fakty_i_mity_2002_127_32.pdf

(1928 KB) Pobierz
str_01_32.qxd
Księża prowadzili dziecięcy dom publiczny dla pedofilów
Papież tego nie przeżyje!
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 32 (127) 9 – 15 sierpnia 2002 r. Cena 2,20 zł (w tym 7% VAT)
Str. 13
Słuchali muzyki i muzykę
tworzyli, tańczyli i śmiali się,
rozmawiali i przekomarzali,
czyli – zdaniem katolickich
oszołomów – byli odrażający,
brudni i źli. Czy tak
odrażający i tak źli jak święty
Augustyn, gdy mówił do
człowieka: „Kochaj i rób,
co chcesz!”?
Str. 10, 11
Niewolnicy kleru!
Pod naciskiem opinii publicz-
nej niemiecki kler przyznał w koń-
cu, iż w czasach ostatniej wojny
korzystał z taniej siły roboczej,
pochodzącej z podbitych przez Hi-
tlera krajów. Polscy robotnicy
przymusowi do dziś nie mogą się
jednak doczekać choćby symbo-
licznego odszkodowania za nie-
wolniczą pracę. Czy potrzebna jest
kolejna batalia i interwencja rzą-
du w tej sprawie? A może polscy
biskupi wesprą ofiary hitlerow-
skiego reżimu? Wszak Kościół jest
jeden.
Zegar tyka... władzom
Pod siedzibą rządu protesto-
wali robotnicy likwidowanej Fa-
bryki Kabli w Ożarowie. Wspie-
rali ich członkowie Ogólnopol-
skiego Komitetu Protestacyjne-
go w Szczecinie. W niezwykle go-
rącej atmosferze padały oskar-
żenia kierowane pod adresem
władz dopuszczających do zło-
dziejskiej prywatyzacji, której
skutkiem jest dramatyczny
wzrost bezrobocia. Na protestu-
jących czekały setki policjan-
tów i gołosłowne zobowiązania
urzędników.
Str. 9
Str. 11
96287075.021.png 96287075.022.png 96287075.023.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 32 (127) 9 – 15 VIII 2002 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Cena wolności
POLSKA Prymas Glemp wezwał do „intensywnej modlitwy o to,
by Ojciec Święty mógł przyjechać zdrowy”.
Do naszej redakcji zadzwonił jakiś wizjoner i stwierdził, że JPII nie
przyjedzie w ogóle. Straszne!!!
Po co przyjeżdża do Polski papież? „Aby wyzwalać nas od różnych
lęków, również tych nieuświadomionych” – to proste. Takiej odpo-
wiedzi udzielił PAP sekretarz Episkopatu Polski bp Piotr Libera.
Dodał, że JPII będzie budził w nas „nowe nadzieje w kontekście
wejścia Polski do UE”.
A nadzieja, jak wiadomo, jest matką...
Zabrakło pieniędzy dla rolników i miejsca dla ziarna. Rząd i firmy
skupujące zboże zostały zaskoczone żniwami.
Na jesieni wybory samorządowe zaskoczą SLD.
Radio Maryja atakuje Bundeswehrę! Audycje Radia Maryja
nadawane na falach krótkich z nadajnika w rosyjskiej Samarze
zakłócają częstotliwości wojskowe armii niemieckiej. Niemcy
poskarżyli się polskiemu Sztabowi Generalnemu, a ten odesłał
ich... do administracji rosyjskiej.
Zachodnie samoloty posiadają systemy rozpoznania „swój – wróg”.
Ech... gdyby tak małe bombardowanko „Radia Maryja”.
WARSZAWA B. Bagsik stawił się w więzieniu, by odbyć zasądzo-
ną mu karę za tzw. oscylator i łapówki. Jak na bogacza przystało,
pod areszt podjechał luksusowym bmw. Dyrekcja więzienia zapew-
nia jednak, że Bagsik będzie traktowany jak pospolity „klient”. Do
odsiadki ma ponad 4,5 roku, ale może wyjść już za 2 miesiące.
To nie będzie amnestii z okazji przyjazdu Wojtyły?!
KRAKÓW Spółka „Stalexport”, która pobiera opłaty za wjazd
na autostradę A-4, ogłosiła, że pielgrzymi pojadą na spotka-
nie z papieżem darmo. Ten sam „Stalexport” odmówił bez-
płatnego przejazdu przez autostradę... karetce pogotowia.
Ludzie nie po głupie zdrowie jadą, tylko po zbawienie
WATYKAN/MEKSYK Po wizycie JPII Meksykanie mają: prezy-
denta, który wycałował papieża po rękach; świętego, który nigdy
nie istniał, i dwóch błogosławionych kapusiów, którzy zdradzili swo-
ich sąsiadów, donosząc na nich do mnichów-okupantów.
Tak to jest z pielgrzymkami moralnych autorytetów...
WATYKAN Kongregacja Doktryny Wiary uroczyście ekskomuni-
kowała (wykluczyła ze wspólnoty Kościoła) siedem wyświęconych
29.06 kobiet i arcybiskupa R. Braschiego, który je ordynował.
Wystarczy, że Pan Bóg jest miłosierny, papież nie musi.
USA Archidiecezja bostońska próbowała pokrętnie wywinąć się z wy-
płacenia (na mocy ugody) 30 mln dol. odszkodowania ofiarom księ-
ży pedofilów. Kardynała Lawa wezwano więc do sądu i był on – ja-
ko pierwszy kardynał w historii USA – przesłuchiwany publicznie.
Po procesach czarownic – czas wreszcie na procesy czarowników.
NIEMCY Kanclerz Schroeder skrytykował „bankructwa i łupienie
zwykłych ludzi w USA” oraz plany kolejnych amerykańskich akcji
zbrojnych, nazywając je awanturami, których Niemcy nie poprą.
Kwaśniewski obiecał Bushowi, że Polacy nie zawiodą. Biednemu
zawsze Kwas w oczy...
WŁOCHY Episkopat przyznał, że Kościół zatrudnia nielegalnych
pracowników w szpitalach, szkołach i księgarniach. Rządowa amne-
stia pozwoli uregulować ich status. Kościelni komentatorzy twier-
dzą, iż nielegalne zatrudnianie nie jest w przypadku Krk „działa-
niem rozmyślnym, ale wynika z wielu różnych okoliczności”.
Zapewne z przykazania: „niech nie wie lewica, co czyni prawica”.
WIELKA BRYTANIA Arcybiskup Walii Rowan Williams został
mianowany nowym prymasem Kościoła anglikańskiego. Jest zde-
klarowanym liberałem, orędownikiem praw homoseksualistów i ka-
płaństwa kobiet. Na domiar złego w polityce ekumenicznej Krk
– nowy zwierzchnik anglikanów słynie z lewicowych poglądów.
No to masz, Janie Pawle, placek...
Ponad 7 tysięcy przypuszczalnych pedofilów namierzyły władze dzię-
ki pułapce FBI. Wszyscy wchodzili na płatne strony internetowe
w USA, oferujące pornografię dziecięcą. Posługiwali się kartami
płatniczymi, by wyszukiwać zdjęcia dzieci, w tym... kilkumiesięcz-
nych, w trakcie stosunków seksualnych z dorosłymi. Na pytanie,
czy wśród namierzonych są księża katoliccy, skierowane do rzecz-
nika FBI, padła odpowiedź: wielu.
Internetowe namierzanie radzimy zastosować w seminariach.
TURCJA Prawdziwy przełom polityczny nad Bosforem. Aspirują-
cy do UE Turcy znieśli karę śmierci, przyznali większe prawa mniej-
szościom religijnym i Kurdom, co może zakończyć wojnę domową.
Jedyną przeszkodą w reformach był fundamentalizm islamski.
CZECHY Minister spraw zagranicznych Cyril Svoboda i przedsta-
wiciel Watykanu w Pradze podpisali umowę regulującą warunki
funkcjonowania Krk w Czechach. Nie rozstrzyga ona kwestii zwro-
tu mienia, którego od lat domaga się Kościół. – Ta umowa nie ob-
ciąża w żaden sposób budżetu państwa – powiedział Svoboda.
Śmieszni ci Czesi – tak się troszczyć o budżet...
JAPONIA Ruszyło kodowanie mieszkańców. Każdy obywatel zo-
stanie zaopatrzony w 11-cyfrowy numer. Ludzie jednak protestują
w obawie, że doprowadzi to do naruszania prywatności, a władze
będą mogły łatwo nękać i uciszać swoich krytyków. Podobne zapę-
dy mają m.in. władze USA.
Czy światem będą rządziły elektroniczne dyktatury?
ROSJA Wyższa izba rosyjskiego parlamentu (Rada Federacji) za-
proponowała Cerkwi zwrot ziemi skonfiskowanej przez komuni-
stów po 1917 r. Szef komisji rolnej Iwan Starikow stwierdził, że
„sektor rolniczy potrzebuje właściciela tak skutecznego jak rosyj-
ski Kościół prawosławny”. W poświęcone ręce wpaść może nawet
3 mln hektarów!
Jedno państwo, jeden naród, jedna religia – jedna bieda.
BIAŁORUŚ Władze powiatowe Berestawicy (obwód brzeski) roz-
poczęły burzenie dopiero co wybudowanej kaplicy Białoruskiej Au-
tokefalicznej Cerkwi Prawosławnej. Cerkiew ta miała zezwolenie
na budowę, ale prezydent Łukaszenka poniewczasie pojął, że cer-
kiew niezależna od moskiewskiej jest dla tej drugiej konkurencją.
Przenieść kaplicę do Polski, nasz rząd ma Ruskich w dupie.
dość burzliwym ży-
ciu, jakie wiodłem, niewiele jest w stanie mnie zadziwić,
zgorszyć czy wyprowadzić z równowagi. Od pewnego
czasu jednak obserwuję u siebie inną reakcję, odruch na
pewien rodzaj bulwersujących wydarzeń. Po prostu ręce
mi opadają.
Nie mam zasadniczo nic do innych mediów, w szcze-
gólności do wolnej prasy, poza tym, że nagminnie kradnie
nam tematy, nie podając źródła, i raczej rzadko bywa wol-
na. Z samego jednak faktu jej istnienia należy się cieszyć.
Jest to zarazem jeden z niewielu powodów do podzięko-
wania papieżowi, boć w pewnym stopniu przyłożył ręki
do uwolnienia Polski z moskiewsko-partyjnej zależności. In-
na sprawa, że zależność watykańska okazała się nie mniej
uciążliwa, za to bardziej brzemienna w skutki. O, właśnie
– czy mógłbym napisać powyższe zdanie, gdyby
nie wolność prasy wywalczona nam (zupełnie
mimochodem) przez papieża? Swoją drogą, gdy-
by on wiedział, co o nim i jego firmie będą pi-
sały takie „FiM”... Ale taka jest cena wolności.
Oby tylko taka...
Płacą tę cenę również „Fakty i Mity”. Piszą
o nas różnie, pod warunkiem że prawie zawsze kry-
tycznie, co utwierdza nas w błogim przekonaniu, iż
jesteśmy jedyni w swoim rodzaju. Cieszymy się jed-
nak, kiedy ktoś przy okazji obsobaczania gazety
lub mojej skromnej osoby, wymieni choćby nasz
pełny tytuł. Tak, żeby opluty przy okazji plucia czy-
telnik miał okazję przekonać się osobiście, ile
diabłów mieści się na łamach „FiM”.
W tym miejscu muszę podziękować księ-
dzu profesorowi Kulbatowi, który poświęcił
nam niemal całą stronę w tygodniku „Niedziela”, jak sam
napisał – z okazji drugiej rocznicy powstania brukowca
(skoro ideały Kościoła sięgnęły bruku...). Nie był to pierw-
szy artykuł Kulbata o „FiM”, ale każdy jest dla nas bar-
dzo cenny, gdyż jedynym argumentem apologety jest
zawsze wiązanka epitetów zakończona wezwaniem wier-
nych do modlitwy za upadłego księdza, czyli mnie. Plu-
jący w powietrze opluwa się sam – to moje, wymyślo-
ne w tej chwili, ale ksiądz profesor może sobie to cza-
sem wykorzystać w kazaniu czy pisaniu.
Na dwóch stronach opluł nas ty-
godnik o jednoznacznie brzmią-
cej nazwie „Tylko Polska”, nale-
żący do Leszka Bubla – niegdyś
jednego z liderów Polskiej Partii Przy-
jaciół Piwa, dziś wydawcy krzyżówek
do rozwiązania i gotowych rozwiązań wy-
dawanych w postaci gazet. Bubel jest ży-
wym, dla wielu bardzo pocieszającym przy-
kładem na to, że w Polsce dorobić się może każdy
głupi. Na Bubla i jego periodyk złożyliśmy doniesienie
o popełnieniu przestępstwa z art. 256 kk (patrz: „FiM” nr
17). Jak już wspomniałem – cenię sobie wolność prasy,
dlatego długo byłem przeciwny temu doniesieniu. Nasi
dziennikarze uzyskali jednak informacje, iż niektóre oso-
by spośród tych, którym Bubel zarzuca żydowskie pocho-
dzenie (to najcięższy zarzut w „TP”) i których każe tępić
w znaczeniu dosłownym – są szykanowane. Wystąpili-
śmy więc niejako w imieniu tych niewinnych i zaszczu-
tych. Ludziom tym grozi się kalectwem i śmiercią... nie
tylko przez zagazowanie. Zmuszani są do zmiany nume-
rów telefonów, a nawet przeprowadzek. Nie idą do są-
du, bo brak im samozaparcia do walki z Bublem i... pol-
skimi sądami. Wszystko to dzieje się od lat na niemałą
skalę, bowiem listy żydowskie (stylizowane na faszystow-
skie obwieszczenia o egzekucjach) zawierające po kilka-
dziesiąt nazwisk każda – w „TP” ukazują się praktycznie
co tydzień. Gdybyż to rzeczywiście byli Żydzi! Miałoby
to wówczas jakiś sens i praktyczne zastosowanie dla pol-
skich faszystów. Ale nie, Bubel jest na tyle nie fair, że
wprowadza w błąd swoich własnych czytelników. Zna-
leźliśmy setki „dziennikarskich pomyłek” w „TP”, ale prze-
cież najlepiej znamy samych siebie...
Artykuł ze strony pierwszej dwojga tytułów: „Więcej
Żydów niż Faktów” – „Dyktatura złotego cielca”, cały jest
kłamliwy poza granice bezczelności. Jednak, by oddać sto-
pień nonszalancji autorów podpisujących się jako: Broni-
sław Ołycki i Jacek Sturoń, przytoczę tylko niektóre przy-
kłady kłamstw merytorycznych.
Chrystus Król nigdy nie skierował do redakcji „FiM”
słów: „Wy jesteście kłamcy, bo waszym ojcem jest Kłam-
stwo”. Imię mam jedno, za to ładne – Roman, a nie
„Stanisław”. Mój sekretarz redakcji nie mieszka w Alek-
sandrowie i nie nazywa się Wilmański. Pieniądze na za-
łożenie „FiM” nie dostałem z Niemiec, lecz zarobiłem je
na grillach ogrodowych i wydaniu kilkunastu książek,
w tym trzech własnych. Żaden ze mnie Żyd. Jestem po-
tomkiem starych polskich rodzin szlacheckich. Matka,
z domu Kochanowska, córka Jana Kochanowskiego, nie
tego z Czarnolasu, choć też herbowego. Ze strony ojca
jestem spowinowacony z Władysławem Grabskim, au-
torem reformy monetarnej z lat 20. Był
on bratem ojca mojej babki, z domu Grab-
skiej właśnie, która wyszła za Kotliń-
skiego, herbu ogończyk. Tak to przynaj-
mniej wygląda na drzewie genealogicz-
nym, do wglądu dla pana Bubla. Nie
dbam o pochodzenie, bo za ślepy los się
nie odpowiada. Wiem, że teraz niektórzy
będą mnie wyzywać od jaśnie panów, co
to Rzeczpospolitą sprzedali... – skoro
lepiej się dzięki temu poczują.
Tragikomiczny jest fragment
paszkwilu z „TP” odnoszący się
do moich najbliższych współ-
pracowników. Otóż nigdy nie
zatrudniałem nikogo, kieru-
jąc się pochodzeniem czy na-
rodowością, lecz kompeten-
cją, inteligencją i oddaniem.
Traf chciał, że sekretarzem
„FiM” jest autentyczny Żyd
(zresztą jedyny w całej redak-
cji) – Henryk Rozenkranc, a mo-
im zastępcą – Marek Szenborn
– pół Polak, pół Austriak. Auto-
rom artykułu nawet do głowy nie
przyszło, iż są to ich prawdziwe na-
zwiska. Taka bezczelność – publicz-
ne posługiwanie się własnymi ży-
dowskimi nazwiskami (jeśli
Szenborn też nie brzmi polsko,
to znaczy, że brzmi z żydow-
ska) – wykracza poza możliwo-
ści percepcji panów O. i S. Dla-
tego biorą te dwa nazwiska... za
pseudonimy, nauczeni (przez Bubla lub samych
siebie), że prawdziwi Żydzi: Goldblumy, Jankie-
le i Rozenkrance – ukrywają się w Polsce pod
„pseudonimami” Kowalskich, Nowaków czy choćby Kotliń-
skich. Zgodnie z tą zasadą, autorom artykułu wyszło, że
cała redakcja „FiM” składa się z Żydów, a tylko panowie
Rozenkranc i Szenborn są w niej jedynymi Polakami, któ-
rzy przybrali sobie prowokacyjne ksywy.
Na całym tym steku bzdur ja jestem gotów postawić
krzyżyk, ale nie wiem, jak zareagują koordynatorzy APP
RACJA, do których pismaki z „TP” wydzwaniali, podając
się np. za Żydów chcących wstąpić do żydowskiej partii,
i których imiona, nazwiska, telefony wraz z wypowiedzia-
mi przytaczają.
Kim jesteście, szubrawcy z faszystowskiej szmaty, pu-
blicznie obrażający porządnych ludzi? Mnie jawicie się ja-
ko klony Josepha Goebbelsa lub dwaj starcy z Księgi Da-
niela oskarżający o cudzołóstwo niewinną Zuzannę.
„Tylko Polska” jest, niestety, obrazem części teraźniej-
szej Polski, tej właśnie części, z powodu której opadają
ręce.
JONASZ
PS Omawiany artykuł w „TP” ukazał się przed tygo-
dniem, więc w kioskach już go nie ma. Materiał o „FiM”
miał niewątpliwie za zadanie podniesienie sprzedaży bu-
blowej gazety, więc błagam – nie kupujcie tego ścierwa
(kosztuje 5 zł!).
P o dotychczasowym
96287075.024.png 96287075.001.png 96287075.002.png 96287075.003.png 96287075.004.png
Nr 32 (127) 9 – 15 VIII 2002 r.
GORĄCY TEMAT
3
w całej Polsce rolnicy sto-
ją w gigantycznych kolej-
kach. Tym razem przyczyna
– jak mówi szef Agencji Rynku Rol-
nego Jan Sobiecki – tkwi w do-
brej pogodzie, dzięki której żniwa
rozpoczęły się w tym samym cza-
sie we wszystkich województwach.
Innymi słowy, znów klęska... uro-
dzaju tym razem. Urodzaju na zbo-
że i na oszustów.
Jak sobie przypominamy (a pa-
mięć mamy niezłą), niejaki Damian
Zimoń , zatrudniony na Śląsku na
etacie watykańskim i pensji polskiej
w charakterze arcybiskupa, obie-
cywał rolnikom polskim i Murzy-
nom afrykańskim interes że hej.
Otóż w telewizyjnych „Wiadomo-
ściach” tenże Zimoń zapowiedział,
iż Kościół wykupi od chłopów część
zboża i nakarmi nim głodnych
w Afryce. „Kościół wykupi” ozna-
czało naturalnie, że wierni mają się
zrzucić na tacę w geście polsko-m-
urzyńskiego pojednania.
Wielu nauczonych smutnym do-
świadczeniem od razu pukało się
po głowach, wątpiąc w szczerość
i powodzenie pomysłu. Zimoń jed-
nak liczył, że ludziska w swojej ma-
sie są naiwni i... nie przeliczył się.
Pod koniec czerwca we wzru-
szającym komunikacie arcybiskup
Jak biskup rolników
i Murzynów rolował
2002 r. o zmianie ustawy o utwo-
rzeniu ARR czeka już na podpis
prezydenta. Według ustawy
„Agencja na podstawie przyjęte-
go przez Radę Ministrów progra-
mu może przekazać za częścio-
wą odpłatnością lub bezpłatnie
część swoich zapasów produktów
rolnych i ich przetworów oraz pro-
duktów i półproduktów żywno-
ściowych na potrzeby niektórych
jednostek sektora finansów pu-
blicznych i organizacji pozarzą-
dowych zajmujących się pomocą
humanitarną”. Ile, kiedy i co kto
dostanie, zadecyduje rząd, który
wkrótce ma wydać odpowiednie
rozporządzenia. Wszystko pokry-
je nie jakaś tam parafialna zbiór-
ka czy Caritas, tylko rozciągają-
cy się coraz bardziej (niczym gu-
ma w majtkach) budżet rządu Mil-
lera, ukochanego przyjaciela Ko-
ścioła w Polsce.
Co zaś stanie się z niemal pół
miliona złotych, które na razie za-
sila kościelne konta bankowe? Nie
spoczniemy, a dowiemy się i poin-
formujemy o tym ubogich, polskich
ofiarodawców, jeszcze biedniejszych
chłopów i głodnych Murzynów.
JAROSŁAW RUDZKI
Jak można za jednym zamachem wykiwać łatwowiernych ofiarodawców,
dziecinnie naiwnych rolników i głodnych Murzynów? Nie wiecie? To poczytajcie...
nawoływał wiernych, by spełnili uczy-
nek miłości i ratowali rolników oraz
Murzynów pospołu: – Pomysł jest
prosty – mówił – jeśli dacie ofiarę,
my kupimy od rolników zboże i wy-
ślemy je do Afryki. W ten sposób po-
możecie i chłopom, i głodującym.
Warto przypomnieć, że według
FAO – Światowej Organizacji ds. Wy-
żywienia i Rolnictwa, 300 milionów
dzieci głoduje, a co 4 sekundy na
świecie umiera z głodu jedno z nich.
Przeto wielu wiernych na dramatycz-
ny apel śląskiego arcybiskupa: po-
możecie?, odpowiedziało: pomoże-
my! I rzeczywiście... ludziska uzbie-
rali 450 tys. złotych.
Minął czas jakiś, a o akcji arcy-
księcia Zimonia zrobiło się cicho. Wie-
lu pomyślało wówczas: Ekstra! Zbo-
że już kupiono i transport pod wo-
dzą jakiegoś kapitana w koloratce
płynie szparko do brzegów Czarnego
Lądu z ewangelizacyjną pomocą. Nic
bardziej mylnego. Nikt nie zamierza
się spieszyć i wydawać na rolników
czy – tym bardziej na jakichś tam Mu-
rzynów – ciężko zebranych pieniędzy.
Okazało się, że z katowickiej
kurii pieniądze zostały przekaza-
ne na konto... centrali Caritas Pol-
ska. Główny skarbnik Zimonia, ks.
Mirosław Piesiur , nie chciał po-
wiedzieć, jaką dokładnie sumę
przekaże do Warszawy. Tłumaczył
jednak skrupulatnie, że pieniądze
są przekazywane Caritasowi, bo to
właśnie ta instytucja jest wyspecja-
lizowana w międzynarodowej po-
mocy humanitarnej (sic!).
No to pobiegliśmy sprawdzić,
jak owi „specjaliści” zadowolą pol-
skich chłopów i dobrze zrobią afry-
kańskim Murzynom. W katowickim
Caritasie o całej akcji „tylko słysza-
no”. Po kilku telefonach i rozmowach
z pracownikami warszawskiej centra-
li Caritasu wreszcie usłyszeliśmy świą-
tobliwy głos samego dyrektora – ks.
Wojciecha Łazewskiego , który był
bardzo ucieszony podarunkiem ar-
cybiskupa, choć otwarcie przyznał,
że nie ma jeszcze koncepcji na za-
gospodarowanie pieniędzy, ale przy-
rzekł, że będą wykorzystane według
życzenia ofiarodawcy. Nie wie jed-
nak jeszcze, do jakiego kraju tra-
fi zboże, kiedy i czy w ogóle bę-
dzie to zboże. Caritasowi niepręd-
ko do zakupu zboża od chłopów,
bo wkrótce dostanie je za darmo
z Agencji Rynku Rolnego (ARR).
Odpowiednia ustawa z 17 lipca
Można i tak
Rozmowa ze Stanisławem Maćkowiakiem
– przewodniczącym APP RACJA
w Poznaniu, radnym, wiceprzewodniczącym
komisji bezpieczeństwa
I nformacje zawarte w arty-
kule „Paliwowy oscylator”
w „Faktach i Mitach” były
prawdziwe i bardzo pomocne
w rozprawieniu się z procede-
rem handlu nielegalnym pali-
wem – oświadczył wicemini-
ster finansów Wiesław Ciesiel-
ski. Widać jednak przedstawi-
ciele innych mediów ogłuchli
w tym momencie konferencji
prasowej, a dziennikarze „Rze-
py” chyba dostali czkawki.
Minister Ciesielski kilkakrotnie
i bardzo wyraźnie podkreślał, że to
właśnie „FiM” pierwsze opisały gi-
gantyczny przekręt polegający na
wwożeniu do Polski przez TIR-y
wielkich ilości paliwa i magazyno-
waniu go w nielegalnych zlewniach.
– Trwa likwidowanie tego procede-
ru – oświadczył minister, dziękując
naszej redakcji za wykrycie afery
i podjęcie tematu. Nasi dziennika-
rze dostarczyli ministerstwu opera-
cyjne informacje, takie, które nie
ukazały się w pierwszym tekście.
Miały nam posłużyć do następnej
części „Oscylatora”, ale jak wiado-
mo... i jak zwykle – do naszego te-
matu przypięła się „Rzeczpospoli-
ta”, ubiegając nas.
Rzecz cała – przypomnijmy
– wygląda tak: na mocy dwustron-
nych umów m.in. z Litwą czy Ukra-
iną, kierowcy pojazdów wjeżdżają-
cych do naszego kraju zwalniani są
z cła za paliwo przewożone w ba-
kach. Wykorzystując te udogodnie-
nia, w wielu pojazdach zainstalo-
wano dodatkowe ogromne zbior-
niki, w których mieści się nawet
2 tys. litrów oleju napędowego. Po
przejechaniu granicy olej pokąt-
nie odsprzedawany jest nielegalnie
działającym polskim zlewniom,
a te handlują nim z zyskiem.
Na skutek wspomnianego pro-
cederu Skarb Państwa (czyli my) tra-
ci olbrzymie pieniądze. Na szczę-
ście zbliża się kres tego nielegalne-
go obrotu paliwem. – Według na-
szej analizy – stwierdził W. Ciesiel-
ski – w aferze paliwowej tracimy mi-
liard złotych rocznie.
Minister mówił też, że – wbrew
obiegowym opiniom, że państwo jest
bezradne w obliczu działania coraz
potężniejszego świata przestępczego
– nie jest wcale tragicznie. Przeciw-
nie, reorganizowane służby skarbo-
we (liczą dziś 65 tys. pracowników!)
pracują coraz skuteczniej. Tylko
w ubiegłym roku przeprowadzono
26 tys. dochodzeń w związku z prze-
stępstwami i 13,5 tys. tzw. kontroli
krzyżowych. Trwa likwidacja Gene-
ralnego Inspektoratu Celnego i łą-
czenie inspekcji celnej z kontrolą
skarbową. Wszystko to ma służyć lep-
szej pracy służb skarbowych i zmniej-
szeniu przestępczości gospodarczej.
– Państwo polskie nie jest bez-
radne w walce z przestępczością go-
spodarczą – zapewniał Ciesielski.
– W pierwszym półroczu 2002 r.
nie odnotowaliśmy już wzrostu te-
go rodzaju przestępstw.
Na konferencję prasową z mini-
strem Ciesielskim przybyli przed-
stawiciele niemal wszystkich ogólno-
polskich mediów, jednak efekt tego
„przybycia” na ich łamach był wię-
cej niż skromny. Być może dlatego,
że trzeba by było napisać prawdę,
kto wykrył wielką aferę paliwową
– czyli napisać o „Faktach i Mitach”.
Lepiej więc nie pisać wcale. A jak
poradziła sobie „Rzepa”? Bez mru-
gnięcia okiem podała, że... minister
Ciesielski w pełni potwierdził jej
wcześniejsze publikacje o paliwowej
mafii. Można i tak.
RYSZARD PORADOWSKI
– Jest Pan chyba najbardziej znanym samo-
rządowcem o poglądach antyklerykalnych. Z cze-
go to wynika?
– Z bezkompromisowości. Już dwie kadencje je-
stem radnym Rady Miasta Poznania i zawsze walczy-
łem i walczę nadal z głupimi pomysłami kleru. Na
przykład w poprzedniej kadencji skutecznie zabloko-
wałem budowę pomnika papieża w centrum Pozna-
nia. W efekcie stoi on tam, gdzie jego miejsce, czyli
przy katedrze. Pomijam tu kwestię mojego poglądu
na stawianie pomników żyjącym. Uważam jednak, że
hierarchowie chcący stawiać pomniki swojemu szefo-
wi powinni to robić na własnym terenie.
– Pana wypowiedź na sesji Rady Miasta
Poznania wzbudziła wiele kontrowersji...
– Tak! Po-
wiedziałem, że
zgodzę się na
budowę pomni-
ka JPII w cen-
trum miasta
pod warunkiem powrotu dawnej nazwy ulicy św. Mar-
cina (główna ulica Poznania jeszcze do niedawna nazy-
wała się Armii Czerwonej – przyp. autora), ponieważ
Armia Czerwona wymordowała mniej ludzi niż instytu-
cja, którą kieruje papież.
– Czy w związku z tym miał Pan kłopoty?
– I to jeszcze jakie! Zresztą nadal je mam. Odwo-
łano mnie na przykład ze stanowiska sekretarza Ra-
dy Miasta. Prawicowi politycy rozpoczęli na mnie na-
gonkę w prasie. „Szczekająca czerwona świnia” – to
tylko jeden z epitetów, jakim mnie określono. Stowa-
rzyszenie Rodzin Katolickich wytoczyło mi proces, na
szczęście sąd odrzucił pozew. Sprawa trafiła do sądu
ponownie w przyspieszonym trybie wyborczym, po-
nieważ zamieściłem tę wypowiedź na swojej ulotce.
Sprawa skończyła się dla pozywających kolejnym fia-
skiem. Podobno działacze wyżej wymienionego Sto-
warzyszenia chcą mnie teraz pozwać z powództwa cy-
wilnego. Nie bardzo się tym przejmuję, bo wszystkie
te ataki następują zawsze przed kolejnymi wyborami.
Stałem się „czarownicą”, na którą polują „parafialni”
politykierzy, aby przed wyborami zdobyć rozgłos. Ja
swojego zdania i tak nie zmienię.
– Czym się Pan zajmował w obecnej kadencji?
– Starałem się blokować dotacje dla kościelnych
instytucji na etapie komisji i niejednokrotnie blokowa-
łem skutecznie. Ale nie chciałbym, aby ktoś pomyślał,
że w Radzie Mia-
sta walczę jedynie
z Kościołem. Je-
stem aktywny w ko-
misjach, składam
bardzo dużo inter-
pelacji w sprawach zgłaszanych mi przez poznaniaków.
– Właśnie... Jak Pan jest przez nich odbierany?
– Bardzo pozytywnie. A jaka jest opinia o mojej dzia-
łalności, niech świadczy fakt, że w czasie poprzednich
wyborów samorządowych uzyskałem prawie 2000 gło-
sów, podczas gdy wystarczało 700, aby zostać radnym.
– Czy jest Pan radnym niezależnym?
– Nie należę do żadnego klubu, ale nie jestem nie-
zrzeszony. Reprezentuję APP RACJA, w której działam
od samego początku. Obecnie zostałem wybrany na tym-
czasowego przewodniczącego RACJI w Poznaniu.
– Zbliżają się wybory samorządowe... Czy APP
RACJA wystartuje?
– Pracujemy nad stworzeniem własnych list. Nie
mogę z przyczyn taktycznych ujawnić szczegółów, bo
jest na to trochę za wcześnie. Trwa również dyskusja
nad kandydatem na prezydenta Poznania.
– Czy to Pan jest tym kandydatem?
– Bez komentarza. Rozmawiali
JAKUB PUCHAN Fot. Autor
P rzed punktami skupu zbóż
Racjonalista
96287075.005.png 96287075.006.png 96287075.007.png 96287075.008.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 32 (127) 9 – 15 VIII 2002 r.
GŁASKANIE JEŻA
Wolni... od wolności
Jeśli jednak samobójca redaktor ob-
smaruje jakiegoś lokalnego polityka,
to ten ma jeszcze lepszą drogę ze-
msty. Biegnie mianowicie do sądu.
Polskie niezawisłe sądy skazują dzien-
nikarzy taśmowo, w stalinowskim try-
bie doraźnym (redaktorzy przegry-
wają 87 proc. wytoczonych przeciw-
ko nim spraw), przejmując tym sa-
mym rolę cenzury prewencyjnej.
Już zupełnie fatalnie jest w me-
diach centralnych, gdzie niemal ofi-
cjalnie artykułowane „zapisy cenzor-
skie” dotyczą SWOICH
polityków, ekonomi-
stów, biznesmenów,
a nawet twórców,
natomiast naka-
zuje się walić
w OBCYCH i za
takie walenie na-
gradza (naprawdę).
– Zwariowałeś Szenborn!
Jak puścimy ten twój ar-
tykuł o ministrze O., to O.
będzie musiał podać się do
dymisji – usłyszałem kilka
lat temu w redakcji jednej
z wielkich gazet. Nie chodzi-
ło wcale o to, że O. nie był szu-
brawcem – bo był. Chodziło
o to, że O. był NASZ! Arty-
kuł nie poszedł, choć
był światły rok 1997
i cenzury miało nie
być już od 8 lat. Bo to
się już teraz nie nazywa cenzura, to
się teraz nazywa POLITYKA albo
LINIA PROGRAMOWA GAZE-
TY. Kak zwał, tak zwał!
Kilka dni temu media obiegła
wiadomość, że członek KRRiTV
Czarzasty utopił „Twoje Radio
Wałbrzych” i „Radio Blue FM”.
Za co? Bo mu się nie podobali ich
ewentualni inwestorzy (np. Ago-
ra). Ludzie! W wolnym świecie ja-
kiś Czarzasty za przeproszeniem
(a nie słuchacze!) może sobie de-
cydować, czy lubiane rozgłośnie
mogą nadawać, czy nie mogą.
W tym sęk, że ten (nasz) świat
wcale nie jest wolny. Od Czarza-
stych onże świat nie był i nie jest
wolny. Niestety!
MAREK SZENBORN
Stanisława Michalkiewicza.
Ten prawicowy publicysta,
podpora „Najwyższego CZASU”,
organu UPR – partii chcącej ucho-
dzić za zdroworozsądkową, zamie-
ścił w „Naszej Polsce” (nr 30) fe-
lieton pod tytułem „Zanim zdetro-
nizujemy królową”.
B yły i obecny aparatczyk to-
w najlepsze „Kalendarz i klepsydra”
Tadeusza Konwickiego , w kinach
leciał „Człowiek z marmuru” (póź-
niej z żelaza), Jacek Kaczmarski
na koncertach śpiewał znakomite,
ale jakże jadowite songi. À propos
Kaczmarskiego... Byłem wówczas
przez jakiś czas jego impresario, no
i Cenzura powinna wydać mi zgodę
na ileś tam jego koncertów. Był aku-
które powinny być solą demokra-
cji, utrzymuje się z dotacji samo-
rządów) nie napisze złego słowa np.
o swoim wójcie czy burmistrzu, bo
jak napisze, to wyleci z pracy na
zbity pysk. No więc nie pisze, bo
nie jest głupi. W me-
diach wojewódzkich
i regionalnych jest
jeszcze gorzej. Tam
warzysz Włodzimierz Czarza-
sty likwiduje rozgłośnie ra-
diowe, bo mu się nie podoba ich
przyszły właściciel – „Agora”. A ja
najchętniej zlikwidowałbym Czarza-
stego w rozumieniu rozpieprzenia
tej jego cholernej, klerykalnej neo-
cenzury o nazwie Krajowa Rada Ra-
diofonii i Telewizji.
W latach tak zwanej komuny
symbolem zamordyzmu był Głów-
ny Urząd Kontroli Publikacji
i Widowisk popularnie nazy-
wany Cenzurą. Mieściła się
owa wstrętna instytucja
w Warszawie przy ulicy Mysiej,
a swoje macki – to znaczy oddziały
– ulokowała we wszystkich większych
miastach Polski.
Zatrudnieni tamże cenzorzy tro-
pili i tępili zawzięcie najdelikat-
niejsze nawet, najbardziej nieśmia-
łe przejawy wolnej ludzkiej myśli
– oto teza kolportowana i głoszona
mniej więcej od roku 1990 przez
koryfeuszy wolności i demokra-
cji. I to jest akurat „gówno praw-
da”, jak to trafnie powiedział je-
den z moich ulubionych księży – fi-
lozof zresztą. Dowiodę tu, że ów-
czesna cenzura prewencyjna była
stokroć delikatniejsza i (o, paradok-
sie!) bardziej demokratyczna niż cen-
zura, która obecnie zagnieździła się
w III Najjaśniejszej. Niemożliwe?
Sprawdźmy!
Cenzura z Mysiej była – przynaj-
mniej od początku lat 70. – kolo-
sem na glinianych już nogach, by
w epoce Jaruzelskiego stać się bez-
zębnym, stetryczałym – często wręcz
śmiesznym – starcem. W kabaretach
(np. „Egida”, „Elita”, „Loża 44”
„Tej”) królował wówczas nadzwyczaj
cięty dowcip polityczny: wyśmiewa-
no się z Ruskich, z komuny, z PZPR,
z milicji, z cenzury nawet. W ofi-
cjalnych księgarniach leżał sobie
Chodzi o Maryję I, Królową
Korony Polskiej. To najdłużej pa-
nująca monarchini na świecie. Mi-
chalkiewicz przypomina, że intro-
nizował ją 1 IV 1656 roku Jan
Kazimierz i nie był to prima apri-
lis. „Warto zwrócić uwagę – wy-
wodzi poważnie – że żadna wła-
dza polska, ani nawet żadna wła-
dza zaborcza, nie uchyliła formal-
nie aktu króla Jana Kazimierza. Nie
ma zatem najmniejszego powodu,
by uznać, że tamto urzędowe nada-
nie utraciło prawomocność” . A więc
wbrew temu, co stanowi konstytu-
Banicja
Królowej
Maryi
rat sam środek stanu wojennego:
– Co to jest? Kaczmarski ma śpie-
wać? Chyba zwariowaliście, Szen-
born? – denerwował się Marian
Ważny , jeden z szefów Cenzury.
– Ale on będzie śpiewał tylko Oku-
dżawę – kłamałem jak z nut. – Przy-
najmniej nie róbcie ze mnie idioty
– obruszył się wysoki urzędnik i na
prośbie o zezwolenie zamaszyście
walnął wielgachną pieczęć ZGODA.
A co mamy teraz? Teraz mamy
cenzurę, o jakiej mogli jedynie śnić
towarzysze z Mysiej.
Żaden dziennikarz lokalnej pra-
sy (97 proc. takich wydawnictw,
byt gazety czy rozgłośni kształtuje
świadomość jej szefa, a wszystko za-
leży od reklamodawców. Najbar-
dziej hołubieni są ci najwięksi i naj-
bogatsi. Ich powiązania ze światem
lokalnej polityki i grupami nacisku
są czytelne, więc „mądry” redak-
tor naczelny miejscowego dzienni-
ka lub tygodnika prędzej narobi
w pory, niż puści coś o przekrętach
prezesa spółki X, bo spółka X „da-
je pożyć” jego gazecie. Poza tym,
naraziłby się dodatkowo polityko-
wi Y – któremu prezes owej firmy
X finansował kampanię wyborczą
(znam dziesiątki takich przykładów).
cja, jesteśmy nadal monarchią, tym
bardziej że „Prymas Wyszyński
w roku 1956, mocą władzy inter-
rexa, za którego był uważany i sam
się uważał, odnowił śluby króla
Jana Kazimierza z udziałem całe-
go narodu (za wyjątkiem komuni-
stów i wyrzutków społeczeństwa).
Zatem Matka Boska jest Królową
Polski naprawdę, a nie na niby”
– dekretuje. Następnie pyta: „Czy
wynikają z tego jakieś konsekwen-
cje, czy też nie wynikają żadne?” .
Wynikają: takie mianowicie, że
przyjęcie Polski do Unii Europej-
skiej, kiedy staniemy się jedną z jej
prowincji, oznaczać będzie „de-
tronizację Królowej poprzez likwi-
dację państwa stanowiącego Jej kró-
lestwo” . Bo wiadomo – z chwilą
przyjęcia do UE państwa człon-
kowskie znikają z mapy świata
i tylko wydaje nam się, że nadal
istnieje Francja, Belgia czy Hisz-
pania. Kiedy w ślad za nimi znik-
nie Polska, Maryja I stanie się mo-
narchinią bez ziemi, której przyj-
dzie już tylko królować w Niebie.
Wizja przerażająca. „Czy nie ozna-
czałoby to wypowiedzenia Jej lojal-
ności przez naród polski?” – mar-
twi się Michalkiewicz. „Czy w ta-
kim razie polski katolik powinien
przykładać do tego rękę?” – pyta
retorycznie i zaraz odpowada: nie
powinien. Bo kiedy zagłosuje za
wstąpieniem do Unii, zrzuci z tro-
nu swoją monarchinię, pozbawi ją
drugiej ojczyzny (w pierwszej, tej
nad Jordanem, nie dane jej było
zaznać królewskiego życia), skaże
na banicję i poniewierkę na wy-
gnaniu w Niebie, gdzie jest więcej
pretendentów do tronu, np. jej pier-
worodny syn, który na ziemi nie
darzył jej królewską czcią i zwra-
cał się do niej „niewiasto”. Z te-
go powodu Michalkiewicz już dziś
nie śpi po nocach.
zydenta Warszawy chce zwalczać przestęp-
czość mieczem archanielskim.
Co mają do zaoferowania pretendenci do fo-
tela prezydenta Warszawy, który ma być po-
dobno trampoliną do tronu prezydenta państwa?
Z analizy ich zawołań przedwyborczych (zwa-
nych szumnie i na wyrost „programami”) wyni-
ka, że najczęściej ujeżdża-
nym koniem kampanijnym
będzie kwestia bezpieczeń-
stwa publicznego. Spokojne
i bezpieczne ulice, zero to-
lerancji dla łamania prawa
oraz ostre kary dla przestępców obiecuje nie tyl-
ko znany z surowości Lech Kaczyński , kandy-
dat PiS (któremu nie udało się zrealizować te-
go programu, gdy był ministrem sprawiedliwo-
ści). Plan walki z przestępczością o nazwie
szeryf ogłosił również kandydat PO Andrzej
Olechowski . Obaj kandydaci proponują jed-
nak działania cokolwiek standardowe, w odróż-
nieniu od Antoniego Macierewicza .
W swoim „programie dla Warszawy” ogłoszo-
nym 20 VII 2002 r. w kościele św. Barbary (świą-
tynie są ulubionym miejscem agitacji politycznej
tego ugrupowania) Macierewicz zapowiedział
– obok zmiany stołecznego nazewnictwa na „ka-
tolickie”, niedopuszczenia do budowy warszaw-
skiej autostrady, likwidacji kapitału zagraniczne-
go i siedziby SLD przy ul. Rozbrat – również upo-
ranie się z problemem zagrożenia przestępczo-
ścią. Ale w jaki sposób! Otóż wychodząc z zało-
żenia, że warszawska policja jest nieudolna
i skorumpowana, a zasięg jej działania „kończy
zwracali uwagę, czy w pobliżu ich miejsca za-
mieszkania nie kręcą się podejrzane elementy ludz-
kie. A jeśli takie zdarzenie będzie mieć miejsce,
patrol św. Michała poinformuje o nim” .
Ma więc to być coś na kształt krzyżówki daw-
nego komunistycznego ORMO (coś takiego jak
najbardziej funkcjonuje jeszcze na Kubie) z mu-
zułmańskimi patrolami strażników rewolucji islam-
skiej. Pomysł tyleż nieorygi-
nalny, co skompromitowany.
Do takich „ochotni-
czych” patroli zastępujących
policję garną się pod każ-
dą szerokością geograficz-
ną osoby o nieciekawych predyspozycjach mo-
ralnych i psychicznych: sadyści, nieudacznicy, do-
nosiciele, ludzie mający coś na sumieniu. Mo-
czarowskie ORMO, złożone w dużej mierze
z karierowiczów i szumowin, było „bijącym ser-
cem partii”. Jego orężem była pałka noszona
w rękawie. Symbolem Macierewiczowskich pa-
troli św. Michała, „bijącego serca LPR”, ma
być miecz, z którym ów archanioł prowadził za-
stępy aniołów lojalnych wobec Boga do wojny
z Lucyferem. I na tym polega różnica.
JAKUB DIAMANT
MICHALINA ANDERS
Katolickie ORMO?
się na rogatkach Pruszkowa i Wołomina” – zapro-
ponował uzupełnienie jej, a de facto zastąpienie...
„patrolami św. Michała”.
Oddajmy głos samemu pretendentowi. Oto
jak wyjaśnił ów zamysł: „Pomysł patroli święte-
go Michała podchwyciliśmy od księdza Bogusła-
wa Palecznego. Został on zatwierdzony na Kra-
jowej Konwencji Ligi Polskich Rodzin. Patrole św.
Michała mają na celu wyplenienie przestępczości
i ukrócenie korupcji warszawskiej. Patrole będą
się składać z ochotników, np. sąsiadów, kolegów,
którzy będą obserwowali podejrzane miejsca, ta-
kie jak knajpy, bazary, linie tramwajowe. Będą
J.D.
C hciałbym mieć zmartwienia
K andydat części Ligi Polskich Rodzin na pre-
96287075.009.png 96287075.010.png 96287075.011.png 96287075.012.png
Nr 32 (127) 9 – 15 VIII 2002 r.
NA KLĘCZKACH
5
WÓZEK DLA PAPY
siemiatyckiego, hajnowskiego i biel-
skiego zostali podzieleni i znaleźli
się nagle w okręgach, gdzie rej wo-
dzi Krk. Cel był jasny od samego
początku: odebrać szansę mniej-
szościowym politykom w miejscowo-
ściach, w których tradycyjnie wy-
grywają każde wybory do samorzą-
du. Marszałek Sławomir Zgrzywa
może być zatem dumny – jako po-
lityk prawicy okazał się przebiegły
i skuteczny. Gorzej z etyką, o jakiej
trąbi sobie a muzom ponoć ekume-
niczny nad wyraz Kościół Białego
Papy i... pana marszałka.
w latach 1999–2000 w prowizorycz-
nej fabryczce fałszowali firmowe
proszki: Ariel, Vizir i Pollena. Naj-
więcej wyrobów upychali w sieci
hipermarketów Geant. Problem
w tym, że sędziowie toruńskiego
sądu nie chcą prowadzić tej spra-
wy. Ma ona bowiem związek
z przepychankami wokół sędziego
Zbigniewa Wilkanowskiego , któ-
rego „Rzeczpospolita” uznała swe-
go czasu za powiązanego ze świa-
tem przestępczym. Sędziowie uwa-
żają, że publikacja była zemstą
UOP za wcześniejsze aresztowa-
nie przez nich Leszka N., brata ów-
czesnego „pierwszego tajniaka” Ka-
tolandu. W Polsce ludziom na
świecznikach nawet oryginalny ariel
nie pomoże, by wyglądać idealnie
czysto.
Mielecka firma Melex ukończy-
ła właśnie prace przy produkcji spe-
cjalnego, jedynego w swoim rodza-
ju wózka dla Papy. W „papamelek-
sie”, bo tak nazwano ten pojazd, za-
instalowano specjalny fotel, który
obraca się w obie strony o 60 stop-
ni. Praca nad tym urządzeniem trwa-
ła ponad trzy miesiące. Wykonano
go z blachy używanej do produkcji...
pogrzebowych karawanów. Pojazd
ma kolor kości słoniowej, może po-
ruszać się z dwiema prędkościami:
23 lub około 5 km na godzinę. Ma
też specjalny pomost, nie ma nato-
miast sygnalizatorów ani szyb ku-
loodpornych. Dostojny Gość będzie
nim jeździł po lotnisku i wśród wier-
nych. Zamówienie złożyła Kuria Me-
tropolitarna z Krakowa i ona też
miała zapłacić za ten pojazd – oko-
ło 150 tys. zł. Kiedy jednak firma
Melex nieśmiało upomniała się
o należność, ksiądz kurialista wyra-
ził niedwuznacznie swoje oburze-
nie. W tej sytuacji „Melex” przeka-
zał kurii karawan... pardon! – po-
jazd jako darowiznę. Firmie z Miel-
ca życzymy dalszych kościelnych za-
mówień.
miejscy i pracownicy sanepidu.
Wszystko w trosce o pielgrzyma, by
się przypadkiem nie struł. Na doro-
bienie nie mogą też liczyć sprzedaw-
cy „niekoncesjonowani”. Handel
w okolicy Błoni, gdzie papież odpra-
wi mszę, będzie prowadzony tylko
za zezwoleniem. Kościelnym? P. S .
miały trafić. Niestety, na tej ope-
racji zarobiła tylko Poczta Polska,
bo rencistom po rewaloryzacji wy-
starczyło tylko na dwa bilety tram-
wajowe...
R.P.
LPR KONTRA ZCHN
„RODZINNE ZDJĘCIE
POLAKÓW Z OJCEM
ŚWIĘTYM”
Jaką ma wartość podpis liderów
Ligi Polskich Rodzin, przekonali się
działacze Zjednoczenia Chrześcijań-
sko-Narodowego. Podpisali oni po-
rozumienie, którego celem było za-
warcie koalicji wyborczej w zbliża-
jącej się bitwie o stołki prezydentów,
burmistrzów i wójtów oraz radnych.
Z umowy wyszły nici. Oficjalną prze-
szkodą były wprowadzone przez
Sejm już po zawarciu tego porozu-
mienia przepisy zakazujące zawie-
rania koalicji partii politycznych
i stowarzyszeń. Niezadowolenie
z podpisanego porozumienia wyra-
zili także działacze Stowarzyszenia
Rodzina–Ojczyzna Kazimierza Ka-
pery. Ale prawdziwe powody zerwa-
nia umowy odsłonili podkarpaccy
aktywiści Ligi. Według nich, jedy-
nym celem liderów ZChN jest po-
nowne zdobycie stołków, co, jak wia-
domo, nie jest celem LPR... Lider
Ligi Roman Giertych nie kryje też
obrzydzenia osobą prezesa ZChN,
Jerzego Kropiwnickiego , który
próbuje zdobyć stanowisko prezy-
denta Łodzi i gotów był poprosić
o poparcie nawet „masońską Plat-
formę Obywatelską”. A taki grzech
u narodowych katolików nie pod-
lega odpuszczeniu.
A.P.
NIE CHCĄ FATIMY
Tak nazywa się gigantyczna fo-
tografia, która zostanie zrobiona
wszystkim uczestnikom mszy na kra-
kowskich Błoniach. Głównym boha-
terem będzie oczywiście Papa. Or-
ganizatorzy twierdzą, że na plakacie
o wymiarach 1,5 na 7 m. rozpozna
się aż milion rodaków. Do utrwale-
nia polskiego, tj. katolickiego ducha
posłuży 8 wielkoformatowych apa-
ratów umieszczonych na ośmiome-
trowym podeście. Dzieło otrzyma też
w darze JPII. Czyżby druga po Ra-
cławicach polska Panorama? P. S .
Śląscy muzułmanie nie chcą,
żeby sprowadzona niedawno do
chorzowskiego Zoo wielbłądzica
Fatima nosiła imię córki najwięk-
szego proroka islamu. Domagają
się zmiany imienia, bo to – jak
twierdzą – jest wysoce niestosow-
ne. Dyrektor ogrodu zoologiczne-
go Jan Liszka znalazł świetne wyj-
ście z sytuacji: niech społeczność
muzułmańska sponsoruje zwierzę,
a wtedy będzie mogła nadać mu in-
ne imię. A katolikom to już się Fa-
tima z niczym nie kojarzy?! P. S .
R. Kraw.
NAWALONY
JAK KAPELAN
E.A.
LOT DOPIEŚCI JPII
TRUJĄCA ŚW. WODA
CYGANKA I CUD
LOT Catering sprawi wyposzczo-
nemu papieżowi prawdziwą ucztę
podczas powrotnego lotu z Polski do
Rzymu. Na przystawkę papież bę-
dzie miał do wyboru kilka dań. Bę-
dą to roladki z pstrąga (filet natar-
ty czosnkiem, posypany rozmarynem
i owinięty w boczku, lekko podsma-
żony, dopieczony w piecu). Zostanie
on udekorowany jajkiem przepiór-
czym oraz sosem koperkowym na jo-
gurcie. Dalej – pasztet z kuropatwy
z jarzębiną i sosem żurawinowym
oraz rolada z kurczaka z ananasem
i miętą. Do tego rostbef wędzony pa-
rzony udekorowany musem chrza-
nowym w róży z ogórka, cząstką li-
monki, sałatą Lollo Rosso i gałązką
porzeczki czerwonej. Tyle przystaw-
ki. Wśród dań głównych papież otrzy-
ma do wyboru: zraz wieprzowy fa-
szerowany lub zawijanego łososia na
sosie malinowym, gotowanego w wy-
warze warzywnym z dodatkiem bia-
łego wytrawnego wina. Dodatki do
dań głównych – ziemniaki z wody
z koperkiem, ryż biały gotowany oraz
warzywa gotowane: bukiet warzyw
z masłem i bułką (kalafior, marchew-
ka, fasolka) szparagi z brokułami
z masłem; surówki i sałatki: sałata
lodowa z pomidorami z sosem wi-
negret oraz mizeria z dipem jogur-
towym z koperkiem. I jeszcze dese-
rek: jabłko z brusznicą oraz ciastko
z dekoracją z sosem. LOT dorzuci
na dokładkę dania kuchni włoskiej.
Oj, mamy wątpliwości, czy Papa zdą-
ży wszystko zjeść.
„Polskie Lourdes” truje świętą
wodą. W „cudownym” źródełku pły-
nącym w sanktuarium maryjnym
w Gietrzwałdzie mieszkają na do-
bre bakterie coli – ujawnił sane-
pid. Inspektorzy ostrzegają, że wy-
picie kilku szklanek wody może
skończyć się w najlepszym razie
biegunką. Gietrzwałd (woj. war-
mińsko-mazurskie) jest jedynym
w Polsce miejscem objawień uzna-
nym przez Kościół. W 1877 roku
dzieciom miała się tam pokazać
Maria.
M.P.
Niema podobno Cyganka ze
Szwecji podczas modlitwy przy sar-
kofagu bł. Karoliny Kózkówny
w Zabawie (woj. podkarpackie) od-
zyskała niespodziewanie mowę.
O cudzie dają jednobrzmiące świa-
dectwo obecni tam wtedy inni Cy-
ganie. Cyganie zarzekają się, że nie
cyganią. – Sprawa zostanie obiek-
tywnie zbadana – powiedział ku-
stosz sanktuarium, ks. Zbigniew
Szostak . Błogosławiona Karolina
została zamordowana w wieku lat
16 (1914 r.), broniąc swojego dzie-
wictwa.
P. S .
KOŚCIELNI
WODZIREJE
Ksiądz komandor porucznik
Marian W. , kapelan Szpitala Ma-
rynarki Wojennej w Gdańsku, nie
mógł sobie poradzić z upałami ina-
czej, niż wprowadzając do organi-
zmu gorzałę. Kiedy już zaspokoił po-
trzeby organizmu na płyny, wsiadł
sobie spokojnie do swego opla astry
i ruszył w Sopot. Nie ujechał dale-
ko, gdyż na jego drodze nie wiado-
mo skąd pojawił się nissan, w któ-
rego bagażniku pan komandor ra-
czył zaparkować. Właściciel uszko-
dzonego auta – może dlatego, że jest
obywatelem niemieckim – nie uląkł
się koloratki i wezwał policję. Przy-
byli na miejsce policjanci stwierdzi-
li u księdza kapelana ni mniej, ni
więcej tylko drobne 2,77 promila
alkoholu. Wychodzi na to, że woj-
skowy księżulo nieźle zabalował, bo
żeby alkomat wykazał takie stężenie,
gość musiał wychylić co najmniej litr
wódy. Policja przekazała sprawę Żan-
darmerii Wojskowej, która zajęła się
już – jak to określa – „występkiem”
wojskowego kapelana. Ciekawa no-
menklatura. Gdyby sprawcą kolizji
z zawartością 2,77 promila alkoho-
lu we krwi był zwykły oficer, a nie
daj Boże, żołnierz, byłoby to z pew-
nością wielkie przestępstwo. Kiedy
sprawcą przestępstwa jest sutanno-
wy, jest to tylko występek niewart
nawet prasowej wzmianki. Na szczę-
ście mamy „FiM”.
Czego to czarne suknie nie wy-
myślą! Wyższe Seminarium Duchow-
ne w Koszalinie organizuje w sierp-
niu warsztaty otwarte dla... wodzi-
rejów. W ciągu czterech dni, jedy-
nie za 200 zł z noclegiem i wyżywie-
niem, ich uczestnicy będą mieli oka-
zję nauczyć się prowadzenia balu bi-
blijnego (ciekawe, co to takiego?),
festynu oraz ogniska. Prowadzenie
zajęć powierzono fachowcom z kra-
kowskiej szkoły tańca. Z niecierpli-
wością czekamy na warsztaty pozwa-
lające zapoznać się ze sztuką zmie-
niania wody w wino.
A.C.
MILLER
NIE CHCE KASY
LEW ROZDZIELA
A.K.
„Powinno być rozdzielenie spraw
świeckich od kościelnych, prawa świec-
kiego od kościelnego, nowoczesnej
edukacji seksualnej od katechezy. Nie-
stety, u nas to nie ma miejsca” – to
nie jest cytat z jakiegoś antyklerykal-
nego manifestu, lecz wypowiedź prof.
Zbigniewa Lwa-Starowicza , wybit-
nego seksuologa, zamieszczona na
czacie portalu onet.pl. Odważny pan
profesor mówił także o obłudzie oby-
czajowej w szkolnictwie. Uznał, że
jej przyczyną jest strach nauczycieli
i programowa niezgodność polskiej
edukacji seksualnej z wytycznymi
ONZ.
DOBRA ZŁA
WIADOMOŚĆ
Na jednym z ostatnich przed wa-
kacjami posiedzeń Sejmu udało się
zmienić ordynację samorządową na
korzyść mniejszości wyznaniowych.
Wniesiona przez prawosławnego po-
sła Eugeniusza Czykwina popraw-
ka nakazuje, aby przy tworzeniu
okręgów wyborczych brać pod
uwagę narodowość mieszkańców.
O sprawie niedawno pisaliśmy. Przy-
kościółkowa prawica skupiona w sej-
miku wojewódzkim Podlasia tak za-
manipulowała podziałem okręgów
wyborczych, iż prawosławni zamiesz-
kujący zwarte obszary powiatów
A.C.
CZYŚCILI UOP?
P. S .
Renciści i emeryci z radością po-
traktowali prezent, jaki im sprawio-
no z racji rewaloryzacji ich docho-
dów. A że kwota była wprost osza-
łamiająca, wielu przekazało całą pod-
wyżkę premierowi. Szef rządu jako
człowiek honorny, który nie czyha na
pieniądze seniorów, nie przyjął prze-
syłek. W ten sposób pieniądze osta-
tecznie wróciły do tych, do których
Do Sądu Rejonowego w Toru-
niu wpłynął akt oskarżenia przeciw-
ko trzem osobom, które przez dwa
lata sfałszowały ćwierć miliona kilo-
gramów proszków do prania firmy
Procter & Gamble. Pikanterii spra-
wie nadaje fakt, że w przestępczym
przedsięwzięciu brał udział Leszek
N. , brat byłego szefa Urzędu Ochro-
ny Państwa. Tenże Leszek oraz
dwóch toruńskich „biznesmenów”
ZAKAZANE
KREMÓWKI
Alkohol, lody i papieskie kre-
mówki znalazły się na liście zakaza-
nych towarów podczas sierpniowej
wizyty JPII w Krakowie. Przestrze-
gania zasad mają pilnować strażnicy
J. Koser
96287075.013.png 96287075.014.png 96287075.015.png 96287075.016.png 96287075.017.png 96287075.018.png 96287075.019.png 96287075.020.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin