Harry Potter
A Year Like None Other
Rok jak żaden inny
Tłumaczenie:
Rozdziały 1-20 zostały przełożone przez Mirriel
Rozdziały 21-28 zostały przetłumaczone przez Nakago
Rozdziały 29-... zostały przetłumaczone przez Tehanu
Beta: Moonlit
Rating: PG-13
A Year Like None Other by aspeninthesunlight
Uwagi: Opowiadanie jest typowym Sevitusem, bez slashu.
List z domu sprowadza Harry'ego na ścieżkę, którą nigdy sam by nie ruszył.
Akcja dzieje się po Zakonie Feniksa.
Jest 96 rozdziałów
Do tłumaczenia: http://forum.mirriel.net/viewtopic.php?f=2&t=13811&start=207
SPIS TREŚCI
Rozdział pierwszy:
List z Surrey
Rozdział drugi:
Rozgardiasz na Eliksirach
Rozdział trzeci:
Oni chcą czego?
Rozdział czwarty:
Plany i spiski
Rozdział piąty:
Remus?
Rozdział szósty:
Frimley Park
Rozdział siódmy:
Wuj Vernon
Rozdział ósmy:
Jesteśmy kwita
Rozdział dziewiąty:
Panna Granger może mieć rację
Rozdział dziesiąty:
Testy
Rozdział jedenasty:
Obliviate
Rozdział dwunasty:
Szczera rozmowa
Rozdział trzynasty:
Finite Incantatem
Rozdział czternasty:
Remus
Rozdział piętnasty:
Expecto Patronum
Rozdział szesnasty:
Oklumuj umysł
Rozdział siedemnasty:
Sals
Rozdział osiemnasty:
Wspomnienia o Jamesie
Rozdział dziewiętnasty:
Sny
Rozdział dwudziesty:
Wiedzieć wszystko
Rozdział dwudziesty pierwszy:
Myślodsiewnia
Rozdział dwudziesty drugi:
Dudley
Rozdział dwudziesty trzeci:
Odnalezienie Sals
Rozdział dwudziesty czwarty:
Co się stać musi
Rozdział dwudziesty piąty:
Samhain
Rozdział dwudziesty szósty:
Całopalenie
Rozdział dwudziesty siódmy:
Wyjaśnienia
Rozdział dwudziesty ósmy:
Po północy
ROZDZIAŁ 29: DŁUGO PO PÓŁNOCY
ROZDZIAŁ 30: DRACO
ROZDZIAŁ 31: LIST DO SURREY
ROZDZIAŁ 32: CIEMNE MOCE
ROZDZIAŁ 33: SLYTHERIN
ROZDZIAŁ 34: KOLORY DOMÓW
ROZDZIAŁ 35: MAGIA ZWROTNA
ROZDZIAŁ 36: MUGOLSKI EKSPRES
ROZDZIAŁ 37: TRZECH CZARODZIEJÓW I MUGOL
ROZDZIAŁ 38: CZASEM POTRZEBA TYLKO MUGOLA
ROZDZIAŁ 39: ZMIANA PARADYGMATU
ROZDZIAŁ 40: BRAK ZAUFANIA
ROZDZIAŁ 41: CZASEM POTRZEBA TYLKO CZARODZIEJA
ROZDZIAŁ 42: NAUKA PRZEZ DOŚWIADCZENIE
ROZDZIAŁ 43: SPRAWY RODZINNE
ROZDZIAŁ 44: FORMALNOŚCI
ROZDZIAŁ 45: RODZINA I PRZYJACIELE
ROZDZIAŁ 46: DELEGACJA Z GRYFFINDORU
ROZDZIAŁ 47: SZATA I MASKA
ROZDZIAŁ 48: PRAWDOMÓWNE SNY
ROZDZIAŁ 49: SIŁA I SŁABOŚĆ
ROZDZIAŁ 50: GWIAZDKA
ROZDZIAŁ 51: DZIESIĘĆ TYSIĘCY RAZY
ROZDZIAŁ 52: ROZMOWA PRZEZ FIUU
ROZDZIAŁ 53: LICZY SIĘ TYLKO KASA
ROZDZIAŁ 54: ZEJDŹ MI Z OCZU
ROZDZIAŁ 55: MĄDROŚĆ
ROZDZIAŁ 56: CZAS NA KAKAO
Jeśli było coś, co Harry Potter lubił bardziej niż czekoladowe żaby czy cukrowe pióra, to było tym otrzymywanie listów od przyjaciół. Czasami było to zresztą jedyną rzeczą, która pomagała mu przetrwać te żałosne wakacje z Dursleyami. Prawdę mówiąc, nie wiedział, jak zdołał wytrzymać w tym domu zanim poznał Rona i Hermionę, Deana i Seamusa, i Nevila… Oczywiście, było też to okropne lato, kiedy Zgredek zaczarował wszystkie sowy, gdy jego ciotka Petunia i wuj Vernon byli wściekli, że spędził cały rok w Hogwarcie, Szkole Magii i Czarodziejstwa. Nie chcieli, aby tam się uczył, co właściwie dziwiło Harry’ego, kiedy tylko o tym myślał. Znikał z ich życia na cały rok szkolny. Można by pomyśleć, że powinni być zachwyceni wysłaniem go do szkoły z internatem, nawet jeśli uczono tam magii. I co z tego, że nienawidzili magii? Jego ostatecznie nienawidzili bardziej.
- Zamierzasz to otworzyć? – zapytał Ron między kęsami.
- Taak – odpowiedział Harry nie podnosząc głowy. Nic dziwnego, że widok tego listu przywołał wszystkie wspomnienia z czasów, kiedy tkwił u Dursleyów i wyczekiwał na listy od przyjaciół. Był teraz w szkole, w szóstej klasie, otoczony wesołymi Gryfonami, przełykającymi w pośpiechu swój obiad – chociaż jak ktokolwiek mógł być szczęśliwy przed podwójnymi eliksirami było ciekawym pytaniem – i wyglądało na to, że otrzymał list, dostarczony przez magiczną sowę, od tych właśnie Dursleyów, tych, którzy nienawidzili wszystkiego, co magiczne.
Nie, niemożliwe, zdecydował Harry. To żart, prawda? List pewnie był od Freda i George’a, chociaż Harry nie miał pojęcia w jaki sposób bliźniacy zdobyli jego mugolski adres. Jasne, jasne, mogli odszukać jego dom, gdyby mieli kolejny zaczarowany samochód, oczywiście, ale skąd by wiedzieli jak zapisać adres w mugolskim stylu? Ale miał to przed sobą, napisane w lewym górnym rogu koperty: Privet Driver 4, Little Whinging, Surrey…
Harry westchnął. Coraz mniej prawdopodobne wydawało mu się, aby był to dowcip. Ojciec Freda i George’a mógł pracować w Departamencie Niewłaściwego Użycia Przedmiotów Mugoli w Ministerstwie Magii, ale ponieważ kiedyś spytał Harry’ego jakie dokładnie jest przeznaczenie gumowej kaczki, Harry nie sądził, aby pan Weasley wiedział zbyt dużo o mugolach. A ten list… cóż, nawet jeśli zignoruje się adres, było widać, że jest mugolski. Koperta nie była wykonana z ładnego pergaminu, tylko ze zwykłego papieru – długa i biała, jak koperty, których wuj Vernon używał w korespondencji biznesowej. A poza tym, adres zwrotny? Czarodziejskie listy nie potrzebowały ich, a już zdecydowanie nie miewały na sobie znaczków!
Westchnąwszy, Harry zaczął przyglądać się małemu profilowi królowej, aby po prostu coś robić. To było lepsze niż otworzenie listu, to pewne. Przez ponad pięć lat Dursleyowie ani razu nie napisali do niego do szkoły, wyjąwszy jedną czy dwie lakoniczne odpowiedzi na życzenia świąteczne od niego. Nie mogło być dobrym znakiem, że zaczęli teraz.
- E, Harry? – odezwał się znowu Ron, tym razem z pełnymi ustami. – Chcesz żebym otworzył za ciebie?
- Nie – Harry pokręcił głową. – Myślę tylko… może będzie lepiej jeśli trochę poczekam. Taak. Po Eliksirach, wiesz. Lepiej jak pójdę na nie z jasnym umysłem. Ta oślizgła podróbka nauczyciela zabierze tysiąc punktów Gryffindorowi, jeśli pozwolę swojemu eliksirowi znowu wykipieć, jak tydzień temu.
Hermiona spojrzała znad książki, na punkcie której miała obsesję od półtora dnia: „Odpieranie Przeciwzaklęć: Odwracanie Zmian”.
- Jak mogłeś pomylić oczy salamandry z trawą morską, Harry? Jesteś w szóstej klasie. Powinieneś wiedzieć już teraz, że dodawanie zwierzęcych elementów do eliksiru opartego na oleju makowym doprowadzi do reperkusji! Nie pamiętasz podstawowych zasad, jakich uczyliśmy się w trzeciej klasie, o zwierzętach, warzywach i minerałach, i jak niektóre składniki chcą pozostać w swojej klasie?
- Ach, panna Granger. Znowu się popisujesz, jak to arogancki Gryfon, którym jesteś – chłodny głos sponad nich sprawił, że podnieśli głowy. Snape, oczywiście, z wykrzywionymi ustami, oczami płonącymi jak bliźniacze czarne pochodnie. Już sam jego widok sprawił, że Harry zadrżał. Nie, wróć. On sprawił, że zadrżał, ponieważ Harry pamiętał ten sam wzrok pod koniec zeszłego roku, kiedy Mistrz Eliksirów odmówił udzielenia pomocy Syriuszowi, nieważne, że Harry błagał.
Jeśli już o tym mowa, to może odmówił ponieważ Harry błagał. W każdym razie Syriusz zginął. Nagle, zamiast martwić się tym, że Snape mógł usłyszeć słowa „oślizgła podróbka nauczyciela”, Harry miał nadzieję, że tak właśnie było.
- I pan Weasley, z ustami zapchanymi jedzeniem, jak zawsze, rozrzucając okruszyny, by skrzaty musiały po nim sprzątać. Minus dziesięć punktów od Gryffindoru za niechlujstwo. – Snape przyjrzał się całej trójce, ale Harry nie podniósł wzroku. Nie było sensu, nie kiedy tylko straciłby punkty. Wściekłość tliła się w jego oczach, a to wystarczyłoby, żeby sprowokować Snape’a. Nie żeby Snape potrzebował wymówki, by zabrać Gryffindorowi punkty.
Snape przesunął się obok nich i Harry odetchnął z ulgą.
- Ale ma tupet! – wysyczała Hermiona, kiedy tylko Snape wyszedł wysokimi drzwiami na końcu holu. – Wie doskonale, że skrzaty nie muszą sprzątać tej podłogi! Ale to dobrze, nie? To znaczy mają wystarczająco dużo pracy. Ktokolwiek zaczarował tę podłogę, aby znikały szczątki mające na nią spaść, musiał pomyśleć…
...
Margaret_Lengyel