Zwierzęta.doc

(3118 KB) Pobierz

Zwierzęta, które leczą

Zwierzęta to także potencjalna "apteczka"

Zwierzęta pomagają nam od zarania dziejów. Początkowo były źródłem pożywienia, skóry i kości. Udomowienie wielu gatunków, a później także rozwój nauki i technologii przyczyniły się do bardziej wyrafinowanego wykorzystania fauny na wielu płaszczyznach. Tak jak wykorzystujemy rośliny i zawarte w nich substancje aktywne, tak i zwierzęta są dla nas swoistą „apteczką” – należy tylko wiedzieć, gdzie i jakiego leku szukać.

Żaba w maści

Choć nie budzą pozytywnych emocji, żaby są źródłem wielu potencjalnych leków. Już od kilku lat trwają badania nad peptydami produkowanymi przez komórki skóry m.in. płazów z gatunku żaby trawnej. Brak warstwy rogowej naskórka u tego zwierzęcia przyczynił się do adaptacji, która polega na sekrecji tych peptydów zarówno na nieuszkodzoną tkankę, jak i w razie zranienia. Związek ten znacznie redukuje patogeny, które mogłyby negatywnie wpłynąć na stan zdrowia tych płazów.
Izolacja peptydów ze skóry tych żab, a także ich przemysłowa synteza, w oparciu o analizę ich budowy chemicznej, to obecnie cel wielu badań farmakologicznych. Aktualnie produkuje się temporyny – białka oryginalnie pozyskiwane ze skóry żab zamieszkujących Amerykę Północną. Planuje się wykorzystanie temporyn w postaci maści, kremów w celu poprawy leczenia trudno gojących się ran i regeneracji naskórka.

Pszczoły i ich jad

Miód, wytwarzany przez pszczoły miodne z nektaru kwiatów oraz spadzi (rosy miodowej), wykazuje dobroczynne działanie na organizm ludzki, m.in. obniża ciśnienie tętnicze, stymuluje produkcję czerwonych ciałek krwi, a także wykazuje właściwości antybakteryjne.
Ale to nie miód, lecz jad pszczeli ma wyjątkowo uzdrawiającą moc. Choć w prasie naukowej aż roi się od najnowszych doniesień naukowych na temat działania pszczelego jadu, jego lecznicze działanie jest faktem znanym przez ludzkość już od kilku wieków. Apitoksyna, bo tak brzmi naukowe określenie tej wydzieliny, składa się z szeregu białek i soli mineralnych. Wiele z nich wywołuje u niektórych ludzi silne reakcje alergicznej (wstrząs anafilaktyczny), ale dla większości w odpowiednim stężeniu może posłużyć jako lek.
Terapia jadem pszczelim (apitoksynoterapia) polega na doprowadzeniu do użądleniu pacjenta przez jedną pszczołę, by w trakcie kolejnych dni zwiększyć „dawkę” użądleń. Wydzielina jadowa jednego owada stymuluje do żądlenia inne osobniki, które znajdują się w pobliżu. Apitoksynoterapią nazywamy także nastrzykiwanie podskórne oraz nacieranie wyizolowanym jadem pszczelim skóry pacjenta – jest to mniej inwazyjna metoda, odpowiednia dla tych, dla których kontakt z tym insektem jest zbyt wysoką ceną w drodze do poprawy stanu zdrowia.

Pająki

Podobnie do jadu pszczół, wydzielina gruczołów jadowych pająków nie zawsze jest trucizną – bywa, że wykazuje właściwości lecznicze. Tarantula to zwyczajowa nazwa nadawana stawonogom z rodziny pogońcowatych. Te, które produkują jad będący neurotoksyną, stały się obiektem wielu naukowych badań. Już od kilku lat wiadomo, że wydzielina produkowana przez tarantulę chilijską łagodzi ból poprzez oddziaływanie na komórki nerwowe (a dokładnie ich połączenia zwane synapsami). Dodatkowo, ma także zastosowanie w leczeniu zaburzeń rytmu serca. Lecz nie tylko pacjenci z arytmią serca mogą liczyć na dobroczynne działanie jadu pogońcowatych. W roku 2004 wykryto peptyd, któremu nadano nazwę GsMTx4. Zaawansowane badania kliniczne, którym obecnie jest poddawany, wykazały, że wiąże się z kanałami wapniowymi obecnymi w komórkach mięśni szkieletowych. Zastosowanie tego peptydu dotyczy leczenia rzadkiej choroby – dystrofii mięśniowej Duchenne’a. To genetyczne schorzenie uniemożliwia poruszanie się i utrzymanie prawidłowej postawy przez chorujące na nią osoby. Dystrofia dotyka jednego na 3500 chłopców (choroba dotyczy tylko płci męskiej), uniemożliwiając normalnego funkcjonowanie.
Firma farmaceutyczna, która opracowuje ten rewolucyjny lek, to „Rose Pharmaceuticals” – nazwa pochodzi od imienia tarantuli – domowego pupila jednego z założycieli spółki.

Jaszczurki na cukrzycę i HIV

Jaszczurka meksykańska z rodziny helodermowatych pomaga na wiele dolegliwości. Od dawna jad tego gada wykorzystuje się jako składnik antidotum podawanego po ukąszeniu węży.
Substancje zawarte w wydzielinie gruczołów ślinowych tej jaszczurki wydają się być ratunkiem także w innych problemach zdrowotnych. Molekuły, które je budują wbudowują się w receptory komórek raka płuca. Naukowcy sugerują, że to połączenie znacznie spowalnia wzrost nowotworu.
Związek o nazwie eksendyna-3, występujący w jadzie jaszczurek meksykańskich jest już od ponad dekady dostępny w formie leku, jako substancja redukująca dokuczliwe objawy choroby Alzheimera, a także cukrzycy oraz w pewnym stopniu – zakażenia wirusem HIV.

Jad na alkoholizm

Wąż z gatunku Trimeresurus trigonocephalus, przedstawiciel grzechotnikowatych, to gad wytwarzający trujący jad. Mimo jego toksycznego efektu na organizm ludzki, w mniejszych stężeniach może pełnić rolę lekarstwa.
Homeopatyczne leczenie alkoholizmu zakłada zastosowanie roztworu jadu tego węża w momencie potrzeby zajrzenia do kieliszka. Substancja ta redukuje ból głowy i potrzebę przyjmowania alkoholu, a także zmniejsza charakterystyczne objawy odstawienia alkoholu – problemy z mową i drżenie rąk.

Morska flora na raka

W latach 60. i 70. instytucje rządowe Stanów Zjednoczonych prowadziły badania przesiewowe mające na celu wytypowanie roślin i zwierząt morskich, które mogłyby stać się źródłem niekonwencjonalnych, skutecznych leków.

Jednym z gatunków, który zainteresował badaczy, w tym farmakologów, były osłonice (należące do królestwa zwierząt) z gatunku Ecteinascidia turbinata. W roku 1969 dowiedziono, że ekstrakt z tych organizmów wykazuje antynowotworowe działanie. W pierwszych latach od tego odkrycia substancję czynną – trabektedynę, odpowiedzialną za to dobroczynne działanie, pobierano wprost z wyłowionych osłonic. Otrzymywanie to było jednak wysoce nieopłacalne. Dziś ten sam związek syntezuje się bazując na produkcie wyjściowym – antybiotyku produkowanym przez bakterie Pseudomonas fluorescens.

Trabektedyna działa hamująco na wzrost komórek wielu typów nowotworów, w tym mięsaka, raka piersi, niedrobnokomórkowego raka płuc, raka jajników i czerniaka złośliwego.

Koński mocz

Kto powiedział, że zwierzęce odchody są zbędne? Mocz ciężarnych koni to wbrew pozorom bardzo wartościowy „produkt”.
Już od 70 lat wykorzystuje się urynę hodowlanych klaczy w celu wyizolowania estrogenów – żeńskich hormonów płciowych. Następnie hormony te poddaje się je odpowiedniemu oczyszczaniu - tak, by spełniały wymogi leczenia ludzi. Hormon ten w postaci tabletek (lek oryginalny nosi nazwę Premarin) przepisuje się jako hormonalną terapię zastępczą w przypadku kobiet przechodzących menopauzę.
Badania przeprowadzone w ostatnich latach sugerują negatywny wpływ Premarinu na zdrowie przyjmujących je pacjentek. Odnotowuje się wśród nich wyższe ryzyko zachorowania na raka, choć wyniki badań nie są jednoznaczne.
Białka pozyskiwane ze zwierząt, tak jak opisany hormon koński, to jednak wciąż poważna cześć przemysłu farmakologicznego. Doskonałym przykładem jest także surowica bydlęca, którą rutynowo stosuje się również w terapii komórkowej u ludzi. Inne składniki krwi, które pełnią funkcję leczniczą, izoluje się także z krwi królików i myszy.

Papuga leczy autyzm

Zwierzęta niosą nie tylko farmakologiczną, lecz także psychologiczną pomoc. Coraz więcej rezultatów przynoszą hipoterapia (terapia z wykorzystaniem koni) i dogoterapia (terapia z wykorzystaniem psów). Lecz także wiele ptaków ma moc uzdrawiającą, a wśród nich papugi.

Zdolność do wydawania odgłosów przez papugi z gatunku Ara zwyczajna już kilkakrotnie została wykorzystana w celu pracy z dziećmi cierpiącymi na autyzm.

Żywym dowodem jest brytyjska papuga o imieniu Barney, która dokonała czegoś, co było niemożliwe dla terapeutów – nauczyła mówić autystyczne dziecko - czteroletniego Dylana z Wielkiej Brytanii. Jak do tego doszło? Terapeuci są pewni, że kluczem do sukcesu jest nic innego niż „atrakcyjność” logopedy-papugi - jest kolorowa i przyjazna (oswojona). 4-letni Dylan powtarzał po papudze zasłyszane słowa, a wkrótce sam próbował uczyć zwierzę i zachęcać je do „rozmowy”.

Genetycznie modyfikowane

Prócz właściwości substancji naturalnie występujących w organizmie zwierząt, także te sztucznie wprowadzane i namnażane w ich ciałach mogą posłużyć jako lek.

Mowa przede wszystkim o związkach pozyskiwanych ze zwierząt modyfikowanych genetycznie. Zwierzęta poddawane manipulacjom genetycznym to przede wszystkim owce, kozy, myszy i króliki. Przepis na „farmakologiczną faunę” jest niebywale prosty – wystarczy na etapie zarodka wprowadzić gen kodujący daną substancję (np. gen niosący informację o insulinie), a następnie zarodek umieścić w macicy odpowiednio przygotowanej samicy. Wydane na świat potomstwo w każdej komórce ciała będzie posiadało gen, dzięki któremu możliwa będzie produkcja dużej ilości insuliny. Naukowcy są w stanie tak zaprojektować te manipulacje genetyczne, by produkt wprowadzonego genu – w tym wypadku cząsteczki insuliny, pojawiał się, na przykład, tylko w wydzielinie gruczołów mlekowych zwierząt. W ten sposób pozyskuje się bardzo ważne i istotne w leczeniu cukrzycy białko poprzez.. dojenie kozy!

Paulina Langa/ako

Zgłoś jeśli naruszono regulamin