Sledze cie - ROSE KAREN.txt

(760 KB) Pobierz

Rose Karen

Sledze cie

Tajemniczy wielbiciel zdaje sie wiedziec wszystko o prokurator Kristen Mayhew. Zna jej kazda mysl, jej kazdy krok. Przysyla jej listy. I zabija przestepcow, ktorych nie zdolala poslac do wiezienia...Kristen dostaje policyjna ochrone. Detektyw Abe Reagan nie odstepuje jej nawet na krok. Oboje czuja jednak, ze morderca jest tuz obok. I nie pozwoli, by inny mezczyzna zblizyl sie do jego "najdrozszej Kristen"...

Prolog

Chicago, poniedzialek 29 grudnia, 19.00 Slonce juz zaszlo. Coz, tak mialo w zwyczaju. Powinien wstac i zapalic swiatlo.

Ale lubil ciemnosc. Lubil jej cisze i lubil sposob, w jaki skrywala czlowieka. Bo sam taki byl. Skryty. I zupelnie sam.

Siedzial przy stole w kuchni, wpatrzony w blyszczace nowe kule, ktore zrobil. Zupelnie sam. Swiatlo ksiezyca wciskalo sie przez szpary w zaslonach, oswietlajac jedna strone lsniacego stosiku. Wzial do reki kule, podniosl ja i obracal na wszystkie strony. Wyobrazal sobie zniszczenia, ktorych dokona.

Wykrzywil usta. O tak. A on jej w tym pomoze.

Zmruzyl oczy i przygladal sie uwaznie znakowi, ktory wycisnal w podstawie kuli, recznie wykonana sztanca. Byly to dwie splecione litery - logo ojca, a przedtem dziadka. Symbol rodziny.

Rodzina. Ostroznie polozyl naboj na stole. Przesunal palcami po lancuszku, ktory nosil na szyi, aby odszukac maly medalion -tylko tyle pozostalo po jego rodzinie. Po Lei.

Medalion nalezal do niej. Byl ozdoba na bransoletce brzeczacej przy kazdym ruchu. Wygrawerowano na nim litery, ktore kiedys wyrazaly jej wiare.

2

Przesunal po nich palcem, nie omijajac zadnej. WWJD*. Co zrobilby Jezus?Chcialby to wiedziec, ale na razie mial wlasne plany.

Po omacku siegnal na lewo, jego palce zacisnely sie na krawedzi ramki ze zdjeciem. Zamknal oczy, nie bedac w stanie spojrzec na twarz za szklem. Potem szybko je otworzyl, bo obraz utrwalony pod powiekami tez byl nie do zniesienia. Sadzil, ze juz nic nie moze bardziej zlamac mu serca, ale za kazdym razem, gdy spogladal w te oczy zastygle na zawsze na fotografii, uswiadamial sobie, jak bardzo sie mylil. Serce moze pekac z bolu wiele razy.

A umysl potrafi bez konca podsuwac obrazy tak okropne, ze doprowadzaja czlowieka do szalenstwa. Wciaz od nowa.

Porownal w dloniach ciezar zdjecia w taniej srebrnej ramce z niemal niewyczuwalna waga medalionu.

Czy byl szalony? I czy to w ogole mialo znaczenie?

Wciaz mial przed oczami koronera zsuwajacego przescieradlo, ktorym byla przykryta. Poniewaz uznano, ze widok jest zbyt makabryczny, by dokonywac bezposredniej identyfikacji, zobaczyl ja jedynie przez wewnetrzna siec telewizyjna. Zapamietal wyraz twarzy zastepcy szeryfa, gdy odkryto cialo. Malowal sie na niej zal. I obrzydzenie.

Nie obwinial go. Niecodziennie szeryf z malego miasteczka odkrywa zwloki kobiety pragnacej skonczyc ze soba. I to jak skonczyc. Bez tabletek i przecinania nadgarstkow. Bez placzliwego wolania o pomoc. O nie. Jego Leah zakonczyla zycie z determinacja.

Przystawiajac sobie do skroni lufe kaliber 38.

Wykrzywil usta w ponurym grymasie. Zakonczyla zycie jak mezczyzna. I on tez zachowal sie jak mezczyzna. Skinal glowa. Ale glos, ktory z siebie wydobyl, brzmial obco.

-Tak, to ona. To Leah. * What Would Jesus Do? - Co zrobilby Jezus? Popularne wsrod chrzescijan USA motto, wywodzace sie z konca XIX w., ktore ma przypominac, by nauke Jezusa stosowac w codziennym zyciu, (przyp. tlum.). 3 Koroner rowniez skinal glowa na znak, ze uslyszal. I przykryl ja z powrotem, zniknela.

Tak, serce moze pekac z bolu wiele razy.

Delikatnie postawil ramke na stole i wzial do reki kule. Jednym kciukiem przesuwal'po wygrawerowanym logo ojca, drugim po literach na medalionie Lei. WWJD. Ciekawe, co zrobilby Jezus?

Nadal nie znal odpowiedzi.

Wiedzial jedynie, czego by nie zrobil.

Nie dopuscilby do tego, aby oskarzany o dwa gwalty przestepca walesal sie po ulicach w poszukiwaniu kolejnej niewinnej kobiety. Nie dopuscilby do tego, aby taki potwor zgwalcil jeszcze raz. Nie dopuscilby do tego, aby ofiara popadla w tak gleboka depresje, ze jedynym wybawieniem bylo dla niej odebranie sobie zycia. I z pewnoscia nie pozwolilby na to, aby gwalciciel po raz trzeci uniknal kary.

Modlil sie o madrosc, studiowal Pismo Swiete. "Do Mnie nalezy pomsta - mowi Pan"*, tak napisano. Bog wymierzy ostateczna sprawiedliwosc.

Przelknal z trudem, czujac, ze Leah przyglada mu sie ze zdjecia. No coz, pomoze Bogu wymierzyc ostateczna sprawiedliwosc troche wczesniej. * List do Rzymian 12,19, Biblia Tysiaclecia, Poznan 2002.

1

Chicago, sroda 18 lutego, 14.00Masz towarzystwo, Kristen.

Owen Madden wskazal reka okno. Na ulicy stal mezczyzna ubrany w ciezki zimowy plaszcz i pytajaco przechylal glowe.

Kristen Mayhew skinela krotko i mezczyzna wszedl do baru, do ktorego uciekla przed zgielkiem protestow narastajacym w sali sadowej oraz lawina pytan ze strony dziennikarzy tloczacych sie pod drzwiami. Wpatrywala sie w zupe, podczas gdy szef biura prokuratora stanowego John Alden zajmowal miejsce obok niej.

-Poprosze o kawe - powiedzial, a Owen podal mu filizanke.

-Skad wiedziales, ze tu jestem? - zapytala bardzo cicho.

-Lois zdradzila mi, ze przychodzisz tu na lunch.

A takze na sniadanie i obiad, pomyslala Kristen. O ile nie odgrzewala gotowego dania w mikrofalowce, jadala u Owena. Sekretarka Johna doskonale znala jej zwyczaje.

-Lokalna stacja telewizyjna przerwala nadawanie programu, zeby poinformowac o werdykcie i reakcjach - oznajmil John. - Swietnife sobie poradzilas z dziennikarzami. Nawet z ta Richardson.

Kristen przygryzla policzek, czujac, jak narasta w niej zlosc na wspomnienie platynowej blondynki przystawiajacej jej mikrofon do twarzy. Miala wielka ochote wsadzic ten mikrofon Zoe Richardson w...

5

-Pytala, czy beda jakies "reperkusje" w twoim biurze po przegranym procesie.-Przeciez wiesz, ze to nie kwestia kompetencji. Masz w biurze najwiekszy odsetek wyrokow skazujacych. - John zadrzal. - Cholera, zmarzlem. Opowiesz mi, co sie wydarzylo na sali?

Kristen wyciagnela wsuwki, ktorymi upiela wlosy w ciasny kok - za okielznanie niesfornych lokow placila ogromnym bolem glowy. Skondensowana w spinkach energia wystarczylaby na oswietlanie centrum Chicago przez caly rok. Wlosy rozsypaly sie na wszystkie strony. Wiedziala, ze wyglada teraz jak mala sierotka Annie*. Te same oczy. Ale nie miala psa Sandy'ego. I, rzecz jasna, pana Warbucksa, ktory otoczylby ja opieka. Kristen byla samowystarczalna. Ze znuzeniem masowala glowe.

-Utkneli w martwym punkcie. Jedenastu mowilo winny, jeden: niewinny. Przysiegly numer trzy. Sprzedal sie bogatemu przemyslowcowi Jacobowi Contiemu. - Ostatnie slowa wypowiedziala spiewnym glosem, powtarzajac okreslenie, ktorego uzywala prasa, opisujac ojca Angela Contiego. Mezczyzne, ktory bez watpienia przekupil przysieglego i odmowil sprawiedliwosci pograzonej w zalobie rodzinie. Oczy Johna gwaltownie pociemnialy. Zacisnal zeby.

-Jestes pewna?

Przysiegly numer trzy unikal jej wzroku, gdy sedziowie wrocili do sali po czterech dniach obrad. Pozostali spogladali na niego z pogarda. To jej wystarczylo.

-Jasne, ze jestem pewna. Niedawno zalozyl rodzine, ma duzo wydatkow. Byl idealnym celem dla faceta takiego jak Jacob Conti. Wiedzielismy, ze Conti zrobi wszystko, byle tylko syn sie wywinal. Ale czy moge udowodnic, ze przysiegly numer trzy wzial pieniadze w zamian za zablokowanie wyroku? - Pokrecila glowa. - Nie, nie moge. * Mala sierotka Annie - bohaterka popularnego w USA komiksu drukowanego w prasie codziennej od 1942 r. Jego autor Harold Gray czerpal inspiracje z dydaktycznego poematu Jamesa Whitecomba Rileya, ktory powstal w 1885 r. Pies Sandy i pan Warbucks to kolejne postacie z tego samego komiksu. Kreacja Graya doczekala sie takze wersji filmowej oraz musicalowej (przyp. tlum.). 6 John zacisnal piesci na kontuarze.

-A wiec nie mamy nic.

Kristen wzruszyla ramionami. Nagle poczula sie bardzo zmeczona. Zbyt wiele nieprzespanych nocy przed decydujaca rozprawa. Wiedziala, ze tej nocy rowniez nie zasnie, bo gdy tylko przylozy glowe do poduszki, uslyszy pelne udreki krzyki mlodego meza Pauli Garcii, ktore rozlegly sie w sali, gdy lawa przysieglych zostala rozwiazana, a syn Jacoba Contiego wyszedl z sadu jako wolny czlowiek. I bedzie nim do momentu, gdy zdolaja ponownie postawic go w stan oskarzenia.

-Nakaze zbadanie finansow przysieglego numer trzy. Wczesniej czy pozniej zacznie wydawac te pieniadze. To tylko kwestia czasu.

-A na razie?

-Zajme sie nowa sprawa. Angelo Conti wroci na Northwestern* i nadal bedzie pil, a Thomas Garcia wroci do pustego mieszkania i nadal bedzie sie wpatrywal w kolyske, do ktorej nigdy nie wlozy swojego synka.

John westchnal.

-Zrobilas, co w twojej mocy, Kristen. Czasami wiecej sie nie da. Gdyby tylko...

-Gdyby tylko uderzyl swoim mercedesem w drzewo, a nie w samochod Pauli Garcii - powiedziala z gorycza Kristen.

-Gdyby tylko nie byl tak pijany, to wywleczenie Pauli Garcii ze zniszczonego auta i pobicie jej na smierc lyzka do opon nie wydaloby mu sie najlepszym rozwiazaniem. - Teraz juz cala trzesla sie nie tylko z wyczerpania, ale i emocji ogarniajacych ja na mysl o mlodej kobiecie i jej nienarodzonym dziecku, ktore umarlo razem z nia. - Gdyby tylko Jacobowi Contiemu bardziej zalezalo na nauczeniu syna odpowiedzialnosci za swoje czyny niz na wyciagnieciu go z wiezienia.

-Gdyby tylko Jacob Conti nauczyl syna, czym jest odpowiedzialnosc, zanim dal mu kluczyki do sportowego auta za sto tysiecy dolarow. Kristen, idz do domu. Wygladasz jak smierc. * Northwestern University - renomowana uczelnia prywatna w poblizu Chicago (przyp. tlum.). 13 Rozesmiala sie niemal histerycznie.

-Wiesz, jak oczarowac dziewczyne. Nie odpowiedzial usmiechem.

-Mowie powaznie. Wygladasz, jakbys miala sie za...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin