Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie...
I
Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie ,
Że ci ze z ł o t a s t a t u ę lud niesie,
Otruwszy pierwej?...
Coś ty Italii zrobił, Alighieri,
Że ci d w a g r o b y stawi lud nieszczery,
Wygnawszy pierwej?...
Coś ty, Kolumbie, zrobił Europie,
Że ci t r z y g r o b y w e t r z e c h m i e j s c a c h kopie,
Okuwszy pierwej?...
Coś ty uczynił swoim, Camoensie ,
Że p o r a z d r u g i grób twój grabarz trzęsie.
Zgłodziwszy pierwej?...
Coś ty, Kościuszko zawinił na świecie,
Że d w a c i ę g ł a z y w e d w ó c h m i e j s c a c h g n i e c i e
Bez miejsca pierwej?...
0
Coś ty uczynił światu, Napolionie,
Że cię w d w a g r o b y zamknięto po zgonie
Zamknąwszy pierwej?...
Coś ty uczynił ludziom, Mickiewiczu?
..........................................................
...............................
II
Więc mniejsza o to w jakiej spoczniesz urnie,
Gdzie? Kiedy? w jakim sensie i obliczu?
Bo grób twój jeszcze odemkną powtórnie,
Inaczej będą głosić twe zasługi
I łez wylanych dziś będą się wstydzić,
A lać ci będą łzy p o t ę g i d r u g i e j
Ci, co człowiekiem nie mogli cię widzieć...
III
Każdego z takich jak T y ś w i a t nie może
Od razu przyjąć na spokojne łoże,
I nie przyjmował n i g d y, j a k w i e k w i e k i e m,
Bo glina w glinę wtapia się bez przerwy,
Gdy ciała sprzeczne zbija się aż ćwiekiem
Później ... lub pierwej...
XCIX. Fortepian Szopena
Do Antoniego C..........
Muzyka to rzecz osobliwa!
Byron
Sztuka? – to sztuka – i oto wszystko
Beranger
Byłem u Ciebie w te dni przedostatnie
Nie docieczonego wątku - -
- Pełne, jak Mit,
Blade, jak świt...
- Gdy życia koniec szepce do początku:
„ N i e s t a r g a m C i ę j a – n i e ! – J a, u – w y d a t n i ę!...”
Byłem u Ciebie w dni te, przedostatnie,
Gdy podobniałeś – co chwila, co chwila –
Do upuszczonej przez Orfeja liry,
W której się rzutu – moc z pieśnią przesila,
I rozmawiają z sobą struny cztery,
Trącając się,
Po dwie – po dwie –
I szemrząc z cicha:
„ Z a c z ą ł ż e o n
U d e r z a ć w t o n?...
C z y t a k i M i s t r z!... ż e g r a... c h o ć – o d p y c h a?...”
Byłem u Ciebie w te dni, Fryderyku!
Którego ręka... dla swojej białości
Alabastrowej – i wzięcia - i szyku –
I chwiejnych dotknięć jak strusiowe pióro –
Mięszała mi się w oczach z klawiaturą
Z słoniowej kości...
I byłeś jako owa postać, którą
Z marmurów łona,
Niźli je kuto,
Odejma dłuto
Geniuszu – wiecznego Pigmaliona!
IV
A w tym, coś grał – i co? zmówił ton – i co? powie,
Choć inaczej się echa ustroją,
Niż gdy błogosławiłeś sam ręką Swoją
Wszelkiemu akordowi –
A w tym, coś grał: taka była prostota
Doskonałości Peryklejskiej
Jakby starożytna która Cnota,
W dom modrzewiowy wiejski
Wchodząc, rzekła do siebie:
„ O d r o d z i ł a m s i ę w N i e b i e
I s t a ł y m i s i ę a r f ą – w r o t a,
W s t ę g ą – ś c i e ż k a
H o s t i ę w i d z ę p r z e z b i a ł e z b o ż e...
E m a n u e l j u ż m i e s z k a
N a T a b o r z e!”
V
I była w tym Polska, od zenitu
Wszechdoskonałości dziejów
Wzięta tęczą zachwytu --
Polska – p r z e m i e n i o n y c h k o ł o d z i e j ó w!
Taż sama, zgoła,
Złoto – pszczoła!...
(Poznał-ci-że bym ją – na krańcach bytu!...)
VI
I – oto – pieśń skończyłeś -- i już więcej
Nie oglądam Cię -- jedno – słyszę:
Coś?... jakby spór dziecięcy - -
- A to jeszcze kłócą się klawisze
O niedośpiewaną chęć:
I trącając się z cicha,
Po ośm – po pięć –
Szemrzą: „P o c z ą ł ż e g r a ć? c z y n a s o d p y c h a??....
VII
O Ty! Co jesteś Miłości-profilem
Któremu na imię D o p e ł n i e n i e
Te – co w Sztuce mianują Stylem,
Iż przenika pieśń, kształci kamienie...
O! Ty – co się w dziejach zowiesz E r ą
Gdzie zaś historii zenit jest,
Zwiesz się razem: Duchem i Literą,
I „Consummatum est” ...
O! Ty– D o s k o n a ł e-w y p e ł n i e n i e,
Jakikolwiek Twój, i gdzie?... znak...
Czy w F i d i a s u? D a w i d z i e? czy w S z o p e n i e?
Czy w E s c h y l e s o w e j scenie?...
Zawsze – zemści się na tobie: BRAK!...
- Piętnem tego globu – niedostatek:
D o p e ł n i e n i e?... go boli!...
On – r o z p o c z y n a ć woli
I woli wyrzucać wciąż przed się - zadatek!
- Kłos?... gdy dojrzał jak złaty kometa,
Ledwo go wiew ruszy,
Deszcz pszenicznych ziaren prószy,
Sama go doskonałość rozmieta...
VIII
Oto – patrz, Fryderyku!... to – Warszawa :
Pod rozpłomienioną gwiazdą
Dziwnie jaskrawa - -
- Patrz, organy u Fary; patrz! Twoje gniazdo:
Owdzie – patrycjalne domy stare
Jak P o s p o l i t a – r z e c z,
Bruki placów głuche i szare,
I Zygmuntowy w chmurze miecz.
IX
Patrz!... z zaułków zaułki
Kaukaskie się konie rwą
Jak przed burzą jaskółki,
Wyśmigając przed pułki,
P o s t o -- p o s t o --
- Gmach zajął się ogniem, przygasł znów,
Zapłonął znów -- i oto – pod ścianę
Widzę czoła ożałobnionych wdów
Kolbami pchane - -
I znów widzę, acz dymem oślepian
Jak przez ganków kolumny
Sprzęt podobny do trumny
Wydźwigają... runął ... runął – Twój fortepian!
X
Ten!...co Polskę głosił, od zenitu
Wszechdoskonałości Dziejów
Wziętą, hymnem zachwytu –
Polskę przemienionych kołodziejów;
Ten sam – runął – na bloki z granitu!
- I oto: jak zacna myśl człowieka,
Poterany jest gniewem ludzi,
Lub j a k – o d w i e k a
W i e k ó w – w s z y s t k o, c o z b u d z i!
I – oto – jak ciało Orfeja,
Tysiąc Pasyj rozdziera go w części;
A każda wyje: „ N i e j a!...
N i e j a” – zębami chrzęści - -
Lecz Ty? – lecz ja? – uderzmy w sądne pienie,
Nawołując: „C i e s z s i ę, p ó ź n y w n u k u!...
J ę k ł y g ł u c h e k a m i e n i e:
I d e a ł – s i ę g n ą ł b r u k u” --
convolvulus