00:00:03:/Przyl�dek Clear|/Po�udniowo - Zachodnia Irlandia 00:00:23:To zdecydowanie "Hotspur", panie kapitanie. 00:00:29:Tak, Matthews. 00:00:31:-Styles, wyceluj blisko rufy, ale nie za blisko.|-Tak jest. 00:00:35:Jest blisko, ale nie za blisko. 00:00:37:Ale to "Hotspur"! 00:00:41:-Styles, na mi�o�� bosk�, cz�owieku!|-Przepraszam, panie kapitanie. 00:00:45:-Prosz� spojrze�!|-Wywiesili prawdziw� bander�! 00:00:48:-By�em pewien, �e co� tu nie gra.|-Je�li �abojady zaj�y "Hotspur", 00:00:51:-to nale�y go odzyska�!|-Zgadza si�, Matthews! 00:00:54:Zr�wnajmy si� z nim. 00:01:06:HORNBLOWER: LOJALNO�� 00:01:10:T�umaczenie: helena|hskowron@wp.pl 00:01:14:<<KinoMania SubGroup>>|subgroup.kinomania.org 00:01:44:Patrzcie tam! 00:01:47:Zdaje si�, �e nadchodzi|cholerna kawaleria! 00:01:52:Wywiesili kod sygna�owy! 00:02:04:-Gdzie wasz kapitan?|-Zosta� na "Tonnant". Tu ja dowodz�. 00:02:09:Ach, tak.|Poddajesz si�? 00:02:17:Wszystko w porz�dku, panie kapitanie. 00:02:20:I powinien pan wiedzie�,|�e zbli�a si� tu kuter. 00:02:23:-Uwa�asz, �e ten kuter nam zagra�a, Matthews?|-Nie, panie kapitanie. 00:02:26:Nie wiem co on tu robi i pomy�la�em,|�e chcia�by pan o tym wiedzie�. 00:02:31:Niech pan spojrzy! 00:02:33:S�u�y� na "Victory". 00:02:35:-Jeste� Brytyjczykiem?|-Irlandczykiem. 00:02:38:Jestem z tego dumny.|Angielskie rz�dy s� zgub� Irlandii, 00:02:41:wi�c je�li Francuzi oferuj� nam|pomoc, przyjmujemy j�. 00:02:43:-Irlandzkie powstanie zosta�o zd�awione wiele lat temu.|-Jeszcze nie jest sko�czone. 00:02:47:Flagi oznaczaj�ce pok�j! 00:02:50:Pok�j! 00:02:56:Pok�j?|Zawarto pok�j! 00:03:04:Zostaw, Matthews! 00:03:07:Zabicie jeszcze jednego|cz�owieka nie zmieni �wiata. 00:03:09:Wojna sko�czona, cz�owieku! 00:03:20:Wojna sko�czona. 00:03:35:/Portsmouth, Luty 1803r.|/Od roku trwa niespokojny pok�j z Francj�. 00:03:38:/Ludzie zaci�gni�ci do marynarki powr�cili do dom�w,|/a oficerowie wegetuj� na po�owie pensji. 00:03:42:/Jednak po drugiej stronie Kana�u|/Napoleon Bonaparte podnosi si�. 00:03:57:Pan Hornblower! 00:03:59:Niew�tpliwie przyszed� pan odzyska� p�aszcz.|Pogoda jest wyj�tkowo nie�askawa. 00:04:02:Niestety nie. 00:04:10:Mog� zaoferowa� pi�tna�cie szyling�w. 00:04:13:Pi�tna�cie? 00:04:16:Podczas pokoju jest ma�e zapotrzebowanie|na szpady oficer�w marynarki. 00:04:37:-Uwa�aj gdzie leziesz!|-Prosz� wybaczy�. 00:04:42:-Panie komandorze!|-Panie Bush! 00:04:44:-Mi�o pana widzie�.|-Mi�o pana widzie�, panie komandorze. 00:04:47:Prosz� mnie tak nie nazywa�.|Jak pan widzi nie mam epolet�w. 00:04:50:-Ale jest pan komandorem i dow�dc� "Retribution".|-By�em komandorem. 00:04:53:-Odk�d nasta� pok�j znowu jestem porucznikiem.|-Diabelny pech! 00:04:56:-A co gorsza porucznikiem bez okr�tu.|-Ja te�. 00:04:59:-Jest zimno. Gdzie pa�ski p�aszcz?|-Zapraszam na moj� kwater�. Tam porozmawiamy. 00:05:05:Przyje�d�am tu co miesi�c.|Pobieram moje p� pensji, 00:05:08:zatrzymuj� si� w jakim� dogodnym miejscu.|To znaczy tanim. 00:05:12:Prosz� zatrzyma� si� u mnie.|Zapewniam, �e tutaj jest tanio. 00:05:27:A, to pan. 00:05:29:Porucznik Bush, pani Mason, pani tego domu. 00:05:32:-Pan Bush b�dzie moim go�ciem tej nocy.|-Bardzo pan swobodny w swojej go�cinno�ci 00:05:36:jak na kogo� kto tak zalega z czynszem. 00:05:39:Ch�tnie zap�ac� z g�ry, �askawa pani. 00:05:42:Szyling za ��ko. 00:05:45:Nie upior� po�cieli za mniej.|Chyba �e bez myd�a. 00:05:51:Pan Hornblower nadal zalega|pi�tna�cie szyling�w. 00:05:56:Wybacz, matko, zapomnia�am.|Dzi� rano pan Hornblower da� mi p� korony. 00:06:00:Jest w moim pokoju. 00:06:03:Gdyby� mniej czasu marnowa�a|na marzenia na jawie! 00:06:06:Zupe�nie jak tw�j ojciec.|G�owa w chmurach. I gdzie go to zaprowadzi�o? 00:06:11:Reszta do ko�ca tygodnia. 00:06:14:Prosz� za mn�. 00:06:16:Zaraz przyjd�. 00:06:25:-Wcale nie chcia�a tak pana potraktowa�.|-My�l�, �e chcia�a, Mario. 00:06:28:I nie bez powodu.|Wcale nie jestem dobrym lokatorem. 00:06:33:Prosz�, nie.|Wiem, �e jest pan w potrzebie. 00:06:36:Ale twoja matka zechce zobaczy�|t� wyimaginowan� p�koron�wk�. 00:06:39:Z matk� sobie poradz�.|Mam od�o�one troch� z moich lekcji. 00:06:43:A pan bardziej potrzebuje pieni�dzy ni� ja. 00:06:48:Jeste� naprawd� dobr� przyjaci�k�, Mario.|Ju� my�la�em, �e nie zosta� mi �aden przyjaciel. 00:06:52:Mam nadziej�, �e jestem czym� wi�cej. 00:06:57:Nie obiecuj sobie po mnie za wiele. 00:07:00:Jestem tylko biednym �eglarzem|bez znajomo�ci i perspektyw. 00:07:04:Wiem, �e jest pan prawdziwym d�entelmenem. 00:07:08:A d�entelmen... 00:07:12:...musi mie� szpad�. 00:07:19:Dzi�kuj�. 00:07:23:Prosz� pana! 00:07:26:Masz wielbicielk�.|C�rk� gospodyni. 00:07:30:-Widzia�em jak na ciebie patrzy.|-Maria? Nie... 00:07:34:-Nie, nie, nie, nonsens!|-Jak mo�esz sobie pozwoli� na bywanie tutaj 00:07:37:-maj�c p� pensji?|-Chod� za mn�, poka�� ci. 00:07:41:Pan Hornblower! 00:07:46:-Dobrze si� pan miewa?|-Admirale Pellew, tak, dzi�kuj�. 00:07:49:Pami�ta pan porucznika Williama Busha?|S�u�yli�my razem na "Renown". 00:07:53:-Z wielkimi sukcesami, jak pami�tam.|-Dzi�kuj�, panie admirale. 00:07:56:-Przy��czy si� pan do rozgrywki, panie Bush?|-Dzi� pan Bush jest jedynie widzem. 00:07:59:Ja b�d� zaszczycony jak zawsze. 00:08:02:Wi�c prosz� powita� starego|znajomego, kt�ry dzi� z nami zagra. 00:08:05:My�l�, �e ten przeciwnik|b�dzie dla pana wyzwaniem. 00:08:10:-Tu zarabiasz na �ycie?|-Moje wygrane zwykle przewy�szaj� straty. 00:08:24:Dobry wiecz�r, kapitanie Hammond. 00:08:27:Dow�dca slupa przeciwko dw�m|dow�dcom okr�t�w liniowych? 00:08:30:Trudno orzec czy to m�stwo|czy nadmierne ryzykanctwo. 00:08:33:Przedstawiam panom mojego|bratanka, Jacka Hammonda. 00:08:36:No �mia�o, ch�opcze. 00:08:38:Witam pan�w. 00:08:41:To jego pierwsza wizyta w Portsmouth.|Ma nadziej� znale�� miejsce na jakim� okr�cie. 00:08:44:Jest pan w odpowiednim miejscu.|Przychodz� tu najznakomitsi dow�dcy marynarki. 00:08:48:Panie Hammond, gdyby mia� pan wyb�r|pod czyimi rozkazami chcia�by pan s�u�y�? 00:08:52:Chocia� oczywi�cie nic nie mog� obieca�. 00:08:55:No m�w�e. 00:08:57:-Przecie� pilnie czytasz "The Naval Gazette".|-Jest kto� taki, ale nie jest kapitanem. 00:09:01:Wiele czyta�em o pa�skich osi�gni�ciach. 00:09:07:�a�uj�, ale nic nie mog� panu zaoferowa�. 00:09:10:W istocie!|Nast�pnym razem lepiej si� zastan�w. 00:09:14:Je�li pragnie pan walki u boku pana Hornblowera|zawsze pozostaje zielony stolik. 00:09:17:Jednak ostrzegam, panie Hammond,|�e porucznik jest nadzwyczajnym graczem. 00:09:23:Kolejna lewa nasza.|Jeszcze jedna i wygrywamy. 00:09:28:Pan i pa�ski bratanek macie|diabelne szcz�cie, kapitanie Hammond. 00:09:32:Panie Hornblower, dlaczego znowu jest|pan porucznikiem zamiast komandorem? 00:09:36:M�j awans nie zosta� potwierdzony|kiedy za�oga "Retribution" zosta�a zwolniona. 00:09:40:Kraj nie mo�e sobie pozwoli� na utrzymywanie|marynarki takiej jak podczas wojny. 00:09:44:Co roku musiano by podnosi� te cholerne podatki. 00:09:47:Miejmy nadziej�, �e po�piech Anglii|w redukcji floty nie jest przedwczesny. 00:09:51:Jak pan uwa�a, panie Bush? A mo�e|uchyla si� pan od spekulacji tak jak od hazardu? 00:09:55:Obie rzeczy nie s� moj� specjalno�ci�,|ale gdybym by� hazardzist�, 00:09:58:za�o�y�bym si� �e ten pok�j nie potrwa d�ugo. 00:10:01:Bez wzgl�du na plany Bonapartego|my jeste�my gotowi, prawda, wuju? 00:10:04:To nie miejsce na paplanie|o wojskowych sprawach, ch�opcze. 00:10:07:-To klub oficerski.|-Nawet w tak znakomitym towarzystwie 00:10:10:-najrozwa�niej jest zachowa� dyskrecj�.|-Przecie� nie wiemy czy obecny tu pan Hornblower 00:10:14:nie dzieli kwatery z jak�� republikank�. 00:10:19:Ale� sk�d, panie kapitanie. 00:10:21:O nie, nie pan Hornblower.|Nie ma szcz�cia w mi�o�ci... 00:10:25:...ani w kartach. 00:10:29:Lewa i rober, zgadza si�? 00:10:31:Chyba jednak nie. 00:10:40:-Wi�c wszystko zale�y od ostatniej lewy.|-Kt�ra r�wnie� b�dzie moja. 00:10:47:Pan ma si�demk�, prawda? 00:10:56:Ostrzega�em, �e jego talent jest zadziwiaj�cy. 00:11:00:C�, panowie, mamy za sob�|bardzo pouczaj�cy wiecz�r. 00:11:05:Bardzo kosztowna ta nauka. 00:11:08:-Dzi�kuj�, poruczniku. Mam nadziej�, �e kiedy�...|-Idziemy, Jack! 00:11:12:Sir Edwardzie. 00:11:15:Panowie. 00:11:18:To pa�ska cz��.|Niech pan wyda j� rozs�dnie. 00:11:21:Zobaczymy si� na okr�cie flagowym jutro|przed po�udniem o dw�ch szklankach. 00:11:24:-Panie Bush.|-Jak my�lisz, czego chce? 00:11:28:W�tpi�, �eby chcia� pogra� w wista. 00:11:33:Ryzykowa�e� wszystkim zdaj�c|si� na szcz�liwy uk�ad kart! 00:11:36:Szanse w ko�cu si� wyr�wnuj�,|matematycznie rzecz bior�c. Rozumiesz? 00:11:39:Oczywi�cie, ale... 00:11:42:Nie, nie rozumiem. 00:11:46:-Dobry wiecz�r, pani Mason.|-Mo�e jest dobry dla m�odych utracjuszy, 00:11:49:trwoni�cych pieni�dze na czynsz|przez rozpust� i pija�stwo. 00:11:52:Zapach ginu wskazuje,|�e nie mo�emy si� z pani� r�wna�. 00:11:55:Co za bezczelno��!|I to od ludzi, kt�rzy nie reguluj� nale�no�ci. 00:11:59:Gdyby by� tu pan Mason,|wyrzuci�by was na zbity pysk! 00:12:01:-Mamo, przesta�!|-Zamknij buzi�. 00:12:04:To przez ciebie pozwoli�am|tu zosta� temu m�odemu �obuzowi. 00:12:08:Z jeno jedn� koszul� w kufrze. 00:12:11:-A kufer i tak zastawi� w lombardzie!|-Pani Mason! 00:12:15:Dwadzie�cia pi�� szyling�w.|To co by�em d�u�ny plus tygodniowe wypowiedzenie. 00:12:18:-Tygodniowe...|-Matko! Prosz�, panie Hornblower, 00:12:21:-pan nie mo�e odej��.|-O, nie, prosz� pana, 00:12:23:pan chyba nie chce odej��?|Przez zwyk�e nieporozumienie? 00:12:26:Ale� doskonale pani� zrozumieli�my.|Idziemy, Horatio. 00:12:29:Panie Hornblower, prosz� nie odchodzi�.|Nie w taki spos�b. 00:12:33:C�, jest chyba za p�no|na szukanie mieszkania, Williamie. 00:12:42:Chod�, matko, powinna� by� ju� w ��ku. 00:12:45:Nie potrzeba mi poucze� panienki. 00:12:52:-Nie opu�ci�by nas pan naprawd�?|-Nie, Mario. 00:12:55:Raczej nie. 00:12:58:-Dobranoc panu.|-Dobranoc. 00:13:06:-Hornblower!|-Panie admirale Pellew. 00:13:08:...
rado3333