L. J. Smith - Księżycowa pieśń rozdz 29.pdf

(71 KB) Pobierz
ROZDZIAŁ 29
- Powinniście być dumni- rekruci Vitale ustawieni byli w szeregu, w podziemnej sali
konferencyjnej tak, jak to było pierwszego dnia, kiedy zdjęli opaski z oczu.
Pod łukiem przed nimi, w czarnych maskach, członkowie Vitale obserwowali ich spokojnie.
Ethan chodził wśród rekrutów z jasnymi oczami.
- Powinniście być dumni- powtórzył- Towarzystwo Vitale oferuje Wam możliwości. Daje
Wam szansę stania się jednymi z nas, przyłączenia się do organizacji, która może dać Wam
ogromną władzę, pomóc na drodze do sukcesu.
Ethan zatrzymał się i spojrzał na nich.
- Nie wszyscy z was byli godni- powiedział poważnie- Obserwowaliśmy Was. . Nie tylko,
kiedy byliście tutaj, czyli na spotkaniach rekrutów, ale przez cały czas. Kandydaci, którzy nie
dawali sobie rady, którzy nie zasługują na wstąpienie w nasze szeregi, zostali wyeliminowani.
Matt rozejrzał się. To prawda, było ich mniej, niż podczas ich pierwszego spotkania. Nie było
tego starszego brodatego faceta, który był geniuszem biogenetyki. Tej chudej blondynki,
którą Matt pamiętał, jak zawzięcie przygotowywała się do maratonu też nie było. Zostało
tylko dziesięciu rekrutów.
- Ci, którzy pozostają?- Ethan podniósł ręce, jakby dawał im jakieś błogosławieństwo- W
końcu nadszedł czas, aby rozpocząć proces, w którym w pełni staniecie się członkami Vitale,
abyście poznali nasze tajemnice, szli naszą drogą.
Matt czuł, jakby trochę puchł z dumy, kiedy Ethan uśmiechnął się do nich wszystkich.
To było tak, jakby oczy Ethana dłużej zatrzymały się na Macie, niż na innych, jakby jego
uśmiech do Matt był trochę cieplejszy. Jakby Matt, wśród tych wszystkich rekrutów, był kimś
wyjątkowym.
Ethan zaczął chodzić przez tłum i mówić ponownie, tym razem o przygotowaniach do ich
inicjacji. Kazał kilku rekrutom przynieść róże i lilie do dekoracji Sali- brzmiało to, jakby
oczekiwał, żeby wykupili wszystkie kwiaty z kwiaciarni- inni mieli znaleźć świece. Jedna
osoba została przypisana do zakupu konkretnego rodzaju wina. Szczerze mówiąc
przypominało mu to, jak Elena z dziewczynami przygotowywały się do potańcówki w liceum.
- Okay- Ethan powiedział, wskazując na Chloe i długowłosą dziewczynę o imieniu Anna-
Chciałbym, abyście Wy dwie poszły do sklepu z ziołami i zdobyły yerba matę, guaranę, głóg,
żeń- szeń, rumianek i danshen. Chcecie to zapisać?- Matt wzdrygnął się trochę. Zioła były
nieco mistyczne i tajemnicze, godne tajnego stowarzyszenia, choć żeń- szeń i rumianek
właściwie przypomniały mu jego matkę, która piła z nich herbatę, kiedy miała katar. Etan
odwrócił się od dziewczyn i zapatrzył w Matta i Matt już był przygotowany na to, że zaraz go
wyśle w poszukiwaniu ponczu albo sosu do sałatek. Ale Ethan, zamykając oczy, pochylił
głowę, wskazując, że chce porozmawiać z Mattem na osobności. Matt, nieco zaintrygowany,
czuł z tego powodu zaszczyt. Czego Ethan nie może powiedzieć przy wszystkich?
- Mam specjalne zadanie dla Ciebie, Matt- powiedział Ethan, zacierając ręce na samą myśl o
tym, co planował- Chcę, żebyś poprosił swojego przyjaciela Stefana Salvatore, żeby do nas
dołączył.
- Słucham?- powiedział Matt, zdezorientowany.
- Aby został członkiem Vitale- wyjaśnił Etan- Brakowało nam go, kiedy wybieraliśmy
kandydatów na początku roku, ale teraz kiedy go poznałem, myślę- myślimy- machnął ręką
patrząc na zamaskowanych ludzi po drugiej stronie pomieszczenia- że będzie idealnie do nas
pasował.
Matt zmarszczył brwi. Nie chciał wyglądać, jak idiota przed Ethanem, ale coś w tym
uderzyło go.
- Ale on nie wykonywał żadnych zadań jako rekrut. Czy nie jest za późno, żeby dołączył do
nas w tym roku?
812948802.551.png 812948802.662.png 812948802.773.png 812948802.884.png 812948802.001.png 812948802.012.png 812948802.023.png 812948802.034.png 812948802.045.png 812948802.056.png 812948802.067.png 812948802.078.png 812948802.089.png 812948802.100.png 812948802.111.png 812948802.122.png 812948802.133.png 812948802.144.png 812948802.155.png 812948802.166.png 812948802.177.png 812948802.188.png 812948802.199.png 812948802.210.png 812948802.221.png 812948802.232.png 812948802.243.png 812948802.254.png 812948802.265.png 812948802.276.png 812948802.287.png 812948802.298.png 812948802.309.png 812948802.320.png 812948802.331.png 812948802.342.png 812948802.353.png 812948802.364.png 812948802.375.png 812948802.386.png 812948802.397.png 812948802.408.png 812948802.419.png 812948802.430.png 812948802.441.png 812948802.452.png 812948802.463.png 812948802.474.png 812948802.485.png 812948802.496.png 812948802.507.png 812948802.518.png 812948802.529.png 812948802.540.png 812948802.552.png 812948802.563.png 812948802.574.png 812948802.585.png 812948802.596.png 812948802.607.png 812948802.618.png 812948802.629.png 812948802.640.png 812948802.651.png 812948802.663.png 812948802.674.png 812948802.685.png 812948802.696.png 812948802.707.png 812948802.718.png 812948802.729.png 812948802.740.png 812948802.751.png 812948802.762.png 812948802.774.png 812948802.785.png 812948802.796.png 812948802.807.png 812948802.818.png 812948802.829.png 812948802.840.png 812948802.851.png 812948802.862.png 812948802.873.png 812948802.885.png 812948802.895.png 812948802.896.png 812948802.897.png 812948802.898.png 812948802.899.png 812948802.900.png 812948802.901.png 812948802.902.png 812948802.903.png 812948802.002.png 812948802.003.png 812948802.004.png 812948802.005.png 812948802.006.png 812948802.007.png 812948802.008.png 812948802.009.png 812948802.010.png 812948802.011.png 812948802.013.png 812948802.014.png 812948802.015.png 812948802.016.png 812948802.017.png 812948802.018.png 812948802.019.png 812948802.020.png 812948802.021.png 812948802.022.png 812948802.024.png 812948802.025.png 812948802.026.png 812948802.027.png 812948802.028.png 812948802.029.png 812948802.030.png 812948802.031.png 812948802.032.png 812948802.033.png 812948802.035.png 812948802.036.png 812948802.037.png 812948802.038.png 812948802.039.png 812948802.040.png 812948802.041.png 812948802.042.png 812948802.043.png 812948802.044.png 812948802.046.png 812948802.047.png 812948802.048.png 812948802.049.png 812948802.050.png 812948802.051.png 812948802.052.png 812948802.053.png 812948802.054.png 812948802.055.png 812948802.057.png 812948802.058.png 812948802.059.png 812948802.060.png 812948802.061.png 812948802.062.png 812948802.063.png 812948802.064.png 812948802.065.png 812948802.066.png 812948802.068.png 812948802.069.png 812948802.070.png 812948802.071.png 812948802.072.png 812948802.073.png 812948802.074.png 812948802.075.png 812948802.076.png 812948802.077.png 812948802.079.png 812948802.080.png 812948802.081.png 812948802.082.png 812948802.083.png 812948802.084.png 812948802.085.png 812948802.086.png 812948802.087.png 812948802.088.png 812948802.090.png 812948802.091.png 812948802.092.png 812948802.093.png 812948802.094.png 812948802.095.png 812948802.096.png 812948802.097.png 812948802.098.png 812948802.099.png 812948802.101.png 812948802.102.png 812948802.103.png 812948802.104.png 812948802.105.png 812948802.106.png 812948802.107.png 812948802.108.png 812948802.109.png 812948802.110.png 812948802.112.png 812948802.113.png 812948802.114.png 812948802.115.png 812948802.116.png 812948802.117.png 812948802.118.png 812948802.119.png 812948802.120.png 812948802.121.png 812948802.123.png 812948802.124.png 812948802.125.png 812948802.126.png 812948802.127.png 812948802.128.png 812948802.129.png 812948802.130.png 812948802.131.png 812948802.132.png 812948802.134.png 812948802.135.png 812948802.136.png 812948802.137.png 812948802.138.png 812948802.139.png 812948802.140.png 812948802.141.png 812948802.142.png 812948802.143.png 812948802.145.png 812948802.146.png 812948802.147.png 812948802.148.png 812948802.149.png 812948802.150.png 812948802.151.png 812948802.152.png 812948802.153.png 812948802.154.png 812948802.156.png 812948802.157.png 812948802.158.png 812948802.159.png 812948802.160.png 812948802.161.png 812948802.162.png 812948802.163.png 812948802.164.png 812948802.165.png 812948802.167.png 812948802.168.png 812948802.169.png 812948802.170.png 812948802.171.png 812948802.172.png 812948802.173.png 812948802.174.png 812948802.175.png 812948802.176.png 812948802.178.png 812948802.179.png 812948802.180.png 812948802.181.png 812948802.182.png 812948802.183.png 812948802.184.png 812948802.185.png 812948802.186.png 812948802.187.png 812948802.189.png 812948802.190.png 812948802.191.png 812948802.192.png 812948802.193.png 812948802.194.png 812948802.195.png 812948802.196.png 812948802.197.png 812948802.198.png 812948802.200.png 812948802.201.png 812948802.202.png 812948802.203.png 812948802.204.png 812948802.205.png 812948802.206.png 812948802.207.png 812948802.208.png 812948802.209.png 812948802.211.png 812948802.212.png 812948802.213.png 812948802.214.png 812948802.215.png 812948802.216.png 812948802.217.png 812948802.218.png 812948802.219.png 812948802.220.png 812948802.222.png 812948802.223.png 812948802.224.png 812948802.225.png 812948802.226.png 812948802.227.png 812948802.228.png
Ethan uśmiechnął się nieznacznie, zaledwie lekko wykrzywiając usta.
- Myślę, że możemy zrobić wyjątek dla Stefana.
- Ale- Matt zaczął protestować, ale zamiast tego, uśmiechnął się do Ethana- Zadzwonię do
niego i zapytam, czy jest zainteresowany- obiecał.
Ethan poklepał go lekko po plecach.
- Dziękuję, Matt. Wiesz, jesteś urodzonym Vitale. Jestem pewien, że go przekonasz.
Kiedy Ethan odszedł, Matt patrzył na niego, zastanawiając się, dlaczego ta pochwała
wywołała u niego tym razem niesmak.
To dlatego, że to nie ma sensu, pomyślał Matt, wracając do swojego akademika po spotkaniu
rekrutów. Co było takiego szczególnego w Stefanie, że Ethan postanowił, że musieli go mieć
w Towarzystwie już teraz, zamiast poczekać do przyszłego roku? Dobra, tak: wampir- to było
wyjątkowe w Stefanie, ale nikt o tym nie wiedział. I był przystojny i wyrafinowany w ten
lekko europejski sposób, że wszystkie dziewczyny w liceum leżały u jego stóp, ale to
z pewnością nie było to, że był przystojny, poza tym na terenie kampusu było mnóstwo
zagranicznych studentów.
Matt zatrzymał się, jak wryty. Czy był zazdrosny? Może to nie było fair, że Stefan tylko się
pokazał i natychmiast zaproponowano mu coś, na co Matt musiał zapracować i Matt miał na
myśli tylko siebie. Ale co z tego? To nie była wina Stefana, że Ethan chciał go traktować w
specjalny sposób. Stefan cierpiał po rozstaniu z Eleną; może mu to dobrze zrobi, kiedy
dołączy do Vitale. I byłoby fajnie mieć jednego ze swoich przyjaciół w Towarzystwie. Stefan
na to zasłużył, naprawdę: był odważny i szlachetny, przywódczy, potrafił znaleźć wyjście
z każdej sytuacji, Ethan i inni mogli o tym wiedzieć. Mocno odpychając od siebie inne
drobiazgi, przemawiające za tym, że to nie fair, Matt wyciągnął telefon i zadzwonił do
Stefana.
- Hej- powiedział- Słuchaj, pamiętasz tego faceta Ethana?
- Chyba nie rozumiem- powiedział Zander.
Jego ramiona obejmujące Bonnie były silne i uspokajające, a jego koszulka, w którą schowała
swoją twarz, pachniała czystością i płynem do płukania.
- O co Ty i Twoje przyjaciółki walczyłyście?
- Chodzi o to, że nie ufają mojemu osądowi- powiedziała Bonnie, przecierając oczy- Gdyby
to chodziło o którąś z nich, nie wyciągnęłyby tak szybko wniosków.
- Jakich wniosków?- zapytał Zander, ale Bonnie nie odpowiedziała.
Po chwili Zander wyciągnął rękę i przebiegł palcem wzdłuż jej linii szczęki i ponad ustami,
jego oczy utkwiły w jej twarzy.
- Oczywiście możesz tu zostać tak długo, jak chcesz, Bonnie. Jestem do Twojej dyspozycji-
powiedział dziwnie formalnym tonem.
Bonnie rozejrzała się po pokoju Zandera z zainteresowaniem. Nigdy wcześniej tu nie była i
musiała do niego zadzwonić, żeby dowiedzieć się, w którym akademiku mieszkał. Czy to nie
dziwne, że dziewczyna nie wiedziała, gdzie mieszka jej chłopak?
Inaczej wyobrażała sobie jego pokój- myślała, że jest tu brudno i bardziej, jak u chłopaków:
stare pudełka po pizzy na podłodze, sterta brudnych ciuchów, dziwny zapach. Może jakiś
plakat półnagiej kobiety. Ale w rzeczywistości było dokładnie odwrotnie. Było tu całkiem
pusto i porządnie: na komodzie i biurko żadnych rzeczy, żadnych zdjęć na ścianach lub
dywanu na podłodze. Łóżko starannie pościelone.
Pojedyncze łóżko. Na nim siedzieli ona i jej chłopak. Bonnie poczuła na twarzy rumieniec.
Cicho przeklęła swoją skłonność do czerwienienia się- była pewna, że nawet jej uszy były
jasno czerwone. Ona po prostu spytał chłopaka, czy może przenieść się do jego pokoju. I
pewnie, był wspaniały i piękny i całowanie go było prawdopodobnie najbardziej
812948802.229.png 812948802.230.png 812948802.231.png 812948802.233.png 812948802.234.png 812948802.235.png 812948802.236.png 812948802.237.png 812948802.238.png 812948802.239.png 812948802.240.png 812948802.241.png 812948802.242.png 812948802.244.png 812948802.245.png 812948802.246.png 812948802.247.png 812948802.248.png 812948802.249.png 812948802.250.png 812948802.251.png 812948802.252.png 812948802.253.png 812948802.255.png 812948802.256.png 812948802.257.png 812948802.258.png 812948802.259.png 812948802.260.png 812948802.261.png 812948802.262.png 812948802.263.png 812948802.264.png 812948802.266.png 812948802.267.png 812948802.268.png 812948802.269.png 812948802.270.png 812948802.271.png 812948802.272.png 812948802.273.png 812948802.274.png 812948802.275.png 812948802.277.png 812948802.278.png 812948802.279.png 812948802.280.png 812948802.281.png 812948802.282.png 812948802.283.png 812948802.284.png 812948802.285.png 812948802.286.png 812948802.288.png 812948802.289.png 812948802.290.png 812948802.291.png 812948802.292.png 812948802.293.png 812948802.294.png 812948802.295.png 812948802.296.png 812948802.297.png 812948802.299.png 812948802.300.png 812948802.301.png 812948802.302.png 812948802.303.png 812948802.304.png 812948802.305.png 812948802.306.png 812948802.307.png 812948802.308.png 812948802.310.png 812948802.311.png 812948802.312.png 812948802.313.png 812948802.314.png 812948802.315.png 812948802.316.png 812948802.317.png 812948802.318.png 812948802.319.png 812948802.321.png 812948802.322.png 812948802.323.png 812948802.324.png 812948802.325.png 812948802.326.png 812948802.327.png 812948802.328.png 812948802.329.png 812948802.330.png 812948802.332.png 812948802.333.png 812948802.334.png 812948802.335.png 812948802.336.png 812948802.337.png 812948802.338.png 812948802.339.png 812948802.340.png 812948802.341.png 812948802.343.png 812948802.344.png 812948802.345.png 812948802.346.png 812948802.347.png 812948802.348.png 812948802.349.png 812948802.350.png 812948802.351.png 812948802.352.png 812948802.354.png 812948802.355.png 812948802.356.png 812948802.357.png 812948802.358.png 812948802.359.png 812948802.360.png 812948802.361.png 812948802.362.png 812948802.363.png 812948802.365.png 812948802.366.png 812948802.367.png 812948802.368.png 812948802.369.png 812948802.370.png 812948802.371.png 812948802.372.png 812948802.373.png 812948802.374.png 812948802.376.png 812948802.377.png 812948802.378.png 812948802.379.png 812948802.380.png 812948802.381.png 812948802.382.png 812948802.383.png 812948802.384.png 812948802.385.png 812948802.387.png 812948802.388.png 812948802.389.png 812948802.390.png 812948802.391.png 812948802.392.png 812948802.393.png 812948802.394.png 812948802.395.png 812948802.396.png 812948802.398.png 812948802.399.png 812948802.400.png 812948802.401.png 812948802.402.png 812948802.403.png 812948802.404.png 812948802.405.png 812948802.406.png 812948802.407.png 812948802.409.png 812948802.410.png 812948802.411.png 812948802.412.png 812948802.413.png 812948802.414.png 812948802.415.png 812948802.416.png 812948802.417.png 812948802.418.png 812948802.420.png 812948802.421.png 812948802.422.png 812948802.423.png 812948802.424.png 812948802.425.png 812948802.426.png 812948802.427.png 812948802.428.png 812948802.429.png 812948802.431.png 812948802.432.png 812948802.433.png 812948802.434.png 812948802.435.png 812948802.436.png 812948802.437.png 812948802.438.png 812948802.439.png 812948802.440.png 812948802.442.png 812948802.443.png 812948802.444.png 812948802.445.png 812948802.446.png 812948802.447.png 812948802.448.png 812948802.449.png 812948802.450.png 812948802.451.png 812948802.453.png 812948802.454.png 812948802.455.png 812948802.456.png 812948802.457.png 812948802.458.png 812948802.459.png 812948802.460.png 812948802.461.png 812948802.462.png 812948802.464.png 812948802.465.png 812948802.466.png 812948802.467.png 812948802.468.png 812948802.469.png 812948802.470.png 812948802.471.png 812948802.472.png 812948802.473.png 812948802.475.png 812948802.476.png 812948802.477.png 812948802.478.png 812948802.479.png 812948802.480.png 812948802.481.png 812948802.482.png 812948802.483.png 812948802.484.png 812948802.486.png 812948802.487.png 812948802.488.png 812948802.489.png 812948802.490.png 812948802.491.png 812948802.492.png 812948802.493.png 812948802.494.png 812948802.495.png 812948802.497.png 812948802.498.png 812948802.499.png 812948802.500.png 812948802.501.png 812948802.502.png 812948802.503.png 812948802.504.png 812948802.505.png 812948802.506.png 812948802.508.png 812948802.509.png 812948802.510.png 812948802.511.png 812948802.512.png 812948802.513.png 812948802.514.png 812948802.515.png 812948802.516.png 812948802.517.png 812948802.519.png 812948802.520.png 812948802.521.png 812948802.522.png 812948802.523.png 812948802.524.png 812948802.525.png 812948802.526.png 812948802.527.png 812948802.528.png 812948802.530.png 812948802.531.png 812948802.532.png 812948802.533.png 812948802.534.png 812948802.535.png 812948802.536.png 812948802.537.png 812948802.538.png 812948802.539.png 812948802.541.png 812948802.542.png 812948802.543.png 812948802.544.png 812948802.545.png 812948802.546.png 812948802.547.png 812948802.548.png 812948802.549.png 812948802.550.png 812948802.553.png 812948802.554.png 812948802.555.png 812948802.556.png 812948802.557.png 812948802.558.png 812948802.559.png 812948802.560.png
niesamowitym doświadczeniem w jej życiu, ale zaczęła go całować zaledwie ostatniej nocy.
Co jeśli pomyślał, że ona chce czegoś więcej?
Zander przyglądał się w zamyśleniu zarumienionej Bonnie.
- Wiesz- powiedział- Mogę spać na podłodze. Nie jestem- um- wymagający.
Urwał i teraz on się zawstydził.
Widok speszonego Zandera natychmiast pozwolił Bonnie poczuć się lepiej. Poklepała go po
ramieniu.
- Wiem- powiedziała- Powiedziałam Meredith i Elenie, że jesteś dobrym facetem.
Zander zmarszczył brwi.
- Co? Czy one myślą, że nie jestem?
Kiedy Bonnie nie odpowiedziała, powoli puścił ją, odchylając się do tyłu, aby z bliska
przyjrzeć się jej twarzy.
- Bonnie? Kiedy toczyłyście tą wielką walkę z Twoimi przyjaciółmi, walczyłaś o mnie?
Bonnie wzruszyła ramionami, obejmując się rękami.
- Dobrze. Wow- Zander przejechał dlonią po włosach- Przykro mi. Wiem, że między Eleną
i mną tak naprawdę nie było sympatii, ale jestem pewien, że dogadamy się lepiej, kiedy się
poznamy nawzajem. To wszystko ucichnie z czasem. Nie watro przestawać się z nimi
przyjaźnić.
- To nie…- łzy napłynęły do oczu Bonnie.
Zander był taki słodki i nie miał pojęcia, jak Elena i Meredith mogę go skrzywdzić.
- Nie mogę Ci tego powiedzieć- powiedziała.
- Bonnie?- Zander przyciągnął ją bliżej- Nie płacz. Nie może być tak źle.
Bonnie zaczęła płakać mocniej, łzy spływały jej po policzkach, a on ją trzymał.
- Po prostu mi powiedz- powiedział.
- To nie tak, że one Cię po prostu nie lubią, Zander- powiedziała szlochając- One myślą, że
Ty możesz być mordercą.
- Co? Dlaczego?- Zander cofnął się, prawie skacząc naprzeciwko niej na łóżku, z twarzą
bladą i wstrząśniętą.
Bonnie wyjaśniła, co Meredith myśli: że przegoniła zakapturzonego napastnika z włosami,
jakie ma Zander.
- To jest takie niesprawiedliwe- skończyła- ponieważ nawet, jeśli ona zobaczyła to, co myśli,
że widziała, to Ty nie jesteś jedyną osobą z bardzo jasnymi blond włosami w kampusie. One
są śmieszne.
Zander wziął długi oddech z szeroko otwartymi oczami i siedział spokojny i cichy przez kilka
sekund. Potem wyciągnął rękę i położyć ją delikatnie pod brodą Bonnie, obracając jej twarz
tak, aby mogli patrzeć sobie w oczy.
- Nigdy bym Cię nie skrzywdził, Bonnie- powiedział powoli- Znasz mnie, spójrz na mnie.
Czy myślisz, że ja jestem mordercą?
- Nie- powiedziała Bonnie, jej oczy wypełniły się łzami- Nie myślę tak. Nigdy bym tak nie
pomyślała.
Zander pochylił się i pocałował ją swoimi miękkimi ustami, jakby przypieczętowując jakiś
pakt. Bonnie zamknęła oczy i pochylił się do pocałunku.
Wiedziała, że była zakochana w Zanderze. I pomimo faktu, że zostawił ją tak nagle w nocy,
tuż przed morderstwem Samanthy, była pewna, że nie może być mordercą.
812948802.561.png 812948802.562.png 812948802.564.png 812948802.565.png 812948802.566.png 812948802.567.png 812948802.568.png 812948802.569.png 812948802.570.png 812948802.571.png 812948802.572.png 812948802.573.png 812948802.575.png 812948802.576.png 812948802.577.png 812948802.578.png 812948802.579.png 812948802.580.png 812948802.581.png 812948802.582.png 812948802.583.png 812948802.584.png 812948802.586.png 812948802.587.png 812948802.588.png 812948802.589.png 812948802.590.png 812948802.591.png 812948802.592.png 812948802.593.png 812948802.594.png 812948802.595.png 812948802.597.png 812948802.598.png 812948802.599.png 812948802.600.png 812948802.601.png 812948802.602.png 812948802.603.png 812948802.604.png 812948802.605.png 812948802.606.png 812948802.608.png 812948802.609.png 812948802.610.png 812948802.611.png 812948802.612.png 812948802.613.png 812948802.614.png 812948802.615.png 812948802.616.png 812948802.617.png 812948802.619.png 812948802.620.png 812948802.621.png 812948802.622.png 812948802.623.png 812948802.624.png 812948802.625.png 812948802.626.png 812948802.627.png 812948802.628.png 812948802.630.png 812948802.631.png 812948802.632.png 812948802.633.png 812948802.634.png 812948802.635.png 812948802.636.png 812948802.637.png 812948802.638.png 812948802.639.png 812948802.641.png 812948802.642.png 812948802.643.png 812948802.644.png 812948802.645.png 812948802.646.png 812948802.647.png 812948802.648.png 812948802.649.png 812948802.650.png 812948802.652.png 812948802.653.png 812948802.654.png 812948802.655.png 812948802.656.png 812948802.657.png 812948802.658.png 812948802.659.png 812948802.660.png 812948802.661.png 812948802.664.png 812948802.665.png 812948802.666.png 812948802.667.png 812948802.668.png 812948802.669.png 812948802.670.png 812948802.671.png 812948802.672.png 812948802.673.png 812948802.675.png 812948802.676.png 812948802.677.png 812948802.678.png 812948802.679.png 812948802.680.png 812948802.681.png 812948802.682.png 812948802.683.png 812948802.684.png 812948802.686.png 812948802.687.png 812948802.688.png 812948802.689.png 812948802.690.png 812948802.691.png 812948802.692.png 812948802.693.png 812948802.694.png 812948802.695.png 812948802.697.png 812948802.698.png 812948802.699.png 812948802.700.png 812948802.701.png 812948802.702.png 812948802.703.png 812948802.704.png 812948802.705.png 812948802.706.png 812948802.708.png 812948802.709.png 812948802.710.png 812948802.711.png 812948802.712.png 812948802.713.png 812948802.714.png 812948802.715.png 812948802.716.png 812948802.717.png 812948802.719.png 812948802.720.png 812948802.721.png 812948802.722.png 812948802.723.png 812948802.724.png 812948802.725.png 812948802.726.png 812948802.727.png 812948802.728.png 812948802.730.png 812948802.731.png 812948802.732.png 812948802.733.png 812948802.734.png 812948802.735.png 812948802.736.png 812948802.737.png 812948802.738.png 812948802.739.png 812948802.741.png 812948802.742.png 812948802.743.png 812948802.744.png 812948802.745.png 812948802.746.png 812948802.747.png 812948802.748.png 812948802.749.png 812948802.750.png 812948802.752.png 812948802.753.png 812948802.754.png 812948802.755.png 812948802.756.png 812948802.757.png 812948802.758.png 812948802.759.png 812948802.760.png 812948802.761.png 812948802.763.png 812948802.764.png 812948802.765.png 812948802.766.png 812948802.767.png 812948802.768.png 812948802.769.png 812948802.770.png 812948802.771.png 812948802.772.png 812948802.775.png 812948802.776.png 812948802.777.png 812948802.778.png 812948802.779.png 812948802.780.png 812948802.781.png 812948802.782.png 812948802.783.png 812948802.784.png 812948802.786.png 812948802.787.png 812948802.788.png 812948802.789.png 812948802.790.png 812948802.791.png 812948802.792.png 812948802.793.png 812948802.794.png 812948802.795.png 812948802.797.png 812948802.798.png 812948802.799.png 812948802.800.png 812948802.801.png 812948802.802.png 812948802.803.png 812948802.804.png 812948802.805.png 812948802.806.png 812948802.808.png 812948802.809.png 812948802.810.png 812948802.811.png 812948802.812.png 812948802.813.png 812948802.814.png 812948802.815.png 812948802.816.png 812948802.817.png 812948802.819.png 812948802.820.png 812948802.821.png 812948802.822.png 812948802.823.png 812948802.824.png 812948802.825.png 812948802.826.png 812948802.827.png 812948802.828.png 812948802.830.png 812948802.831.png 812948802.832.png 812948802.833.png 812948802.834.png 812948802.835.png 812948802.836.png 812948802.837.png 812948802.838.png 812948802.839.png 812948802.841.png 812948802.842.png 812948802.843.png 812948802.844.png 812948802.845.png 812948802.846.png 812948802.847.png 812948802.848.png 812948802.849.png 812948802.850.png 812948802.852.png 812948802.853.png 812948802.854.png 812948802.855.png 812948802.856.png 812948802.857.png 812948802.858.png 812948802.859.png 812948802.860.png 812948802.861.png 812948802.863.png 812948802.864.png 812948802.865.png 812948802.866.png 812948802.867.png 812948802.868.png 812948802.869.png 812948802.870.png 812948802.871.png 812948802.872.png 812948802.874.png 812948802.875.png 812948802.876.png 812948802.877.png 812948802.878.png 812948802.879.png 812948802.880.png 812948802.881.png 812948802.882.png 812948802.883.png 812948802.886.png 812948802.887.png 812948802.888.png 812948802.889.png 812948802.890.png 812948802.891.png 812948802.892.png 812948802.893.png 812948802.894.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin