Autor nieznany Pamiętnik Krystyny.pdf

(177 KB) Pobierz
"Pamiętnik Krystyny"
www.bookswarez.prv.pl
Część pierwsza
Już jako trzynastoletnia dziewczyna o biało różowej cerze
odznaczałam się wyjątkową urodą i harmonijną budową ciała.
Zapowiadałam się na piękną kobietę. Do trzynastego roku życia mój
temperament zupełnie milczał. Dopiero gdy na różnych częściach
mojego ciała ukazały się pierwsze objawy dojrzałości, gdy zaczął
narastać meszek kędzierzawych włosów w miejscu, które matka
pozwalała obnażać tylko przy kąpieli i które uważała za bardzo
wstydliwe, wtedy do ciekawości zaczęło się dołączać
samouwielbienie. Nieraz pozostawałam sama i będąc nago oglądałam
delikatne, puszyste, kędzierzawe włoski nad zbiegiem ud. Ta część
mego ciała musiała mieć wielkie znaczenie sekretne, bo przecież
cały świat kobiecy strzegł go zazdrośnie i ukrywał przed męskim
wzrokiem. Pewnego dnia, gdy czułam się pewnie za zamkniętymi
drzwiami, zdjęłam lustro ze ściany i ustawiwszy je ukośnie tak,
że mogłam dokładnie wszystko widzieć - rozchyliłam uda i
otworzyłam palcami to, co natura tak troskliwie ukrywa.
Przypomniałam sobie od razu posąg męski i zrozumiałam, że
mężczyzna zupełnie inaczej został wyposażony przez naturę, niż
kobieta. Od tego czasu oglądając moje ciało w lustrze nader
często dostrzegłam, że moje uda i biodra nabierają pełniejszych
kształtów i pięknie się zaokrąglają. Sprawiało mi to niewymowną
radość. Wieczorem, gdy już leżałam w łóżku, moja ręka bezwiednie
odsuwała kołdrę z ud i bawiła się kiełkującymi dopiero włoskami.
Przebieranie miękkich kędziorków między palcami i ciepło własnej
ręki sprawiały mi wielką przyjemność, choć nie wiedziałam
jeszcze, jakie moce za tym drzemią. Ściskałam udami swą dłoń i
w tej pozycji zwykle zasypiałam. Gdy skończyłam 14 lat, cieleśnie
byłam już zupełnie rozwinięta - oprócz owego periodycznego
kwiatu, który jest znamieniem pełnej kobiecości. Tego roku latem
wyjechałam na wieś, do majątku mego stryja Artura. Stryj był
wysokim mężczyzną, o silnej budowie. Rysy twarzy miał poważne,
a nawet surowe. Podobał mi się jego niski, typowo męski i ciepły
głos oraz duże dłonie. Cerę miał ogorzałą, ciemne oczy i bujne
włosy. Cieszyłam się myślą, że ujrzę stryjenkę, do której byłam
bardzo przywiązana. Często przytulałam się do niej i całowałam
ją w usta. Nigdy nie myślałam o niej jako o stryjence, ale jak
o pięknej Helenie. Była ona młodą blondynką o szafirowych oczach
i alabastrowej karnacji. Jej smukła sylwetka przypominała piękny
posąg bogini greckiej. Wprost olśniewała mnie uroda Heleny. Usta
jej były wspaniale wykrojone, wilgotne i zmysłowe. Wkrótce po
moim przyjeździe na wieś nadszedł dzień imienin Heleny. Jako
pierwsza chciałam złożyć jej życzenia imieninowe i już o 7 rano
zakradłam się do jej sypialni z bukietem polnych kwiatów. W
sypialni za szklanymi drzwiami znajdowała się garderoba, gdzie
wisiały suknie Heleny. Stryjenka właśnie znajdowała się w
łazience. Postanowiłam zrobić jej niespodziankę gdy nadejdzie -
i z kwiatami schowałam się w garderobie między suknie, stałam
cichutko zadowolona ze swego planu. W kilka chwil potem Helena
weszła do sypialni. Przed lustrem zrzuciła z siebie płaszcz
kąpielowy i stanęła zupełnie naga. Wtedy po raz pierwszy
zobaczyłam całe piękno jej wspaniałego, aksamitnego ciała. Smukłe
biodra, jędrne nogi, koliste, przepiękne piersi o różowych
koniuszkach. Helena wzięła właśnie z rogu pokoju duże lustro.
położyła się do łóżka i przykryła lekko kołdrą, obserwując drzwi
do gabinetu stryja. Teraz zrozumiałam, że popełniłam nietakt i
chciałam się znaleźć jak najdalej od sypialni. Jakieś nieznane
przeczucie mówiło mi, że przed moimi oczami stanie się coś, na
co młoda dziewczyna nie powinna patrzeć. Wstrzymałam oddech i
poczułam jak moje ciało drży. Wtem drzwi otworzyły się i wszedł
stryj. ubrany w elegancki szlafrok. W momencie gdy poruszyły się
drzwi, Helena zamknęła oczy. Stryj podszedł do łóżka. czule
popatrzył na śpiącą Helenę, następnie zamknął drzwi na klucz.
Ogarnął mnie dziwny strach. Stryj znowu zbliżył się do Heleny i
ostrożnie odsunął kołdrę. Na początku myślałam, że to przypadek,
teraz jednak zrozumiałam, iż Helena umyślnie leżała z rozłożonymi
nogami tak, aby jedna odchylona była w bok, a druga wyciągnięta
wzdłuż łóżka. Po raz pierwszy zobaczyłam tak cudne, dojrzałe
ciało, w pełnym rozkwicie. Ze wstydem pomyślałam o nagości mojej
sylwetki. Odsłonięte piersi Heleny olśniewały swoją białością.
Stryj Artur pochłaniał ten widok oczami, pochylił się ostrożnie
nad śpiącą, zwilżył swój palec w ustach i wprowadził go między
uda Heleny. Delikatnie posunął nim z góry na dół i już po kilku
poruszeniach Helena wyżej podciągnęła. jakby we śnie, drugą nogę
i zaczęła w dziwny sposób poruszać biodrami. Zrobiło mi się
gorąco, krew uderzyła mi do głowy. Wstydziłam się, lecz nie
mogłam oderwać oczu od tej urzekającej sceny. Stryj zwilżył
jeszcze raz swój palec i wsadził go głęboko, tak że cała jego
ręka tkwiła pomiędzy ponętnymi, ciemnymi kędziorkami. W tym
momencie Helena otworzyła oczy, jakby się dopiero obudziła,
jednocześnie jednak zacisnęła tak uda, że dłoń stryja została
między nimi uwięziona. Kobieta powiedziała z westchnieniem: "
Ach, to ty kochanie, śniłeś mi się". Stryj pochylił nad nią twarz
i szeptał coś przez chwilę, pewnie życzenia imieninowe, aż nagle
wpił się ustami w wiśniowe wargi Heleny. Dłoń jego pozostawała
między udami, pieszcząc delikatnie tajemnicze miejsce.
Zobaczyłam, że ręka Heleny wślizgnęła się pod szlafrok i
poruszała się wolno, lecz nieustannie, w górę i w dół. Stryj
przykląkł. Pod szlafrokiem był zupełnie nagi. Zaczął całować
piersi Heleny, ssał ich różowe pączki, wreszcie osunął się
jeszcze niżej i przywarł ustami do ośrodka powabów kobiety w
rozchylonych udach. Helena, gdy poczuła jego usta w tym miejscu,
wyprężyła się leżąc na wznak w poprzek łóżka. Stryj Artur klęczał
poniżej i wpijał się rękami w jej uda, rozwierając je szeroko.
Całował źródło swej rozkoszy nie odejmując warg ani na chwilę.
Odwrócony był do mnie plecami, mięśnie jego potężnych, brązowych
ramion, grały silnie pod skórą. Masywna głowa była wtulona
namiętnie między rozchylone uda stryjenki. Z jej cichych,
spazmatycznych okrzyków domyśliłam się nadzwyczajnej rozkoszy,
jaką musiał jej sprawiać. Oczy Heleny zachodziły mgłą, piersi
podnosiły się i opadały, uda drżały, rozchylając się coraz
szerzej. Biodra falowały coraz silniej; szeptała błagalnym,
rwącym się głosem: "Och, jak dobrze, wyżej, wyżej... O tak, tak,
teraz ssij szybciej, błagam szybciej, tak... tak...już... już...
juuż..." Helena umilkła i leżała z zamkniętymi oczami. Jej ciało
przestało się poruszać, a wysoko podniesione uda rozchyliły się
i opadły bokiem na krawędź łóżka. Stryj siedział przegięty ku
niej i pochłaniał palącymi niemal, dzikimi spojrzeniami jej uda,
owłosienie i to pod nim wilgotne, zaczerwienione miejsce,
nabrzmiałe z przeżytej przed chwilą rozkoszy. Nagle wyprostował
się, zrzucił z siebie szlafrok i zobaczyłam to, o czym nigdy nie
myślałam po opowiadaniach moich koleżanek. Z taką ciekawością i
napięciem pożerałam wzrokiem ów przedmiot, że oczy mi nieomal
wyszły na wierzch - był to długi, gruby, mięsisty wał. Jakiż był
inny od tych, które widziałam na posągach i u młodych chłopców.
Bałam się go, a jednocześnie dreszcz rozkoszy przenikał moje
ciało. Stryj Artur nie patrzył w moją stronę, oczy jego
pochłaniały nagie ciało kobiety. Wydawało mi się, że ręką chce
poskromić buntowniczy członek, bo wodził po nim zgiętymi palcami
w jedną i w drugą stronę. Zobaczyłam, że nagle odsłonił jego
grubą główkę; lęk mój wzrósł, lecz wzrosło i uczucie rozkoszy.
Mocno zacisnęłam uda. Stryj ujął bezsilnie zwisającą rękę Heleny
i poprowadził ją ku temu mięsistemu wałowi, który lekko drgał nad
zwisającymi dwiema kulami. Kiedy poczuła, co jej dał do ręki,
otworzyła oczy i uśmiechnęła się z niewypowiedzianym wdziękiem.
Podniosła się jakby z letargu i opadła na jego usta długim,
namiętnym pocałunkiem. Dłoń stryja poruszała się ciągle między
jej białymi udami, a Helena miękkimi ruchami swych smukłych
palców pieściła tęgi wałek i porośnięte cienkimi włosami
zwisające kule. Wreszcie opadła na łóżko, podsuwając poduszkę pod
biodra. Zauważyłam, że stara się tak ułożyć swe ciało, by mogła
się cała widzieć w lustrze. Stryj Artur patrzył ciągle na jej
uda, tak szeroko teraz rozsunięte, że mógł między nimi uklęknąć;
gdy to uczynił, Helena zwilżyła ustami głowicę jego członka i
wodziła nim kilkakrotnie po szparze między udami, drżąc jak w
febrze i szybko oddychając. Usłyszałam jej gorączkowy szept:,,...
już bierz mnie, tylko mocno...". Wsadziła sobie gruby członek
stryja między uda, powoli pogrążając go w łonie. Stryj nagle
wyprężył się ku górze, później biodra jego opadły gwałtownie.
Wepchnął cały potężny, nabrzmiały wałek w Helenę. Zlękłam się,
że będzie ją to bolało. Przeciwnie, oczy jej zamgliły się
rozkosznie i odwrócone były do lustra, w którym mogła widzieć
ciało swoje i stryja oraz każdy ruch. Dysząc szybko, podniosła
nogi i objęła nimi biodra mężczyzny. Patrzyłam na to z wypiekami
na twarzy. Zespolone rozkoszą ich ciała były bardzo piękne i dziś
wiem, że takie piękno należy do rzadkości. Poczułam dziwne
osłabienie. Upłynęła długa chwila od wsadzenia członka aż po owe
kuliste woreczki i wreszcie Helena rozplatała nogi. Stryj
podniósł się, po to tylko aby wsadzić go zaraz mocnym pchnięciem,
aż do korzenia. Helena zaś przy każdym jego ruchu unosiła biodra
w podrzutach. Widziałam jak jej rozkosz rośnie. Wyrzucała z
siebie pojedyncze, urywane słowa, jakby gniotące ją w rozkoszy
ciało męskie odbierało jej przytomność. "... Dobrze, o, jak
dobrze... mój jedyny... ach... ach...ach... jak mocno... nie tak
głęboko... ach... ach... szybciej... szybciej... nie spuszczaj
się jeszcze, poczekaj... teraz razem... tak... tak... tak...
taaaak...". Stryj dźwignął się i opadł w milczeniu. Od momentu,
gdy jego ruchy stały się szybsze, wydawać by się mogło, że
oszalał. Cały drżał spazmatycznie, a jego wielkie, muskularne uda
wspierały się ile sił, między kształtne, różowe kolana Heleny.
Pchnął wreszcie z całych sił tak głęboko, jakby chciał ją
przebić, czy rozedrzeć. Chwytając od dołu jej delikatne biodra,
przycisnął ją do siebie silnymi dłońmi, cisnąc jej delikatne,
białe piersi... Po chwili przewrócił się na bok, oswobadzając jej
ciało. Odetchnął głęboko i wyciągnął się na łóżku w całej
okazałości, Jego wałek, dotychczas gruby, czerwony i groźnie
wyglądający, kurczył się, malał, aż obwisł zupełnie i stał się
przedmiotem o małych rozmiarach. Na czubku pokazało się trochę
białego soku, o którym nigdy nie słyszałam od koleżanek. Helena
sięgnęła po ręcznik i wytarła siebie i stryja. Rozchyliła uda i
dostrzegłam wówczas, że szparka, która była zaciśnięta i ledwie
widoczna - teraz jest rozwarta i podobna do zsiniałych,
ciemnoróżowych, mokrych warg. Po chwili wysączyło się z nich
trochę podobnego, białego płynu. Może to właśnie był płyn stryja.
Helena weszła do łazienki. Wróciła po chwili naga i uśmiechnięta.
Usiadła na łóżku i pochyliła się nad leżącym. Pocałowała go w
usta. Spytała czułym szeptem, czy był szczęśliwy. "Ponad wszystko
- ty wspaniała kobieto..." Uśmiechnęła się. Pochyliła się nad
jego wyciągniętymi udami, pieszczotliwym ruchem ujęła w białe
palce jego członka, głaskała go i całowała, a po tym wzięła
członka w usta, otaczając go wargami. Stryj odwrócił się, lewą
ręką odkrył jej okrągłą pierś i bawił się sutkiem. Prawą wcisnął
w jej uda, które rozchyliły się posłusznie. Widziałam, jak palce
jego ślizgały się po górnej części owych niby malinowych warg.
Helena ssała coraz szybciej, aż - ku mojemu wielkiemu zdumieniu -
wałek przybrał taką samą sterczącą postać, jak przedtem. Helena
chciała tego widocznie, bo oczy jej zabłysły radością. Wśród
płomiennych pocałunków wskoczyła na stryja, tak że ciało jego
znalazło się miedzy udami. To, co się działo teraz, mogłam
widzieć podwójnie, raz z przodu, drugi raz z tyłu, w lustrze.
Dostrzegłam teraz każde zbliżenie się i oddalenie ciała, tak
dokładnie, jakbym stała tuż przy nich i nigdy nie zapomnę tego
widoku. To było najpiękniejsze, co mogłam zobaczyć,
najpiękniejsze ze wszystkich scen, jakie kiedykolwiek widziałam
w życiu, lub przeżyłam. Helena stała się teraz stroną czynną, gdy
stryj wydawał się o wiele spokojniejszy, niż przedtem.
Podtrzymywał ją wprawdzie za białe, okrągłe biodra, ale dolną
częścią ciała nie poruszał prawie wcale. To Helena wydawała się
być ogniem i płomieniem. Przejawiała niezwykłą żywotność. Ujęła
dłonią groźnie sterczący, mięsisty wałek i wsadziła sobie głowicę
między wargi szpary i jednym ruchem bioder nadziała się nań, aż
cały pogrążył się w jej otworze. Krzyknęła cicho. O ile
dotychczas obserwowałam wszystko ze strachem, o tyle teraz
dołączyło się jakieś dziwne i słodkie wzburzenie. Gdybym nie
obawiała się szelestu sukien Heleny, poprowadziłabym moją rękę
tam, gdzie kobieta doznawała tak wielkiej rozkoszy, aż zapominała
o wszystkim i zamieniała się w płomienną kochankę, bezwstydną w
tym szale. Widok był piękny ponad wszelkie opisy. Obserwowałam
atletyczne barki i pyszne uda stryja Artura, o ciemnobrązowej
skórze, biało-różowe, długie, miękkie w linii kształty Heleny,
jej wilgotne, tajemne wargi nadziane na potężnych rozmiarów
członek... Gdy się podnosiła, widziałam, że wargi, czerwone,
mokre, niechętnie tylko rozstawały się ze stojącym dumnie długim
i grubym znakiem męskiej siły, który tkwiąc między nimi ciasno
otoczony, to wsuwał się w nie cały, aż znikał, to wysuwał się
znowu, by natychmiast pogrążyć się jak najgłębiej. Tym razem
Helena milczała, dysząc tylko ciężko, cała zaróżowiona. Ruchy
obojga stawały się coraz szybsze, aż wreszcie stryj Artur
podrzucił się gwałtownie z dołu do góry, chwytając jednocześnie
biodra Heleny i wciskając ją najgłębiej na swego członka, jakby
chciał się w nią wsunąć. Helena krzyknęła przeraźliwie i
rozszerzyła uda tak bardzo, iż mogło się wydawać, że rozedrze swe
piękne ciało na pół. Przysiadła całym swym ciężarem bioder w dół,
miotając je z boku na bok i z przodu w tył, piersi miała
wyprężone, lędźwie drgające... Moment największej rozkoszy trwał
może sekundę, później opadli obydwoje ramię przy ramieniu na łoże
i naciągnęli kołdrę na swe ciała. Po paru minutach wstali,
narzucili szlafroki i udali się do łazienki. Korzystając z tego
prześlizgnęłam się przez sypialnię i pobiegłam jak najszybciej
do swego pokoju, znajdującego się na piętrze. Chciałam być sama.
Koniecznie sama, aby jeszcze raz przeżyć w wyobraźni te wrażenia,
jakich doznałam. Moja głowa była rozpalona i dziwnie ciężka. Krew
biła w skroniach niby młotem. Zamknęłam drzwi na klucz, zerwałam
z siebie sukienkę i bieliznę, i nago stanęłam przed lustrem.
Jakże mało urocze i mało godne uwagi wydało mi się własne ciało,
jeszcze tak niedojrzałe w porównaniu z rozwiniętym, pięknym
ciałem Heleny. Moje piersi i biodra dopiero zaczynały się
zaokrąglać, uda były zbyt szczupłe. Małe, różowe miejsce u zbiegu
ud pokryte było zaledwie delikatnym i drobnym, kędzierzawym
włosem. Byłam ciemną blondynką, o włosach koloru dojrzałych
kasztanów, taki też odcień miał mój dziewiczy puszek nad ukrytymi
głęboko tajemnymi wargami. Próbowałam sobie zrobić własną ręką
to, co stryj robił Helenie. Tarłam biało-różowe wargi w górę i
w dół, starałam się otworzyć je palcami jak najszerzej, lecz nie
mogłam sobie wepchnąć palca bez odczuwania bólu. Miałam miłe
uczucie pocierając palcem wystające miejsce w górnej części
szparki. Nie mogłam jednak pojąć, że w ten sposób można
doprowadzić się do utraty przytomności, jak to się stało z
Heleną. Wywnioskowałam z tego, że do prawdziwego szału potrzebny
jest mężczyzna - i to mężczyzna piękny i potężny, o budowie
mojego stryja. Rozmyślałam. Moje własne próby zawiodły. Nie
wiedziałam, co czynić dalej, aby zaznać rozkoszy, którą
oglądałam. Szczególnie utkwił mi w pamięci moment, gdy Helena
brała do ust obwisły członek i dotąd gładziła go językiem i
ssała, aż napęczniał stając się sztywny. Wtedy wkładała jego
głowicę między uda, aby ostatecznie wsiadłszy na stryja, zanurzyć
go głęboko w sobie. Pocałunki nie były jednak głównym przeżyciem,
stanowiły tylko wstęp do niego. Chociaż z drugiej strony Helena
przeżywała rozkosz podniecona tarciem palca, szczególnie w
chwilach, gdy stryj Artur całował jej tajemne wargi i łechtał je
językiem. Helena prosiła z oczami zamglonymi w
uniesieniu"mocniej... głębiej..." Przez następne kilka dni
chodziłam jak nieprzytomna, zamrożona podniecającymi wizjami, aż
nowe wydarzenie zwróciło moją uwagę. Na początku czerwca
przyjechały na wieś dzieci stryjka z pierwszego małżeństwa:
szesnastoletni Karol i dziesięcioletnia Zosia, w towarzystwie
francuskiej guwernantki. Była to osoba bardzo młoda, o granatowym
odcieniu przepysznych, czarnych włosów, palących oczach, śniadej
cerze i nieco za grubych wargach. Poczułam do niej głęboką
sympatię, połączoną z pragnieniem pieszczot. Sądziłam, że
Małgorzata - takie nosiła imię - potrafi wyjaśnić mi niepokojące
mnie tajemnice. Nadeszła pora udania się na spoczynek. Pokój
Małgorzaty i Zosi znajdował się obok mojego. Małgorzata
troskliwie ułożyła nas obie w łóżkach i życząc nam dobrej nocy,
udała się do swego pokoju, zamykając za sobą drzwi. A jednak nie
mogłam zasnąć. Widziałam w ciemności wąziutkie promyczki światła,
przenikające poprzez drzwi. Wstałam, okno było otwarte, słowiki
śpiewały w ogrodzie. Rozmarzona nocą i gorącem, zbliżyłam się do
drzwi i wyszukałam największą szczelinę, przez którą mogłam
spokojnie obserwować. Małgorzata krzątała się jakiś czas po
pokoju, później zdjęła letnią sukienkę, majteczki i koszulkę -
pozostała naga. Była kobietą o kształtach smuklejszych może niż
Helena, o brązowej, lśniącej skórze. Miała gładkie, jędrne
piersi, lędźwie zaokrąglone, brzuch w miarę płaski, o miękkich
liniach, a u zbiegu pełnych ud nader obfite, czarne kudełki,
mocno zakręcone. Małgorzata usiadła przy stole, wyjęła z walizki
książkę i zaczęła czytać. Jej lektura musiała być osobliwa,
ponieważ policzki dziewczyny zarumieniły się, oczy błyszczały,
a piersi podnosiły się niespokojnie. Zdążyłam zauważyć, że Zosia
już mocno spała. Nagle Małgorzata, siedząc na krześle, rozchyliła
nogi i oparłszy jedną o krawędź stołu, wsunęła rękę między uda,
pod owłosiony pagórek. Wydawało mi się, że zabawia się
Zgłoś jeśli naruszono regulamin