Zabroniono koncelebry na pogrzebie ks. Kiersztyna
....nieobecność na pogrzebie jezuitów, w których szeregach ks. Kiersztyn był prawie trzydzieści lat. Czego oni tak bardzo się przestraszyli?Ks. Isakowicz-Zaleskihttp://solidarni2010.pl/10799-ks-isakowicz-zaleski-zabroniono-koncelebry-na-pogrzebie-ks-kiersztyna.html?PHPSESSID=481c7a1d1eb0c9943eb13bdf91a180faWczoraj po raz pierwszy w życiu uczestniczyłem w pogrzebie, w czasie którego kapłanom odmówiono prawa do koncelebrowania liturgii pogrzebowej.Od chwili przyjęcia święceń kapłańskich, co miało miejsce prawie trzydzieści lat temu, uczestniczyłem w bardzo wielu pogrzebach księży. Wśród tych pogrzebów zdarzały się także pochówki duchownych katolickich, którzy albo odeszli z kapłaństwa, albo targnęli się na własne życie, albo przez wiele lat kolaborowali z reżymem komunistycznym. Niezależnie jednak od oceny ich ziemskiego życia na ostatnie pożegnanie zawsze przyjeżdżali licznie współbracia-kapłani, aby poprzez udział w mszy św. koncelebrowanej modlić do Miłosiernego Pana o wieczne zbawienie.Wczoraj jednak po raz pierwszy w życiu uczestniczyłem w pogrzebie, w czasie którego kapłanom odmówiono prawa do koncelebrowania liturgii pogrzebowej. A niektórzy jak. np. ks. Stanisław Małkowski przebyli drogę kilkuset kilometrów. Stało się to na pogrzebie śp. ks. Tadeusza Kiersztyna, propagatora Intronizacji Jezusa Chrystusa Króla Polski.Gdy przed liturgią żałobną wszedłem wraz z innymi kapłanami do zakrystii kaplicy cmentarnej na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie, to tamtejszy rektor wyprosił nas stamtąd, powołując na zarządzenie ks. kard. Stanisława Dziwisza, metropolity krakowskiego, który zakazał koncelebry.Przez całą liturgię staliśmy więc w tłumie wiernych, bez możliwości założenia szat liturgicznych. Mszę św. sprawował tylko rektor kaplicy.Nabożeństwo odbyło się bez kazania, bez modlitwy wiernych, bez okadzenia trumny, a nawet bez postawienia na trumnie (jak to jest zazwyczaj na pogrzebach duchownych) kielicha i mszału.A przecież zmarły nie był ani ekskomunikowany, ani przeniesiony do stanu świeckiego. Cały obrzęd był sprawowany w szybkim tempie.Jedynie rozdawania komunii świętej trwało dość długo, bo ilość świeckich żałobników była bardzo duża. W czasie modlitw nad samym grobem nie pozwolono także na wygłoszenie przemówień.Osobną sprawą była nieobecność na pogrzebie jezuitów, w których szeregach ks. Kiersztyn był prawie trzydzieści lat. Czego oni tak bardzo się przestraszyli?Zauważyłem jedynie dwóch „dzielnych” uczniów św. Ignacego Loyoli, którzy ubrani po świecku przemykali się pomiędzy grobami. Z parafii w Rabce, w której zmarły kapłan się wychował, i Morawicy, na terenie której duszpasterzował przez wiele lat, też żaden ksiądz nie przyjechał.Jest takie powiedzenie „Kościół przebacza, ale nie zapomina”. W tym wypadku jednak urzędnicy kościelni ani nie przebaczyli, ani nie zapomnieli. I to do grobowej deski, w pełnym tego słowa znaczeniu.Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski www.isakowicz.pl
kryg74