McElfresh Adeline - Kiedyś znikną cienie.pdf

(599 KB) Pobierz
159941147 UNPDF
Adeline McElfresh
Kiedyś znikną cienie
0
159941147.024.png 159941147.025.png 159941147.026.png 159941147.027.png 159941147.001.png 159941147.002.png 159941147.003.png 159941147.004.png 159941147.005.png 159941147.006.png 159941147.007.png 159941147.008.png 159941147.009.png 159941147.010.png 159941147.011.png 159941147.012.png 159941147.013.png 159941147.014.png 159941147.015.png 159941147.016.png 159941147.017.png 159941147.018.png
Po raz pierwszy od śmierci ojca przed sześciu laty była teraz
znów w domu w Mobile. Ukochany dom rodzinny wydawał jej się
inny, niż zachowała go w swoich wspomnieniach. Wprawdzie wciąż
jeszcze stały w nim te przepiękne stare meble, tak ukochane przez jej
rodziców, lecz mimo to wydawał się pusty i ponury. Podjąwszy
szybką decyzję, kazała oddać meble do magazynu, a dom przekazała
do sprzedaży.
- Przecież nie ma mnie dopiero od ośmiu dni -przypomniała
teraz Tomowi.
- Tak, to prawda.
Przez chwilę milczał, a potem cicho dokończył:
- Brak mi ciebie, Ann.
- Mnie również ciebie brakuje. Gdybyś wiedział, jak bardzo za
tobą tęsknię!
Brakowało jej także kliniki. Po czteroletniej nieprzerwanej
pracy zatęskniła teraz za dużym budynkiem z czerwonej wypalonej
cegły, w którym mieścił się Bayley-Memorial-Hospital.
Zaniepokoiło ją nieco, że tak samo jak spragniona była
wiadomości o swoich pacjentach, których pozostawiła pod opieką
doktora Toma Callana, równie mocno tęskniła za tym, by znów
znaleźć się w jego ramionach i poczuć na swoich ustach jego wargi.
1
159941147.019.png 159941147.020.png
Bądź co bądź pacjenci stanowili ważną część jej życia. Szkoda, że
Tom nie chciał tego zrozumieć.
- Czy jesteś jeszcze przy telefonie?
W trwającej zbyt długo ciszy jego głos zabrzmiał lekko
zagniewanym tonem.
- Przepraszam, kochanie. Zamyśliłam się. Powiedz, co słychać u
pani Quentin? Co porabiają inni?
Maudie Quentin była przemiłą starszą panią, której przed
kilkoma tygodniami operowała złamane biodro. Żyła zupełnie
samotnie, mimo to była pogodna i zawsze w dobrym humorze. To
sprawiło, że w ciągu krótkiego czasu stała się ulubienicą całego
oddziału.
Tom Callan parsknął gniewnie:
- Możesz ją sobie zabrać! Nie lubi mnie. Liczy dni do twojego
powrotu i mówi mi o tym za każdym razem, kiedy ją widzę. Żeby nie
słuchać dłużej jej gderania, wyjaśniłem, że ja również czekam na twój
powrót.
Śmiejąc się, Ann odpowiedziała:
- Przekaż jej, że odwiedzę ją jutro po południu.
- Przecież nie jesteś już daleko od nas.
- To prawda, ale tutaj jest tak pięknie, Tom. Drzewa są w
pełnym kwieciu. Poza tym aż do następnego tygodnia nie mam w
planie żadnych operacji.
Mogłabym pozostać jeszcze dobrych kilka dni - pomyślała Ann.
Ta myśl zdziwiła ją nieco. Pamiętała, jak szybko przyjechała tutaj z
2
159941147.021.png
Mobile i właśnie teraz, gdy była tak blisko Toma i kliniki, wpadła
nagle na pomysł, aby w tej pięknej górzystej okolicy pozostać trochę
dłużej.
- Co się z tobą właściwie dzieje? - zapytał Tom bardzo
rozgniewanym tonem. - Chcę, żebyś była tutaj przy mnie! Potrzebuję
cię, Ann!
Doktor Ann Tyler zmarszczyła czoło.
- Czy coś jest nie w porządku? - zapytała.
- Dlaczego tak sądzisz?
- Nie jestem pewna - odpowiedziała z wahaniem. - Jesteś taki
skryty, Tom. Co się stało?
Szybko przeleciała myślą listę pacjentów, których pozostawiła
pod jego opieką.
- Czy Jack Bayley sprawia ci kłopoty?
- Bayley sprawia wszystkim kłopoty! To jego klinika i nie
pozwala, by powstały w tej kwestii jakiekolwiek wątpliwości.
- Nie masz racji, kochanie - zaprotestowała Ann. - Wszyscy
rodzice są niespokojni i zdenerwowani, gdy jedno z ich dzieci leży w
szpitalu, zwłaszcza po takiej operacji, jaką Lisa ma za sobą. Wątpię,
czy Jack zachowuje się w tym przypadku inaczej niż zwykli ojcowie.
Co słychać u Lisy?
Odpowiedź Toma Callana okazała się bardzo szorstka.
- Czego się właściwie spodziewasz?
Ann uśmiechnęła się. Wiedziała, co Tom myśli o Jacku
Bayleyu, którego zamożna rodzina założyła cztery pokolenia temu
3
159941147.022.png
Bayley-Memorial-Hospital i od tego czasu zarządzała kliniką. Wie-
działa również, że Tom niechętnie wziął pod opiekę jako pacjentkę
małą Lisę Bayley, chociaż nie należało spodziewać się jakichkolwiek
komplikacji. Jednak wyczuwalne w jego głosie rozgoryczenie trochę
ją zaskoczyło.
- Czego się spodziewam? Z pewnością jest szczęśliwa, że będzie
mogła wkrótce biegać i bawić się jak inne dzieci.
Ta radosna myśl wywołała uśmiech na twarzy Ann.
- Powinna właściwie już teraz dobrze poruszać się przy pomocy
swoich "podpórek". Obiecałam jej, że natychmiast po moim powrocie
rozpoczniemy trening bez kul.
Ann ponownie przypomniała sobie wywołującą moc emocji i
zdenerwowania operację po ciężkim wypadku, w którym
dziewczynka została potrącona przez o wiele za szybko jadący
samochód. Jego kierowca rzucił się potem do ucieczki. Ratowanie
życia dziecka nie było łatwe, ale Ann udało się wygrać wyścig z
czasem. Po operacji małej nie groziło już niebezpieczeństwo.
- Powiedz Lisie, że jak tylko będzie mogła odłożyć kule,
urządzimy jej małe przyjęcie.
- Stary Paull daje mi właśnie znak, żebym skończył rozmowę.
Ann roześmiała się. Tom nie lubił także lekarza naczelnego,
doktora H. Paulla. Niechęć była obustronna. Ann często zastanawiała
się nad jej przyczyną.
4
159941147.023.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin