Lasy Witkowice.pdf

(126 KB) Pobierz
Historia
Zapewne niewielu z Was słyszało o wydarzeniach , które miały miejsce w Lesie Witkowice ,
położonym na obrzeżach Krakowa , w październiku 2001 roku . Zaginęła wtedy grupa
młodych ludzi , którzy najprawdopodobniej urządzili sobie tam imprezę ( w każdym razie tak
mieli zaplanowane ) ... Po zamieszczeniu drobnego artykułu w Gazecie Krakowskiej ,
opisującego tą historie , cała sprawa nagle ucichła ...
Wydarzenia , które tu opisujemy miały miejsce pół roku temu , konkretnie w październiku .
Zaginęło wtedy 9 osób . Poniżej zamieszczamy fragment artykułu z Gazety Krakowskiej z
dnia 28 października 2001 roku :
"Jak wiadomo grupa wyruszyła do pobliskiego lasu w Witkowicach w celu uczczenia
rozpoczęcia kolejnego roku na studiach. Była to standardowa wyprawa w celu zabawienia się,
na jaką wybiera się wielu młodych ludzi. Na podstawie tego co dowiedzieliśmy się od ich
rodzin, wyjazd był niezaplanowany, ale byli to odpowiedzialni ludzie więc, nikt im tego nie
uniemożliwiał. Wiadomo ze około godziny 17.00 weszli do lasu i znaleźli pewne miejsce,
akurat takie na zabawienie się . Ostatnią osobą która ich widziała , był człowiek który
mieszka na obrzeżu lasu . Widział ich bawiących się przy ognisku i pijących alkohol około
godziny 20:30 . Wspomniał im , że zapuścili się na ten teren zbyt głęboko i na własne ryzyko,
ale ci byli pijani i odebrali to jako żart . Po tym spotkaniu musiało w lesie nastąpić cos
niewyjaśnionego , bo zamiast na drugi dzień wrócić do domu , nikt z podanych dziewięciu
osób się nie pojawił . Po 2 dniach nieobecności swoich dzieci , rodziny były już bardzo
zaniepokojone , więc zgłosiły sprawę na policji . Policja dopiero dwa dni później wszczęła
poszukiwania (dość zaskakujące , czemu aż tyle czekała ) . Dziś mija tydzień od zaginięcia , a
efektów śledztwa nie widać . Rodziny wynajęły nawet prywatne biuro detektywistyczne , ale
ono również niewiele wskórało"
Co ciekawe dowiedzieliśmy się , że policja wręcz utrudniała prowadzenie prywatnego
dochodzenia i cały czas próbowała zatuszować sprawę . Po trzech miesiącach bezowocnych
poszukiwań wszyscy dali sobie spokój . W tym momencie warto wspomnieć , że jednym z
zaginionych był nasz bliski przyjaciel , stąd doskonała znajomość tej sprawy . Od samego
początku bardzo przejęliśmy się stratą naszego kolegi , poza tym cały czas mieliśmy wrażenie
, że to coś więcej niż tylko zwykłe zaginięcie , ponieważ nie znaleziono żadnych śladów
porwania . Po sześciu miesiącach straciliśmy nadzieje ... Wybraliśmy się więc po raz ostatni
do tego lasu , aby wypić parę piwek za naszego zaginionego kolegę . Jednak w czasie tej
wyprawy wydarzyło się coś bardzo nieoczekiwanego ... W pewnym momencie zobaczyliśmy
w głębi lasu odblask światła . Zaciekawiło nas to . Podeszliśmy bliżej i ku naszemu
zdziwieniu ujrzeliśmy odbijający się w obiektywie aparatu promień światła słonecznego . I od
tego się wszystko zaczęło ... Nie zwlekając , od razu wywołaliśmy film z tego aparatu . To co
zobaczyliśmy na zdjęciach przeraziło nas , ale również bardzo zdziwiło , ponieważ nie
mogliśmy zrozumieć tego co tam zobaczyliśmy . Na zdjęciach ujrzeliśmy zaginionych
studentów , wraz z naszym przyjacielem . Lecz było tam coś jeszcze . Było widać , że coś
dziwnego działo się z lasem ... Nie mogliśmy tego zrozumieć , ani racjonalnie wytłumaczyć .
Jednocześnie ta sprawa interesowała nas coraz bardziej i stopniowo zaczęliśmy się w nią
coraz bardziej wciągać . Zanieśliśmy ten film na policję , gdzie komendant kazał nam oddać
wszystkie zdjęcia i zapomnieć o wszystkim . Lecz my nie posłuchaliśmy ... Było już za późno
, aby się wycofać . Rozmawialiśmy z wieloma ludźmi , którzy żyją nieopodal tego lasu . Na
początku nikt z nami nie chciał rozmawiać , wszyscy sprawiali wrażenie , jak by byli czymś
przestraszeni . Jednak w końcu niektórzy ludzie zaczęli mówić . Dowiedzieliśmy się tylko , że
to miejsce kryje ze sobą złe tajemnice . Tajemnice te zostały opisanie w legendzie Lasu
Witkowice , której zebranie do kupy zajęło nam bardzo dużo czasu . Przeczytanie jej jest
niezbędne , aby prawidłowo zrozumieć zdjęcia , które zamieszczone na stronie o Lesie
Witkowice . Zapewne wielu z Was zarzuci nam , że zdjęcia obrobiliśmy komputerowo .
Zawsze gdy nie jesteśmy w stanie czegoś racjonalnie wytłumaczyć można uciekać do takich
właśnie wyjaśnień , zwłaszcza , że żyjemy w czasach , kiedy to narzędzia do cyfrowej
obróbki i tworzenia zdjęć są ogólno-dostępne . Ale czy to właściwa reakcja ...Czyż nie jest to
ucieczka przed prawdą , przed którą i tak nie uciekniemy ..
Miejsca otaczające nas dookoła mają różne znaczenie . Postrzegamy je jako przychylne , lub
wprost takie w których nie chcemy być. Jednak w głównej mierze to my , tzn. ludzie
nadajemy im znaczenie . Każdy zły ,dobry lub jakikolwiek uczynek zostaje zapamiętany ,
wchłonięty przez miejsce gdzie został dokonany . Ludzi zarówno dzisiaj jak i kiedyś do
różnych czynów popycha kilka zachowań takich jak chciwość czy strach. Wydarzenia które tu
przybliżamy dotyczą właśnie takiego miejsca . Trochę czasu zabrało nam zebranie
materiałów. Do napisania tego popchnęły nas tajemnicze wydarzenia w Lesie Witkowie ,
które miały miejsce pół roku temu . Cóż , kiedy nagle znika bez wieści grupka studentów w
dość dziwnych okolicznościach, a cała niemal sprawa zostaje zatuszowana , panuje
prawdziwa zmowa milczenia , to każdy a jeśli nie , to dużo osób zaczęło zastanawiać się nad
prawdą . Umieściliśmy tu , cóż dość chyba zaskakujące teksty dotyczące wydarzeń , które
poprzedziły tą feralnie zakończoną wyprawę krakowskich studentów . Są to wydarzenia z
przeszłości , sięgające czasów kiedy ten las był zupełnie normalny . Jednak mała uwaga :
wszystkie przedstawione tu materiały są poparte na faktach autentycznych ,autentycznych
wywiadach i tekstach źródłowych . Podsumowując : macie przed sobą fakty zebrane w jedną
całość z przestrzeni wielu , wielu lat .
Legenda
Od zawsze była to w zasadzie spokojna wieś , o lekkich aspiracjach , położona na obrzeżach
lasu . Ludzie tam mieszkający trudnili się głównie rolnictwem , ale niektórzy żyli również ze
zbierania grzybów. Jednym słowem idylla . Oczywiście na pierwszy rzut oka. Mało kto wie ,
że wieś ta została założona na szczątkach innej . Od tego momentu zaczyna się robić dość
ciekawie . Poprzednia osada została założona w wieku XII . Nazywała się "Mirena" .
Przetrwała do początków XVIII , kiedy to uległa tajemniczemu spaleniu , a większość ludzi
gdzieś zniknęła . A oto co udało nam się odnaleźć , materiały w pewnym stopniu wyjaśniające
co doprowadziło do tej zagłady ... 5 lat przed tym tragicznym wydarzeniem do osady
przybywa grupa dziwnych innowierców (dziś nazwani zostaliby sektą ) . Nazywali siebie :
"Strażnikami Quantara" . Do wioski sprowadzili ich tutejsi możnowładcy . Nie
dowiedzieliśmy się po co, jednak tajemnicze wydarzenia nastąpiły niedługo po ich przybyciu
. Wznieśli sobie głęboko w lesie świątynie ułożoną z kamieni , coś na kształt "Stonehage" .W
niedługim czasie zaczęli świadczyć ludziom dziwne usługi , a raczej tej najbogatszej sferze.
Prości ludzie ( a była ich zdecydowana większość ) od przybycia strażników podchodzili do
nich nieufnie , szczególnie że założyli małą osadę w środku lasu i podobno oddawali cześć ,
jak to określił jeden z rolników "plugawym bóstwom ". Odtąd las już nie był tym samym
miejscem , zaczął się powoli zmieniać , zdawało się wyczuć dziwną atmosferę , każdy po
zmroku bał się do niego wychodzić . Od tego się w sumie zaczęło .Ludzie zaczynali mieć
wszystkiego powoli dość . Jedna osoba , z wyżej postawionych w radzie miejskiej ,
postanowiła powstrzymać to , co zaczęło ogarniać miasteczko . Nie minęły 3 dni , jak dość
dziwnie zaginęła . Było to pierwsze zaginięcie , ale nie ostatnie . Żyło w miasteczku paru
najuboższych ludzi , którzy żyli głównie ze zbierania grzybów . W sumie nikt oprócz nich nie
odważył się zostawać w lesie dłużej niż do zachodu słońca . Po każdym grzybobraniu lubili
raczyć się alkoholem . Pewnego razu chcieli podpatrzeć "strażników". Na miejscu zauważyli ,
że oddają się oni dziwnym śpiewom , a wokoło unosi się lekko świecąca zielona mgła . Wtem
śpiewy stały się głośniejsze i jak to oni określili "kapłani" przywołali "cos ohydnego z
przestworzy" na ten widok wszyscy grzybiarze uciekli . Po pewnym czasie dostrzegli ( a była
już noc) , że "przeklęta mgła powoli goni ich pomiędzy drzewami " , więc przyspieszyli .
Szybko zgubili ją. Las wyglądał wtedy podobno niesamowicie , zgodnie z ich relacją konary
drzew nachylały się tak , że w ogóle nie było widać nieba . Zdawali sobie sprawę z tego , że
nie zdąża już do miasteczka , więc postanowili przenocować w lesie . Wtedy zaczął się
prawdziwy koszmar . Nagle wszystko straciło na wyrazistości . Grzybiarze co prawda
widzieli się nawzajem , ale wszystko dookoła od koniuszków drzew , zaczęło się rozmywać ,
powoli zajmując okolicę wokoło nich . Ale to , co przeraziło ich najbardziej , to fakt że dwóch
z nich , stojących bliżej tego przerażającego zjawiska , zaczęło ogarniać to co przedtem las .
Powoli zaczęli się stawać coraz bardziej , jakby rozmyci Na ten widok pozostała dwójka ,
krzyknęła ze strachu i pognała w las . Na tym kończy się ich relacja ( przynajmniej z tego co
pamiętają dwa dni później , gdy znaleziono ich na obrzeżach lasu ) . Na pytanie co się z nimi
stało odpowiadali tylko ogólnikowo , że "Przeklęty las ich dopadł". Tydzień później sąd
skazał ich za to że .."podstępem wyprowadzili swoich kolegów do lasu aby ich ograbić i
zabić". Warto jednak wspomnieć , że oskarżycielami w tej sprawie byli właśnie...ludzie ,
którzy sprowadzili sektę do miasteczka . A że byli wysoko postawieni sprawa była krotka . Za
dwa tygodnie grzybiarze mieli zostać powieszeni Tu musze przerwać . Wszystkie materiały ,
wywiady z ludźmi doprowadziły Nas do tego momentu. Jak zauważyliście , opisując
wydarzenia lub raczej relacjonując je , wszystko to zostało oparte na tekstach źródłowych z
tego okresu , wywiadach z potomkami ludzi wtedy żyjących , oraz archiwach sądowych tej
sprawy . Wszystkie jednak wydarzenia urywają się w tym miejscu . Wiadomo było tylko ,że
trzy tygodnie później spłonęła wioska , a ocalała jedynie niewielka część jej mieszkańców ,
głównie matki z dziećmi . Ale co doprowadziło do jej zagłady ? Wtedy przeszukując archiwa
, szperając w najbardziej odległych zakamarkach internetu oraz krakowskich bibliotek i
czytelni trafiliśmy na jakiś ślad . Kilka dni później udało nam się skontaktować z pewnym
człowiekiem . Dostaliśmy od niego tajemniczego maila Była tam tylko data spotkania i
miejsce . Stawiając wszystko na jedną kartę , udałem się na spotkanie . Jakież było moje
zdumienie, gdy ujrzałem siwego duchownego , tzn. księdza . Uśmiechając się , przywitał
mnie i zaproponował rozmowę . Zgodziłem się oczywiście od razu . Całą rozmowę nagrałem .
W sumie była niedługa . Oto jej najciekawsze fragmenty:
R - redaktor , D - duchowny
D - Wiem czego szukacie , tzn. mogę się domyślać do jakiego momentu doszliście moi
drodzy detektywi .
R - Naprawdę? Skąd ksiądz wie?
D - Chłopcze , to w końcu musiało zostać odkryte , ale od razu ci mówię , że zwykłe proste
myślenie tego nie ogarnie .
R - Powoli ojcze , powoli . A więc czym się ojciec zajmuje , może najpierw ?
D - Porządkuje i jestem , można powiedzieć strażnikiem pewnych starych zapomnianych
spraw w archiwum archidiecezji krakowskiej . Także tych sięgających XVIII wieku.
R - Czy sugeruje ksiądz że....
D - Patrz chłoptasiu . Ukazuje przed tobą pamiętnik ojca Witkacego , bardzo zasłużonego w
pewnych sprawach , ale mniejsza o to . I nie patrz tak na mnie , robię to po latach
nieprzespanych , kiedy dręczyło mnie to wszystko . Ale to już cię nie dotyczy . Przeczytaj to i
wykorzystaj właściwie . Pamiętaj , że był to dobry człowiek . Nie zhańb jego imienia dla
własnych celów . A teraz zegnaj .
Po chwili jak odszedł , doszło do mnie , że po tylu tygodniach może mamy odpowiedź na
pewne pytania to co przeczytałem przeszło moje najśmielsze oczekiwania ...
Zapomniany Pamiętnik ojca Witkacego
Dzień 1
Nazywam się ...W sumie imię i nazwisko nic dla mnie nie znaczy .Wszyscy znają mnie jako
Ojciec Witkacy . Zajmuje się egzorcyzmami i takimi troszkę rzeczami dość
problematycznymi . Oczywiście działam z ramienia kościoła . Dwa dni temu dostałem od
Biskupa poufne zlecenie . Moim zadaniem jest zbadanie tego co się dzieje w pewnej
podkrakowskiej wiosce o nazwie "Mirena" . Miałem też dać ostatnią posługę dwóm
skazanym grzybiarzom, oczekującym na wyrok . Do miasta przyjechałem przed nocą . Od
razu widać było w powietrzu dość nerwową , czy wręcz złą atmosferę . Warto dodać , że
miasteczko miasteczkiem , ale las dookoła niego robił niesamowite wrażenie, nieodparcie
mnie jakoś pociągał , jednak emanowało z niego coś złego , ledwie wyczuwalnego .
Wzdrygnąłem się tylko i udałem się do miasteczka .Pierwsze co zauważyłem w "Mirenie" to
ludzie , psy , koty każda żywa istota miała w sobie lekko wyczuwalne emocje , konkretnie
strach . Udałem się do parafii w mieście , by rozmówić się z tutejszym proboszczem . Miał na
imię Jan . J - Jan , W- Witkacy (fragment rozmowy)
J - Szybko ojciec przybył .
W - Wielu ludzi jest zaniepokojonych tym , co się tu dzieje .
J - Każdy byłby , może mi ojciec wierzyć .
W -Dobrze . Niech ksiądz się uspokoi i opisze co się dzieje.
J - Zapewne ojciec wie co tu się wyprawia od przybycia tych " strażników" . To doprawdy
niesamowite to wszystko . A ta historia z tymi grzybiarzami . Powiem prawdę : ja im wierze .
A ci wysoko postawieni magnaci chronią tą przeklętą sektę , a na dodatek ... to nie ostatni
przypadek . Ludzie zaczynają znikać . Od wypadku zniknęło już oprócz nich 10 osób , w tym
5 dzieci , co poszło się bawić do lasu . Zresztą to już nie jest las , ale przedsionek piekła.
W - Spokojnie ! Właśnie tym się musze zająć ...
W tym momencie fragment pamiętnika jest nieczytelny . Następna wzmianka jest za kilka
dni.
Dzień 4
Rzeczy przybrały zły obrót . Poważnie zaczynają ginąć ludzie , a najbardziej dzieci .
Przedwczoraj zaginęła następna dwójka . Wszyscy zaczynają się denerwować . Wiem z
pewnych źródeł , że szykowana jest przez mieszkańców miasteczka wyprawa do lasu ! To
może oznaczać samosąd . Dzień 6
Znalazło się jedno z zaginionych dzieci ! Jest w strasznym stanie . Choć fizycznie nie jest tak
źle, ale jego umysł Cały czas wpatruje się w dal , tak jakby na cos patrzył , ale nic nie mówi ,
czy też nie chce . W ogóle jest jak roślina . Niektórzy bardziej zabobonni ludzie twierdzą , że
opętał go szatan , ale ja widzę ( mając dość rozległą wiedzę z kilku dziedzin , w tym również
z psychiki ludzkiej ) i wiem ze dziecko to musiało przeżyć coś strasznego . Natomiast ja
podjąłem pewna decyzje . Postanowiłem udać się do lasu sam . Według mnie sytuacja jest
poważna . Jeśli ludzie dokonają samosądu , a ci strażnicy mają faktycznie do dyspozycji
potężne siły to nie chce mówić naprzód , ale może dojść do rzeczy strasznych . Więc jutro
rano udaje się do lasu . W dzienniku będę zapisywał podczas wyprawy większe szczegóły .
Oby Bóg dodał mi siły !
Dzień 7 - Dzień wyprawy
Świt . Patrzę na wioskę , którą zostawiłem za sobą , obym szczęśliwie wrócił . Ostatnie
spojrzenie idę dalej . Mam przed sobą las . Otacza go ta dziwna zła aura , ktorą wyczułem , na
samym początku . Ostatni oddech.. i wchodzę do lasu . Południe .
Stało się to co przewidziałem . Ludzie z miasta nie wytrzymali w końcu i zrobili najazd na
wioskę "strażników" . Kiedy dotarłem na miejsce , zobaczyłem że kilku z nich nie żyje ,
przeżyło tylko dwóch i właśnie z nich ludzie postanowili urządzić kaźń w mieście . Boże ,
byleby się tylko wydostać z lasu . Przed północą.
Jutro ich proces , wiem że działałem samowolnie , ale dałem znać ludziom i większość dzieci
i kobiet udało się do sąsiedniej wsi . Spodziewam się , że las upomni się o kapłanów , niestety
też tych martwych . Wiem , że sam mogę nie przeżyć . Ale muszę tu być .
Dzień 8
Południe . Rozprawa sądowa odbyła się tak jak myślałem . Obydwoje zostali skazani na
śmierć , dziś po zmroku . Jednocześnie odzyskali wolność grzybiarze , ale oni sami maja złe
przeczucia , mówią nawet by zaniechać zemsty i puścić "strażników" . Niech się wynoszą jak
najdalej stąd .Trójka tutejszych możnowładców , tych którzy sprowadzili sektę do miasteczka
, zniknęła . Ale nikt tu nie ma ochoty puszczać strażników wolno .Wszyscy czekają w
napięciu na egzekucje . Już po egzekucji . Wykonana została dość szybko , kiedy nagle
wszystko umilkło . Było już po zmroku , coraz więcej ludzi zaczęło się wpatrywać w las , a
ich oczy i wyraz twarzy stawały się coraz bardziej przerażone , pełne strachu , wiec i ja
spojrzałem w kierunku lasu . Zobaczyłem niesamowite i mrożące krew w żyłach zjawisko ! Z
lasu zaczęła się dość szybko "wylewać" zielonkawa , na wpół świecąca mgła To niesamowite
... Ona pędzi tak szybko Wszyscy ludzie jak stali , rzucili się z krzykiem do ucieczki , ale nie
z miasta , ale do swoich domów . Ja sam schroniłem się w tutejszym kościele . Teraz pisze te
słowa i widzę mgłę "wlewającą" się na ulice Boże ! Co myśmy zrobili ? Po co ta egzekucja ?
Niepotrzebna zemsta ... Boże ! Co się dzieje ? Mgła w tym momencie zaczęła sięgać już
pierwszych domów przy brzegu lasu , natomiast ludzie z tamtej strony gdzieś poznikali .
Zaczynam mieć pierwsze problemy ze wzrokiem. Obraz Chrystusa przy oknie powoli traci
ostrość , kształty zaczynają się lekko zamazywać . Nie mam jednak odwagi wyjrzeć już na
ulice . Wiem , że to chyba moje ostatnie chwile , jednak postaram się pisać dopóki będę mógł
. Od czasu ataku mgły na miasteczko , cały czas było słychać krzyki paniki ludzkiej . Nagle
wszystko umilkło , tylko ten szelest drzew ...Zaraz !!! Przecież drzew w obrębie wioski
prawie w ogóle nie ma . O nie ! To straszne ! Pobliskie domy zaczęła ogarniać już mgła ... Już
coraz mniej widzę ...Głębia się rozszerza...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin