Nocna Zmiana - KING STEPHEN.txt

(762 KB) Pobierz

Stephen King

Nocna Zmiana

Przelozyl Michal Wroczynski

Przedmowa

Bardzo czesto na przyjeciach (staram sie ich unikac jak ognia) podchodza do mnie ludzie i sciskajac mi reke z szerokim usmiechem, wyznaja konspiracyjnym szeptem: "Wie pan, zawsze chcialem pisac".W tego rodzaju sytuacjach staram sie zachowywac uprzejmie.

Ostatnio na takie dictum odpowiadam z podobnym radosnym uniesieniem: "A wie pan, ja zawsze chcialem byc neurochirurgiem".

Moi rozmowcy spogladaja wtedy na mnie ze zdumieniem. Ale to niewazne. Ostatnio spotykam coraz wiecej ludzi, ktorzy z kolei budza moje zdumienie.

Chcesz pisac, to pisz.

Jedyna metoda, zeby nauczyc sie pisac, jest pisanie. W neurochirurgii, niestety, metoda ta sie nie sprawdza.

Stephen King zawsze chcial pisac, i pisze.

Napisal "Carrie", "Miasteczko Salem", "Lsnienie" i wiele wysmienitych opowiadan, ktore mozesz przeczytac w tym zbiorze; a procz tego ogromna liczbe innych jeszcze historii, ksiazek, fragmentow, wierszy, esejow i roznych, trudnych nieraz do zaklasyfikowania kawalkow; wiele z nich nienadajacych sie zgola do publikacji.

Poniewaz w taki wlasnie sposob to sie robi.

Poniewaz inaczej sie tego nie da zrobic. Zadna miara.

Sam przymus pracowitosci i wola pisania nie wystarczaja. Zadna miara. Musisz miec apetyt na slowa. Wilczy apetyt. Musisz czuc smak slowa. Musisz przeczytac milion slow napisanych przez innych.

Czytac z piekielna zawiscia lub z pelnym znuzenia lekcewazeniem.

Lekcewazenie rezerwujesz glownie dla tych, ktorzy skrywaja swoja indolencje pod rozwleklymi konstrukcjami niemieckiej skladni, szafuja natretnymi symbolami i bezsensownymi fabulkami, tworza papierowych bohaterow i bzdurne ideologie.

Dopiero wtedy zaczynasz poznawac samego siebie na tyle, zeby moc poznac innych. Jakas czastka ciebie tkwi w kazdym czlowieku, ktorego spotykasz.

No i dobrze. Przymus pisania plus ukochanie slowa, plus empatia; i z tego wszystkiego dopiero, w wielkich zreszta bolach, moze narodzic sie jakis obiektywizm.

Obiektywizm, ale nie do konca.

W tej kruchej, ulotnej chwili, kiedy pisze owe slowa na mojej niebieskiej maszynie do pisania i jestem wlasnie na siodmym wersie od gory drugiej strony maszynopisu, znam dokladnie posmak i znaczenie tego, co chce przekazac, choc nie mam pewnosci, czy mi sie to uda.

Poniewaz siedze w pisarstwie dwukrotnie dluzej niz Stephen King, stac mnie na nieco wiecej obiektywizmu odnosnie do mojej tworczosci niz jego wzgledem swojej.

Ale obiektywizm przychodzi z tak ogromnym bolem i tak irytujaco powoli.

Wypuszczam ksiazki w swiat, trudno mi jednak wyrzucic je z serca. Sa jak niesforne dzieci, ktore, mimo ze dalem im takie fory, nieustannie plataja mi przerozne figle. Najchetniej wszystkie ponownie sciagnalbym do domu i jeszcze raz solidnie przemaglowal. Strone po stronie. Przeryl i oczyscil, wyszczotkowal i wypolerowal. Starannie uporzadkowal.

Stephen King w wieku trzydziestu[1] lat jest duzo, duzo lepszym pisarzem niz ja, gdy mialem jego lata, nawet osiagnawszy czterdziestke, nie doszedlem jeszcze do tego co on.I dlatego czuje do niego odrobine zawisci.

Mysle tez, ze znam z tuzin demonow czyhajacych w chaszczach obok drogi, ktora podaza, ale gdybym nawet go przestrzegl, i tak nie odniosloby to skutku. Albo on je zmiecie, albo one zmiota jego.

Proste. Nic dodac, nic ujac.

To juz tak daleko zaszlismy?

A zatem przymus, glod slowa, empatia; wszystko to w sumie daje obiektywizm. Ale co dalej?

Narracja. Opowiadanie. Cholera jasna, opowiadanie!

Opowiadanie jest czyms, o co nalezy pieczolowicie dbac. Dzieje sie to we wszystkich wymiarach - fizycznym, umyslowym, duchowym - i we wszystkich mozliwych kombinacjach tych wymiarow.

I to bez wtracen odautorskich.

Co to jest wtracenie odautorskie? Prosze bardzo: "Jezu Nazarenski, mamo, popatrz, jak slicznie to napisalem!".

Inny przyklad takiej ingerencji to juz groteska. Zacytuje jeden z moich ulubionych przykladow, wybrany z ubieglorocznego Wielkiego Bestselleru: "Powiodl oczyma wzdluz przodu jej sukienki".

Wtracaniem odautorskim moze byc rowniez tak niedorzeczna fraza utworu, ze czytelnik nagle uswiadamia sobie, iz to tylko lektura, i odklada opowiadanie. Odklada je ze zgroza.

Ingerencja tego rodzaju bedzie takze wpleciony w narracje miniwyklad. Moim zdaniem jest to najciezszy grzech, jakiego autor moze sie dopuscic.

Klimaty mozna tworzyc bardzo zgrabnie, mozna budowac konstrukcje kompletnie zaskakujace czytelnika, a przy tym nie lamac uroku. W tej ksiazce jest opowiadanie zatytulowane "Ciezarowki", w ktorym Stephen King, w pelnej napiecia scenie oczekiwania w przydroznym zajezdzie dla kierowcow ciezarowek, opisuje ludzi: "Byl akwizytorem i caly czas tulil do piersi torbe z oferowanym towarem, niczym pograzonego we snie psiaka".

Moim zdaniem to bardzo zgrabne sformulowanie.

W innym opowiadaniu demonstruje doskonaly sluch, wyczulony na autentyczny dialog. Malzenstwo jest w dlugiej podrozy. Jada bocznymi drogami. Ona mowi: "Wiem o tym, Burt. Wiem, ze jestesmy w Nebrasce. Ale gdzie dokladnie, do cholery, jestesmy?". A on odpowiada: "Przeciez to ty masz atlas samochodowy. Zajrzyj. Nie umiesz czytac?".

Fajne. Wydaje sie takie proste. Jak neurochirurgia. Noz ma ostrze. Wiec bierzesz go do reki. I tniesz.

Narazajac sie na zarzut obrazoburstwa, powiem, ze niewiele mnie obchodzi, jaka przestrzen dla swojego pisania wybiera Stephen King. Fakt, ze obecnie bawi go opowiadanie o duchach, czarach i potworach gniezdzacych sie w piwnicy, jest dla mnie sprawa najmniej istotna; istotne jest to, ze w tej dziedzinie nikt nie moze mu dorownac.

W ksiazce tej bedzie wiele takich czajacych sie stworow i oszalalych, groznych maszyn, ktore przerazaja mnie i ciebie rowniez przeraza - bedzie tyle straszliwych dzieci, ze z powodzeniem wypelnilyby bez reszty caly Swiat Disneya w kazda lutowa niedziele. Ale przede wszystkim liczy sie narracja.

Kazdy musi ja docenic.

Zapamietaj jedno: Dwa najtrudniejsze elementy w pisarstwie to poczucie humoru i poczucie tajemnicy. U kiepskiego pisarza humor zamienia sie w piesn pogrzebowa, a tajemnica jest smiechu warta.

Ale jesli pisarz wie, jak sie z tym problemem uporac, moze pisac o wszystkim.

Stephen King nie zamierza ograniczac sie wylacznie do pisania na tematy, ktore obecnie glownie go interesuja.

Jednym z najlepszych i wzruszajacych opowiadan w tej ksiazce jest "Ostatni szczebel w drabinie". Perelka. Nie ma w nim zadnych tajemniczych szelestow ani oddechu innych swiatow.

I jeszcze ostatnie slowo...

On nie pisze dla waszej przyjemnosci. Pisze, zeby sprawic ja sobie. Ja rowniez pisze dla wlasnej przyjemnosci. Tylko wtedy praca sprawia czlowiekowi ogromna frajde. Zamieszczone w tej ksiazce opowiadania przyniosly zarowno samemu Stephenowi Kingowi, jak i mnie, duzo, duzo radosci.

Dziwnym zbiegiem okolicznosci, w dniu, kiedy pisze te slowa, powiesc Stephena Kinga pt. "Lsnienie" oraz moja, zatytulowana "Condominium" znalazly sie na liscie bestsellerow. Wcale nie konkurujemy ze soba o twoje wzgledy. Konkurujemy z niedorzecznymi, pretensjonalnymi i sensacyjnymi ksiazkami, publikowanymi przez glosnych pisarzy, ktorzy nie zadali sobie nawet trudu, zeby nauczyc sie fachu.

Na koniec pragne podkreslic, ze jesli chodzi o opowiadania i o przyjemnosc plynaca z ich lektury, Stephena Kinga nigdy dosyc.

Skoro przeczytales wszystko, co tu napisalem, znaczy, ze masz duzo czasu, co z kolei przemawia za tym, ze przeczytasz rowniez opowiadania zawarte w tej ksiazce.

JOHN D. MACDONALD

Slowo od autora

Porozmawiajmy ze soba - ty i ja. Porozmawiajmy o leku.Pisze te slowa w pustym domu; za oknem swiat zmywany jest zimnym, lutowym deszczem. Panuje noc. Czasami, kiedy wiatr wieje tak jak teraz, tracimy cala nasza moc i energie. Mamy zatem doskonala okazje, zeby odbyc szczera rozmowe o leku. Porozmawiajmy bardzo racjonalnie o tym, jak poruszac sie na krawedzi szalenstwa... a nawet juz po drugiej stronie.

Nazywam sie Stephen King. Jestem doroslym czlowiekiem, mam zone i troje dzieci. Kocham ich i zywie nadzieje, ze z wzajemnoscia. Moja praca polega na pisaniu, i te prace lubie najbardziej. Powiesci "Carrie", "Miasteczko Salem" i "Lsnienie" odniosly na tyle duzy sukces, ze moge juz bez reszty poswiecac sie pisaniu, co jest nad wyraz przyjemne. Ciesze sie niezlym zdrowiem. W zeszlym roku udalo mi sie przerzucic z papierosow bez filtra, ktore to palilem od osiemnastego roku zycia, na papierosy o niskiej zawartosci nikotyny, i mam nadzieje, ze zdolam w koncu zupelnie zerwac z nalogiem. Mieszkam z rodzina w przyjemnym domu usytuowanym na brzegu stosunkowo malo zanieczyszczonego jeziora w stanie Maine; zeszlej jesieni obudziwszy sie pewnego ranka, ujrzalem na trawniku na tylach domu jelenia, ktory stal obok piknikowego stolika. Prowadze przyjemne zycie.

A jednak... porozmawiajmy o leku. Nie musimy ani podnosic glosow, ani na siebie wrzeszczec - porozmawiajmy racjonalnie - ty i ja. Porozmawiajmy o tym, jak czasami dobra struktura rzeczy rozpada sie przerazajaco nagle.

Noca, kiedy ide spac, przede wszystkim zwracam uwage na to, zebym po zgaszeniu swiatla byl dokladnie przykryty koldra. Nie jestem juz dzieckiem, ale... nie lubie spac z noga wystajaca spod koldry. Gdyby spod lozka wychynela nagle jakas zimna lapa i chwycila mnie za kostke, wrzeszczalbym. Wrzeszczalbym tak strasznie, ze obudzilbym umarlych. Takie rzeczy, naturalnie, sie nie zdarzaja i wszyscy o tym doskonale wiemy. W opowiadaniach, ktore zamierzam przedstawic, wystepuja rozmaite stwory: wampiry, demoniczni kochankowie, stworzenia zyjace w szafach oraz wszelkie inne potwornosci. Nic z tego nie jest prawdziwe. Stwor, ktory czai sie pod moim lozkiem, zeby zlapac mnie za noge, w rzeczywistym swiecie nie istnieje. Wiem o tym, ale wiem tez, ze jesli ostroznie wysune stope spod koldry, nigdy juz nie zdolam jej cofnac.

Czasami na wieczorach autorskich spotykam sie z ludzmi, ktorzy interesuja sie pisaniem czy...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin