Rodzina
Rodzina stanowi rozwijającą się na bazie małżeństwa naturalną wspólnotę rodziców z ich dziećmi (societas naturalia parentalis) i jednocześnie komórkę ludzkiego społeczeństwa, nad którą Bóg wylał swoje błogosławieństwo płodności. Podczas gdy teologia małżeństwa została w ostatnich latach pogłębiona w zadowalający sposób, teologia rodziny znajduje się dopiero u swych początków, co po części tłumaczy się tym, że jedynie małżeństwo, nie zaś rodzina, jest sakramentem. Pomimo to, palącą potrzebą jest rozbudowa teologii rodziny; byłoby bowiem niemożliwym do pomyślenia zawężeniem, gdyby, co dzieje się - niestety - nierzadko, dostrzegać małżeńską relację małżonków wraz z jej problemami seksualnymi, natomiast pozostawiać prawie poza polem zainteresowania rodzinę, której rola jest szczególnie doniosła dla człowieka, zagrożonego nieosobowymi formami relacji, występującymi w epoce uprzemysłowienia. Należy przy tym zwrócić uwagę na fakt, że zachowująca ponadczasową obowiązywalność struktura rodziny urzeczywistnia się w aktualnych warunkach społecznych i gospodarczych. Zewnętrzna forma manifestowania się rodziny jest dlatego poddana historycznym zmianom, zaś bez wątpienia zmiany te przybrały ogromne rozmiary wraz z początkiem doby uprzemysłowionej.
1. Rodzina jako wspólnota życia rodziców z ich dziećmi
Wspólne życie rodziców z ich dziećmi należy tak bardzo do istoty rodziny, że wszystkie próby zniszczenia rodziny zwykły rozpoczynać swoje dzieło właśnie w tym punkcie. Ta cecha charakterystyczna jest wyraźnie widoczna w komunistycznych utopiach społecznych, które ze swoim dziwacznym zazębianiem się fantastyki i rozumu, zsekularyzowanej eschatologii i kolektywistycznej rzeczywistości są bardziej zagadkowe niż mogłoby się to wydawać na pierwszy rzut oka.
W piątej księdze Państwa Platon naszkicował państwo idealne, w którym członkowie stanu obronnego są pozbawieni wszystkiego, co "moje" i "twoje", tak, że "nikt nie posiada niczego własnego poza swoim ciałem". Strażnicy nie mogą posiadać "ani domów, ani ziemi, ani też żadnego innego dobra". Nawet żony i dzieci są wspólne, "tak, że ojciec nie zna dziecka, ani też dziecko nie zna swojego ojca". Natychmiast po urodzeniu dzieci zostają przeniesione do domu dla niemowląt, który matki mogą odwiedzać jedynie na krótki czas w celu karmienia, przy czym strażniczki "powinny za wszelką cenę nie dopuścić do tego, by którakolwiek z nich rozpoznała swoje dziecko"(1). Pozostając pod wpływem Platona, również Thomas Campanella na początku XVII wieku w swoim Państwie słońca naszkicował pozbawiony rodziny porządek społeczny. Mężczyźni i kobiety są w tej komunistycznej dyktaturze skoszarowani i śpią w oddzielnych halach. Na podstawie rozważań medycznych i astrologicznych pary zostają urzędowo kojarzone w celu zrodzenia potomstwa. Dzieci wzrastają w państwowych domach dziecka tak, że rodzice i dzieci nie znają się nawzajem (2). W 1949 roku George Orwell bardzo drastycznie ukazał widmo pozbawionego rodziny komunistycznego społeczeństwa przyszłości: "Świat lęku, zdrady i mąk, świat deptania i bycia podeptanym, świat, który będzie tym bardziej nieubłagany, im bardziej się rozwija (...). Przecięliśmy związki pomiędzy dzieckiem a rodzicami, pomiędzy człowiekiem a człowiekiem i pomiędzy mężczyzną a kobietą. Nikt nie może już ufać żonie, dziecku czy przyjacielowi. Ale w przyszłości nie będzie już żadnych żon i przyjaciół. Dzieci zostaną zabrane od ich matek natychmiast po urodzeniu, tak jak kurze zabiera się jajka. Popęd seksualny zostanie wykorzeniony. Płodzenie dzieci stanie się corocznie spełnianą formalnością niczym odnowienie karty na środki żywności (...). Jeśli chcą państwo wyobrazić sobie przyszłość, to proszę wyobrazić sobie but, który depcze ludzką twarz - coraz bardziej i bardziej "(3).
Po naśladowczym i nietwórczym ożywieniu socjalistycznych utopii w ostatnich tatach zaczynają się również szerzyć stare, wrogie rodzinie ideologie. Wytworem rodziny jest rzekomo owa "specyficznie autorytarna postawa", "od której w dużym stopniu zależy stan posiadania burżuazyjnego porządku" (M. Horkheimer). Ma ona stanowić "wytwórnię poddanych dla autorytarnych społeczeństw" i przesłankę kapitalizmu. Miejsce rodziny powinien zająć kolektyw "komun" i "rodów z wyboru"(4). Dopiero wtedy człowiek będzie "wyemancypowany".
Jako niesłychaną bezczelność należy określić fakt, że te neomarksistowskie frazy zostały przyjęte w Raporcie o stanie rodziny (5), przedłożonym w 1975 roku przez niemiecki rząd federalny. Totalitarna praktyka wychowawcza rodziny, zasadzająca się na późnokapitalistycznych stosunkach produkcji i władczych relacjach międzyludzkich ma być, jak zostało to określone we wspomnianym raporcie, przezwyciężona przez "zorientowaną ku socjalizacji" politykę rodzinną. Wychowanie dzieci miałoby stanowić "zadanie całego społeczeństwa"; jego wykonanie społeczeństwo powierza "rodzinom i pozarodzinnym instytucjom pedagogicznym". Ta niesłychana teza, pozostająca w sprzeczności z art. 6. ust. 2 Ustawy Zasadniczej Republiki Federalnej Niemiec nie uwzględnia faktu, że społeczeństwo nie może powierzać komuś czegoś, czego samo nie posiada. Zadanie wychowania należy w pierwszym rzędzie i niezbywalnie do rodziny. Nie pochodzi ono bowiem od państwa czy też od społeczeństwa. Tym wrogim rodzinie utopiom chrześcijańska nauka społeczna przeciwstawia rodzinę jako konieczną wspólnotę życia, mającą do wypełnienia dwa zadania: troskę o potrzeby materialne i pielęgnowanie wartości duchowych, moralnych i religijnych. Obu tych zadań nie można prawie od siebie oddzielić w codziennym życiu rodzinnym, jako że sposób ukształtowania gospodarstwa domowego jednocześnie ma konsekwencje wychowawcze.
1. Troska rodziny o potrzeby materialne
W oczywisty sposób rodzina gwarantuje dziecku kredyt istnienia i poczucie bezpieczeństwa; chroni je przed lękiem i zapewnia mu przestrzeń działania tak, by mogło beztrosko wzrastać. Można wskazać trzy rodzaje ocalającej, ochronnej, sprawującej troskę i zabezpieczającej funkcji rodziny:
a) Rodzina daruje człowiekowi ognisko domowe, mieszkanie, dom. Właśnie dzisiaj, kiedy większość ludzi wykonuje swoją pracę zawodową w zakładach pracy, urzędach, biurach i sklepach, potrzebują oni domu, który na nich czeka i zapewnia im serdeczną atmosferę (w języku niemieckim dom (Heim) wiąże się z ojczyzną (Heimat) i tajemnicą (Geheimnis). Budowlana struktura mieszkania powinna rzeczywiście wyrażać treściową zawartość domu, co niestety nie zawsze ma miejsce. W wielu mieszkaniach pokoje są doczepione najczęściej do okropnego korytarza, który siłą rzeczy staje się punktem centralnym mieszkania, a rodzina zostaje socjologicznie rozczłonkowana na poszczególne osoby, z których każda prowadzi własne życie. Zamiast tego musi zostać na nowo uznane i uwzględnione przy planowaniu budowy "centrotwórcze znaczenie" mieszkania, co będzie prowadziło do powstania grup pomieszczeń, "które w horyzontalnej i wertykalnej rozciągłości są uporządkowane wokół centralnego, wspólnego pomieszczenia". W ten sposób rodzina zostanie pojęta jako całość, która w przestrzeni mieszkalnej posiada "sensowne miejsce swego spotkania i rozwoju", "bez naruszania rozwoju jednostki" (R. Gieselmann) (6).
Mieszkanie może spełniać swoją funkcję domu zarówno w przypadku domu własnościowego, jak również mieszkania wynajmowanego. Podczas gdy dla zamożnego obywatela XIX wieku założenie rodziny przed wejściem w posiadanie własnego domu stanowiło prawie skazę na honorze, dzisiaj pewien określony rytm mieszkaniowy jest w dużej mierze czymś zwyczajnym. Młodzi małżonkowie zwykli na początku wprowadzać się do małego mieszkania; gdy są gotowi mieć więcej dzieci poszukują - często wieloetapowo - większego mieszkania; na starość, kiedy dzieci wstępują w związki małżeńskie, rodzice na nowo powracają do mniejszego mieszkania. W ten sposób następuje po sobie pięć form gospodarstwa domowego: gospodarstwo domowe małżonków, gospodarstwo domowe z małymi dziećmi, dojrzałe gospodarstwo domowe, gospodarstwo domowe starszych ludzi i wreszcie gospodarstwo kadłubowe. Nie do przecenienia pozostaje jednak znaczenie własnego domu dla zakorzenienia i dla wewnętrznej więzi rodziny. Poprzez własny dom człowiek zostaje głębiej włączony w krajobraz, ojczyznę, gminę i sąsiedztwo niż miałoby to miejsce w przypadku mieszkania wynajmowanego. Pius XII podkreślał, że "ze wszystkich dóbr,- które mogą stanowić własność prywatną", żadne nie odpowiada bardziej naturze "niż ziemia, kawałek pola, na którym mieszka rodzina i z którego owoców przynajmniej po części utrzymuje się". Pragnienie posiadania własnego domu jest we wszystkich warstwach społeczeństwa, również w warstwie robotniczej, tak silne, że można mówić o ustawicznie rozprzestrzeniającym się ruchu, mającym na celu posiadanie własnego domu, który nie ma nic wspólnego z romantyką, lecz związany jest ze zmianą w podejściu do życia warstwy robotniczej i stanowi ważny etap społecznego i gospodarczego procesu integracji pracobiorców.
b) Wspólnota życia rodziców z ich dziećmi znajduje szczególnie głęboki wyraz we wspólnocie stołu. W bezinteresowny sposób przy rodzinnym stole przydziela się każdemu według jego potrzeb. Małe dziecko, które niczego nie "wnosi" i nie "zarabia", otrzymuje wszystko, czego koniecznie potrzebuje dla zdrowego wzrastania. W ten sposób w duszy dziecka zostaje obudzone zrozumienie tego, co to znaczy być niezasłużenie kochanym przez Boga. Kto nigdy nie doświadczył bezinteresownej miłości ojca i matki, temu przyjdzie trudno pośród twardości życia uwierzyć w odwieczną miłość Boga. Nad stołem rodzinnym unosi się jakby duch jerozolimskiej wspólnoty pierwotnej: ,jeden Duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne (...). Każdemu też rozdzielano według potrzeby" (Dz 4, 32-35). W porządku zbawienia świeci nowym blaskiem głęboki i święty sens, tkwiący we wspólnym spożywaniu posiłków, już na bazie doświadczenia naturalnego. Świętujemy Eucharystię jako "Wieczerzę Pańską" (1 Kor 11, 20), która jest symbolem wzajemnej miłości i jednocześnie zapowiedzią i rękojmią niebiańskiego szczęścia, jako że zbawieni "siądą za stołem w królestwie Bożym" (Łk 13, 29).
Zrozumiałe samo przez się dzielenie pokarmów przy stole rodzinnym następuje w postawie zaufania dobroci Boga; dlatego częścią składową posiłku rodzinnego jest modlitwa przy stole, przy czym rodzina jest świadoma, że prośba o chleb znajduje się pośrodku siedmiu próśb modlitwy Ojcze nasz nie dlatego, iż stanowi punkt centralny i rzecz najważniejszą, lecz dlatego, że w środek bierze się to, co jest łatwo narażone na zranienie. Święte imię Boga, Królestwo Boże, wola Boża stoją...
screw