DRASTYCZNE ŚWIADECTWO LEKARZA WYKONUJĄCEGO ABORCJĘ.docx

(80 KB) Pobierz

DRASTYCZNE ŚWIADECTWO LEKARZA WYKONUJĄCEGO ABORCJĘ

-szukam-

Motto:

"Największym niebezpieczeństwem zagrażającym pokojowi jest dzisiaj aborcja. Jeżeli matce wolno zabić własne dziecko, cóż może powstrzymać Ciebie i mnie, byśmy się nawzajem nie pozabijali?"

Matka Teresa z Kalkuty Mamo, chcesz otworzyć grób? Nagie dziecko pochować bez trumny? Czy chcesz zmienić siebie w cmentarz dla niewinnych? Nienarodzone dziecko. Cywilizacja śmierci

         Przez wiele lat doktor Stojan Adaäevid był przekonany, że aborcja jest zabiegiem chirurgicznym podobnym do wycięcia ślepej kiszki. Adaäevid zapamiętał ten dzień na całe życie. Był studentem medycyny i w pokoju lekarskim porządkował kartoteki. Siedział w kącie nad papierami, a w pomieszczeniu zaczęli zbierać się ginekolodzy. Nie zwracając uwagi na przycupniętego z boku studenta, opowiadali o różnych przypadkach ze swej praktyki. Doktor Rado Ignatovid wspominał pewną ciężarną pacjentkę, która przyszła, by usunąć swoje dziecko. Aborcja się nie udała, bo ginekolog nie potrafił podwinąć szyjki macicy. Gdy lekarze zaczęli opowiadać o dalszych losach kobiety, przysłuchujący się im Stojan zdrętwiał. Nagle zrozumiał, że dentystka z pobliskiej przychodni, o której rozmawiają mężczyźni, to jego matka. - Ona już nie żyje, ale ciekawe, co się stało z dzieckiem, które chciała usunąć - zastanawiał się jeden z ginekologów. Stojan nie wytrzymał: - To ja jestem tym dzieckiem - powiedział wstając. W pokoju zapadła cisza, a po chwili lekarze jeden po drugim zaczęli wychodzić.

Wiele razy przez następne lata doktor Adaäevid będzie wracał myślami do tamtego wydarzenia. Zrozumiał jasno: żyje tylko dlatego, że lekarz spartaczył aborcję. On sam nigdy by takiej fuszerki nie odstawił. Nieraz trafiały do niego kobiety, którym można było podwinąć szyjki macicy, ale zawsze dawał sobie radę z tym problemem. Był w końcu lekarzem, który w Belgradzie najlepiej wykonywał aborcje. Szybko prześcignął w tym fachu swojego mistrza, doktora Ignatovicia, którego niekompetencji zawdzięczał życie. - Tajemnica sukcesu tkwi w tym, by wytrenować dłoń częstymi zabiegami - mówi, cytując po niemiecku przysłowie: "Übung macht Meister" (ćwiczenie czyni mistrza). Wierny tej maksymie, wykonywał dziennie po dwadzieścia, trzydzieści aborcji. Jego rekord dnia wynosił trzydzieści pięć. Dziś ma problem, by określić, ile aborcji przeprowadził w ciągu dwudziestu sześciu lat praktykowania. Proponuje wypośrodkować pomiędzy 48 a 62 tys. Przez wiele lat był przekonany, że aborcja - jak uczono na wydziałach lekarskich i pisano w podręcznikach - jest zabiegiem chirurgicznym podobnym do wycięcia ślepej kiszki. Różnica polega tylko na usunięciu innego organu z ciała kobiety - raz jest to kawałek jelita, innym razem tkanka ciążowa. Wątpliwości zaczęły pojawiać się w latach osiemdziesiątych, kiedy do jugosłowiańskich szpitali sprowadzono ultrasonografy. Wtedy na ekranie USG doktor Adaäevid pierwszy raz zobaczył to, co do tej pory było dla niego niewidoczne - wnętrze kobiecego łona i żywe dziecko, ssące palec, ruszające nogami i rękoma. Zazwyczaj chwilę potem kawałki tego dziecka leżały obok niego na stole. - Patrzyłem, ale nie widziałem - wspomina dziś. - Wszystko zmieniło się, od kiedy zaczęły nawiedzać mnie sny.

Sen doktora Adaäevicia

Właściwie był to jeden sen, ale powtarzał się każdej nocy, dzień w dzień, tydzień w tydzień, miesiąc w miesiąc. Śniło mu się, że idzie po rozświetlonej słońcem łące, wokół pełno pięknych kwiatów, latają kolorowe motyle, jest ciepło i przyjemnie, jego jednak dręczy jakieś niepokojące uczucie. W pewnym momencie łąka zapełnia się dziećmi, które biegają, grają w piłkę, śmieją się. Są w różnym wieku, od trzech, czterech lat do około dwudziestu. Wszystkie są niezwykle piękne. Twarze jednego chłopca i dwóch dziewczynek wydają mu się dziwnie znajome, ale nie może sobie przypomnieć, skąd je zna. Próbuje rozmawiać z dziećmi, a wtedy one, dostrzegając go, zaczynają w przerażeniu uciekać i krzyczeć. Wszystkiemu przygląda się człowiek w czarnym ubraniu, przypominający mnicha. Nie mówi nic, tylko patrzy przenikliwie.

Każdej nocy Adaäevid budził się przerażony i do rana nie mógł zasnąć. Nie pomagały zioła ani środki nasenne.

 

Raz trafił na miejsce, gdzie była rozlana plama jodu. I rączka nagle zaczęła się ruszać. Stojąca obok pielęgniarka krzyknęła: "Zupełnie jak nogi żaby na zajęciach z fizjologii". Doktor wzdrygnął się, ale nie przerwał zabiegu. Postanowił wszystko, co zostało w macicy, zmielić na miazgę. Jednak kiedy wyciągnął kleszcze, ujrzał serce. Jeszcze pulsowało, coraz wolniej i wolniej, aż w końcu przestało bić. Wtedy zrozumiał, że zabił człowieka. Zrobiło mu się ciemno przed oczami. Wpadł w odrętwienie, nie pamiętał, ile czasu to trwało. Nagle poczuł szarpanie za ramię i usłyszał przerażony głos pielęgniarki: "Doktorze Adaäevid! Doktorze Adaäevid!". Okazało się, że pacjentka się wykrwawia. Po raz pierwszy od dawna zaczął się gorąco modlić: "Panie Boże! Ratuj nie mnie, ale tą kobietę". Cudem mu się udało. Gdy zdjął rękawice, wiedział, że już nigdy w życiu nie zrobi aborcji.

Sabotaż przeciwko państwu

Kiedy oznajmił swoją decyzję ordynatorowi, wywołało to zdziwienie. Wcześniej nie zdarzyło się, by w belgradzkim szpitalu jakiś ginekolog odmówił wykonywania aborcji. Zaczęto wywierać na niego presję, by zmienił zdanie. Zmniejszono mu o połowę wypłatę, córkę wyrzucono z pracy, syna oblano na egzaminach wstępnych na studia. Atakowano go w prasie i w telewizji. Pisano, że socjalistyczne państwo dało mu wykształcenie, by mógł wykonywać aborcje, a on uprawia sabotaż. Po dwóch latach nagonki był na skraju wyczerpania nerwowego. Postanowił, że następnego dnia zgłosi się do ordynatora i zmieni decyzję. W nocy przyśnił mu się jednak Tomasz, który poklepał go po ramieniu i powiedział: "Jesteś moim dobrym przyjacielem. Walcz dalej". Nazajutrz rano doktor nie poszedł do ordynatora. Postanowił walczyć. Zaangażował się w ruch obrony życia nienarodzonych. Objeżdżał Serbię z wykładami i prelekcjami na temat aborcji. Dwukrotnie w jugosłowiańskiej telewizji udało mu się pokazać film Bernarda Nathansona "Niemy krzyk", ukazujący przerwanie ciąży na ekranie USG. Dzięki jego inicjatywie na początku lat dziewięćdziesiątych parlament przegłosował ustawę o ochronie życia nienarodzonych. Trafiła ona do prezydenta Slobodana Miloäevicia, który jednak jej nie podpisał. Później zaczęła się wojna i do ustawy nikt nie miał już głowy.

                 Gdy mowa o wojnie, Adaäevid zamyśla się: - Jak inaczej wyjaśnić tę rzeź na Bałkanach, jak nie odejściem ludzi od Boga i brakiem szacunku dla ludzkiego życia?

 

                                                                                                                  Oprac.     Jerzy Poleszczuk

                     NIENARODZENI

 

 

W łonach matek zabici,

Złe duchy demony, krwią niewinnych syci.

Bezdenna jaskinio ludzkiego sumienia,

Co człowieka w straszną, bestię zamieniasz.

Pozbawioną ludzkich odruchów litości,

Która istotę bezbronną morduje, rwąc jej ciało i kości.

Małe główki kleszczami przez pseudo lekarzy miażdżone,

O Wy! – Dzieci poczęte i nienarodzone.

Nieludzko rozrywane i w częściach wydobyte,

Ręce krwią niewiniątek zbrukane, dla pozoru umyte.

Zwłoki dzieci maleńkich haniebnie bezczeszczone,

Z odpadami razem – w kotłowniach palone.

                        Ręce ssawek okrutnych abort czyniących,

                        Czy można was nazwać matkami, za ten czyn hańbiący?

                        Raczej morderczyniami – swojego łona,

                        To, co żyć miało – w strasznym bólu kona.

I wy ojcowie, którymi się tak mienicie,

Jesteście współ odpowiedzialni, za mord i poczęte życie.

Na nic się zdadzą wykrętne, waszych wymówek techniki,

Jesteś człowiekiem cywilizowanym, a nie jakimś dzikim.

Nawet zwierzę dzikie, instynkt  macierzyński posiada,

A człowiek rozumny, jest gorszy od gada.

Bo morduje swoje potomstwo, nienarodzone,

Z Duszą nieśmiertelną – przez Pana Boga stworzone.

Poczęte i zabite z Twojego przyzwolenia,

Bestio okrutna, bez litości i sumienia.

Co czyn swój potworny, wolnością tłumaczysz,

Prawem do brzucha swojego, nazywać raczysz.

                         Feminizm i Liberalizm,, wyzwolona” lansujesz,

 A dziecię swoje nienarodzone, okrutnie mordujesz.

 Brakiem warunków często, decyzję tłumaczysz,

 Albo przeszkodą w karierze, nazywać raczysz.

Ty! – Która do rodzenia zostałaś stworzona,

Wbrew Panu Bogu – grób czynisz ze swojego łona.

Za wszystko trzeba płacić i CIEBIE rachunek nie minie,

Nie zaznasz spokoju ducha, zwłaszcza w ostatniej godzinie.

 Bo pseudo wolność i prawa ludzkie – stawiasz ponad prawa Boga,

                         Strasznie i tragicznie zakończy się tej cywilizacji droga.

                        Która wbrew Panu Bogu, takie prawa ustala,

                           Co starych i nienarodzonych zabijać pozwala.

 Swój egoizm i pychę, nad przykazania Boże wynosi,

 PRZEZ TO, O SPRAWIEDLIWOŚĆ I KARĘ BOŻĄ – SAMA SIĘ PROSI!

 

Organizacja CDL (Chrześcijańscy Demokraci dla Życia) opublikowała najnowsze dane europejskiego Instytutu Polityki Rodzinnej, według których w roku 2008 dokonano w Unii Europejskiej ponad 1,2 mln aborcji. Oznacza to, że codziennie zabija się w majestacie prawa 3,3 tys. dzieci przed ich urodzeniem,

czyli prawie 140 co godzinę.  Najwięcej jest mordowanych w Wielkiej Brytanii około 216 – tys. rocznie, Francji 210 - tys. i Rumunii 128 – tysięcy Na całym świecie codziennie jest zabijanych około 120 tys. dzieci w łonach ich matek zarówno metodami chirurgicznymi, jak i niechirurgicznymi.

KREW NIEWINNYCH WOŁA O POMSTĘ DO NIEBA

I PRZYJDZIE KARA – STRASZNA KARA !!!

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin