Listy z fiołkiem - K.I. Gałczyński.txt

(248 KB) Pobierz
Konstanty Ildefons
GA�CZY�SKI
K. I. GA�CZY�SKI
*
LISTY
Z FIO�KIEM
*
ZIELONA
Gʌ
*
POEZJE
Opracowanie Graficzne
KRZYSZTOF TUR
Korekta
ZESPӣ
ISBN 83-85183-24-8
Wydawnictwo ��uk" S-ka z o.o. Bia�ystok 1992
Wydanie pi�te. Ark. wyd. 7,5. Ark. druk. 16
Sk�ad komputerowy A. Antczak, Bia�owie�a
Druk i oprawa: ��dzka Drukarnia Dzie�owa
Zam. 114/1100/92
Szanowny Panie Redaktorze!
W SPRAWIE ORGANIZACJI
�YCIA KULTURALNEGO W KRAKOWIE
By�em na �Wilkach w nocy" i przede wszystkim doro�karz,
kt�ry okaza� si� by� repatriowanym kapralem I Polskiej
Dywizji Pancernej z Holandii, nie mia� zielonego poj�cia, gdzie
jest Teatr S�owackiego, i czterokrotnie dowozi� nas pod teatr,
i czterokrotnie wi�z� nas z powrotem gdzie indziej, bo si�
okaza�o, �e przed Teatrem S�owackiego stoi Fredro (w postaci
smutnej g�owy nad czym� w rodzaju bieli�niarki, czyli �e ju� tu
jest co�, Panie Redaktorze, nie w porz�dku!), wi�c, �e to go,
powiada zmyli�o; chyba �eby S�owacki tak si� zmieni� podczas
okupacji, ale to nas jeszcze nie zrazi�o i wreszcie weszli�my do
naszej lo�y w drugim akcie w momencie, gdy przystojny
morderca kupca Ryiskiego przewraca si� na pod�og� i wzbudza
wsp�czucie oraz mi�o�� psychiczn� �ony prokuratora, oraz
zaznaczam, �e ca�e nasze towarzystwo sk�ada�o si� z ludzi
nadszarpni�tych nerwowo na skutek prze�y� wojennych i spektakl
teatralny nie dostarcza� nam tej szlachetnej uciechy, co
kiedy�, tylko ca�y czas denerwowali�my si�, a m�j kolega
Klapiszewski w og�le ca�y trzeci akt sp�dzi� przed tym ma�ym
lusterkiem, co wisia�o w lo�y, i ogl�da� sobie j�zyk, �wiec�c
zapa�kami, a J�zia to, nie wiem czemu, zaniepokoi�o i zaraz
wsta�, i zacz�� pi� coramin�, zreszt� J�zio coramin� ju� pi�
w doro�ce, bo te wstrz�sy, m�wi�, go denerwuj�, a potem do
naszej lo�y wesz�a staruszka i na ca�y g�os opowiada�a swoje
prze�ycia wojenne i �e jej z�by sp�on�y u dentysty podczas
bombardowania Pomiech�wka, wi�c ju� nic nie rozumieli�my,
co si� dzieje na scenie, a potem jaki� ignorant zawo�a� �Autor!"
i nikt jako� nie zaryzykowa�, wi�c ja wsta�em przez grzeczno��
i k�ania�em si� grzecznie, a wtedy studenci porwali mnie na r�ce
i donie�li w entuzjazmie a� do �a�ni Miejskiej, a �ona J�zia
powiedzia�a, �e na �adne ciastka nie p�jdzie, �e ona w og�le
�a�uje, �e posz�a do teatru, �e ona najlepiej czuje si� na
cmentarzu, czyli �e obcowanie z tymi rzeczami j� najbardziej
uspokaja. S�owem chaotyczny wiecz�r, Panie Redaktorze,
chcia�em uczciwie zarabia� na chleb i �y� �yciem kulturalnym,
ale ja chaosu nie toleruj� i ja twierdz�, i ja ��dam, �eby �ycie
kulturalne u nas by�o zorganizowane nie tylko na szczeblu
ministerialnym i wojew�dzkim, ale przede wszystkim w ramach
zwyk�ego udania si� grupy towarzyskiej do teatru, czyli �e
chodzi�oby o energiczniejsze zaci�ni�cie tasiemki prawdziwej
kultury na percypuj�cych biodrach konsumenta, �e si� tak
wyra�� naukowo.
Karakuliambro
Szanowny Panie Redaktorze!
W SPRAWIE INTRYG
M�j trzeci syn jest synem chrzestnym Artura Marii Swinarskiego
i ma na imi� Barbara. Barbara pisuje. On mo�e wszystko:
i o kolei �elaznej mkn�cej w dal, i sceny z �ycia owad�w.
Niestety, Barbara nie jest zrozumiany. W�a�nie ze wzgl�du na
sw�j charakter. Ma lat 32, a wygl�da na 14 z powodu
higienicznego, wzorowego trybu �ycia. Oczywi�cie nie jest to
w smak kolegom Barbary, kt�rzy naturalnie chcieliby, �eby
Barbara rozlu�nia� samokontrol�, pi�, pali� i gra� w �tr�bk�".
Tote� kochani koledzy dopi�li swego: Redakcje czasopism
odrzucaj� globalnie utwory Barbary. Bez komentarzy.
Niech mi tedy b�dzie wolno z tego miejsca da� wyraz
mojemu oburzeniu oraz zacytowa� ostatni utw�r mojego
drogiego syna z �ycia owad�w.
Jest to male�ka proza rytmiczna �O pszcz�ce".
o PSZCZӣCE
Pszcz�ka skrzyde�kiem oberwa�a orzeszek.
Orzeszek upad� na grzybek.
Grzybek si� przewr�ci�.
Wtedy spod grzybka wyszed� krasnoludek i powiedzia�:
� Do jasnej cholery, znowu jestem bez mieszkania.
W SPRAWIE TOREBKI
Podczas ostatnich uroczysto�ci zgin�� mi portfel i obecnie
moje skromne zasoby pieni�ne oraz pami�tkowe listy nosz�
w damskiej torebce mojej nieboszczki ciotki. Zdawa�oby si�, �e
wszystko jest do pewnego stopnia w porz�dku. Niestety:
zdziczenie obyczaj�w, zanik delikatno�ci uczu�, a co najwa�niejsze
z�a wola i tutaj �wi�c� swoje piekielne tryumfy: Moja
torebka sta�a si� przedmiotem szyderstw wszystkich lokator�w
domu. Nie mog� zrobi� dos�ownie jednego kroku, �ebym nie
by� nara�ony na chichoty i tak zwane kalambury.
Zapytuj� Was, Redaktorze: czy wolny m�czyzna na wolnym
kontynencie nie mo�e nosi� damskiej torebki? Czy wszelkie
poczynania musz� by� wyszydzane?
Karakuliambro
Szanowny Obywatelu Redaktorze!
NIEBEZPIECZE�STWA REALIZMU
W jednym ze starych nr nr �Przekroju" przeczyta�em sobie
na g�os �wiat�y i jak�e (zaznaczam, �e zawsze czytani na g�os)
trafny apel p. obywatela Sandauera do poet�w, �eby ci poeci nie
tylko teoretycznie d��yli do kontaktu z �yciem, ale istotnie ci
poeci to �ycie obserwowali. Ot� zaznaczam, �e istotnie jestem
poet�, na co na ��danie Redakcji mog� przedstawi� odpowiednie
za�wiadczenie z okr�g�� piecz�tk�. Zaznaczam, �e mieszkamy
na parterze, to znaczy ja i ten czerwony kolejarz. Kolejarz
ma czerwon� napuchni�t� twarz, nie chce p�aci� za wind� (my
mieszkamy na parterze, a musimy p�aci� za wind� kolektywnie,
dlaczego?) i ci�gle ryczy s�owami bez zwi�zku. Dopiero si�
uspokaja, jak do niego przychodzi jedna pani. Oczywi�cie, �e
mnie to zainteresowa�o, dlaczego? Wi�c dyskretnie zacz��em
obserwowa� �ycie przez dziurk� od klucza. Wtedy kolejarz si�
zorientowa� i pobi� mnie w spos�b bestialski jako tzw. osob�
trzeci�, wzgl�dnie nie nale��c� do Dyrekcji. Posiadam ca�y
szereg obra�e� cielesnych II i III stopnia oraz rany szarpane,
ci�te i d�te. A kolejarz je�dzi i w dalszym ci�gu nie p�aci
kolektywnie za u�ywalno�� windy, cho� zaznaczam, �e istotnie
mieszkamy na parterze.
Zapytuj� wi�c p. ob. Sandauera, czy, je�eli zosta�em pobity
przez kolejarza, kt�rego obserwowa�em w imi� realizmu, mog�
kontynuowa� z uwagi na bestialstwo? Czy przy takim braku
zrozumienia i zach�ty ze strony spo�ecze�stwa wp�yniemy my
poeci na faktyczne fale realizmu?
�miem w�tpi�.
Dwa z�ote polskie na strajkuj�ce dzieci frebl�wce (nie pisz�
�w frebl�wce" z uwagi na przykry d�wi�k, kt�ry powstaje
automatycznie) pani profesorowej Konopackiej za��czam i prosz�
z�otego reszty.
Karakuliambro
Szanowny Panie Redaktorze!
W SPRAWIE �SI�"
W �Przekroju" majowym (nie mog� poda� numeru, ale
zaznaczam, �e to ten, do kt�rego tak �licznie przysposobi�
ok�adk� p. Uniechowski i na ok�adce jest wiosna, i ci panowie
na bicyklach, czyli �Wycieczka przed 50-u laty") zamie�ci�
swoje dzie�o pt. �Dancing w domu literat�w" m�j Stryj, r�wnie�
K. I. Ga�czy�ski. Jak wynika z papier�w po zmar�ym w mi�dzyczasie
moim Stryju, Szanowny Autor wspomnianego �Dancingu
w domu literat�w" na same tzw. studia w terenie wyda� 2 000
z�, bo chcia� pozna� empirycznie atmosfer� i zwi�za� si�
z rzeczywisto�ci�.
I jak z zapisk�w pozostaj�cych w posiadaniu Wdowy
wynika, zwi�za� si� tak silnie, �e musiano Go odwozi� do
domu doro�k�, na co znowu p�k�o 500, nb. doro�karz doliczy�
sobie za przebudzenie konia 50 z� i za dostarczenie
Szanownego Autora do windy z� 200, razem 2 750 z�. Suma
2 000 z�, tj. tzw. suma pierwiastkowa, wynik�a, niestety na tle
nadmiernej pobudliwo�ci emocjonalnej zgas�ego, bo Go zaraz
ci panowie otoczyli ko�em i podrzucali do sufitu, gdzie by�y
anio�ki, wo�ali �Niech �yje pan prezes" i na rachunek Tego�
zamawiali koniak na ��tkach. Jak wynika z dalszych dokument�w,
o g. 2-ej nad ranem Stryj zrobi� si� zielony jak winda,
ale to tych pan�w nie przerazi�o i zacz�li Go dr�czy�,
i kazali Mu recytowa� z pami�ci ten �Dancing". Wi�c zgas�y
odrecytowa�, stoj�c na fortepianie, i ostatnie linijki brzmia�y
tak:
...Izolda chowa si� w sufit
i ko�czy si� uczta pos�pna,
i wszystko zapada w g��b.
Ale nazajutrz, niestety, Szanowny Autor stwierdzi� w �Przekroju
zniekszta�cenie cennego r�kopisu. Bo zamiast �zapada
w g��b" wydrukowano �zapada si�! w g��b", co ca�kowicie
zmienia sens i intencj� oraz .doprowadza do stylistycznego
niechlujstwa z uwagi na trzykrotne powt�rzenie �si�", czego
Stryjek zawsze skrupulatnie unika�.
Stryjek tak si� zdenerwowa� i do tego stopnia straci� na
wadze, �e Przedsi�biorca Pogrzebowy odni�s� si� do ca�ej
sprawy lekcewa��co, twierdz�c, �e samych w�s�w wozi� i obstawia�
lataraniami nie my�li. Ano � trudno. Co do mnie,
jestem r�wnie� oburzony. Bo � je�eli w dawnym �Cyruliku
Warszawskim" poeta Jan Lecho� pobiera� dwa razy dziennie
od wydawcy (kochany Lunio Fiszer) wyg�rowane zaliczki na
�ogolenie si�", to to oczywi�cie rozumie si�! samo przez si�! Nie
wolno natomiast zniekszta�ca� cennych r�kopis�w. Je�eli Szanowny
Autor powiada: �zapada w g��b", to ma by� �zapada",
a nie �adne �zapada si�!"
Wszyscy chcemy si� pog��bi�, czyli �zapada� w g��b", ale nie
chcemy �zapada� si�! w g��b" Nie chcemy.
I do tego �adna si�a nas nie zmusi.
Karakuliambro
Szanowny Panie Redaktorze!
PROF. B�CZY�SKI WRACA DO KRAJU
Stosownie do informacji listownych otrzymanych przez
moj� znakomit� Kuzynk� obywatelk� Pas�aw� Domos�awsk�,
prof. B�czy�ski po stoczeniu walki z sob� wraca do kraju.
Prof. B�czy�ski przez sze�� lat pobytu na obczy�nie oddawa� si�
w dalszym ci�gu badaniom, poszukiwaniom oraz nostalgii. Ale
go to nie z�ama�o i prof. B�czy�ski wraca wprost przeciwnie
pog��biony. Prof. B�czy�ski wraca do rodzinnych Katowic
i jest kuzynem poety-katowiczanina Prutkowskiego oraz wielu
innych. Wielokrotnie zamieszczany w �Stratach kultury polskiej",
kt�re z takim zaci�ciem prowadzi �Tygodnik Powszechny",
prof. B�czy�ski nie da� za wygran� i wraca do nas, �eby by�
z nami. W wywiadzie udzielonym agencji �United Print", prof.
B�czy�ski powiedzia� kr�tko: �Wracam". Kiedy przedstawiciel
antypolsko nastawionej agencji zapyta� �po co", prof. B�czy�ski
podobno ni...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin