FIRCYK W ZALOTACH
OSOBYARYST - mąż KlarysyKLARYSAPODSTOLINA - wdowa, siostra ArystaFIRCYK - starościc, kochanek PodstolinyPUSTAK - sługa ArystaŚWISTAK - sługa FircykaPRAWNIKLOKAJScena w domu wiejskim Arysta blisko Warszawy
DEDYKACJA
DoNajjaśniejszegoSTANISŁAWA AUGUSTAKRÓLA POLSKIEGOWielkiego Książęcia Litewskiego etc.PANA MIŁOŚCIWEGOprzy podaniu na posiedzenie czwartkowe tej komediiODAWpośrzód tylu spraw ważnych, wpośrzód starań tyla,Które Cię zaprzątają, Najjaśniejszy Panie,Godzi się chociaż jedna, odetchnieniu chwila,Godzi się pracy, chociaż na moment, przerwanie.Nadto się wiele trudzisz k’woli Twojej sławie;Będziesz ją miał, choć oddasz chwilę i zabawie.Wszak nie zawsze się Jowisz rządem świata trudzi;Prace i troski jego lube dzielą wczasy.Miał i on niegdyś krnąbrny dla się rodzaj ludzi,Miewał do pokonania zuchwałe Gigasy;Wrócił na koniec niebu pokój pożądanyI pierwszy przed wszystkimi sam spoczął niebiany.Muzo, korzystaj z tych chwil! Bardzo trudno o nie,Rzadko naszego Pana w spoczynku widzimy.I teraz, gdy się zdaje bawić w miłych gronie,Kto wie, jeśli nie myśli, że ma świat olbrzymy;Że ta, co się w tysiącznych przemianach układa,Nie przeto, że stłumiona, nie chce broić zdrada.Muzo, przerwij te myśli Panu! Jego zdrowieBardzo długo dla polskiej potrzebne jest doli.Życie wasze jest naszym, o dobrzy królowie!Wątlić go nie do waszej zostawiono woli.Gdzie wielkość duszy z cnotą, tam i pomoc nieba -Masz je, Królu, troskliwych myśli mieć nie trzeba.Ale skąd te podchlebne przyszły mi nadzieje,Abym mądrość mógł bawić, skąd to zaufanie?Nie przejdęż tym zuchwalstwem śmiałe Bryjareje?Przez wzgląd chęci, śmiałości racz darować, Panie.Wszak dał kto hekatombę, czy gołąbków parę,Byle to czynił z serca, dobrą dał ofiarę.I to mi tylko może służyć za obronę,Że się ważę z tym błahym popisywać dziełem:ODA DO STANISŁAWA AUGUSTAPióro moje przez Ciebie, Królu, zachęcone.Wziąłem medal1, przeto się samo zadłużyłemI choć Ci teraźniejszą ofiaruję pracę -Dar Twój wielki - w życiu się całym nie wypłacę!Waszej Królewskiej MościPana Mego Miłościwegowierny poddanyFranciszek Zabłocki
AKT PIERWSZY
Akt PIERWSZY
AKT PIERWSZYSCENA IPustak, ŚwistakPUSTAKspostrzegając ŚwistakaNie mylę się - tak jest - on. Witaj, pożądanyŚwistaku, urwipołciu, stary lisie szczwany!Cóż tu robisz? Jak się masz? Czyś zdrów, czy wesoły,Czy pieniężny?Ściskają sięŚWISTAKZdrów, ale co goły, to goły.PUSTAKŚwiat dziś taki. Przynajmniej, że cię widzę zdrowym.Z kimże tu przyjechałeś?ŚWISTAKZ moim panem nowym.Ale niech cię uściskam, mój luby Pustaku!PUSTAKTakeś mi strojny! Byłeś niedawno w paklaku,Teraz się taka świeci na tobie mamona,Jak gdyby na ministrze króla faraona.Obzierając goSuto! suto! A wszystko od srebra i złota!Przecie skąd ta do ciebie zawinęła flota?Obziera goNiech cię jeszcze obejrzę! - Ale jakże gusto!ŚWISTAKTak, gusto, gusto, ale za to w worku pusto.Gdyby sto astronomów patrzało w kieszenie,Grosz grosza nie zobaczy: takie tam zaćmienie!Prawda, dość jestem strojny. To sukno w sagiecieAngielskiej, jak rozumiesz, co kosztuje przecie?PUSTAKPrzynajmniej ze sto złotych.ŚWISTAKA pętle, a guzy?PUSTAKTyle drugie.ŚWISTAKNic więcej, tylko cztery tuzyTryszakowe za ręką.PUSTAKTo szczęśliwie właśnie!ŚWISTAKAle za to - szeląga! Zapal, to nie trzaśnie!Ujrzysz i mego pana: jak się on nadstawia,Jak puszy, jak pstry cały, gdyby ogon pawia.Olśniesz, bracie, gdy spojrzysz na jego błyskotki...Wieszże, wiele ma w worku?PUSTAKNie wiem.ŚWISTAKDwa półzłotki.PUSTAKDwa półzłotki? - To cienko koło was, zekaty!ŚWISTAKJoby, Joby na oko, w rzeczy - reformaty.PUSTAKSkądże szumicie?ŚWISTAKCzy znasz „set kenz lewa plie”?Otóż ja z pana, a pan z tych dochodów żyje.Znaczemy jak panowie: hulanki, parady,Gry, uczty, bale, tańce, umizgi, biesiady...Słowem, że ci tak powiem, bicze krecim z piasku.Ot, tak to, tak to, bracie, żyją po warszawsku.PUSTAKWiem, wiem, bywałem kiedyś i ja tym furmanem.Ale skracając dyskurs, któż jest twoim panem?ŚWISTAKOpatrzność, co swej wszystkim opieki użycza,Zdarzyła mi za pana młodego panicza.Jest to człek znakomity, bo, jak sam powiada,Ma tytuł starościca jeszcze od pradziada.Ale, przecie musiałeś słyszeć o Fircyku?PUSTAKI znam go. Któż by o tym nie słyszał wietrzniku?Wszak to on z moim panem, kiedy są w Warszawie,Brat a brat - jedną łyżką i na jednej strawie.ŚWISTAKChwała Bogu! Tym lepiej! Taką rzeczą terazBędziemy, przyjacielu, widywać się nieraz.PUSTAKPrzecieś z sweg...
wiewiorciaaa