Cornick Nicola - Wróg czy kochanek.pdf

(1089 KB) Pobierz
CORNICK NICOLA
Wróg czy kochanek
Anglia, 1908 rok Prowadzony przez Sally Bowes nocny
klub chętnie odwiedzają zamożni i utytułowani londyńscy
dżentelmeni. Piękna właścicielka dba o to, żeby dobrze się
bawili w eleganckim otoczeniu, jednak żadnemu z nich nie
pozwala się do siebie zbliżyć.
Niezłomne postanowienie unikania życiowych
komplikacji staje pod znakiem zapytania, gdy w klubie zjawia
się Jack Kestrel, ostatni potomek książęcego rodu. Ten
bywalec salonów oświadcza śmiało: Wszystko, co wygrałem,
oddam za jedną noc z panią.
Oszołomiona Sally przyznaje sama przed sobą, że jeszcze
żaden mężczyzna nie zrobił na niej takiego wrażenia, jak
pociągający i zmysłowy Jack. Nie domyśla się jednak, jakie
są jego prawdziwe zamiary...
Prolog
Czerwiec, rok 1908
Jack Kestrel szukał kobiety. Nie jakiejkolwiek kobiety, lecz
pozbawionej skrupułów chciwej manipulantki, która nie wahała się
szantażować umierającego człowieka.
Zapewniono go, że dziś wieczorem ta właśnie kobieta zjawi się na
wystawie sztuki w budynku Wallace Collection, nie wiedział jednak,
jak ona wygląda. Stojąc u szczytu schodów, patrzył na salę pełną
zwiedzających i szukał wzrokiem kustosza wystawy, który mógłby go
jej przedstawić.
Obserwując elegancko ubranych dżentelmenów i damy, których
brylanty niemal przyćmiewały swoim blaskiem światło kryształowych
żyrandoli, odniósł wrażenie, że ci ludzie nie przyszli tu wcale
zachwycać się obrazami. Stali w małych grupkach, rozmawiali, śmiali
się i pili szampana, jakby celem ich wizyty tutaj było jedynie pokazać
się i samemu obejrzeć innych.
Jack wiedział, że jego kuzyn, książę Kestrel, wypożyczył na
dzisiejszą wystawę kilka obrazów należących do rodziny. Były wśród
nich portrety pędzla George'a Romneya, przedstawiające pradziadków
Jacka: Justina, księcia Kestrel, i jego żonę. Ostatnio widział je wiszące
w ciemnym kącie jednej z komnat rodzinnej posiadłości Kestrel Court
w Suffolk.
Pamiętał, że wtedy wymagały konserwacji, i ciekaw był, w jakim
stanie znajdują się teraz. Buffy, obecny książę Kestrel, był
bezwstydnym filistrem i zgromadzone przez przodków dzieła sztuki
postrzegał wyłącznie jako towar, który można dobrze sprzedać. Jego
dochody z ziemi były coraz niższe, więc bez żalu wyprzedawał
rodzinne skarby. Nie dalej jak w zeszłym tygodniu Jack pożyczył
kuzynowi tysiąc funtów, by zapobiec wystawieniu przez niego na
sprzedaż w domu aukcyjnym Sothebyego całej kolekcji obrazów
pędzla Stubbsa.
Jack skręcił w korytarz prowadzący do Wielkiej Galerii i zajrzał
do niewielkiej sali, w której wisiały portrety Kestrelów. Były one
doskonale wyeksponowane i dobrze oświetlone łagodnym blaskiem
lamp naftowych. Oglądała je tylko jedna osoba. Kobieta. Miękkie
światło lamp nadawało jej karnacji kremowo-różany blask, oczy
natomiast pozostawały w tajemniczym cieniu. Miała na sobie
jedwabną brzoskwiniową suknię, wytwornie udrapowaną, i czarny
kapelusz z szerokim rondem przybrany wstążkami i różami w kolorze
sukni.
Jack zatrzymał się w drzwiach, patrząc na twarz nieznajomej.
Niespodziewanie poczuł na piersi coś w rodzaju delikatnego
muśnięcia, zupełnie jakby kobieta wyciągnęła rękę i dotknęła go.
Nigdy wcześniej nie doświadczył takiego uczucia. Jako bardzo młody
człowiek uwikłał się w fatalną historię miłosną i od tamtej pory
wszystkie jego związki z kobietami były oparte na prostych i jasnych
zasadach: miało być przyjemnie i bez zobowiązań.
Żadna z kobiet, z którymi się dotąd spotykał, nie sprawiła, by
serce zamarło mu z zachwytu. Zignorował więc nagłe i niepokojące
uczucie i podszedł do nieznajomej.
Kobieta nie zareagowała na jego obecność. Wydawała się
całkowicie pochłonięta portretem Justina Kestrela, przystojnego,
ciemnowłosego mężczyzny z zawadiackim uśmiechem na ustach i
poczuciem humoru czającym się w kącikach groźnie patrzących oczu.
- Podoba się pani ten portret? - zapytał cicho.
Nieznajoma odwróciła głowę i spojrzała na Jacka, a potem ze
zdumieniem wróciła wzrokiem do portretu. Kiedy ponownie spojrzała
na stojącego obok mężczyznę, na jej ustach pojawił się przelotny
uśmiech.
- Książę Kestrel był bardzo przystojnym mężczyzną - stwierdziła
sucho. - Na pewno zdaje pan sobie sprawę z uderzającego
podobieństwa.
- To mój pradziadek - Jack skłonił głowę. - Jack Kestrel, do usług.
Ciemne brwi kobiety uniosły się odrobinę, ale nie przedstawiła
się. Wiedział, że zrobiła to celowo. Jej zachowanie było zaskakujące,
bo kobiety zazwyczaj chętnie zawierały z nim znajomość. Był tak
przystojny, że interesowały się nim nawet wtedy, gdy nie wiedziały,
jak bardzo jest bogaty.
- A to pewnie pana prababka - nieznajoma spojrzała na portret
kobiety o pięknych kasztanowych włosach.
- Lady Sally Saltire. Mówiono, że jej inteligencja dorównywała
urodzie. Podobno miała u swych stóp połowę Londynu. W czasach
Regencji mówiono o niej „niezrównana"
- To wspaniałe. Podziwiam ją, bo kobiety na ogół starają się
ukrywać swoją inteligencję.
- Wątpię, by przywiązywała wagę do tego, co inni myśleli na jej
temat. Mąż ją uwielbiał i zawsze mówił, że żona przewyższa go pod
każdym względem - Jack roześmiał się. - Na pewno strzelała lepiej od
niego.
- Przydatna umiejętność - przyznała Sally, pochylając się, by z
bliska obejrzeć niewielki portret małej dziewczynki w białej sukience.
Światło lampy zalśniło na jasnobrązowych pasmach włosów
wymykających się spod czarnego kapelusza, a ich cień zatańczył na
policzku kobiety. - To ich córka?
- Tak, moja cioteczna babka Ottoline.
- Jeszcze żyje?
- Jak najbardziej - odparł Jack, a w jego głosie zabrzmiały czułe
nuty.
- Wygląda na osobę o zdecydowanym charakterze - oczy kobiety
łobuzersko błysnęły. Spojrzała na Jacka, a on poczuł, jak wzruszenie
nagle chwyta go za serce. - Miło było poznać pana groźnych
przodków, panie Kestrel.
Wyczuł, że kobieta zamierza odejść, ale nie zamierzał do tego
dopuścić. Jeszcze nie teraz. Najpierw chciał się czegoś o niej
dowiedzieć.
- Pasjonuje panią malarstwo?
- Powiedziałabym raczej, że mnie interesuje. Tak samo jak
muzyka. Moją pasją jest moja praca.
Jack spojrzał na nią zaskoczony. Nie wyglądała na kobietę
zarabiającą na życie pracą w sklepie czy w fabryce. Była na to zbyt
Zgłoś jeśli naruszono regulamin