173 . 8. Zakazany Œwiat. - Golan nic bêdzie ci przeszkadza³o, jeœli bêdê siê przygl¹da³? - spyta³ Pelorat. - Nie, Janov, mo¿esz siê przygl¹daæ - odpar³ Trevize. - A jeœli bêdê siê chcia³ o coœ zapytaæ? - Wal œmia³o. - Co teraz robisz? Trevize oderwa³ wzrok od ekranu. - Muszê zmierzyæ na ekranie odleg³oœæ ka¿dej gwiazdy, która zdaje siê le¿eæ niedaleko od Zakazanego Œwiata, aby obliczyæ, w jakiej odleg³oœci od niego faktycznie siê znajduje. Muszê siê dowiedzieæ, jak silne s¹ pola grawitacyjne tych gwiazd, a do tego potrzebne mi s¹ ich masy i odleg³oœæ od tego œwiata. Nie znaj¹c mocy tych pól, nie mo¿na mieæ pewnoœci, ¿e skok odbêdzie siê bez zak³óceñ. - A jak to obliczysz? - Wspó³rzêdne ka¿dej z tych gwiazd znajduj¹ siê w banku danych komputera. Mo¿na je przekszta³ciæ zgodnie z zasadami systemu comporelloñskiego. Te z kolei mo¿na nieco skorygowaæ, bior¹c pod uwagê pozycjê "Odleg³ej Gwiazdy" wzglêdem s³oñca Comporellona. W ten sposób otrzymam odleg³oœæ, w jakiej znajduje siê ka¿da z tych gwiazd. Na ekranie te czerwone kar³y zdaj¹ siê byæ zupe³nie blisko Zakazanego Œwiata, ale w rzeczywistoœci niektóre mog¹ le¿eæ znacznie dalej, a niektóre znacznie bli¿ej. Musimy ustaliæ ich po³o¿enie w przestrzeni trójwymiarowej, rozumiesz. Pelorat skin¹³ g³ow¹ i powiedzia³: - A masz ju¿ wspó³rzêdne Zakazanego Œwiata... - Tak, ale to nic wystarczy. Potrzebne mi s¹ odleg³oœci pozosta³ych gwiazd w granicach mniej wiêcej jednego procentu. Napiêcie ich pól grawitacyjnych w s¹siedztwie Zakazanego Œwiata jest tak niewielkie, ¿e ma³y b³¹d nie robi ró¿nicy. Natomiast s³oñce, wokó³ którego kr¹¿y, czy mo¿e kr¹¿yæ Zakazany Œwiat, ma niezwykle intensywne pole grawitacyjne w okolicach tej planety, wiêc jego odleg³oœæ muszê zmierzyæ jakiœ tysi¹c razy dok³adniej ni¿ odleg³oœæ pozosta³ych gwiazd. Same wspó³rzêdne nie wystarcz¹. - Co wobec tego zrobisz? - W³aœnie mierzê odleg³oœæ Zakazanego Œwiata, a raczej jego gwiazdy, od trzech s¹siednich gwiazd, które œwiec¹ tak niewyraŸnie, ¿e trzeba je znacznie powiêkszyæ, aby je zobaczyæ. Przypuszczalnie wszystkie trzy znajduj¹ siê bardzo daleko od Zakazanego Œwiata. Mo¿emy wiêc ustawiæ ekran tak, aby jedna z nich by³a w jego œrodku, i skoczyæ o jedn¹ dziesi¹t¹ parseka w kierunku prowadz¹cym pod k¹tem prostym do linii ³¹cz¹cej j¹ z Zakazanym Œwiatem. Mo¿emy to zrobiæ bez obawy, nawet nie znaj¹c odleg³oœci tych stosunkowo daleko le¿¹cych gwiazd. Gwiazda bêd¹ca dla nas punktem odniesienia bêdzie po skoku nadal widoczna poœrodku ekranu. Pozosta³e dwie s³abo œwiec¹ce gwiazdy, jeœli s¹ faktycznie bardzo daleko, równie¿ nie zmieni¹ w dostrzegalny sposób swojej pozycji. Natomiast Zakazany Œwiat jest na tyle blisko, ¿e przesunie siê po paralaksie. Z wielkoœci tego przesuniêcia bêdziemy mogli oszacowaæ, w jakiej jest odleg³oœci. Jeœli bêdê chcia³ siê dodatkowo upewniæ i sprawdziæ wynik, to wybiorê trzy inne gwiazdy i powtórzê ten numer. - Ile czasu zajmie to wszystko? - Niewiele. Ca³¹ ciê¿k¹ pracê wykonuje komputer. Ja tylko mówiê mu, co ma zrobiæ. To, ¿e w ogóle zabiera nam to czas, bierze siê st¹d, ¿e muszê potem sam przestudiowaæ wyniki, aby upewniæ siê, ¿e wygl¹daj¹ jak trzeba i ¿e nie pope³ni³em b³êdu w poleceniach, które wyda³em komputerowi. - To naprawdê zdumiewaj¹ce - powiedzia³ Pelorat. - Pomyœl tylko, ile komputer robi za nas. - Myœlê o tym ca³y czas. - Co byœ zrobi³ bez niego? - A co bym zrobi³ bez statku o napêdzie grawitacyjnym? Albo bez przeszkolenia astronautycznego? Albo bez dwudziestu tysiêcy lat nieprzerwanego rozwoju techniki lotów w nadprzestrzeni? Faktem jest, ¿e jestem tu teraz. Spróbuj sobie wyobraziæ, co bêdzie za nastêpne dwadzieœcia tysiêcy lat. Za³ó¿my, ¿e ¿ylibyœmy w³aœnie wtedy. Za jakie cuda techniki bylibyœmy wtedy wdziêczni naszym przodkom i wspó³czesnym? A mo¿e za dwadzieœcia tysiêcy lat ludzkoœæ nie bêdzie ju¿ istnia³a? - Co to, to nie - ¿achn¹³ siê Pelorat. - Na pewno bêdzie istnia³a. Nawet jeœli nie staniemy siê czêœci¹ Galaxii, to bêdziemy nadal mieli psychohistoriê, która bêdzie nam wytycza³a drogê. Trevize obróci³ siê w fotelu, zdejmuj¹c rêce z pulpitu komputera. - Niech zmierzy te odleg³oœci - powiedzia³ - i sprawdzi obliczenia, nawet wielokrotnie. Nie ma poœpiechu. - Spojrza³ kpi¹co na Pelorata. - Psychohistoria! Wiesz, Janov, ten temat pojawi³ siê dwa razy, kiedy byliœmy na Comporellonie, i za ka¿dym razem wiara w psychohistoriê zosta³a nazwana przes¹dem. Raz przeze mnie, a drugi raz przez Deniadora. No bo w koñcu czy mo¿na j¹ okreœliæ inaczej niŸ jako przes¹d ¿ywiony przez mieszkañców Fundacji? Czy mamy na jej poparcie jakieœ dowody, jakieœ argumenty? No, sam powiedz, Janov. Ty siê na tym powinieneœ znaæ lepiej ni¿ ja. - Dlaczego uwa¿asz, ¿e nie ma na to ¿adnych dowodów? - spyta³ Pelorat. - W Krypcie Czasu wielokrotnie ukazywa³ siê hologram Hariego Seldona, który przedstawia³ wypadki tak, jak rzeczywiœcie wygl¹da³y. Nie móg³by za swego ¿ycia wiedzieæ, jakie zajd¹ wydarzenia, gdyby nie przewidzia³ ich za pomoc¹ psychohistorii. Trevize pokiwa³ g³ow¹. - To brzmi przekonuj¹co. Pomyli³ siê, jeœli chodzi o czasy Mu³a, ale i tak brzmi to przekonuj¹co. Niemniej za bardzo przypomina to magiê. Ka¿dy kuglarz zna jakieœ sztuczki. - Ale ¿aden kuglarz nie potrafi przewidzieæ, co siê stanie za kilkaset lat. - ¯aden kuglarz nie potrafi³by naprawdê zrobiæ têgo, co udaje, ¿e robi. - Daj spokój, Golan. Nie mogê sobie wyobraziæ ¿adnej sztuczki, za pomoc¹ której móg³bym przewidzieæ, co bêdzie za kilkaset lat. - Tak jak nie mo¿esz sobie wyobraziæ sztuczki, za pomoc¹ której magik mo¿e odczytaæ, co zosta³o zapisane na tabliczce umieszczonej w bezza³ogowej stacji orbitalnej. A ja widzia³em taki pokaz. Nigdy nie przysz³o ci do g³owy, ¿e Krypta Czasu, razem z hologramem Hariego Seldona, mo¿e byæ sztuczk¹ wymyœlon¹ przez rz¹d? Pelorat zrobi³ minê, jakby ten pomys³ dotkn¹³ go do ¿ywego. - Nie zrobiliby czegoœ takiego - powiedzia³. Trevize prychn¹³ szyderczo. - A zreszt¹ zostaliby na tym przy³apani, gdyby spróbowali to zrobiæ - rzek³ Pelorat. - Wcale nie jestem tego taki pewien. Ale nie o to chodzi. Problem w tym, ¿e nie mamy pojêcia, jak dzia³a psychohistoria. - Ja nie mam pojêcia, jak dzia³a komputer, ale to nie zmienia faktu, ¿e on dzia³a. - Dlatego, ¿e s¹ tacy, co wiedz¹, jak dzia³a. A co by by³o, gdyby nikt nie wiedzia³, jak dzia³a? W takiej sytuacji bylibyœmy zupe³nie bezradni, gdyby z jakiegoœ powodu przesta³ dzia³aæ. A gdyby psychohistoria nagle przesta³a dzia³aæ... - Druga Fundacja zna zasady dzia³ania psychohistorii. - A sk¹d to wiesz, Janov? - Tak siê mówi. - Mówiæ mo¿na wszystko... O, mamy ju¿ odleg³oœæ do gwiazdy Zakazanego Œwiata. Mam nadziejê, ¿e komputer obliczy³ j¹ bardzo dok³adnie. Przeanalizujemy te liczby. Patrzy³ na nie przez d³u¿szy czas, poruszaj¹c od czasu do czasu bezg³oœnie ustami, jakby dokonywa³ w myœli jakichœ obliczeñ. W koñcu oderwa³ od nich wzrok i spyta³: - Co robi Bliss? - Œpi - odpar³ Pelorat, a potem doda³ tonem usprawiedliwienia: - Ona potrzebuje snu, Golan. Pozostawanie czêœci¹ Gai w takiej odleg³oœci i utrzymywanie z ni¹ kontaktu przez nadprzestrzeñ jest dla niej bardzo wyczerpuj¹ce. - Tak myœlê - powiedzia³ Trevize i odwróci³ siê na powrót do komputera. Po³o¿y³ d³onie na pulpicie i mrukn¹³: - Ka¿ê mu posuwaæ siê ma³ymi skokami i po ka¿dym skoku sprawdzaæ wyliczenia. - Potem cofn¹³ rêce i powiedzia³: - Pyta³em powa¿nie, Janov. Co wiesz o psychohistorii? Pelorat mia³ zaskoczon¹ minê. - Nic. Bycie historykiem, którym w pewnym sensie jestem, to coœ zupe³nie innego ni¿ bycie psychohistorykiem... Oczywiœcie znam obie podstawowe zasady, na których opiera siê psychohistoria, ale ka¿dy je zna. - Nawet ja. Pierwsza zasada g³osi, ¿e populacja bêd¹ca obiektem zainteresowania psychohistorii musi byæ odpowiednio du¿a, aby wyliczenia statystyczne by³y prawomocne. Ale co to znaczy "odpowiednio du¿a"? Jak du¿a? - Wed³ug ostatnich szacunków - rzek³ Pelorat - w Galaktyce ¿yje oko³o dziesiêciu trylionów l...
aniona