Niezrozumiałe uczucie CAŁOŚĆ.doc

(5476 KB) Pobierz

 

Edward-and-Bella-twilight-series-3991544-1440-900.jpg

 

 

Niezrozumiałe uczucie

 

 

 

 

Rozdział 1

 

 

17 lat wcześniej

13.09.1993

Forks. Washington

 

-Kochanie już nie mogę się doczekać jak nasza śliczna córeczka przyjdzie na świat.- Powiedziała podekscytowana Renee do swego uśmiechniętego męża, który trzymał rękę na jej brzuchu.

-Ja też skarbie – na chwilę zamilkł i z jeszcze większym uśmiechem na twarzy powiedział.

-Kochanie nasza córeczka właśnie mnie kopnęła. Jest taka silna.- Renee przytaknęła kiwając głową.

S1CAHJG3OWCAAVNJ5WCAQYEGXXCAIRZK9UCAXESZMOCABELB7ICA8YJKDBCA842Z65CANXA9MTCA1FI2HXCABK2N3RCAXVBI44CA96A8HICA00QN3YCAM3929QCAMWVGODCABBWKD1CAX4R854CA2R8C60.jpg

-Kochanie myślałam nad imieniem dla naszej córeczki. Co sądzisz o imieniu Isabella? - Charlie popatrzył na żonę i pośpiesznie jej odpowiedział.

-Tak myślę, że to imię będzie do niej pasowało.

-Czasem nie mogę uwierzyć, że we mnie jest taka mała istotka. Zobaczysz będzie doskonała.- Kobieta położyła swą dłoń na dłoni męża i westchnęła.

-Tak jak jej piękna mamusia. Kochanie choć zjemy obiad, bo pewnie moje dwa największe skarby są już głodne.- Z uśmiechem udała się za mężem do kuchni gdzie czekał już na nią przygotowany posiłek. Nagle przeszył ją ogromny ból, oparła ręce na blacie kuchennym zgięła się w pół. Charlie widząc to od razu chwycił żonę za ramiona i z wielkim niepokojem w głosie zapytał.

-Kochanie co się dzieje? –Renee przez chwile nie odpowiadała gdyż po raz drugi przeszył ja wielki ból. Po dłuższej chwili wyszeptała.

-Skarbie chyba zaczynam rodzić. Musimy jechać do szpitala. –Charlie wziął żonę na ręce i zaniósł do samochodu. Pośpiesznie udali się do szpitala. Termin porodu miał być za trzy tygodnie. Wiec byli ogromnie zaskoczeni, że ich mała córeczka tak bardzo rwie się by przyjść na świat. Po kilku minutach byli już na miejscu. Mężczyzna razem z żona udał się na porodówkę. Podał pielęgniarce wszystkie niezbędne dane. Poród trwał 2 godziny , Charlie wiernie trwał przy żonie trzymając ja za rękę i ocierając pot z czoła. Gdy mała Isabella przyszła na świat pielęgniarka zawijając ją w becik podała Renee. Kobieta choć bardzo zmęczona, mocno przytulała swą małą córeczkę. Mała otworzyła powoli swoje oczka i popatrzyła na mamę.

-Popatrz jaka jest piękna.- Powiedziała do męża, po czym czule spojrzała na dziewczynkę.- Kochana mała Isabello, będę ci mówiła Bella, bo jesteś bardzo piękna. Po tych słowach nagle na Sali zapanował wielki chaos i Renee obtoczyła kałuża krwi. Dziecko zostało jej odebrane.

-Co się dzieje?- Krzyknął Charlie, ale nikt mu nie odpowiedział. Po chwili został wyproszony z Sali przez pielęgniarkę.

-Ja nie mogę wyjść. Muszę być przy żonie. Nie rozumie pani. Ja jestem jej potrzebny.- Krzyczał nadal Charlie. Kobieta stanęła przy nim i stanowczo powtórzyła .

- Przykro mi, ale nie może pan tam wejść. Poinformuję pana jak coś będziemy już wiedzieć. Po czym udała się na salę operacyjną gdzie wcześniej zawieziono Renee.

Charlie niecierpliwie siedział na poczekalni i ogromnie się denerwował. Po kilku minutach wybiegła pielęgniarka.

- Panie Swan wynikły pewne komplikacje i potrzebna nam pana niezwłoczna decyzja. Pana żona dostała wewnętrznego krwotoku i by go zahamować musimy usunąć macice. Czy podpisze pan zgodę na jej usunięcie?- Kobieta wyczekiwała odpowiedzi, a Charlie wiedział że Renee chce mieć więcej dzieci, ale po krótkiej chwili doszedł do wniosku że najważniejsze jest to by żyła. –Tak zgadzam się. Zróbcie wszystko tylko ją uratujcie.- Kobieta podała mu formularz, który niezwłocznie podpisał i udała się na sale.

Charlie nadal siedział na poczekalni wyczekując na jakiekolwiek informacje dotyczące jego żony. Po dwóch godzinach weszła pielęgniarka ze spuszczoną głową.

-Panie Swan bardzo mi przykro. Robiliśmy co w naszej mocy, ale Pana żony nie dało się rady uratować. Straciła za dużo krwi i zmarła.- Nie wierzył własnym uszom. To co się właśnie działo było koszmarem . Jeszcze kilka godzin temu siedzieli razem w domu przytuleni, a teraz jego pięknej żony niema wśród żywych. To musi być jakimś sen, jakiś koszmar z którego zaraz się obudzi i zobaczy swoja Renee. Siedział tak jeszcze kilka godzin. Po czym udał się do oddziału dla noworodków. Stanął przy szybie i parzył na swą piękna córeczkę. Po chwili wszedł do środka i wziął ja na ręce. Na jej rączce był napis „Isabella Swan”. Pomyślał o tym jak nazwała ja Renee zaraz po urodzeniu i powiedział.

-Córeczko od dziś zawsze będę cię nazywał Bella na cześć twej mamy. Kocham cię bardzo . Zostałaś mi już tylko ty, ale przynajmniej mam dla kogo żyć.- Po jego policzku spłynęła łza.

Dziecko jak na zawołanie otwarło swoje oczka i popatrzyło na zapłakanego ojca. Charlie głaskał swą małą córeczkę po buzi i w myślach dziękował Bogu, że zostawił mu chociaż Ją.

-Moja kochana Isabella Renee Swan.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Rozdział 2

 

 

 

Obecnie

14.09.2010r.

Forks, Washington

 

 

               Bella weszła do domu w którym mieszkała tylko ze swoim ojcem Charliem, komendantem miejskiej policji w Forks. Jak zawsze zostawiła plecak w korytarzu. Ściągnęła przeciwdeszczową  kurtkę, ponieważ jak zwykle w Forks jest więcej deszczu niż słońca. Udała się do kuchni by przygotować obiad. Już w szkole doszła do wniosku ,że dziś zrobi rybę w sosie cytrynowym. Umyła ręce i zajęła się przygotowaniem obiadu. Jej myśli jednak krążyły w zupełnie innym kierunku. Przypominała sobie jak bardzo nienawidzi swoich urodzin.  Dokładnie wczoraj miała 17 urodziny. Minęło 17 lat od śmierci jej matki. Po cichu zawsze obwiniała się o jej śmierć. Była pełna podziwu dla ojca który nigdy jej nie powiedział, że jest winna śmierci jego ukochanej żony. Zawsze w jej urodziny brał sobie wolne w pracy i robił dobrą minę do złej gry. Udawał szczęśliwego, ale Bella widziała jak cierpi i czasami wolałaby by wykrzyczał jej to w twarz niż uśmiechał się sztucznie przez łzy.  Choć w tym roku było trochę inaczej. Wyglądał jakby się już pogodził ze śmiercią mamy. Nawet jego uśmiech był szczery. Może przyczyną tego są jego częste wieczorne wyjścia. Bella przypuszczała że spotyka się z kimś, ale nie pytała, bo wiedziała że Jej ojciec nie lubi mówić o uczuciach. Ona tez nie lubiła o nich mówić, odziedziczyła to po nim. Z opowiadań ojca wiedział że  Renee była bardzo wylewną i ogromnie towarzyską osobą, za to ona była zawsze cicha i zamkniętą w sobie. Bardzo ciężko jej było wychowywać się bez matki. Zawsze zazdrościła innym dzieciom że maja dwójkę kochających ich rodziców, ale wiedziała że Renee nad nią czuwa i często lubiła do niej mówić mimo że nigdy nie dostawała żadnej odpowiedzi, ale wiedziała ze matka jest zawsze przy niej. Nawet nie zauważyła że obiad jest już gotowy. Do domu wszedł Charlie i z wielkim uśmiechem na twarzy zawołał.

 

Isabella Renee Swan          i             Charlie Swan :

Beeelllaaa.jpguntitled564614.bmp

- A cóż tu tak pięknie pachnie?- Od razu otrząsnęła się ze swoich myśli i odpowiedziała.

-Zrobiłam twoją ulubiona rybę w sosie cytrynowym. Tak myślałam że będziesz zachwycony Tato.- Z uśmiechem na ustach usiadł przy stole i czekał aż Bella poda to wspaniałe danie.

-Jak tam w szkole?- Zapytał Charlie i utkwił swój wzrok w córce. Bella jak zawsze wzruszyła ramionami i odpowiedziała.

-Nic nowego Tato. Jak zwykle mam mnóstwo pracy domowej na weekend.- Podała obiad i sama usiadła by zjeść z ojcem. Charlie milczał. Bella zauważyła że czymś się denerwuje. Więc zapytała.

-Tato czy coś się stało?  Jesteś jakoś dziś dziwnie podenerwowany.- Popatrzył na nią i wziął głęboki oddech, dla odwagi.

-Skarbie chciałbym o czymś z tobą porozmawiać.

-Słucham.- Bella z zaciekawieniem spojrzała na ojca.

- Jak zapewne się domyśliłaś, od jakiegoś czasu spotykam się z pewną uroczą kobietą. Ma na imię Esme i właśnie niedawno dostała pracę niedaleko nas. Jest architektem wnętrz.

- Tak tato domyśliłam się. Powinieneś być szczęśliwy i wiedz że ja nie mam nic przeciwko. Już wystarczająco długo byłeś sam.- Charlie odetchnął z ulgą, ale nie powiedział jej jeszcze wszystkiego. Głęboko w duszy miał jednak nadzieję że Bella nie będzie miała nic przeciwko.

-Bello chciałbym by Esme z nami zamieszkała.- Dziewczyna rozszerzyła oczy ze zdziwienia, ale po chwili się uśmiechnęła.

- Tato oczywiście że się zgadzam. Miło mi będzie poznać Esme.

-Bells jest coś jeszcze. Esme ma syna jest w twoim wieku. Ma na imię Edward, jestem pewien, że go polubisz. Jest wspaniałym młodym człowiekiem.

-To fajnie. A kiedy się mają wprowadzić?

-Jutro około południa.

- To dobrze będę miała jeszcze czas posprzątać i przygotować im pokoje.- Na co Charlie powiedział.

-Esme będzie zajmować ze mną pokój, a Edward zajmie ten naprzeciwko ciebie. Ok.?

-Dobra mi pasuje.- Po czym pozbierała naczynia i włożyła je do zlewu. Nalała wody i jak zwykle włożyła sobie słuchawki do uszu i puściła muzykę. Uwielbiała zmywać słuchając swoich ulubionych piosenek przy czym zawsze lekko tańczyła, A przynajmniej ruszała biodrami do rytmu Jak skończyła mycie naczyń udała się do swojego pokoju by odrobić prace domowe. Później leżała na łóżku i rozmyślała  jak to będzie gdy wprowadzi się Esme ze swoim synem. Trochę się tego bała, bo zawsze mieszkała tylko ze swoim ojcem, a tu nagle wprowadzą się do nich dwie obce osoby. W głębi serca bardzo się cieszyła ze Charlie jest wreszcie szczęśliwy. Już dawno mówiła mu by sobie kogoś znalazł, ale On mówił że nie jest jeszcze na to gotowy. Nagle Bella wstała i udała się do pokoi aby je przygotować na przybycie przyszłych domowników. Jak skończyła poszła pod prysznic i poszła do swego pokoju gdzie od razu zasnęła. Noc minęła szybko. Rano zrobiła śniadanie. Charlie w świetnym humorze przywitał córkę w kuchni.

-Cześć skarbie. Wcześnie wstałaś.

-Tak chciałam zrobić śniadanie i porozmawiać co zrobić dziś na obiad. Pasowałoby coś wyjątkowego, ale nie mam w ogóle pomysłu. Więc chciałam o to spytać ciebie.- Dziewczyna uważnie patrzyła na ojca. Po raz pierwszy widziała go takiego szczęśliwego.

-Bells nic nie rób na obiad ,bo Esme powiedziała że zjedzą coś przed wyjazdem. Możesz zrobić kilka kanapek i to wszystko.- Isabella była tym bardzo zdziwiona ale przytaknęła ojcu.

-Ok jak tak ustaliłeś z Esme to dobra zrobię kilka kanapek. Nie ma problemu. Skoczę jeszcze do sklepu na chwilę bo lodówka już zaczyna świecić pustkami.

- Dobra.- Bella była bardzo zdziwiona, że jej ojciec cały czas się uśmiecha. Poszła do swojego pokoju. Wzięła kosmetyczkę, ubrania i udała się do łazienki. Po chwili była już gotowa na zakupy. Wyszła do sklepu, który na szczęście nie był daleko gdy nagle zderzyła się z czymś, a raczej z kimś. Podniosła głowę i zobaczyła Mike Newtona.

- Przepraszam , jak zwykle zamyśliłam się.- Mike uśmiechnął się do niej.

-Nic nie szkodzi. A o czym tak zawzięcie myślałaś, że mnie nie zauważyłaś? - Spytał zaciekawiony chłopak, nie spuszczając wzroku z Belli.

-Myślałam co mam kupić. A ty co tu robisz?- chłopak parsknął śmiechem po czym powiedział.

-Bello jest sobota. Znajdujemy się obok sklepu. Więc co ja tu mogę robić.

- No ty nie bądź już taki dowcipny Mike.- Powiedziała z udawaną obrazą.

-Sorry. Wiesz Bells mam pytanie do ciebie.- Dziewczyna popatrzyła na chłopaka

-Wal śmiało. Cały czas cię słucham.- Mike wyprostował się i popatrzył jej prosto w oczy.

-Czy wyszłabyś się dziś ze mną do kina?- Bella była zaskoczona tą propozycją. przez chwilę nawet chciała się zgodzić, ale przypomniała sobie że dziś wprowadza się Esme ze swoim synem i wiedziała że nie może tego zrobić Charliemu. A poza tym wiedziała także że Mike to Casanova ale mimo wszystko go lubiła, był zawsze dla niej bardzo miły.

-Mike przepraszam nie obraź się ,ale nie mogę. Dziś wprowadza się do nas Esme „dziewczyna” mojego taty z synem i naprawdę nie dam rady się wyrwać.- uśmiechnęła się przepraszająco do chłopaka.

-To może kiedy indziej. – spytał Mike z nadzieją w głosie.

-Tak może kiedy indziej.- Bella wiedziała że to raczej nigdy się nie zdarzy, ale nie chciała go zranić. Na te słowa usta Mika wykrzywiły się w uśmiechu.

Pomógł zrobić jej zakupy. Po czym każde z nich udało się w swoją stronę.

Bella weszła do domu. Była już 14 godzina , za chwile mieli zjawić się nowi domownicy. Coraz bardziej się denerwowała, a zarazem była bardzo ciekawa jaka jest Esme i jej syn.

Po chwili ciszę przeszył dźwięk dzwonka, więc wraz z Charliem udała się do drzwi by je otworzyć. Gdy  to zrobiła zobaczyła po drugiej stronie niezwykle piękną kobietę. Wyglądała na jakieś 35 lat, była dość niska, miała piękne kasztanowo brązowe włosy i duże jasne oczy. Bella uśmiechnęła się do niej i zaprosiła do środka. Gdy nagle zza pleców Esme wyłonił się najseksowniejszy chłopak jakiego kiedykolwiek widziała. Widać było że to Jej syn gdyż miał włosy, oczy i skórę po matce.

Edward i Esme Cullen

Robert-Pattinson-Hairstyle.jpguntitledklkll.bmp

-Miło mi Ty musisz być Bella.- Powiedziała Esme ściskając dłoń dziewczyny. – Charlie dużo o tobie opowiadał. Isabella obdarzyła ją szczerym uśmiechem po czym powiedziała.

-Mam nadzieję że mówił same miłe rzeczy.- Charlie zaczął się śmiać a po chwili dołączyła do niego reszta. Edward podszedł do niej i wyciągnął rękę.

-Cześć jestem Edward.- Bella się zarumieniła i wydukała

-Cześć….. Bella.- Gdy ich dłonie się spotkały przeszył ją dziwny prąd widać było, że Edward odczuł to samo, bo szybko zabrał dłoń.

-Może coś zjecie. Zrobiłam kilka kanapek. Na pewno jesteście głodni po podróży.- Powiedziała Bella, by rozładować atmosferę. Esme popatrzyła jakoś dziwnie na Edwarda po czym powiedziała.

- Dziękujemy, ale jedliśmy przed wyjazdem. Przepraszamy za kłopot.

-Ależ to żaden kłopot. Jak nie jesteście głodni to kanapki zostaną na później.- Powiedziała zawiedziona. Po chwili Charlie zwrócił się do Belli.

-Skarbie pokaż Edwardowi jego pokój.- Skinęła głową.

-Chodź za mną.- powiedziała do Edwarda. Po czym szepnęła cicho by ich nie słyszał Charlie, ani Esme- Rozumiem że chcą pobyć sami.- Edward uśmiechnął się , a jej zaparło dech w piersiach. Już wiedziała, że mieszkanie z nim pod jednym dachem nie będzie takie łatwe jak myślała. Edward wziął swoje torby i udał się za Bellą do swojego pokoju. Wyszli po schodach i dziewczyna skierowała się do pierwszych drzwi na lewo.

- To twój pokój. Tam jest łazienka – Pokazałam na drugie drzwi na prawo.- A to mój pokój. Znajduje się naprzeciwko twojego. Wiec jakbyś chciał o coś pytać to wal siało.- Obdarzyła go uśmiechem. Edward przejechał dłonią po swoich pięknych kasztanowych włosach. Widać było że jest lekko zdenerwowany.

-Ok.

Bella po chwili ciszy dodała.

-Idę już . Jakby co to wiesz gdzie mnie szukać. Pa Edwardzie.

-Pa Bello.- Odpowiedział chłopak.

Wyszła i udała się do swojego pokoju. Położyła się na łóżku , włączyła swoją mp3 i zamknęła oczy. Leżała tak przez chwilę po czym poczuła jakby ktoś ją obserwował wiec szybko otworzyła swoje oczy i zobaczyła, że w drzwiach jej pokoju stoi Edward i z zaciekawieniem jej się przygląda. Od razu spłonęła rumieńcem i spytała.

-Czy coś się stało , Edwardzie?- Gdy to powiedziała chłopak nagle jakby się obudził z jakiegoś transu.

-yyy … nie nic się nie stało. Po prostu chciałem trochę pogadać, ale nie chcę ci przeszkadzać.- Bella usiadła na łóżku i poklepała miejsce obok siebie.

-Siadaj. Nie przeszkadzasz mi. O czym chciałeś porozmawiać?- Edward usiadł obok niej. Czuł się jakoś dziwnie. Ta dziewczyna była taka piękna. Mógłby godzinami patrzeć w jej brązowe oczy.

-Chciałem porozmawiać na temat szkoły. Wiesz od poniedziałku będę chodził do niej razem z tobą. Opowiedz mi jak tam jest. Jacy są uczniowie.- Zadał tyle pytać, że Bella nie wiedziała na które najpierw odpowiedzieć.

-Wiesz szkoła jak szkoła. Dzieli się na tych popularnych, mniej popularnych, debili i kujonów.-Edward uśmiechnął się po czym zapytał.

-A ty do której grupy należysz?- Bella z uśmiechem na twarzy powiedziała.

-Zdecydowanie do tej mniej popularnej. Mam przyjaciół, ale nie lubię zwracać na siebie uwagi. Więc ta grupa jest dla mnie odpowiednia. 

-Fajnych masz tych przyjaciół?

-Tak są super.

-Opowiesz mi o nich?

-Pewnie. Alice to moja najlepsze kumpela. Jest niska przypomina chochlika. Ma tyle energii, że czasem jej tego zazdroszczę. Jasper to wysoki blondyn chłopak Alice. Jest świetnym kumplem zawsze umie mnie wysłuchać.

-Brzmi fajnie. Wygląda na to, że ich bardzo lubisz.

-Tak to moi najlepsi przyjaciele. Możesz ich jutro poznać jak chcesz, bo przyjdą do mnie mamy oglądać jakiś film. Więc Cię zapraszam na wspólny seans.

- Pewnie skorzystam.

Bella nawet nie zorientowała się, że jest już tak późno. Tak dobrze im się rozmawiało. 

-Późno już idę spać. Dobranoc Bello.

-Dobranoc Edwardzie.

Gdy Edward wyszedł Bella udała się do łazienki po czym położyła się do łóżka i chwilę jeszcze myślała o Edwardzie, aż zasnęła.

 

 

 

 

 

 

 

Rozdział 3

 

 

 

                      Rano Bella obudziła się około godziny 10. Była zaskoczona, że tak długo spała. Wstała i udała się do łazienki. Po czym zeszła na dół. W kuchni siedzieli już wszyscy.

-Cześć co na śniadanie?- spytała jeszcze lekko zaspanym głosem. Edward od razu obdarzył ja najpiękniejszym uśmiechem jaki kiedykolwiek widziała.

-Zrobiłam kanapki. Więc siadaj i zajadaj.- Z uśmiechem powiedziała Esme.

Bella usiadła na krześle przy stole i zaczęła jeść. Czuła na sobie wzrok Edwarda i bardzo ją to peszyło. Później udała się do swojego pokoju, by zadzwonić do Alice. Chciała wiedzieć o której do niej przyjadą i opowiedzieć jej o nowych domownikach. Po kilku sygnałach Alice odebrała.

-Część Bells.

-Cześć Alice. Dzwonie , bo chciałam spytać o której będziecie dziś u mnie?

-Wiesz myśleliśmy tak około 17. Może być?

-Pewnie. Wiesz wczoraj wprowadzili się nowi domownicy.

-I jak Bells opowiadaj. Jaki jest ten cały Edward????

-Kurcze Alice jest cholernie przystojny i seksowny. A tak poza tym poznasz go dziś bo zaprosiłam go na nasze spotkanie.- Usłyszała pisk w słuchawce

-Super powiem Jasperkowi by się przygotował na poznanie nowej miłości naszej kochanej Bellci.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin