Donato Hernani-Bal maskowy.doc

(68 KB) Pobierz

Hernani Donato - "Bal maskowy"

Tłumaczenie - Janina Z. Klave

Tekst wklepał - Tomasz Kaczanowski <kaczuch@kki.net.pl>

 

 

"Bal maskowy"

 

  Kiedy wszedł, Tutmosis głaskał uda Marii Antoniny. Nie przejął

się tym,  przyszedł, aby wywrzeć wrażenie, a nie wrażeniom

ulegać.

  Sala kipiała radością i śpiewała "Hedoniści tego świata,

łączcie się..."  Nikt nie zwracał uwagi na torbę. Świetnie !

Uchylił się od uderzenia  tekturowego sztyletu, rzuconego w

kierunku białego niedźwiedzie przez  gladiatorkę, która dosiadała

trytona.

  Lira pijanego Nerona defilowała przytulona do cylindra Abrahama

Lincolna.  Anioł o obfitych piersiach popijał z tego samego

kielicha co Adam.   Mógł zaczynać. Z torby wyciągnął głowę

szatana. Oczami i nosem rzucała  snopy światła. Przykrył się nią

i ryknął nad łańcuszkiem nimf:   - Huu-aa!

  Żadna się nie odwróciła, były bardziej zainteresowane satyrem,

który  zamierzał stać się ich opiekunem.

  - Przecz, szatanie - mruknął niezadowolony. Ale nie pokonany.

Wszyscy biegali za wszystkimi, bo grano melodię z "Nocy

Walpurgii".   Pogrzebał w torbie i szatan zmienił się w krętka

bladego. W samą porę, aby  przechwycić Marię Antoninę powracającą

z toalety. W odpowiedzi ofiarowała  także biodra rękom

zachłannego Tutmosisa.

  Krętek nie zrezygnował. Wyciągnął z torby maskę śmierci i

uśmiechnął się  do kardynała Richelieu, który holował lady

Godivę.

  Tłum, dyrygowany przez jakiegoś Toscaniniego stojącego na

plecach żółwicy  w rękawiczkach, wygwizdywał głośno śmierć. Poza

Kleopatrą, zajętą czesaniem  paznokciami brody Zygmunta Freuda.

  Muzyka grała Gershwina. Ze wszystkimi metalami.

  Z torby wychylił się hrabia Drakula, którego kły i oczy

wyciągnęły się w  kierunku Maty Hari. Trzema skokami uciekła na

kolana Rasputina.   "Nie móc się podobać to już powód frustracji.

A co dopiero nie móc  przestraszyć ?"

  Upierał się. Grano kawalkadę z "Wilhelma Tella". Zmieniony w

jeźdźca  Apokalipsy rzucił się ku grupie walkirii przytulonych

do rzymskich senatorów  Senatorzy woleli jednak zajmować się

sobą. Tym razem sala pogalopowała ku  prześladowcy.

  "Rezygnuję. Ani wojna, ani zaraza, ani głód, ani zbrodnia nie

wstrząsną  obojętnością tych ludzi."

  Pożegnał się: "Żegnajcie, błazny !" Wyrzucił torbę.

  Na progu usłyszał krzyki. Patrzyli na jego ludzką twarz i

krzyczeli z  przerażenia.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin