Pułapki homeopatii !.doc

(80 KB) Pobierz
Homeopatia

Homeopatia

 

     W reklamie homeopatii podkreślany jest brak skutków ubocznych homeopatycznych specyfików. Jednak nie jest to cała prawda - one występują, tyle że są innej natury. U osób, które przez dłuższy czas zażywały środki homeopatyczne, pojawiają się trudności w sferze duchowej.

 

     Kilka lat temu na kazaniu w Medjugorie usłyszałam następujące słowa: "Często ludzie zniewoleni przez demona szukają pomocy u psychiatrów, ci zaś, nie mając właściwego rozeznania, zapisują im nieskuteczne w tym wypadku leki, także homeopatyczne". W swojej pracy zawodowej jako farmaceuta przeszłam wszystkie etapy: od badań naukowych nad otrzymywaniem nowych leków, poprzez pracę w kilku aptekach, aż do urzędu sprawującego kontrolę nad procesem wytwarzania oraz hurtowym i detalicznym obrotem leków, zrozumiałe więc, że słowa te musiały mnie zaniepokoić. Zaczekałam po Mszy na kapłana i zapytałam go wprost, co miał na myśli, mówiąc o niebezpieczeństwie leków homeopatycznych. Ksiądz ów nie umiał mi udzielić jednoznacznej odpowiedzi, tłumaczył jedynie, że słyszał gdzieś, iż niektóre firmy farmaceutyczne w procesie produkcyjnym posługują się magią.

 

     W Piśmie św. czytamy: "Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli" (J 8, 31-32). Myślę, że Maryja usłyszała moje pragnienie poznania prawdy i w krótkim czasie zaprosiła mnie na zamknięte rekolekcje, gdzie w ciągu kilku dni rozważaliśmy pierwsze przykazanie Dekalogu: "Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną". Jak najlepsza matka w przedziwny sposób prowadziła mnie przez te wszystkie dni do poznania prawdy, której tak usilnie szukałam.

 

     Widziałam, że Maryja zebrała ludzi z różnymi problemami, jednak najwięcej emocji wśród rekolektantów wzbudził temat dotyczący zdrowia. Pytania, które zadawali inni, zmuszały mnie do szukania odpowiedzi, która w oparciu o posiadaną przeze mnie wiedzę stopniowo stawała się oczywista. Wdzięczna Bogu za otrzymane światło, pragnęłam podzielić się tym odkryciem z bliskimi mi osobami, ale najczęściej doświadczałam odrzucenia. Straciłam najlepszą przyjaciółkę, lecz w zamian zyskałam przyjaźń o wiele większą.

 

     Zdaję sobie oczywiście sprawę z tego, jak ważną rzeczą jest dla każdego człowieka zdrowie. Wystarczy posłuchać, jak przy różnych okazjach składamy sobie życzenia; dla większości ludzi jest to wartość nadrzędna. Dlatego też wielu pobożnych katolików, których demon nie może już nabrać na pospolite grzechy, wpada w misternie zastawione przez Złego pułapki na tym właśnie polu.

 

     Czym więc jest homeopatia? W prawie każdym kolorowym czasopiśmie pojawiają się ostatnio artykuły promujące naturalne metody leczenia. Autorzy tych tekstów reklamują homeopatię jako metodę całkowicie bezpieczną, polegającą na stosowaniu minimalnych dawek środków, które w większych dozach wywołują objawy podobne do danej choroby - zgodnie z zasadą similia similibus (curantur) - podobne (leczy się) podobnym. Powołują się przy tym na podobieństwo w działaniu środków homeopatycznych do szczepionek. A wszystko po to, aby jak najwięcej ludzi przekonać o rzekomo cudownym działaniu tych specyfików.

 

     Kiedy studiowałam farmację, o homeopatii jedynie nam wspominano, ponieważ ówczesne prawo farmaceutyczne nie dopuszczało środków homeopatycznych do obrotu w Polsce. Kilka lat temu jednak wprowadzono obowiązkowe kursy homeopatii do programu szkolenia podyplomowego dla specjalistów w zakresie farmacji aptecznej. Obecnie firmy farmaceutyczne organizują dla lekarzy bardzo kosztowne szkolenia uzupełniające z zakresu homeopatii, lansowanej jako nowoczesny sposób leczenia, który "zawdzięczamy" niemieckiemu lekarzowi Samuelowi Hahnemannowi (1753 - 1843). Był to człowiek kpiący z chrześcijaństwa i samego Zbawiciela. Należał do sekty wolnomularskiej, potępionej przez Kościół jako narzędzie i siedlisko diabła. W roku 1777 Hahnemann został przyjęty do loży masońskiej w Transylwanii. Dodatkowo parał się spirytyzmem; jak sam oświadczył - homeopatia powstała dzięki informacjom przekazanym mu podczas seansów spirytystycznych. Jest to niewątpliwie podstawowa przesłanka do odrzucenia tego sposobu leczenia. Specyfika hahnemannowskiej "medycyny" polega bowiem m.in. na swoistej spirytualizacji organizmu ludzkiego i atakujących go chorób. Z najważniejszej pracy Hahnemanna, pt. Organem der Heilkunst, dowiadujemy się o tym, że choroby to "czysto duchowy, dynamiczny rozstrój życia". Trzeba więc, aby i lekarstwa działały w obszarze ducha, co prowadzi Hahnemanna do nauki o "uduchowieniu materii".

 

     Cytuję za o. Aleksandrem Posackim: "Istnieją grupy, w których poszukiwania odpowiedniego leku homeopatycznego prowadzone są podczas seansów spirytystycznych, za pośrednictwem mediów proszących duchy o informacje". W porównaniu z faktycznymi postępami nauk farmaceutycznych homeopatia jawi się więc jako powrót do magicznych praktyk, tyle że ubranych w naukową postać. Wytwarzanie środków homeopatycznych polega bowiem na przygotowaniu roztworu - stanowiącego praktycznie czysty rozpuszczalnik - który przez sposób rozcieńczania według pewnego rytuału ma decydować o sile jego działania. Przykładowo: aby uzyskać roztwór substancji o rozcieńczeniu dziesiętnym D-6, nie można połączyć jednej kropli pierwotnego roztworu z 999 999 kroplami rozpuszczalnika - należy kolejno wytrząsać 1 część nalewki z 9 częściami rozpuszczalnika w celu osiągnięcia właściwej potencji, po czym z tak uzyskanego roztworu pobiera się 1 część, rozpuszczając ją w 9 częściach czystego rozpuszczalnika. Całą operację, przy ściśle zachowanym reżymie wytrząsania i uderzania, powtarza się sześciokrotnie. W preparacie o potencji D-10 natomiast zawartość substancji aktywnej w rozpuszczalniku jest rzędu 1:10 000 000 000, czyli - gdybyśmy chcieli ująć to obrazowo - zawartość jednej łyżeczki substancji leczniczej rozpuszczono w baku o wysokości 100 metrów. W praktyce stosuje się jeszcze większe rozcieńczenia, po których w roztworze nie ma już ani jednej cząsteczki rozpuszczanej substancji. Jak z tego widać, nie wiadomo, co tu ma działać. Jaki lek, jeżeli nie magia? Nic dziwnego, iż specyfiki te przed dopuszczeniem ich do obrotu nie przechodzą badań wymaganych dla innych produktów leczniczych. Obowiązująca od dwóch lat w Polsce ustawa Prawo farmaceutyczne zmieniła definicję, wprowadzając termin "produkt leczniczy" zamiast dawnego "lek". Ta bezsensowna z pozoru zmiana pozwoliła na rozszerzenie prawa na te preparaty, które dotychczas nie mogły być traktowane jak leki.

 

     Jednak nawet tak sformułowane prawo nie zezwala na obrót w punktach aptecznych, prowadzonych przeważnie przez techników farmaceutycznych, środkami psychotropowymi, lekami w ampułkach, lekami bardzo silnie działającymi oraz preparatami homeopatycznymi jednoskładnikowymi czyli takimi o największej mocy (rozcieńczeniu). Można z tego wywnioskować, iż ustawodawca uznaje, że ze względu na stopień zagrożenia dla życia i zdrowia wymagają one szczególnego nadzoru.

 

     Obecnie obserwujemy inwazję firm farmaceutycznych na rynek polski, w związku z czym ogromne pieniądze wydawane są na promocję tych homeopatycznych niby-leków. I choć są one sprzedawane w aptekach, nie figurują w Urzędowym wykazie produktów leczniczych dopuszczonych do obrotu na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej. Kryzys naszej służby zdrowia stwarza doskonałe warunki do promowania mody na homeopatię. Zwłaszcza że bez recepty dostępne są nie tylko specyfiki na grypę czy odchudzanie, ale też produkty na wszystkie możliwe dolegliwości wymagające wizyty u specjalisty. I tu, podobnie jak w przypadku leczenia energiami niewiadomego pochodzenia, zostają zniesione jedynie zewnętrzne objawy choroby lub zostaje ona przeniesiona na inny narząd. Pacjent, u którego ustąpiły objawy jednego schorzenia, chętnie sięga po kolejny preparat, nie zdając sobie sprawy ze swego postępującego uzależnienia. Obserwując osoby uzależnione od homeopatii, odnoszę wrażenie, że choroby w ich rodzinach nigdy się nie kończą.

 

     Jednym z filarów w reklamie homeopatii jest podkreślany brak skutków ubocznych homeopatycznych specyfików. Jednak nie jest to cała prawda - one występują, tyle że są innej natury. U osób, które przez dłuższy czas zażywały środki homeopatyczne, pojawiają się mianowicie trudności w sferze duchowej. Ostatnie badania, które przeprowadził ks. prof. Nowosielski, wskazują, iż osoby zażywające preparaty homeopatyczne wykazują nieufność do Boga Ojca.

 

     Egzorcyści potwierdzają, że w swojej praktyce spotkali się ze zniewoleniem, u którego źródeł była homeopatia. Wydaje się to niewiarygodne, ale czyż nie dzieje się tu podobnie jak w przypadku alkoholizmu, który rozpoczyna się od niewinnego piwa, albo narkomanii, biorącej początek od okazyjnego zapalenia "trawki"? Na podstawie obserwacji można z całą pewnością stwierdzić, że skuteczna czy nieskuteczna homeopatia zawsze niesie ze sobą problemy, takie jak oschłość duchowa, brak radości i pokoju, zaburzenia psychiczne, depresje, brak poczucia sensu życia, nieuzasadniony niepokój, zniechęcenie, opór przed modlitwą...

 

     Niejednokrotnie prowadziłam dyskusje z osobami bardzo wierzącymi, które za nic nie chciały pozbyć się swoich fiolek z homeopatycznymi granulkami, jak gdyby to od nich właśnie zależało ich życie. Jeżeli jednak wiemy, że te leki szkodzą, to jest to wystarczający powód, aby je odrzucić. Jestem przekonana, że jeśli ze względu na Boga pozbędziemy się ich ze swojej apteczki, Bóg szczodrze nam wynagrodzi ten wybór.

 

     Osobom wierzącym Katechizm Kościoła Katolickiego przypomina ponadto: "Wszystkie praktyki magii lub czarów, przez które dąży się do pozyskania tajemnych sił, by posługiwać się nimi i osiągać nadnaturalną władzę nad bliźnim nawet w celu zapewnienia mu zdrowia - są w poważnej sprzeczności z cnotą religijności (tzn. są grzechem ciężkim)" (2117). Homeopatia jest po prostu niebezpieczna. Chce ona leczyć za pomocą substancji zdynamizowanych - to znaczy obciążonych ładunkiem okultystycznym. Pismo Święte nigdy nie wspomina o energii, ale wyraźnie mówi o mocy. Ta moc objawia się najpełniej w Eucharystii. To tam bije źródło, z którego mamy czerpać siły duchowe i fizyczne. I nie zapominajmy o sakramencie namaszczenia chorych, który ustanowił Chrystus, by przez posługę Kościoła chorzy z mocy Ducha Świętego zostali uzdrowieni, a cierpiący otrzymywali pokrzepienie.

 

 

Maria Suszczyńska

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Pułapka homeopatii

 

     Termin homeopatia pochodzi z połączenia dwóch stów: homois (podobny) i pathos (ból). Leksykon PWN stwierdza, że "homeopatia to nieuznawana przez naukę metoda leczenia polegająca na stosowaniu w bardzo dużym rozcieńczeniu środków, które w normalnym stężeniu powodują objawy podobne do objawów danej choroby". Homeopatia jest więc systemem terapeutycznym polegającym na "leczeniu" chorych przy pomocy takich środków, które wywołują objawy identyczne z tymi, które chcemy wyleczyć. Podobne leczy się podobnym".

 

     Jakie są źródła i doktrynalne podstawy homeopatii? Twórcą stosowanej dzisiaj homeopatii jest urodzony w 1755 r. dr Samuel Hahnemann. W 1810 r. napisał książkę Organem of Rational Healing. Jest to najważniejsze dzieło homeopatii, z którego dowiadujemy się o ścisłych powiązaniach tej metody leczenia z magnetyzmem zwierzęcym. Czytamy tam, że ludzkie choroby są spowodowane przez wyłącznie duchowe (dynamiczne) zaburzenia mocy ducha (witalnej zasady) ożywiającej ludzkie ciało (por. Organon,11). Lekarstwo ma działać na energię witalną i dlatego ma przypominać chorobę, być do niej podobne.

 

     Lek homeopatyczny musi być maksymalnie rozcieńczony. Stopień rozcieńczenia oznacza się literą D (system dziesiętny) lub C (system setny). System D polega na tym, iż l kroplę "leku" mieszamy z 9 kroplami wody lub, rzadziej, alkoholu; otrzymujemy roztwór D1, następnie l kroplę D1 z 9 kroplami wody otrzymujemy roztwór D2 itd. itd. System setny C polega na tym, iż 1 kroplę "leku" mieszamy z 99 kroplami wody czy alkoholu, otrzymując w ten sposób roztwór C1 (CH1), następnie 1 kroplę C1 z 99 kroplami wody i mamy C2 itd. Rozcieńczenia niskie wahają się między D1 a D10 (C5), zaś rozcieńczenia wysokie od CHS do CH30, a nawet CH100 itd. Z naukowego punktu widzenia, biorąc na przykład sól kuchenną, za pomocą prostego rachunku można dowieść, że w roztworze od CH12 nie ma już ani jednej cząsteczki tego związku. A więc co "leczy"?...

 

     Dr. medycyny H.J. Bopp z St. Gali w Szwajcarii pisze: "By skonstatować absurdalność leczenia homeopatycznego, skorzystamy z przewodnika Guide pratiaue d'homeopathie J. Hodlera. Zgodnie z prawem podobieństw doradza on podanie Calculi renalis (kamienie nerkowe) CH9 choremu cierpiącemu na te właśnie kamienie nerkowe. Oczekuje się więc zniknięcia kamicy nerkowej i uleczenia chorego poprzez zastosowanie leku zawierającego sproszkowany kamień nerkowy, rozpuszczony w stężeniu 1/100000000000000000000 (18 zer). Ten sposób leczenia staje się co najmniej niebezpieczny w wypadku choroby zakaźnej" (Brulion 1/1999, str. 130).

 

     Drugim etapem przygotowania leków homeopatycznych jest potencjalizacja lub dynamizacja, która polega na powtarzanych przy każdym rozcieńczaniu wstrząśnięciach. Owe wstrząsy mają uchwycić niewidzialną energię okultystyczną czyli niematerialną naturę substancji. W Organonie czytamy: "Lekarz jest w stanie usunąć owe chorobowe zaburzenie jedynie poprzez oddziaływanie na ową niematerialną energię przy pomocy substancji obdarzonych mocami modyfikującymi, także niematerialnymi, a odbieranymi przez unerwioną wrażliwość obecną w organizmie. Tak oto dzięki ich dynamicznemu oddziaływaniu na energię witalną mogą leki przywrócić zdrowie i rzeczywiście odnowić równowagę biologiczną chorego". Jak widać ta zasada wprowadza nas w świat okultyzmu, używania tajemnych mocy, a na ten temat Kościół wypowiada się jednoznacznie: wszystkie praktyki magii i czarów, przez które dąży się do pozyskania tajemnych sil, by posługiwać się nimi i osiągnąć nadnaturalna władzę nad bliźnim - nawet w celu zapewnienia mu zdrowia - są w poważnej sprzeczności z cnotą religijności (tzn. są grzechem ciężkim) (KKK 2117).

 

     W kręgu producentów leków homeopatycznych jest powszechnie wiadome, że w celu znalezienia nowego leku stosuje się praktyki okultystyczne, wahadełka, seanse spirytystyczne, podczas których prosi się duchy o informacje.

 

     Dr H. J. Bopp pisze, że "homeopatia spokrewniona jest z magnetyzmem, praktyką hipnotyzerów oraz terapią opierającą się na odczytywaniu informacji z kształtu małżowiny usznej (auriculo therapie), a przecież wszystkie te metody są albo okultystyczne, albo z okultyzmem powiązane (occultus - nieznany). Nasz wysiłek powinien zmierzać do demistyfikacji pozorów naukowości tych metod, które nie są przekonywające, kiedy bada się źródło, teorię, praktykę oraz bieżące świadectwa, dotyczące efektów ich zastosowania. Naiwnością byłoby oczekiwać jasnej i rzetelnej odpowiedzi, czy też odsłaniających prawdę wyjaśnień ze strony lekarzy lub farmaceutów leczących za pomocą homeopatii. I choć na pewno istnieją wśród nich ludzie uczciwi i sumienni, szukający sposobu korzystania z homeopatii w oderwaniu od jej tajemnych praktyk, to jednak wpływ okultyzmu, z natury swej ukryty, często pod przykrywką pseudonaukowej teorii, nie znika ani nie zostaje zneutralizowany przez fakt powierzchownego potraktowania, które zadowala się po prostu zanegowaniem istnienia takiego wpływu. Homeopatia jest po prostu niebezpieczna. Jest całkowicie sprzeczna z nauczaniem Słowa Bożego. Chce ona leczyć za pomocą substancji zdynamizowanych, a to oznacza - obciążonych «ładunkiem» okultystycznym. Leczenie homeopatią jest więc owocem praktycznego przyjęcia filozofii i religii hinduizmu, panteistycznej i ezoterycznej". Dr Bopp pisząc o tym, jaka powinna być postawa chrześcijanina wobec homeopatii stwierdza, że "Pismo Święte wyraźnie przestrzega przed konsekwencjami praktykowania spirytyzmu i astrologii, które homeopatią ma w wielkim poważaniu.

 

     Nie będziecie się zwracać do wywołujących duchy ani do wróżbitów. Nie będziecie zasięgać ich rady, aby nie splugawić się przez nich. Ja jestem Pan, Bóg wasz (Kpł 19,31); Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by przeprowadzał przez ogień swego syna lub córkę, uprawiał wróżby, gusła, przepowiednie i czary, nikt, kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych. Obrzydliwością jest dla Pana każdy, kto to czyni (Pwt 18,10-12). Pan Bóg uważa te grzechy za plugawiące nas, za duchową prostytucję, ohydę. Jego przestroga jest uroczysta.

 

     Zażywanie leków homeopatycznych oraz wyrobów antropozoficznych (Weleda) jest jak najbardziej niewskazane i odradzane. Niektórzy wierzący myślą, że leki homeopatyczne o bardzo niskim stężeniu (do D6) są duchowo nieszkodliwe. Nawet jeśli wziąć pod uwagę, że współcześnie leki homeopatyczne produkowane metodą przemysłową są dynamizowane mechanicznie, już samo przyjęcie i leczenie homeopatią jest owocem praktycznego uznania filozofii i religii hinduizmu. Kontakt z niematerialną istotą rzeczy, z niewidzialną siłą świata ezoterycznego działającego w leku, kala chrześcijanina. Tajemne, okultystyczne działanie w homeopatii przenosi się na osobę chorego, poddaje go (świadomego lub nie) działaniu złego ducha. Wielokrotnie rezultatem tego jest pewien związek z szatanem. Można zostać wyleczonym z choroby ciała, ale za to następuje w człowieku zachwianie równowagi psychicznej, a w życiu duchowym regres. Znaczącym jest fakt, że często w tych rodzinach, które stosują takie metody leczenia, spotkać można depresje.

 

     Ludzie wierzący nie powinni dać się skusić faktem zadziwiających uzdrowień przy pomocy homeopatii. Nie chodzi o to, by je zanegować, nawet jeśli medycyna naukowa nie znajduje wyjaśnień. Pismo Święte uczy nas, że szatan poprzez ludzi zdolny jest czynić cuda i uzdrowienia: Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i działać będą wielkie znaki i cuda, by w błąd wprowadzić, jeżeli to możliwe, także wybranych (2 Tes 2,9-10).

 

     Co należy czynić, jeśli spostrzegamy, że wystawiliśmy siebie na owo tajemne działanie? Przede wszystkim konieczna jest skrucha i odcięcie od takiego wpływu. Należy uwierzyć całym sercem, po uznaniu swych grzechów, w całkowite wyzwolenie poprzez Ofiarę i Prze-naj droższą Krew Chrystusa, wylaną na Krzyżu. Spotkanie z wiernymi (duchownymi lub świeckimi), doświadczonymi w tej dziedzinie jest często konieczne, szczególnie jeśli zaistniały problemy psychiczne lub duchowe. Pan Jezus przyszedł zbawić i wyzwolić. Jeśli wyznajemy nasze grzechy, Bóg jako wierny i sprawiedliwy odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości (1 J 1,9). Jeśli więc Syn was wyzwoli, wówczas będziecie rzeczywiście wolni (J 8, 36). (dr H. J. Bopp, La Bonne Nouvełłe, Olivet 1984. cyt. za Brulion 1/1999, s.132-133)

 

 

 

Wokół homeopatii

 

     W numerze 5-2003 opublikowaliśmy artykuł na temat homeopatii, który wzbudził wiele emocji wśród czytelników. Lawina listów, e-maili i telefonów do Redakcji sprawiła, iż postanowiliśmy powrócić do tego zagadnienia.

 

     Może zastanawiać, dlaczego na łamach czasopisma podejmujemy tę kwestię. Czy nie powinniśmy raczej pozostać za drzwiami sal konferencyjnych, gdzie debatę prowadzą grona farmakologiczne czy medyczne? Czy prawo wypowiadania się nie jest zarezerwowane jedynie dla specjalistycznych periodyków lekarskich? Otóż nie. Homeopatia jest bowiem rzeczywistością o wiele bardziej skomplikowaną, niż się można spodziewać, biorąc do ręki opakowanie z kolorową etykietą. Z drugiej strony, nie sposób zaprzeczyć popularności homeopatii. Także wśród katolików nie brak głosów opowiadających się za tą formą leczenia. Faktem jest, iż do tej pory nie powstał żaden oficjalny dokument Kościoła, który by wyczerpująco przedstawił jego stanowisko na ten temat. W tej sytuacji nie pozostaje nic innego, jak odwołać się do autorytetów. Przewodnikami na naszej drodze będą postaci o. Aleksandra Posackiego SJ, o. Jacka Salija OP oraz ks. Grzegorza Daroszewskiego. Dla porządku nakreślimy w skrócie główne rysy homeopatii:

 

Czym jest homeopatia?

 

     Po pierwsze, homeopatia nie jest ziołolecznictwem. Wiele osób błędnie utożsamia te dwa pojęcia, co w efekcie prowadzi do nieporozumień. Ziołolecznictwo polega na wykorzystaniu leczniczego działania niektórych surowców roślinnych i przygotowaniu z nich preparatów ziołowych (Encyklopedia PWN, Warszawa 2003, s. 673). Istotą zaś homeopatii jest stosowanie minimalnych dawek środków, które w większym stężeniu powodują objawy podobne do objawów danej choroby (Encyklopedia PWN, Warszawa 2003, s. 202). Pytając o homeopatię, musimy zapytać o jej źródła. Twórca homeopatii - Samuel Hahnemann (1755-1843) oparł się na kilku zasadach. Pierwsza z nich to zasada podobieństwa ("podobne leczy się podobnym") zakładająca, że ta sama substancja, która wywołuje określoną chorobę, może także z niej wyleczyć. Stąd pochodzi też nazwa homeopatii (homoion - podobny; pathia, - cierpienie). Dalej, mamy zasadę rozcieńczania, polegającą na rozcieńczaniu danej substancji - przy czym hołduje się przekonaniu, że im większy roztwór, tym silniejszy lek. I wreszcie trzecia reguła tzw. potencjalizacja, czyli wstrząsanie roztworu na każdym etapie rozcieńczania. Zdaniem Hahnemanna ta technika jest niezbędna, aby uwolnić "siłę witalną" (vis vitalis), niematerialną naturę substancji. Lekarz jest w stanie usunąć owe chorobowe zaburzenie jedynie poprzez oddziaływanie na ową niematerialną energię przy pomocy substancji obdarzonych mocami modyfikującymi, także niematerialnymi (dynamicznymi), a odbieranymi przez unerwioną wrażliwość obecną w organizmie. Tak oto dzięki ich dynamicznemu oddziaływaniu na energię witalną leki mogą przywrócić zdrowie, i rzeczywiście odnowić równowagę biologiczną chorego (Hahnemann, Organon sztuki leczenia, 16).

 

W czym tkwi problem?

 

     Przywołane stwierdzenie wprowadza nas w samo centrum kontrowersji związanej z homeopatia. Do czego zaprowadziła nas wędrówka do źródeł? Praktyka terapeutyczna zakłada tu niemal "boską naturę" siły witalnej, czego nie sposób empirycznie potwierdzić; Hahnemannowi bowiem nie tylko chodziło o potwierdzenie hipotezy naukowej, ale pewnej teorii światopoglądowej (całościowej wizji świata) traktującej vis yitalis na sposób panteistyczny czy quasi-boski (o. Posacki, Encyklopedia "Białych plam", t. VII, s. 61). Z powyższych słów wynika, iż w przypadku homeopatii mamy do czynienia z pewnym światopoglądem, który jest sprzeczny z duchem Ewangelii. Homeopatia rozpoczyna się od okultyzmu i kończy się również na nim (...) Chrześcijanie powinni być świadomi, że opiera się ona na fałszywych i niebiblijnych zasadach i zwodzi swych zwolenników (ks. Daroszewski, Leczenie podobnym czy zwodzenie niewiadomym?, "Nie z tej ziemi", 1999, nr 100, s. 64). Warto odwołać się w tym momencie do Katechizmu Kościoła Katolickiego: Wszystkie praktyki magii lub czarów, przez które dąży się do pozyskania tajemnych sił, by posługiwać się nimi i osiągnąć nadnaturalną władzę nad bliźnimi - nawet w celu zapewnienia mu zdrowia - są w poważnej sprzeczności z cnotą religijności (tzn. są grzechem ciężkim) (KKK, 2117). Ponadto, zwraca się uwagę na ezoteryczność (odwołanie do wiedzy tajemnej) tego rodzaju metody leczenia, przejawiające się z jednej strony traktowaniem przez homeopatów leku jako fetyszu czy talizmanu odsyłającego do siły wyższej, z drugiej zaś na odwołaniu się do medium spirytualistycznego w poszukiwaniu nowych leków (por: o. Posacki, Encyklopedia "Białychplam", t. VII, s. 63-64). Literatura ezoteryczna jasno dowodzi, że nie są tam [w akupunkturze i homeopatii] wykorzystywane siły naturalne, ale istoty duchowe. Poddając się takim terapiom, otwieramy wrota tym istotom (dr Maria Meyer z Uniwersytetu w Hannowerze, wykład wygłoszony 28.04.1999 r. na ATK).

 

     Nie bez znaczenia jest fakt, iż homeopatią powstała dzięki informacjom przekazanym Hahnemannowi podczas seansów spirytystycznych. Na marginesie dodajemy, iż był on także członkiem loży masońskiej.

 

     A zatem tym, co skłania do odrzucenia homeopatii, jest nie tyle kwestia skuteczności czy też jej braku w procesie leczenia, ile jej okultystyczne konotacje. Aby uchwycić istotę problemu wsłuchajmy się w wyważone słowa o. Salija: Najwięcej rozterek budzi we mnie homeopatią. Znam bowiem dwóch poważnych lekarzy medycyny, którzy są gorliwymi katolikami i nie przeszkadza im to w zalecaniu swoim pacjentom leków homeopatycznych. Z drugiej strony nie sposób lekceważyć takich ostrzeżeń przed homeopatią, które podają poważne argumenty, że jej źródła są okultystyczne. W obliczu tych ostrzeżeń i argumentów postanowiłem nigdy z homeopatycznych leków nie korzystać. Czy słusznie, tego nie wiem. W takich jednak sprawach wolę dmuchać na zimne (o. Salij, Medycyna naturalna czy okultystyczna? "W drodze", nr 11/2003).

 

Kropka nad "i"

 

W kwestii naukowej weryfikacji leczenia homeopatycznego odwołujemy się do autorytetów: prof. dr hab. med. Andrzeja Gregosiewicza oraz do doc. dr hab. Jacka Tyczkowskiego (z Centrum Badań Molekularnych i Makromolekularnych PAN w Łodzi) i mgr Ewy Tyczkowskiej (absolwentki Wydziału Farmacji Akademii Medycznej w Łodzi). Krytyce naukowców podlega sama istota homeopatii, a także sposób przeprowadzania badań nad lekami. Autorzy podkreślają fakt, iż przy tak wielkim stopniu rozcieńczania substancji, jak to ma miejsce w przypadku tej metody, zanika całkowicie wyjściowa cząsteczka. Współczesna nauka nie znalazła na razie żadnego dowodu, że lek homeopatyczny, w którym nie ma śladów pierwotnie rozpuszczonej substancji, różni się czymkolwiek od czystego rozpuszczalnika (doc. dr hab. Tyczkowski, mgr Tyczkowska, Wiara czyni cuda, "Wiedza i Życie", grudzień 2000). Cóż to oznacza? [Homeopatia] to interes wszechczasów. Sprzedawać nic za pieniądze. Podkreślać, że to nic jest istotą leku. Informować klientów, że dostają nic. Nikt już nigdy nie wpadnie na pomysł wykorzystania nicości. Oto próg transcendencji (prof. Gregosiewicz, Homeopatia - kpiny z medycyny, "Medicus", kwiecień 2002). Ponadto, warto pamiętać, iż literatura naukowa na temat homeopatii finansowana jest niemal wyłącznie przez francuskie laboratoria BOIRON i DOLISOS, produkujące leki homeopatyczne. Żaden niezależny naukowiec nie potwierdził nigdy wyników tych badań. Żadne poważne czasopismo naukowe nie zamieszcza prac na temat homeopatii (prof. Gregosiewicz, Homeopatia - kpiny z medycyny, "Medicus", kwiecień 2002).

 

     Popularność tej metody leczniczej upatruje się w atmosferze naukowości, jaką się wokół niej kreuje oraz w kosztownej reklamie.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin