w kancelarii jak w oborze. Wszystkie �ciany popstrzone od nich
straci�y sw�j dawny kolor. R�wnie� popstrzone by�o szk�o na obrazie wisz�cym nad
sto�em, papier, piecz�cie, krucyfiks i urz�dowe ksi�gi w�jtowskie.
Muchy �azi�y i po w�jcie, tak jakby po jakim zwyczajnym sobie �awniku, ale
szczeg�lniej n�ci�a je wy-pomadowana, woniej�ca go�dzikami g�owa pana
Zo�zikiewicza... Nad t�. g�ow� unosi� si� ich ca�y r�j; siada�y na rozdziale w�os�w,
tworz�c �ywe, ruchome, czarne plamy. Pan Zo�zikiewicz podnosi� od czasu do czasu
ostro�nie r�k�, a potem spuszcza� j� nagle: da-wa� si� s�ysze� p�ask d�oni o g�ow�, r�j
wzbija� si� brz�cz�c w powietrze, a pan Zo�zikiewicz schyliwszy czupryn� wybiera�
palcami trupy z w�os�w i rzuca� je na ziemi�.
Godzina by�a czwarta po po�udniu, w ca�ej wiosce panowa�a cisza, bo ludzie
wyszli na robot�; za oknem tylko, kancelarii czocha�a si� o �cian� krowa i od czasu do
czasu ukazywa�a przez okno sapi�ce nozdrza, ze �lin� wisz�c� u pyska.
Czasem zarzuca�a ci�ki �eb na grzbiet, broni�c si� tak�e od much, przy czym
rogiem zawadza�a o �cian�. W�wczas pan Zo�zikiewicz wygl�da� przez okno i wo�a�:
- A hej! A �eby ci�...
Potem przegl�da� si� w lusterku wisz�cym tu� ko�o okna i poprawia� w�osy.
Na koniec przerwa� milczenie w�jt.
- Panie Zo�zikiewicz - rzek� z mazurska - niech ino pan napisze ten �rapurt�, bo mi�
jako� niesk�adne. Przecie pan je pisarz.
Ale pan Zo�zikiewicz by� w z�ym humorze, a jak tylko by� w z�ym humorze, w�jt
musia� sam wszystko robi�.
- To i c�, �em pisarz? - odpar� z lekcewa�eniem. - Pisarz jest od tego, �eby
pisywa� do naczelnika i do komisarza; a do w�jta, takiego jak wy, to wy sobie sami
piszcie.
Potem doda� z majestatyczn� pogard�:
- Albo to dla mnie w�jt to co? Ch�op, i basta! Zr�b ch�opa, czym chcesz... a ch�op
zawsze b�dzie ch�opem.
Potem poprawi� w�osy i zn�w spojrza� w lusterko. W�jt jednak czu� si� dotkni�ty i
odrzek�:
4
- Patrzcie no si�! A niby ja to z �koniusarzem� nie pi�em arbaty? �
- Wielka mi rzecz herbata! - odpar� niedbale Zo�zikiewicz. - A mo�e jeszcze bez
araku?
- A nieprawda, bo z barakiem.
- To niech b�dzie z arakiem, a ja dlatego raportu nie b�d� pisa�.
W�jt ozwa� si� gniewliwie:
- Kiej� pan taki delikatny fizyk, to czemu by�o prosi� si� na pisarza?
- A was si� kto prosi�? Ja tylko po znajomo�ci z naczelnikiem...
- Wielga znajomo��, a jak tu przyjadzie, to pan ani pary z g�by...
- Burak! Burak! ostrzegam, �e wy jako� nadto roz-puszczacie j�zyk. Mnie ju�
wasze ch�opy ko�ci� w gardle stoj�, razem z waszym pisarstwem. Cz�owiek z
edukacj� tylko mi�dzy wami ordynarnieje. Jak si� rozgniewam, tak rzuc� pisarstwo i
was do diab�a.
- Ba! i c� pan b�dzie robi�?
- Co? Albo to mi krokwie gry�� bez pisarstwa? Cz�owiek z edukacj� da sobie rady.
Ju� wy si� o cz�owieka z edukacj� nie b�jcie. Jeszcze wczoraj rewizor Sto�bicki do
mnie powiada: �Ej ty, Zo�zikiewicz! z ciebie by�by czort, nie podrewizor, bo ty wiesz,
jak trawa ro�nie.� Powiedzcie g�upiemu. Mnie plun�� na wasze pisarstwo. Cz�owiek z
edukacj�...
- O wa! to si� jeszcze �wiat nie sko�czy.
- �wiat si� nie sko�czy, ale wy b�dziecie kwacza w ma�nicy macza� i kwaczem w
ksi�gach pisa�. B�dzie wam ciep�o, a� przez aksamit dr�g poczujecie.
W�jt pocz�� si� drapa� w g�ow�.
- Kiej bo pan to zara na zadnie nogi.
- A to nie rozpuszczajcie g�by...
- Ju�ci, bo ju�ci.
I znowu nasta�a cisza, tylko pi�ro w�jtowskie zwolna skrzypia�o po papierze.
Na koniec w�jt wyprostowa� si�, obtar� pi�ro o sukman� i rzek�:
- Ano! z pomoc� bo�� sko�czy�em.
- Przeczytajcie�, co�cie nagwazdali.
- Co mia�em ta gwazda�. Wypisa�em akuratnie wszy�ko, co potrzeba.
- Przeczytajcie, m�wi�.
W�jt wzi�� papier w obie r�ce i zacz�� czyta�:
5
�Do w�jta gminy Wrzeci�dza. W imi� Ojca i Syna, i Ducha �wi�tego. Amen.
Naczelnik koze�, �eby spisy wojskowe by�y dycht po Matce Bozkiej, a tu u waju
mentryki w parafii u dobrodzieja i te� nasze ch�opaki chodz� do waju na bandos�,
rozumita, �eby by�y wypisane i bando�niki te� przys�a� przed Matk� Bo�ka, jak
sko�czone o�mna�cie lat, bo jak tego nie uczyni�a, to dostanieta po �bie, czego sobie i
wam �ycz�. Amen.�
Poczciwy w�jt co niedziela s�ysza�, jak proboszcz ko�czy� w ten spos�b kazanie,
zako�czenie wi�c takie zdawa�o mu si� r�wnie koniecznym, jak i odpowiadaj�cym
wszelkim wymaganiom przyzwoitego stylu, a tymczasem Zo�zikiewicz zacz�� si�
�mia�...
- To tak? - spyta�.
- A to niech pan napisze lepiej.
- Pewno, �e napisz�, bo mi wstyd za ca�� Barani� G�ow�.
To rzek�szy, Zo�zikiewicz siad�, wzi�� pi�ro w r�k�, zatoczy� nim kilka k� jakby
dla nabrania rozp�du i pocz�� szybko pisa�.
Wkr�tce zawiadomienie by�o gotowe; w�wczas autor poprawi� w�osy i czyta�, co
nast�puje:
�W�jt gminy Barania G�owa do w�jta gminy Wrzeci�dza!
Tak jak spisy wojskowe, z polecenia w�adzy wy�szej, maj� by� gotowe na dzie� ten i
ten, roku tego a tego, tak zawiadamia si� w�jta gminy Wrzeci�dza, a�eby metryki
w�o�cian baraniog�owskich, nachodz�ce si� w kancelarii parafialnej, z takowej
kancelarii wy-j�� i do gminy Barania G�owa w samym skorym czasie nades�a�.
W�o�cian za� gminy Barania G�owa, znajduj�cych si� na roboci�nie we Wrzeci�dzy,
na ten�e dzie� przystawi�.�
W�jt chciwym uchem �owi� te d�wi�ki, a twarz jego wyra�a�a przej�cie si� i
niemal religijne skupienie ducha. Jak�e to wszystko wyda�o, mu si� pi�knym,
uroczystym, jak na wskro� urz�dowym. Oto, na przyk�ad, cho�by ten pocz�tek: �Tak
jak spisy wojskowe� etc. W�jt uwielbia� to: �Tak jak�, ale si� go wyuczy� nigdy nie
m�g�, a raczej zacz�� wprawdzie umia�, ale dalej ani rusz! A u Zo�zikiewicza p�yn�o
to jak woda, �e na-wet i w kancelarii w powiecie lepiej nie pisali. Potem tylko ukopci�
piecz�tk�, kropn�� ni� o papier, a�eby st� trzasn��, i ot co!
- No, ju�ci, co g�owa, to g�owa - rzek� w�jt.
- Ba - rzek� udobruchany Zo�zikiewicz - przecie� pisarz to jest ten, co ksi��ki
pisze.
- A to pan i ksi��ki pisze?
- Pytacie, jakby�cie nie wiedzili, a ksi�gi kancelaryjne kt� pisze?
- Prawda - rzek� w�jt. I po chwili doda�:
- Spisy p�jd� piorunem.
- Wy o to patrzcie, �eby si� pozby� ze wsi ladac�w
6
- Boga� ich si� tam pozb�dzie!
- A ja wam m�wi�, �e naczelnik skar�y� si�, �e w Baraniej G�owie lud niedobry.
Wci��, powiada, pij�. Burak, powiada, ludzi nie pilnuje, wi�c si� te� na nim skrupi.
- Ba! dy� ja wiem - odrzek� w�jt - �e si� wszywko na mnie krupi. Jak Rozalka
Kowalicha zleg�a, s�d kaza� jej da� dwadzie�cia pi�� dlatego tylko, �eby na drugi raz
pami�ta�a, �e to, powiada, dziewce nie�adne. Kto kaza�? Ja? Nie ja, jeno s�d. A mnie
do tego co? Niechta sobie i wszystkie zlegn�. S�d kaza�, a potem na mnie.
W tym miejscu krowa z �oskotem uderzy�a o �cian�, �e a� si� kancelaria zatrz�s�a.
W�jt zawo�a� g�osem pe�nym goryczy:
- A hej, �eby ci� wciorna�ci! Pisarz, kt�ry przez ten czas siad� na stole, pocz��
zn�w przegl�da� si� w lusterku.
- Dobrze wam tak - rzek� - czemu si� nie pilnujecie. Z tym piciem b�dzie tak samo.
Jedna parszywa owca wszystkim dowodzi i ludzi ci�ga do karczmy.
- Pewnikiem, �e nie wiadomo, a co do picia: jenszy si� te� potrzebuje napi�, jak si�
napracuje w polu.
- A ja wam m�wi� tylko to, jednego Rzepy si� po-zby� i wszystko b�dzie dobrze.
- C�e mu ta �eb urw�?
- �ba mu nie urwiecie, ale teraz spisy wojskowe. Ot zapisa� by go w list�, niechby
poci�gn�� los, i basta.
- Tocz� on �eniaty i ch�opaka ma ju� rocznego.
- A kto by tam wiedzia�. On by na skarg� nie poszed�, a poszed�by, to by go i nie
chcieli s�ucha�, W czasie branki nikt nie ma czasu.
- Oj panie pisarzu! panie pisarzu! musi panu nie o pija�stwo chodzi, ino o
Rzepow�, a to ty�o obraza boska.
- A wam co do tego. Wy patrzcie ot, �e i wasz syn ma dziewi�tna�cie lat i �e tako�
musi losowa�.
- Wiem ci ja o tym, ale ja go nie dam. Jak nie b�dzie mo�na inaczej, to i wykupi�.
- O! kiedy�cie taki bogacz...
- Ma tam Pan B�g u mnie troch� koprowiny, nie-wiela tego jest, ale mo�e i
wstrzyma.
- O�mset rubli koprowin� b�dziecie p�aci�.
- A kiej powiadam, �e zap�ac�, to cho� i koprowin� zap�ac�, a potem, byle Pan
B�g pozwoli� zosta� w�jtem, to przy Jego najwy�szej pomocy, mo�e mi si� to ta w
jakie dwa roki powr�ci�.
- Powr�ci si� albo i nie powr�ci. Ja te� potrzebuj� i wszystkiego wam nie oddam.
Cz�owiek z edukacj� zawsze ma wi�ksze wydatki ni� drugi prosty; a jak-by�my Rzep�
7
zapisali na miejsce waszego syna, to i dla was by�aby oszcz�dno��... o�mset rubli na
drodze nie znale��.
W�jt pomy�la� chwil�. Nadzieja zaoszcz�dzenia tak znacznej sumy pocz�a go
�echta� i u�miecha� mu si� przyjemnie.
- Ba! - rzek� w ko�cu - zawdyk to nieprzezpieczna rzecz.
- Ju� to nie na waszej g�owie.
- Tego to ja si� i boj�, �e pa�sk� g�ow� si� zrobi, a na mojej si� skrupi.
- Jak sobie chcecie, to p�a�cie o�mset rubli...
- Nie powiadam, �eby mi ta nie by�o �al...
- A! skoro my�licie, �e si� wam wr�ci, to czeg� �a�owa�? Ale wy na swoje
w�jtostwo to tak bardzo nie liczcie. Jeszcze na was wszystkiego nie wiedz�, ale �e-by
tylko wiedzieli to, co ja wiem...
- Dy� pan kancelaryjnego wi�cej bierze jak ja.
- Nie o kancelaryjnym te� m�wi�, ale troch� o dawniejszych czasach...
- A nie boj� si�! Co mi kazali, tom robi�.
- No! b�dziecie si� t�umaczy� gdzie indziej. To rzek�szy, pan pisarz wzi�� za
zielon� kor...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin