Emma Darcy - Duże ryzyko.pdf

(1007 KB) Pobierz
7663357 UNPDF
EMMA DARCY
Duże ryzyko
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Musi do niego pójść.
Od wielu dni Carrie odsuwała od siebie tę myśl.
Szukanie pomocy u Dominika Savage było ostatnią
rzeczą, na którą miała ochotę. Niestety, wyczerpała
już wszelkie inne możliwości. Nie pozostawało jej nic
innego.
Dominik na pewno potrafi wydostać Danny'ego
z rąk nadgorliwych pracowników opieki społecznej.
Prawdopodobnie wystarczy jeden telefon. Przepisy
i zarządzenia - tak sztywne, gdy chodziło o zwykłych
śmiertelników - dawały się z łatwością nagiąć do
potrzeb osób posiadających władzę, pieniądze i wpły­
wy. Carrie nie miała co do tego żadnych złudzeń.
Wiele razy była świadkiem takiego postępowania.
Trudne czasy wymuszają trudne decyzje, pomyślała.
Kiedyś imponował jej świat Dominika, świat ludzi
silnych i bogatych. Ta fascynacja minęła, gdy zro­
zumiała, że nigdy nie stanie się jego częścią. Tyle
z tego powodu wycierpiała, iż ma prawo skorzystać
ze znajomości z Dominikiem. Dla Danny'ego. I tylko
ten jeden raz.
Będzie się to wiązało z podjęciem ryzyka. Nawet
przelotny kontakt z Dominikiem Savage był bardzo
ryzykowny. Carrie nie chciała rozdrapywać starych
ran. Musi jedynie znaleźć skuteczny i szybki sposób
na rozwiązanie swego problemu. Jedno niezbędne
spotkanie bez żadnego dalszego ciągu. Powrót do
Australii okazał się katastrofalny w skutkach. Nie
potrzebowała żadnych nowych kłopotów.
Czemuż nie została na Fidżi, gdzie przynajmniej
miała przyjaciół? Bez Danny'ego i bez matki czuła się
w Sydney bardzo samotna. Nie znała nikogo, z kim
mogłaby wspólnie spędzić wolny czas. Nie mogła
jednak przewidzieć, co wydarzy się po powrocie do
Australii!
Tylko czy Dominik Savage będzie chciał jej po­
móc?
To, że Carrie o nim nie zapomniała, nie znaczy, że
on musi pamiętać o niej. Osiem lat to szmat czasu,
a dla Dominika była tylko dziewczyną na jedno lato.
Zerwała z nim natychmiast, gdy uświadomiła to sobie.
Wyjechała nawet z kraju, żeby być dalej od niego.
Czy ożenił się z tą drugą dziewczyną? Nie wiedziała
o nim nawet takich podstawowych rzeczy.
Szybko otrząsnęła się z ponurych myśli. Prywatne
życie Dominika Savage to nie jej sprawa. Chodzi
tylko o odzyskanie Danny'ego. Nie ma sensu za­
stanawiać się, czy Dominik ją pamięta. Jeśli okaże się
to konieczne, przypomni mu, kim jest. Naprawdę był
jedyną osobą, do której mogła zwrócić się z prośbą
o pomoc.
Postanowiła, że pójdzie do jego biura. Telefono­
wanie nie zda się na nic. Musi się z nim zobaczyć.
Wstała z łóżka - bardzo powoli, żeby uniknąć
zawrotów głowy wywoływanych przez szybkie ruchy.
Uporczywe napady słabości stanowiły dla niej źródło
ciągłego niezadowolenia. Przez całe życie nigdy po­
ważnie nie chorowała, nigdy nie opuściła ani jednego
dnia pracy - aż do teraz. Wirusowe zapalenie płuc
dopadło ją akurat wtedy, gdy tak bardzo pragnęła, by
wszystko dobrze się ułożyło. To najokrutniejszy psi­
kus, jaki los mógł jej spłatać. Okres rekonwalescencji
też ciągnął się zbyt długo. Musi wyzdrowieć, i to
szybko!
Zaczęła przetrząsać szafę w poszukiwaniu odpo­
wiedniego stroju. Duma nakazy wała jej ubrać się na
to spotkanie jak najlepiej. Straciła na wadze tyle, że
wszystko na niej wisiało. Ostatecznie wybrała białą
bawełnianą garsonkę w zielone kropki, z paskiem,
który łatwo było zacisnąć, i długimi rękawami, ideal­
nymi do zakrycia wychudzonych rąk. Gdy pochyliła
się, by naciągnąć rajstopy, zakręciło jej się w głowie.
W końcu jakoś sobie poradziła. Białe sandały na
płaskim obcasie nie były specjalnie eleganckie, ale
przy swoich problemach z utrzymaniem równowagi
nie czuła się pewnie na wysokich obcasach.
Skrzywiła się na widok swego odbicia w lustrze.
Miała dwadzieścia siedem lat, ale wyglądała starzej.
Robiła wrażenie zmęczonej i wycieńczonej. Sięgające
ramion jasne włosy zwisały bez życia. Przydałby się
im fryzjer. Szczotkowała je mocno, ale nie chciały
błyszczeć. Przypominały słomę.
Wybiła pierwsza, gdy Carrie - zadowolona, że
pobędzie trochę na słońcu - opuściła obskurne, małe
mieszkanko w Ashfield. Ciągle przerażała ją świado­
mość, że z powodu wysokich czynszów stać ją już
tylko na tę ciemną, ponurą norę. Oczywiście, to
mieszkanie miało być tylko chwilowym rozwiązaniem
na czas trzymiesięcznego okresu próbnego w nowej
pracy. Zastępca szefa kuchni w renomowanej restau­
racji mógłby sobie pozwolić na lepsze lokum, ale
Carrie zawsze była ostrożna i wolała poczekać, aż
zostanie zatrudniona na stałe. Nie zdążyła przepraco­
wać nawet tygodnia, kiedy zachorowała. Na jej miej­
sce przyjęto kogoś innego.
To jednak była przeszłość. Teraz musiała szybko
wrócić do zdrowia i znaleźć inną pracę. W przeciwnym
razie czeka ją przeprowadzka do jeszcze gorszego
mieszkania. Mimo wszystko zdecydowana była nie
poddawać się. Odzyska Danny'ego bez względu na
konsekwencje.
Minęła godzina, zanim udało jej się dotrzeć do
olbrzymiego biurowca firmy APIC na Bridge Street.
Najpierw uciekł jej autobus. Drugi był tak zatłoczony,
że musiała stać. Potem wysiadła na złym przystanku
i była zmuszona przejść pieszo trzy przecznice. Kiedy
w końcu dotarła na miejsce, brakowało jej tchu
z wyczerpania.
W przeszłości budynek APIC dominował nad
obszarem Circular Quay. Obecnie był jednym z wielu
drapaczy chmur wznoszących się w śródmiejskiej
dzielnicy biznesu. Nadal jednak był imponujący
- błyszczące boazerie i marmury świadczyły o świe­
tności firmy.
Carrie przeczytała tablicę informacyjną na ścianie
przy windach i pojechała na pierwsze piętro, do
recepcji. Podeszła do długiego pulpitu, za którym
pracowało kilka elegancko ubranych młodych kobiet.
- W czym mogę pani pomóc? - zapytała jedna
z nich uśmiechając się uprzejmie.
- Przyszłam zobaczyć się z panem Savage - odpar­
ła Carrie energicznie. - Czy mogłaby mi pani wskazać
drogę do jego biura?
- Proszę pojechać windą na dwudzieste siódme
piętro. Tam inna recepcjonistka skieruje panią do
gabinetu dyrektora.
- Miałam na myśli pana Dominika Savage, nie
jego ojca.
Kobieta spojrzała na nią dziwnie.
- Teraz pan Dominik Savage jest dyrektorem.
Zajął to stanowisko dwa lata temu, po śmierci ojca
- dodała.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin