Palusinski Robert - Narkotyki - Przewodnik.doc

(2092 KB) Pobierz
Robert Palusiński: Narkotyki - przewodnik

Robert Palusiński: Narkotyki - przewodnik

 

 

Narkotyki - przewodnik: Grzyby

 

 

Spośród ponad pół miliona znanych roślin, badacze opisali ok. 5000 odmian grzybów wyróżniających się tym ze świata roślinnego, że są pozbawione chlorofilu. Z tej liczby ok.

80-90 odmian ma właściwości psychodelityczne i jest spotykane (oprócz dalekiej północy) na każdej szerokości geograficznej. Z tego w Europie Środkowej opisano ok.

150 odmian.

 

Prawdopodobnie nasi przodkowie już przed 6000 lat mieli możliwość zapoznania się z psychodelicznymi efektami działania grzybów. Pierwsze znaleziska w postaci kamiennych figurek przedstawiających "boskie grzyby" z rejonów południowo-wschodniego Meksyku, Gwatemali i Salwadoru datowane są na 1000-500 lat p.n.e. Hiszpańskie relacje z czasów konkwisty opisują zwyczaj spożywania grzybów przez Azteków nazywanych "teonanacatl"

(światło boga).

 

Z całkiem innej strony świata pochodzą doniesienia o używaniu innych rodzajów psychoaktywnych grzybów. Polski więzień wojenny opisał w 1658 r. praktyki mieszkańców Zachodniej Syberii:

"... jedzą niektóre grzyby w kształcie muchomora, i później są pijani bardziej niż od wódki i jest to dla nich najlepszy rodzaj uczty". W istocie Szamani z terenów od Europy Wschodniej po Zachodnią Syberię, oraz plemiona aryjskie, które opanowały Półwysep Indyjski używały w celach religijnych od tysięcy lat grzyba Amanita muscaria - czyli muchomora czerwonego. W dalszej części tego rozdziału opiszemy historię muchomora, lecz najpierw o grzybach zawierających psylocybinę i psylocynę: podstawowe substancje psychoaktywne.

 

Wbrew nazwie psylocybinę zawierają nie tylko grzyby z rodziny Psilocibe, ale także z rodzaju Stropharia, Conocybe, Panaeorus i Coprinaceae. Pierwszym grzybem, w którym wyodrębniono i opisano psylocybinę był Psilocibe mexicana, inne spotykane np. w Ameryce pn. to Psilocibe Caerulipes, Psilocibe Caerulescens. Inne rodzaje to np. Stropharia Cubensis, - uprawiane m.in. w laboratoriach Sandoz Pharmaceutical. Psilocibe Semilanceata - czyli Łysiczka Lancetowata - jest najczęściej spotykanym w

Europie Środkowej rodzajem grzyba zawierającym psylocybinę. Ponieważ zawierają mniej substancji aktywnych niż jej amerykańskie odpowiedniki. Dawką pozwalającą odczuć działanie tego grzyba to 20-30 sztuk świeżych lub 30-40 suszonych grzybków. Ilości zmieniające poważnie stan świadomości zaczynają się od 50 sztuk. Nie spotkałem się z doniesieniami o zjedzeniu więcej niż 150 sztuk. Spożycie 100 egz. grzybków (lub



wywaru) to już jest naprawdę bardzo wstrząsające przeżycie.

Łysiczka lancetowata jest grzybem delikatnym, który można łatwo przeoczyć. Jej kapelusz ma wysokość 1 - 2 cm, zawsze większą od szerokości, jest uderzająco lancetowato zaostrzony lub wąsko stożkowaty, często z brodawką na szczycie, cienkomięsisty hydrofaniczny; w okresie deszczu śluzowaty niż lepki, ciemnooliwkowo-szarobrązowy lub żółtobrązowy, w czasie suszy gładki, nagi, płowożółty z zielonym odcieniem. Trzon jest

bardzo długi, o grubości nie przekraczającej 2-3 mm, mocny, twardy, wygięty, blady lub brązowawy, z jedwabistym połyskiem, przy podstawie często niebieskozielonkawy, silnie przyrośnięty do podłoża podobnie zabarwioną, niebieskozielonkawą grzybnią. Blaszki są szeroko przyrośnięte do trzonu, początkowo oliwkowoszare lub brązowe z odcieniem liliowym, potem

 

 

 

 

- 1 -


Narkotyki - przewodnik: Grzyby

 

 

czerwonobrązowe lub czarnobrązowe z biało orzęsionym ostrzem, na którym pod mikroskopem są widoczne liczne cheilocystydy. Miąższ nie ma żadnego szczególnego zapachu ani smaku. Wysyp zarodników jest ciemnobrązowy.

Łysiczka lancetowata rośnie w kępach traw na łąkach i przy drogach leśnych od sierpnia do października. Grzyb ten nie jest zbyt częsty i raczej występuje na pogórzu.

W Europie Środkowej wyodrębniono ok. 15 rodzajów grzybów zawierających psylocybinę. Największym współczesnym badaczem - mykofilem, który odkrył dla świata zachodniego halucynogenne właściwości boskich grzybów i z pasją naukowca badał ich działanie, wpływ na człowieka, tropił najwcześniejsze zapisy dotyczące wpływu grzybów na rozwój kultury był Robert Gordon Wasson wraz z żoną Walentyną Puwłowną. Po wieloletnich (od

1927 r.) badaniach, przeszukiwaniu bibliotek i archiwów w poszukiwaniu opisów spożywania i działania "Świętych grzybów" Wasson w czerwcu 1955 r. dotarł do małej wioski w południowo-wschodnim Meksyku o nazwie Huautla de Jimenez, 29 czerwca Wasson i jego przyjaciel - fotograf przyłączyli się do ceremonii spożywania grzybów. Około 10.30 wieczorem Wasson i Allan Richardson zostali poczęstowani dwoma tuzinami grzybów zebranymi nieopodal wioski tego samego popołudnia. Jak pisał później Wasson: Allan i ja byliśmy zdecydowani dać odpór wszelkim efektom jakie mogą się zdążyć, aby lepiej obserwować wydarzenia w ciągu nocy jednakże wkrótce zauważył niezwykłą harmonię kolorów, a później geometryczne wzory, które mogli widzieć w ciemności, a także liczne "wizje pałaców i ogrodów". Opisał później swoje doświadczenia, jako znaczeniowo równe temu co Grecy rozumieli tworząc słowo "ekstaza" - co znaczy



dosłownie odlot duszy z ciała. Doświadczenie trwało do czwartej nad ranem, Wasson zorganizował w następnych latach szereg wielonarodowych ekspedycji, które miały okazję zapoznać się gruntownie z ceremonią spożywania magicznych grzybów, a nawet podzielić się doświadczeniami z rodowitymi Indianami meksykańskimi na temat identyczności działania sztucznie syntetyzowanej psylocybiny CY-19 i CZ-74  4- fosforyloxy-N, diethyltryptainy i 4-hydroxy-N,  N- diethyltryptaminy opracowanych w laboratoriach Sandoz pod kierunkiem dra Hofmanna".

Oprócz Wassona kolejnym poważnym badaczem, publicystą i propagatorem "Świętych grzybów" był znany nam z poprzedniego rozdziału dr Timothy Leary.

Z pochodzenia Irlandczvk, katolik, wykładowca psychologii w Harward University, współtwórca (koniec lat pięćdziesiątych) psychologicznej teorii gier zwanej

egzystencjalną translekcyjną wymianą zachowań, będącą częścią rodzącej się i modnej w ostatnich latach analizy transakcyjnej. Leary przebywając w lecie 1960 r. na wakacjach w Cuemaraca niedaleko Mexico City, otrzymał w darze od swego przyjaciela - antropologa siedem małych grzybków, które z kolei pochodziły z rąk uzdrowiciela-szamana z

pobliskiej wioski. Wrażenia odniesione w wyniku grzybowej przekąski Leary opisywał w następujący sposób:

"...spadałem przez krawędź Niagary doznań w wir transcendentalnych wizji i halucynacji. Następne pięć godzin mógłbym opisać w wielu ekstrawaganckich metaforach, ale ponad wszystko i bez żadnych wątpliwości było to najgłębsze religijne doświadczenie mojego życia".

Po tym eksperymencie zdecydował poświęcić resztę swojego zawodowego życia jako psychologa na systematyczne badania tego nowego "instrumentu".

W krótkim czasie Leary zorganizował grupę ochotników do przeprowadzenia eksperymentów związanych z działaniem psylocybiny. Nadzór nad tymi badaniami miał sprawować Richard Alpert. W marcu 1961 r. Alpert miał przyjemność zakosztować psylocybiny osobiście. Oto fragment opisu tego wydarzenia:

"Siedząc w pokoju gościnnym domu Learyego na przedmieściu Bostonu, Alpert widział postać ubraną w strój profesora stojącą kilka stóp dalej i rozpoznał siebie w swojej roli profesora Harvardu. Postać zmieniała się w coraz to inne aspekty jego tożsamości - muzyka, pilota, kochanka, bon-vivanta - które odłączały się od jego ciała. Następnie ku jego przerażeniu zauważył, że ciało podczas patrzenia na nie zaczęło znikać - najpierw

 

 

 

- 2 -


Narkotyki - przewodnik: Grzyby

 

 

przód nóg, potem kończyny, później tors - i wiedział wówczas po raz pierwszy, że to było: miejsce, gdzie istniałem w sposób niezależny od społecznej i fizycznej tożsamości

... poza życiem i śmiercią. Około piątej nad ranem w czasie śnieżycy przeszedł odległość kilku bloków do domu swoich rodziców i zaczął odgarniać śnieg z podjazdu, głośno się przy tym śmiejąc pełen radości".

Leary i Alpert specjalizowali się w analizie transakcyjnej i jednym z pól ich zainteresowań była resocjalizacja młodych więźniów, badania możliwości wyjścia z kręgu prowadzonej przez nich gry-skryptu w "policjantów i złodziei".

W więzieniu dla młociocianych przestępców o zaostrzonym rygorze Massachusettes Conectional Institution przeprowadzili doświadczenie, w którym 32 ochotnikom penitencjariuszom w okresie sześciu tygodni zastosowano dwie dwutygodniowe sesje psychoterapeutyczne (resocjalizacyjne) z zastosowaniem psylocybiny. W wyniku eksperymentu zauważono, że uczestnicy byli zdolni do wyzwolenia się z zajmowanych dotychczas ról, oraz że potrafili konstruować alternatywny do dotychczasowego sposób życia. Rzeczywistą skuteczność przeprowadzonego eksperymentu miało jednakże wykryć dopiero zwolnienie warunkowe i umiejętność adartacji eks-penitencjariuszy do życia na wolności. Dotychczasowy standardowy wskaźnik powrotu do więzień przebywających na zwolnieniu warunkowym wynosił 64%, w przypadku osób poddanych terapii z użyciem psylocybiny wskaźnik ten obniżył się do 30%! z tego 6 więźniów powróciło z powodu niedotrzymania warunków zwolnienia, dwóch zaś z powodu ponownych wykroczeń. Testy osobowościowe przeprowadzone po eksperymencie wykazały szereg pozytywnych zmian w stosunku do testów sprawdzających przed podaniem psylocybiny. Inne eksperymenty z użyciem psylocybiny przeprowadzone między innymi w ramach Harvard Psylocybin Research Project, miały na celu bliższe zbadanie i poznanie działania tej substancji, możliwości inicjowania mistycznych i religijnych przeżyć i wglądów, wpływu na obraz i sposób percepcji świata po zaprzestaniu działania psylocybiny.

Psylocybina i psylocyna są pochodnymi indolu, zawierającymi jeden atom azotu w cząsteczce co klasyfikuje je w kategorii alkaloidów, posiadają bliski związek strukturalny z serotoniną i bufoteniną. Chemiczna nazwa psylocybiny to ester ortofosforowy 5- hydroksy-N-dwumetylotryptaminy, psylocyna nie zawiera w swoim składzie estru ortofosforowego, przy podawaniu obydwu związków nie zauważono różnic w ich działaniu. Być może cząsteczka ortofosforowa nie posiada psychoaktywnych właściwości. Psylocybiny jest związkiem stosunkowo stabilnym i łatwo rozpuszcza się w wodzie podczas gdy psylocyna ulega łatwo utlenianiu i jest słabo rozpuszczalna w wodzie.

Ponieważ działanie syntetycznej psylocybiny i psylocyny jest nie do odróżnienia od efektu spożytych grzybów, prawdopodobnie psylocybina w organizmie jest metabolizowana w psylocynę.

Bezpośrednio po spożyciu grzybów może czasami pojawić się uczucie senności i/lub osłabienia, w niektórych przypadkach nieznaczne mdłości lub nawet skurcze żołądka. Po upływie pół godziny do 45 minut większość osób relacjonuje odczucie ogólnego relaksu. Szczyt wrażeń przypada na około półtorej godziny po posiłku. Całe doświadczenie trwa średnio sześć godzin. Z innych objawów fizycznych można zaobserwować lekki spadek ciśnienia, rozszerzenie źrenic, suchość w ustach. Obserwowany jest zanik apetytu przyjmowane pokarmy odbierane są często jak bezsmarowa papka. Po ok. ośmiu godzinach 80-90% metabolitów zostaje wydalona z organizmu. Niewielkie ilości psylocyny mogą pozostawać w organizmie do tygodnia czasu. Około 25% środka jest wydalana jako nie przetworzona psylocyna. Główny efekt działania psylocybiny w mózgu wydaje się polegać na hamowaniu serotoniny. Jak wynika z eksperymentów przeprowadzonych na myszach, połowa dawki śmiertelnej to 280 mg/kg wagi ciała. Zawartość psylocybiny w grzybach stanowi średnio ok. 2-3% suchej masy, czyli 0,03% świeżych grzybów w których woda stanowi 88-90%.

Dotychczas nie zanotowano śmiertelnego w skutkach przypadku zatrucia grzybami zawierającymi psylocybinę. Sposób oddziaływania psylocybiny na psychikę człowieka jest według wielu badaczy trudny do odróżnienia od efektów wywołanych przez LSD-25 czy meskalinę. Tym niemniej istnieje szereg relacji, które wskazują na różne dostrzegalne różnice, a nawet podkreślające większą intensywność doznań wizualnych w porównaniu do wywoływanych przez LSD. Cytowany uprzednio R. Gordon Wasson w jednym z

 

 

 

- 3 -


Narkotyki - przewodnik: Grzyby

 

 

 

pierwszych szerszych opisów zauważa:

Grzyby wywołują różny efekt u różnych osób, niektórzy na przykład zdarzają się doświadczać wyłącznie boskiej euforii, która może się przekształcić w niekontrolowany śmiech. W moim własnym przypadku doświadczyłem halucynacji. To co zobaczyłem było bardziej czystym oglądem na cokolwiek, co widziałem wcześniej, w końcu widziałem oczami mojej duszy, nie zaś wyłącznie poprzez prymitywne soczewki moich naturalnych oczu. W dodatku to co widziałem było przepojone ważnym przesłaniem: byłem przejęty grozą. Moje wizje, które nigdy się nie powtarzały, składały się z rzeczy nie widzianych na tym świecie: żadnych samochodów, miast z drapaczami chmur, czy silników odrzutowych. Wszystkie moje wizie posiadały pierwotną jakość: gdy widziałem stalle chóru w renesansowej katedrze, nie były one poczerniałe od wieku i kadzidel lecz tak jakby dopiero co przybyły na miejsce świeżo wyrzeźbione wprost spod ręki mistrza. Pałace, ogrody, górskie i morskie krajobrazy, które postrzegałem, posiadały aspekt nowości i świeżego piękna którego przebłysk czasami dostrzega każdy z nas. Widziałem kilka osób z reguły z większej odległości, jednakże raz zobaczyłem ludzką postać odległą na wyciągnięcie ręki, kobietę większą niż normalnie, zapatrzoną w półmrok morza. To jest ciekawe odczucie: z szybkością myśli jesteś przeniesiony gdziekolwiek sobie życzysz. I znajdziesz się tam bezcielesnym okiem, zawieszonym w przestrzeni, widzącym, nie widzianym, niewidoczny, niematerialny".

Warto także zwrócić uwagę na spostrzeżenia odnotowane przez Alberta Hofmanna - odkrywcy i badacza LSD, który po spożyciu 32 suszonych Psilocybe mexicana (średnią dawkę meksykańskich Indian) tak opisywał swoje doznania:

Trzydzieści minut po przyjęciu grzybów, zewnętrzny świat zaczął ulegać dziwnym transformacjom. Wszystko przybrało Meksykański charakter. Jako, że miałem dostateczną świadomość, tego że moja wiedza o meksykańskim pochodzeniu grzybów mogła spowodować wyobrażenia wyłącznie meksykańskiej scenerii, starałem się z premedytacją patrzeć na moje otoczenie tak jakby było normalnie. Ale wszystkie moje dobrowolne wysiłki, by patrzeć na rzeczy w ich zwykłej formie i kolorach okazywały się nieefektywne. Bez względu na to czy moje oczy były zamknięte czy otwarte, widziałem wyłącznie meksykańskie motywy i kolory. Gdy nadzorujący eksperyment lekarz podszedł, żeby sprawdzić moje ciśnienie krwi, przekształcił się w azteckiego kapłana i wcale nie...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin