Francine Rivers Pot�ga mi�o�ci Przek�ad: Jan Kabat, Elwira Niew�g�owska Tytu� orygina�u: Redeeming hme Autor: Francine Rivers Cytaty z Pisma �wi�tego pochodz� z Pisma �wi�tego Starego Testamentu, wydanego przez Brytyjskie i Zagraniczne Towarzystwo Biblijne, Warszawa, 1975 Cytaty z Pisma �wi�tego pochodz� z Pisma �wi�tego Nowego Testamentu i Psalm�w, wydanego przez Towarzystwo Biblijne w Polsce, Warszawa, 2001 Ksi��k� mo�na naby�: www.wwylomie.com e-mail: wwylomie@wwylomie.com tel. (95) 720 89 01 Wydawca: W wy�omie skr. poczt. 313 66-400 Gorz�w Wlkp. 1 Kiedy tylko dowiedzieli�my si� w naszym wydawnictwie Multnomah Books, �e b�dziemy mieli okazj� wyda� powie�� napisan� przez Francie Rivers, nie posiadali�my si� z rado�ci. Je�li czytali�cie kt�r�kolwiek z opu- blikowanych przez wydawnictwo Tyndale powie�ci Francine, na pewno rozumiecie nasz entuzjazm i ekscytacj�. Ka�da z jej ksi��ek to absolutnie poch�aniaj�ca opowie��, kt�ra przekazuje niezwykle g��bokie i cenne prze- s�anie. Ksi��k�, kt�r� teraz trzymacie w r�ku przeczyta�em w dw�ch posiedze- niach: za pierwszym razem czyta�em do wp� do drugiej w nocy, a nast�p- nego wieczoru czyta�em dop�ki nie sko�czy�em o wp� do czwartej. Przewra- caj�c kartki powie�ci bardzo cz�sto p�aka�em, odnawia�em r�ne decyzje przed Panem, a potem jeszcze wi�cej p�aka�em. Wydaje mi si�, �e nie inaczej b�dzie kiedy wy si�gniecie po t� ksi��k�. Przecie� pot�ga Bo�ej mi�o�ci wo- bec waszego �ycia jest tak samo wielka. Chcia�bym was uwra�liwi� na jedn� kwesti�. Przenosz�c biblijn� hi- stori� Ozeasza do dziewi�tnastowiecznej Ameryki, Francine stan�a przed pewnymi trudnymi wyborami. Biblia otwarcie i z ogromn� szczero�ci� m�- wi o ma��e�skiej niewierno�ci Gomer i jej prostytucji. Autorka stan�a wi�c przed pytaniem: na ile nale�y wchodzi� �w szczeg�y", aby historia mia�a t� sam� wstrz�saj�c� wymow� co przekaz biblijny? Jak mo�ecie przeczy- ta� w Li�cie od Autorki, Francine zale�y na tym, aby czytelnicy rozumieli, dlaczego musia�a z tak wielk� otwarto�ci� poruszy� w ksi��ce te kwestie. Ufamy, �e wy tak�e zrozumiecie intencje autorki, kiedy przeczytacie ju� ca- �� powie��. Dop�ki jednak sami nie zapoznacie si� z ni�, zach�camy, aby- �cie nie wr�czali jej pochopnie m�odszym czytelnikom. Gdyby ksi��ka ta by�a filmem, prawdopodobnie by�aby dozwolona dla widz�w od trzynaste- go roku �ycia. Przygotuj si� na to, �e lektura tej ksi��ki poprowadzi ci� ku �wie�emu do- �wiadczeniu Boga. Jezus zauwa�a� i wykorzystywa� poruszaj�c� moc opowie- �ci, by skutecznie przedstawia� ludziom odkupie�cz� mi�o�� Ojca. Tej w�a- �nie mocy do�wiadczysz czytaj�c niniejsz� powie��. Kiedy dojdziesz do ko�- ca, b�dziesz kocha� Go bardziej ni� dzisiaj. A je�li jeste� w zwi�zku ma��e�- skim, b�dziesz r�wnie� g��biej kocha� swojego wsp�ma��onka i b�dziesz jemu lub jej bardziej oddany. Mo�ecie zapyta�, czy to nie s� zbyt wielkie oczekiwanie w stosunku do zwyk�ej beletrystyki? Przeczytajcie. Przekonajcie si�. Donald C. Jacobson Prezes i Wydawca Tym, kt�rzy doznaj� b�lu i Ksi��� ciemno�ci jest d�entelmenem Szekspir N owa Anglia, 1835 Alex Stafford wygl�da� dok�adnie tak, jak m�wi�a mama. By� wysoki i ciem- now�osy i Sara nigdy nie widzia�a nikogo r�wnie pi�knego. Nawet w zakurzo- nym ubraniu dojazdy konnej i z w�osami mokrymi od potu by� jak ksi��� z opowiada�, kt�re czyta�a mama. Serce Sary rozpiera�a szalona rado�� i du- ma. �aden z ojc�w, obecnych na mszy, nie m�g� si� z nim r�wna�. Spojrza� na ni� ciemnymi oczami i Sara poczu�a, jak �piewa jej dusza. Mia- �a na sobie swoj� najlepsz� b��kitn� sukienk� i bia�y fartuszek, a we w�o- sach r�owe i niebieskie wst��eczki. Czy podoba�a si� tatusiowi? Mama po- wiedzia�a, �e niebieski to jego ulubiony kolor, wi�c dlaczego si� nie u�mie- cha�? Czy�by si� wierci�a? Mama kaza�a sta� prosto i nieruchomo i zacho- wywa� si� jak dama. Powinien by� zadowolony. Ale wcale na takiego nie wygl�da�. - Czy� nie jest pi�kna, Alex? - spyta�a mama g�osem dziwnie st�umionym. - Czy� nie jest najpi�kniejsz� dziewczynk�, jak� kiedykolwiek widzia�e�? Sara spostrzeg�a jak ojciec zmarszy� brwi. Nie wygl�da� na zadowolonego. By� z�y. Podobnie jak mama, gdy Sara m�wi�a za du�o lub zadawa�a zbyt wiele pyta�. 11 - Tylko par� minut - szybko poprosi�a Mae. Zbyt szybko. Czy si� ba�a? Ale dlaczego? - To wszystko, o co ci� prosz�, Alex. Tak wiele to dla niej znaczy. Przygl�da� si� dziewczynce. Odziedziczy�a po nim zarys brody i nosa, ale poza tym nie dostrzega� szczeg�lnego podobie�stwa. Mia�a jasne w�o- sy i jasn� cer� jak matka, cho� b��kit oczu by� �ywszy. By�a �adna, niemal za �adna, i wpatrywa�a si� w niego jak w Boga. Czu� si� w jej obecno�ci dia- belnie nieswojo. Dlaczego Mae to zrobi�a? Czy nie wyrazi� si� wtedy do�� jasno? - Czy specjalnie ubra�a� j� na niebiesko, Mae? - spyta�, nie mog�c ukry� w g�osie zimnej z�o�ci. - Bo to podkre�la kolor jej oczu? Sara nie rozumia�a. Spojrza�a na mam� i zobaczy�a jak zamar�o w niej ser- ce. Na twarzy pojawi� si� b�l. Alex zerkn�� w stron� przedpokoju. - Cleo! - Nie ma jej - powiedzia�a cicho Mae. - Da�am jej wolny dzie�. - Tak? - zdziwi� si�. - No c�, to k�opot dla ciebie, prawda? Mae zesztywnia�a. U�wiadomi�a sobie, �e Alex nie ma najmniejszego za- miaru sp�dzi� z Sar� cho� jednej chwili. Jak m�g� by� tak pozbawiony serca? Czy nie widzia� uwielbienia w oczach dziecka? - Co mam zrobi�? W jego ciemnych oczach pojawi� si� b�ysk. - Ode�lij j�. Chyba wie, jak znale�� Cleo. U�miech Sary przygas�, a na twarzy pojawi� si� wyraz zmieszania. Rozma- wiali ze sob� tak ch�odno. �adne z nich nie patrzy�o na ni�. Czy zapomnie- li o niej? Dlaczego tatu� by� taki z�y, �e nie ma Cleo? Zagryzaj�c warg�, Sara spojrza�a na nich i poci�gn�a za ojcowsk� mary- nark�. -Tatusiu... - Nie nazywaj mnie tak. Zamruga�a, przestraszona i zmieszana. To by� jej tatu�. Tak m�wi�a mama. Przywozi� jej nawet prezenty, ilekro� si� zjawia�. Mama jej dawa�a. Mo�e by� z�y za to, �e nigdy mu nie podzi�kowa�a. - Chc� ci podzi�kowa� za prezenty... - B�d� cicho, Saro. Nie teraz, kochanie. - Wydusi�a z siebie mama. Tata obrzuci� mam� straszliwym spojrzeniem. - Niech m�wi. Tego w�a�nie chcia�a�, prawda? Co ci� tak wystraszy�o, Mae? 12 Mama dotkn�a dr��cymi palcami jej ramienia, ale tata nachyli� si� do niej, u�miechaj�c si� teraz, cho� oczy b�yszcza�y mu dziwnie. Gdy wzi�� j� za r�- k�, dziewczynka zadr�a�a ze szcz�cia. -Jakie prezenty? - spyta�. By� taki pi�kny, taki jak m�wi�a mama. Sara by�a dumna, �e ma takiego ojca. - Powiedz mi, ma�a. - Zawsze...zawsze podobaj� mi si� te �wieczki, kt�re przywozisz - powie- dzia�a Sara, promieniej�c szcz�ciem, gdy na ni� patrzy�. - Ale najbardziej uwielbiam kryszta�owego �ab�dzia. Mae, przestraszona, przy�o�y�a dr��c� d�o� do gard�a. Alex nigdy nie zro- zumie. Twarz mu pociemnia�a, a oczy upodobni�y si� do stalowych ostrzy. - No tak - powiedzia� i wyprostowa� si�. Zn�w popatrzy� na mam�. - Bar- dzo si� ciesz�. Sara spojrza�a na ojca. Je�li m�wi�, �e si� cieszy, to tak musia�o by�. Ci�- gn�a rado�nie: - Postawi�am go na moim parapecie. Prze�wieca przez niego s�o�ce i rzu- ca na �cian� kolorowe cienie. Chcia�by� p�j�� ze mn� i zobaczy�? - wzi�a go za r�k�, ale si� uwolni�, zmarszczy�a wi�c brwi. Mae zagryz�a warg� i pos�a�a mu b�agalne spojrzenie, zauwa�y�a jednak, �e targa nim zimna furia. Alex chcia� j� uderzy�. Czy tyle dla niej znaczy�yjego podarunki? B�yskot- ki, kt�re rzuca si� dziecku? A jego mi�o��? J� tak�e odda�a dziecku. Mae nie mog�a znie�� lodowatego wyrazu jego twarzy i opu�ci�a wzrok. - Kochanie, b�d� grzeczn� dziewczynk� i id� si� pobawi�. Sara, strapiona, podnios�a wzrok. Czy zrobi�a co� �le? - Czy nie mog� zosta�? B�d� bardzo cicho. Zdawa�o si�, �e mama nic wi�cej nie powie. Oczy mia�a wilgotne i patrzy- �a na tat�. Alex nachyli� si� do dziewczynki. - Chc�, �eby� posz�a si� pobawi� - powiedzia� do niej. - Chc� poroz- mawia� z twoj� matk�. U�miechn�� si� do Sary i poklepa� j� po policzku. Sara u�miechn�a si�, zupe�nie oczarowana. Tata j� dotkn��, wi�c w og�- le si� nie z�o�ci�. Kocha� j�. Tak jak m�wi�a mama. - Czy b�d� mog�a do was wr�ci�? - spyta�a Sara z nadziej� w g�osie. - Matka przyjdzie po ciebie, jak b�dzie trzeba. A teraz zmykaj. 13 - Tak, Tato. Sara chcia�a zosta�, ale jeszcze bardziej pragn�a sprawi� ojcu przyjem- no��. Wysz�a z salonu, przebieg�a w podskokach kuchni� i skierowa�a si� do tylnych drzwi. Zerwa�a kilka stokrotek, kt�re ros�y na grz�dce tu� za progiem, i ruszy�a w stron� r�, pn�cych si� po drewnianej kracie. Obrywa�a p�atki kwiat�w. - Kocha, nie kocha, kocha, nie kocha...- zamilk�a, gdy min�a naro�nik domu. Nie chcia�a przeszkadza� mamie i tacie. Po prostu chcia�a by� blisko nich. Rozmarzy�a si�. Mo�e tata we�mie j� na barana. Zastanawia�a si�, czy za- proponuje jej przeja�d�k� na swoim wielkim, czarnym koniu. Musia�aby oczy- wi�cie zmieni� sukienk�. Nie chcia�by, �eby j� zabrudzi�a. Tak bardzo pragn�- �a siedzie� mu na kolanach, kiedy rozmawia� z mam�. Na pewno by nie prze- szkadza�a. Okno salonu by�o otwarte. Mama uwielbia�a, gdy pok�j wype�nia� si� zapachem r�. Sara zapragn�a usi��� i by� blisko rodzic�w, �eby wiedzie�, kiedy ma wr�ci� do domu. Je�li zachowa si� cicho, to nie b�dzie im przeszka- dza�, i b�dzie blisko, gdyby mama j� zawo�a�a. - Co mia�am zrobi�? - krzycza�a mama. - Nigdy nie sp�dzi�e� z ni� nawet minuty. Co mia�am jej powiedzie�, Alex? �e ci na niej nie zale�y? �e �a�ujesz, �e si� w og�le urodzi�a? Sara rozdziawi�a usta. Zaprzecz, tato! Zaprzecz! - Tego �ab�dzia przywioz�em z Europy dla ciebie, a ty da�a� go dziecku. Per�y te� jej da�a�? A pozytywk�? Przypuszczam, �e i to od ciebie dosta�a. Stokrotki wysun�y si� z d�oni Sary. Usiad�a na ziemi, nie zwa�aj�c na swo- j� �liczn� sukienk�. Oszala�e, radosne bicie serca przygas�o. Mia�a wra�e- nie, jakby wszystko w niej zamiera�o z ka�dym kolejnym s�owem taty. - Alex, prosz� - b�a...
mehikos