Planeta entuzjastów.doc

(32 KB) Pobierz
Planeta entuzjastów

Planeta entuzjastów

Tadeusz Sobolewski

 

Od piątku do 29 sierpnia w Centrum Sztuki Współczesnej zaczyna się wystawa Marysi Lewandowskiej i Neila Cummingsa "Entuzjaści z Amatorskich Klubów Filmowych". - Historia kraju zwanego PRL-em nie jest czymś wstydliwym, wartym zapomnienia. Ona należy dziś do historii Europy - mówią twórcy wystawy

Na wystawie zobaczymy m.in.: •  tematyczne prezentacje filmów amatorskich w cyklach: „Miłość”, „Tęsknoty”, „Praca”; •  fikcyjny amatorski pokój klubowy oraz archiwum wszystkich zebranych filmów na DVD.

 

Tę interesującą wystawę przygotowało dwoje londyńczyków - Marysia Lewandowska i Neil Cummings. Tytuł ekspozycji jest celowo anachroniczny. Bo przecież nie ma już czegoś takiego jak zorganizowany ruch amatorski. Egzotycznie wygląda samo słowo "entuzjaści", niewidywane w tytułach prasowych ani na plakatach. Należy do języka innej epoki. Kojarzy się z działaniem niepodyktowanym chęcią zysku ani rozgłosu, a wynikającym z pasji i potrzeby samorealizacji.

 

Kiedy rozmawia się z polsko-angielską parą twórców, można pojąć różnicę między pokazywaniem filmów a "wystawianiem ich". Można było przecież zrobić normalną, solenną retrospektywę Amatorskich Klubów Filmowych (AKF) - ruchu, który w Polsce wybuchł wraz z ruchem klubów dyskusyjnych na wolnościowej fali 1956 roku.

 

Ten ruch ma swoich klasyków. M.in. Franciszka Dzidę z Chybia, autora kilkuset filmów (uważanego za pierwowzór filmu "Amator" Krzysztofa Kieślowskiego), Leszka Boguszewskiego czy Piotra Majdrowicza, który w Poznaniu w latach 70. realizował filmy gejowskie. W filmie amatorskim zaczynali Krzysztof Zanussi i znany później dokumentalista Wincenty Ronisz.

 

Jak zostać amatorem?

 

Autorzy wystawy poszli drogą bardziej wyrafinowaną. To nie jest sentymentalna retrospektywa - ta wystawa ma adres współczesny, czy nawet przyszłościowy. Chodzi o uchwycenie na przykładzie PRL-owskich amatorów pewnej postawy twórczej, trudnej do osiągnięcia w urynkowionym świecie, gdzie sztuka natychmiast staje się towarem. W innych londyńskich wystawach (jedna z nich miała tytuł "Kapitał") Lewandowska i Cummings prowokująco pytają, co właściwie decyduje o wartości sztuki w czasach rozbudowanego rynku, reklamy, mediów i niezliczonej ilości rozmaitych "biennale". W tym kontekście entuzjazm amatorów staje się jakąś zagubioną wartością.

 

Inspiracją wystawy "Entuzjaści" był klasyczny film Kieślowskiego pokazujący, jak z naiwnego amatora, który ośmiomilimetrowym radzieckim aparatem filmuje pierwszy uśmiech swojej córeczki oraz uroczystości zakładowe, rodzi się artysta. W sławnym ostatnim ujęciu "Amatora" Filip kieruje obiektyw ku sobie, pytając w ten sposób o prawdę, sens i odpowiedzialność filmowania.

 

Lewandowska i Cummings odnajdywali ten gest w dziesiątkach amatorskich filmów z lat 1956-89, które oglądali, odwiedzając weteranów dawnych AKF-ów. Powstała fascynująca dokumentacja tej podróży. Dawni amatorzy byli zdziwieni, że ich goście nie interesują się ich najnowszymi dziełami robionymi często cyfrową kamerą. Oni chcieli dociec, na czym polegał fenomen amatorstwa. Podróżując po Polsce, wcielali się w role antropologów zanikłej kultury. Fascynował ich PRL-owski świat. Ta odległa planeta, na której obowiązywały różne serwituty, ale gdzie było też wiele obszarów nieskrępowanej ekspresji.

 

Seks i pochody pierwszomajowe

 

- Amatorzy w swoich filmach, chcąc nie chcąc, tworzyli obraz lokalnej rzeczywistości. Czasami w sposób krytyczny, czasami służalczy, czasem z polecenia władzy. Ale zawsze udawało im się przemycić jakieś opowiadanie o sobie, o śmiałych tęsknotach za wolnością polityczną, a także seksualną - mówi Marysia Lewandowska.

 

Zabawne i wzruszające są czarno-białe obrazki prywatek czy pikników z filmów Dzidy z lat 60. realizowane w nowofalowym guście, wyjęte spod kontroli, wykraczające daleko poza to, co było przyjęte w oficjalnym obiegu. Można je zestawić z realizowanymi przez tych samych ludzi rejestracjami pochodów pierwszomajowych, ciekawymi jako egzotyczny folklor.

 

Rzeczywistość PRL-owska wyłaniająca się z tych filmów ma dwie strony. Przejście od nakazowego rytuału do wolności jest nagłe i nieoczekiwane. Można zapytać: co dziś, w czasach dyktatury mediów - gdy billboardy reklamowe zastąpiły dawne billboardy ideologiczne - jest tym obowiązkowym rytuałem? Pierwszomajowym pochodem? Gdzie znajduje się przejście do wolności? Jak dziś pozostać "amatorem", zachować "entuzjazm"? Jak wyrazić chęć uczestnictwa w rzeczywistości, które tak pięknie przebija w dawnych filmach?

 

- Postawa tamtych filmowców amatorów jest ważna w każdym systemie i w każdych warunkach - uważają twórcy wystawy. - Cyfrowa kamera pozwala łatwo rejestrować świat, ale nie mobilizuje do odpowiadania na pytania dotyczące współczesnego świata. Potrzeba czegoś więcej. To "coś więcej" nazwaliśmy w naszym projekcie wartością entuzjazmu.

 

- Nie chodzi nam o nostalgię za przeszłością, bezkrytyczną tęsknotę wynikającą zwykle z rozczarowania i niespełnienia - zastrzega Lewandowska.

 

Przypomina, jak w stanie wojennym odpłynęła "Batorym" z Gdyni do Anglii: - Zdałam sobie wtedy sprawę, że trzeba będzie się z tego wyjazdu rozliczyć. Ale nie widziałam, jak i kiedy to nastąpi. Stopniowo dojrzewałam artystycznie do podjęcia tematu, który przez tyle lat leżał uśpiony.

 

Dzieci PRL-u

 

Wystawa "Entuzjaści" jest dla niej szansą przewartościowania czasów, które naznaczyły jej pokoleniową wrażliwość. To, co amatorskie, traktowało się jako coś gorszego, nie do końca poważnego, prowincjonalnego. Silnie odczuwało się podział na intelektualistów i tych innych, prostych. Dziś inaczej patrzymy na sztukę. Widzimy w niej nie tylko osobny, arystokratyczny "plac zabaw" oderwany od świata. Coraz częściej powraca w myśleniu o filmie, plastyce, teatrze, zdawałoby się, skompromitowane pojęcie "zaangażowania".

 

- Sztuka - mówi Lewandowska - to dziś prawdopodobnie jedyna ze sfer publicznych otaczająca szacunkiem to, co inne, nieznane, politycznie śmiałe. Tej śmiałości szukają u PRL-owskich amatorów.

 

Ale wystawa będzie miała jeszcze inny, ciekawy wymiar. Kiedy pojedzie do Anglii, pomoże obalić stereotypowy obraz PRL-u - szarego, zimnego i ponurego kraju, zubożonego przez komunizm, skąd przychodziły arcydzieła wyrafinowanej kultury Kantora, Wajdy, Lutosławskiego, Abakanowicz. W utrwalonym na Zachodzie obrazie Polski dominuje obraz cierpienia i materialnego ubóstwa, z którego jak piękny kwiat wyrastała "czysta sztuka".

 

- Takie rozumienie twórczości jest mi obce - tłumaczy Lewandowska. - Również traktowanie wszystkich przejawów ówczesnej ludzkiej aktywności z jednakową podejrzliwością jako dotkniętych przez system wydaje mi się głębokim uproszczeniem. Robię tę wystawę właśnie przeciwko tym uproszczeniom. Historia kraju zwanego PRL-em jest dziś częścią historii Europy, nie czymś wyizolowanym, wartym zapomnienia, wstydliwym. Pozostaje tylko pytanie, jak ją przedstawić.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin