Usłyszeć głos Boga - Boże nachylenie .doc

(96 KB) Pobierz
Usłyszeć głos Boga

  Boże nachylenie                               ( Usłyszeć głos Boga )

         

            Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało.

W dziele stworzenia Pan Bóg wypowiedział Słowo. Nie był to sam głos, brzmienie o nieskończonej głębi, czy o mocy przewyższającej wszystko, lecz Osoba - Syn Boży, przez którego Pan Bóg przemawiał i którym się posługiwał pokazując moc swojej potęgi. Pan Bóg posłużył się Nim m.in. na górze Synaj, kiedy to Mojżesz wraz z Aaronem, Nadabem, Abihu i 70 starszymi Izraela zobaczyli Boga i nie zginęli (Wj.24:9-18). Sam Pan Bóg mówi, że żaden z ludzi nie może Go ujrzeć, bo kto Go zobaczy ten umrze (Wj.33:20). Biblia podaje natomiast, że tamci ludzie zobaczyli Boga i nie zginęli. Prawdopodobnie zobaczyli oni Słowo Boga (Ap.19:13), obraz Boga niewidzialnego (Kol.1:15, 2Kor.4:4) – Boga – Syna Bożego. W hebrajskim oryginale występuje tu słowo Elohim, Bóg, które jest jednym z imion Najświętszego, ale może również określać Boga, Syna Bożego. Nie ma tu użytego świętego tetragramu JHWH, które tylko to, jest jedynym imieniem, zarezerwowanym tylko dla Stwórcy. Dopiero później, kiedy Mojżesz słyszy głos Pana, użyte jest imię Najświętszego – JHWH. Autor 2 Księgi Mojżeszowej czyni rozgraniczenie pomiędzy tym kogo zobaczyli Izraelici (Elohim), a tym kogo później usłyszał Mojżesz (JHWH).    Na tle tego wydarzenia i innych (np.Sędz.13:22, Dn.10:6, por.Ap.2:18) można przypuszczać, że Pan Bóg posługiwał się swoim Synem w kontaktach

z Izraelem.

              Słowo wypowiedziane przez Boga niesie dla adresata zaproszenie do zawarcia przymierza między nim a Stwórcą; jest zaproszeniem do bliższej relacji. Na górze Synaj Pan Bóg mówił do Izraela: Teraz, jeśli pilnie słuchać będziecie głosu mego i strzec mojego przymierza, będziecie szczególną moją własnością pośród wszystkich narodów, gdyż do mnie należy cała ziemia. Lecz wy będziecie Mi królestwem kapłanów i ludem świętym (Wj.19:5,6). Słowa te są wezwaniem narodu izraelskiego do bliższego stosunku ze Stwórcą i zarazem oczekiwaniem odpowiedzi na tą propozycję. Jednocześnie Pan Bóg daje Izraelowi możliwość powiedzenia „nie”, mówi bowiem „jeśli”, pozostawiając im wybór. Przyjęcie jednak tego Słowa i pójście za nim wprowadza naród izraelski, wprowadza nas do więzi z Bogiem, która nacechowana jest najwyższą wartością – miłością, wypływającą przede wszystkim od naszego Ojca. To hebrajskie pojęcie hesed, które nie da się jednym słowem przetłumaczyć na język polski. Słowo to ma wiele znaczeń; ze strony Stwórcy jest to pochylająca się nad człowiekiem łaska Boża, wszechobecna miłość, ze strony zaś człowieka również na miłości oparta ufność i wierność. Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę- schyliłem się ku niemu i nakarmiłem je (Oz.11:4). Wszystko, czym jest Bóg w swej relacji z człowiekiem, jest miłością.      Stwórca jako Wszechobecna Miłość przychodzi do człowieka jako Pierwszy i mówi, jakby według Talmudu: „Przyszedłem do ciebie w ukryciu, abyś się nie przeraził.” Troszczy się o kontakt z człowiekiem. Przychodząc przekazuje nam zawsze jakąś informację, bo jak pisze psalmista Asaf: Bóg nasz przybył i nie milczy (Ps.50:3).Począwszy bowiem od Raju, w którym w którym Adam zwierzał się wobec Boga: Usłyszałem Twój głos w ogrodzie (Rdz3:1) przez całą historię ludzkości Pan Bóg jest Tym który mówi, przekazuje dla nas swoje słowa. Stwórca jest Bogiem ukrytym, jak pisze prorok Izajasz w 45:15, ale jest jednocześnie Jestem Który Jestem, czyli Tym, który jest obecny, jest blisko        i objawia się mówiąc i działając.

              Człowiek poddający się głosowi Bożemu nie może czynić czegoś innego niż żąda od niego Bóg. Doświadczali togo mężowie Boży, a w sposób szczególny ukazane jest to na przykładzie proroka Jeremiasza. Sprawowanie funkcji proroka nie należało w tamtych czasach do bezpiecznych. Człowiek ten toczy wielkie zmagania wewnętrzne i chyba jednak bardziej niż nad cierpieniami fizycznymi boleje nad brakiem jakiejkolwiek reakcji narodu na jego słowa. Nie może pojąć, jak słowo Boże, które jest, jak żar dla jego wnętrza, dla innych nie ma żadnego znaczenia. Jak Izrael nim wzgardza, jak całkowicie odwraca się od słów swego Wybawiciela. Jak o Nim zapomina, że zakazuje głoszenia Jeremiaszowi w świątyni (Jer.36:5), że czyha na jego życie   (Jer.38:4-6,9). W tej sytuacji prorok przeżywa chwile zwątpienia, depresji. Chce zaniechać powierzonej mu misji, ale stwierdza, że jest to niemożliwe, gdyż Słowo, które w nim jest - zwycięża. Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść; ujarzmiłeś mnie i przemogłeś. Stałem się codziennym pośmiewiskiem, wszyscy mi urągają. Albowiem ilekroć mam zabierać głos, muszę obwieszczać: „Gwałt i ruina!” Tak, słowo Pańskie stało się dla mnie codzienną zniewagą i pośmiewiskiem. I powiedziałem sobie: Nie będę Go już wspominał ani mówił w Jego imię! Ale wtedy zaczął trawić moje serce jakby ogień, żarzący się w moim ciele. Czyniłem wysiłki, by go stłumić, lecz nie potrafiłem (Jer.20:7-9). Podobne doświadczenie przeżywa prorok Amos: Gdy lew zaryczy któż się nie ulęknie? Gdy Pan Bóg przemówi, któż nie będzie prorokować? (Am.3:8) i ap.Paweł: Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku. Biada mi bowiem, gdybym nie głosił Ewangelii (1Kor.9:16).Człowiek otwierający się na głos Boga staje się jego „więźniem”. Czyni to, czego żąda od niego Słowo. Innej bowiem wówczas drogi nie ma. Zaiste, podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią  jej i nie zapewnią  urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla  jedzącego, tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocnie, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa (Iz.55:10,11). Słowo Pańskie dokonuje w człowieku rzeczy, które niekoniecznie są po jego myśli. Urzeczywistnia w człowieku zamiary Boże.

                  Otwierając się na Słowo Boże, człowiek przez ducha świętego staje się też niejako słowem, listem Chrystusowym dla ludzi. Słowo Boże daje nowe życie. Wy jesteście naszym listem, pisanym w sercach naszych, listem który znają i czytają wszyscy ludzie.(...)listem napisanym nie atramentem, lecz Duchem Boga żywego; nie na kamiennych tablicach, lecz na żywych tablicach serc (2Kor.3:2,3). Pan Bóg przemawia do człowieka człowiekiem respektując jego wolność i indywidualność. Nie niszczy On niczego w nas naginając          do idealnego wzoru. Przemawia nami. Przemawia z wnętrza naszej własnej mowy. Zacytuję tu fragment Giovonii Pico della Mirandoli „Mowa o godności człowieka” : „ (...) a po wyznaczeniu mu miejsca w samym środku świata tak się do niego odezwał: Nie wyznaczyłem ci, Adamie, ani określonej siedziby, ani własnego oblicza, ani też nie daję ci żadnej swoistej funkcji, ażebyś jakiejkolwiek funkcji zapragniesz, wszystko to posiadał zgodnie ze swoim życzeniem i swoją wolą. Natura wszystkich innych istot została określona           i zawiera się w granicach przeze mnie ustawionych. Ciebie zaś, nieskrępowanego żadnymi ograniczeniami, oddaje w twoje własne ręce, abyś swą naturę sam sobie określił, zgodnie z twoją wolą. Umieściłem cię pośrodku świata, abyś tym łatwiej mógł obserwować wszystko, co się w świecie dzieje. Nie uczyniłem cię ani istotą niebiańską, ani ziemską, ani śmiertelną, ani nieśmiertelną, abyś jako swobodny i godny siebie twórca i rzeźbiarz sam sobie nadał taki kształt, jaki zechcesz. Będziesz mógł degenerować i staczać do rzędu zwierząt; i będziesz mógł odradzać się i mocą swego ducha wznosić się do rzędu istot boskich.” Pan Bóg pozostawił człowiekowi wolność. On sam siebie tworzy przyjmując w sobie działanie Boże. Decyduje się, albo nie - na spotkanie ze słowem Boga. Oto kładę moje słowa w twoje usta (Jer.1:9). Człowiek może odrzucić to „zstąpienie” Boże, a odrzucając je, buntuje się, odchodzi jak naród izraelski od Boga na pustyni. Dziś, jeśli głos Boga usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych jak w buncie, jak w dzień kuszenia na pustyni (Hebr.3:7,8).           

                  Słowa Bożego trzeba uczyć się słuchać. Uczył tego kapłan Heli swego ucznia Samuela, jak ma się zachować gdy zwróci się do niego Bóg. Samuel chce się uczyć bo słowo Pańskie nie było mu jeszcze objawione, i kiedy Pan Bóg po raz czwarty przemawia do niego, odpowiada: Mów, bo sługa Twój słucha (1Sam.3:10). Za czasów apostolskich taką postawę przyjęli bracia w Tesalonice, co było wyrazem radości ap.Pawła: Dlatego nieustannie dziękujemy Bogu, bo gdy przyjęliście słowo Boże, usłyszane od nas, przyjęliście je nie jako słowo ludzkie, ale jako to, czym jest naprawdę - jako słowo Boga, które działa w was, wierzących (1Tes.2:13). Usłyszenie głosu Pana to dopuszczenie do jego działania. To zachwyt odkrywania w nim treści, której celem nie jest najpiękniejsza myśl czy zrozumienie najskrytszej tajemnicy, lecz spotkanie z zmartwychwstałym Synem Bożym, Jezusem i poddanie się woli Najwyższego. To życie z Nim nie tylko w niedzielnym zamyśleniu. To rzeczywistość Boga w życiu. 

                Czytanie słowa Bożego musi być słuchaniem. Słowo to jest bowiem żywe (Hebr.4:12), jest apelem. Jest zapisane na stronach, ale przemawia. Zapisane jako tekst, ale nie jest tekstem. Jest Bożą mową do konkretnego człowieka. I tylko podczas czytania-słuchania Pisma Świętego wyzwala się więź pomiędzy Autorem, a czytelnikiem-słuchaczem. Taka więź, jak w kontakcie osobistym, która wzbudza do odpowiedzi na wypowiedziane słowo. Przy czytaniu innego tekstu pisanego nie ma mowy o takiej więzi. Słowo Boże jest żywe. Chciałbym, abym i ja był żywy dla niego, posłuchał wołania Jezusa: Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha! (Łuk.8:8). Odniósł przypowieść o siewcy do siebie. Dopuszczał Słowo do własnego „ja”, do mojego ciała, nie tylko ducha.

                Salomon będąc młodym królem po złożeniu tysiąca ofiar całopalnych na wyżynie w Gibeonie usłyszał od Boga słowa, które zaważyły na dalszym jego życiu: Proś o to, co mam ci dać. Młody Salomon poprosił o lew szema (serce słuchające). Wiemy, że spodobało się Bogu, to o co poprosił i przez ten wybór stał się najmądrzejszym z ludzi. Poprosił o ten dar, jak sam uzasadnił, aby dobrze sądzić lud i rozróżniać dobro od zła. Chciał dobrze wypełniać słowo Boże, a żeby to robić trzeba go najpierw słuchać. Więc kluczem do mądrości jest słuchanie, i tego oczekuje od na Pan. Tymczasem my często jesteśmy zagłuszeni sprawami własnego życia. Samuel wypowiadając: Mów, Panie, bo sługa twój słucha po raz pierwszy spotkał się z Bogiem. Warunkiem tego spotkania było słuchanie. I tak jak Pan wcześniej trzykroć go wołał, tak woła nas, a my często nawet nie słyszymy zajęci naszymi własnymi sprawami.          A Pan Bóg nie narusza naszej wolności, którą nam dał i wobec tego czeka. Czeka, aż Go usłyszymy, i abyśmy przede wszystkim umilkli, bo póki ciągle gadamy nie jesteśmy w stanie Go usłyszeć.

                 Nieraz Pan Bóg uczy słuchania, tak jak uczył Eliasza. Żyje on w całkowitym oddaniu się Bogu. Kiedy przedstawia słowa Boże podkreśla swoją więź z Nim. Mówi, że żyje dla Boga przed którego obliczem stoi (1Krl. 17:1, 18:15). Podkreśla, że jest w ciągłej gotowości na usłyszenie woli Bożej. Ale jest on człowiekiem podobnym do nas (Jak.5:17) i w pewnym okresie swojego życia znajduje się w chwili słabości. Izebel wystawia na niego wyrok śmierci. Eliasz ratuje się ucieczką do Beer-Szeby; jest bardzo zmęczony sytuacją w której się znalazł, i w tym momencie nie stoi już przed obliczem Pana w pełnej gotowości, a wręcz przeciwnie, prosi o śmierć. Jego znużenie jest nad nim. Zostaje zagłuszony swoją własną, wewnętrzną mową. Zamyka się na Słowo. Pan Bóg się nie gniewa. Mówi tylko: Wstań, jedz, bo przed tobą długa droga. Pan Bóg wyprawia go na 40-dniową podróż przez pustynię ucząc go na nowo rozpoznawania Jego dróg. Eliasz przy 40 dniu schrania się w pewnej grocie gdzie słyszy głos: Wyjdź, aby stanąć na górze wobec Pana! A oto Pan przechodził. Gwałtowna wichura rozwalająca góry i druzgocąca skały szła przed Panem; ale Pana nie było w wichurze. A po wichurze – trzęsienie ziemi: Pana nie było w trzęsieniu ziemi.                                                                        Po trzęsieniu ziemi powstał ogień: Pana nie było w ogniu. A po tym ogniu – szmer łagodnego powiewu [hebr. głos delikatnej ciszy]. Kiedy tylko go usłyszał, zasłoniwszy twarz płaszczem, wyszedł i stanął przy wyjściu do groty. A wtedy rozległ się głos mówiący (...) (1Krl.19:13). Eliasz na nowo poznaje swego Boga. Poznaje, że nie ma go w tych strasznych zjawiskach przyrody, lecz pojawia się w czymś co jest niemal nieuchwytne, jednak wskazuje na Jego obecność tak wyraźnie, że prorok przed tą świętością spotkania zasłania sobie twarz. Ponownie staje przed obliczem Pana w gotowości.

                 Nieraz tak jest z nami. Jesteśmy zmęczeni naszymi problemami. Zapominamy o Bogu. Zabijamy chwile, które do Niego należą. Odczuwamy pustkę, oziębłość w kontakcie z Nim i nie wiemy jak temu zaradzić. Nasze wewnętrzne gadulstwo panuje nad nami (Przys.10:19). Chcemy wszystko zrobić sami. Nie poddajemy tego Stwórcy. A On cały czas szanuje naszą wolność. Nie narzuca się. Jednocześnie cały czas mówi: Samuelu, Samuelu,     a my nie słyszymy. Eliasz po spotkaniu z Bogiem w ciszy, nabrał nowych sił. Usłyszał znowu głos Boży w sobie, który można poznać po owocach, po myślach, które rodzą się, i które niekoniecznie są realizacją naszych pragnień, ale są czymś co uderza w nasze utarte schematy myślowe i zaczyna w nas żyć. Głos Boży to dziwny proces zachodzący w naszej głowie. To proces, który uruchamia się w różnych chwilach naszego życia; w chwilach słuchania drugiego człowieka, albo w chwilach bycia w samotności. Jest objawieniem się woli Bożej w naszym umyśle poprzez wewnętrzne uczucie, które pobudza nas do wykonania danego działania. Proces ten to jakby niezidentyfikowany impuls rozpoczynający penetrację naszych myśli szukając w nich gościnnego miejsca. Często proces ten jest bardzo krótki. Tak, jak szybko i niespodziewanie się zaczyna, tak szybko znika. I musimy się wysilić i zechcieć, aby skutki tego impulsu w nas zostały. Chyba każdy z nas był odbiorcą tego procesu, kiedy coś nagle pojawia się w naszym umyśle, coś co mówi, że mam coś zrobić, czegoś się podjąć, gdzieś iść, na coś zwrócić uwagę, może kogoś odwiedzić. To Boże słowa, Jego dla nas podpowiedzi, na które musimy się wyczulić, bo łatwo jest uczynić je spamem w naszej głowie. O tym głosie Bożym w człowieku wspominał już Platon w dziele „Obrona Sokratesa”, gdzie pisał „Mam jakieś bóstwo, jakiegoś ducha, głos jakiś się odzywa”. Tak, jak Pan Bóg przechadzał się po ogrodzie Eden, tak przechadza się po ścieżkach naszej podświadomości. Przemawia w nas swoim duchem świętym, który - jak pisze ap.Paweł – przebywa w człowieku i woła: Abba, Ojcze! (Gal.4:6). Pan Bóg mocą swojego ducha szuka w nas miejsca, które Go posłucha. W ten sposób dokonuje się oświecenie naszych myśli o które prosi autor Psalmu 118: Pan jest Bogiem, niech nas oświeci (Ps.118:27) i natchnienie, którego odbiorcą był Nehemiasz: Mój Bóg mnie natchnął, abym zebrał możnych, zwierzchników i lud celem spisania rodów (Neh.7:5), starzec Symeon, o którym ewangelista Łukasz zanotował: Z natchnienia więc ducha przyszedł do świątyni (Łuk.2:27)         czy też każdy z nas zgodnie ze słowami ap.Pawła:                                                      Otóż zapewniam was, że nikt, pozostając pod natchnieniem ducha Bożego, nie może mówić „Niech Jezus będzie przeklęty”. Nikt też nie może powiedzieć bez pomocy ducha Bożego: „Panem jest Jezus” (1Kor. 13:3). Te Boże oświecenie i natchnienie człowieka to Jego w nas głos, który wzywa: Oto stoję u drzwi       i kołaczę: jeśli ktoś posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę      z nim wieczerzał, a on ze Mną ( Obj.3:20). Co za wspaniałe zaproszenie.       Pan Bóg pragnie, abyśmy otworzyli się na Jego głos i byli skłoni otworzyć drzwi komuś, kto tak bardzo nas kocha, a On będzie z nami wieczerzał, czyli będzie w najbliższym z nami kontakcie. Inicjatywa tej świętej społeczności wychodzi od Niego samego, tylko, jak często zamykamy przed Nim nasze drzwi szczelnie na klucz myśląc, że poradzimy sobie w życiu sami? Jak często pierwszą myślą pomocy jest nie nasz umysł, a myśl wznosząca się do naszego kochającego Ojca? A On cały czas chce z nami, którzy niejednokrotnie zamykamy przed Nim drzwi - wieczerzać. Ksiądz Twardowski mawiał: „Nieprawdopodobna jest świadomość, że jest nade mną Ktoś mądrzejszy i że ten Ktoś mi dobrze życzy”. Ten Ktoś, nasz Ojciec, Bóg cały czas stoi przy nas i kołacze abyśmy odwracając sens słów ap.Pawła zrozumieli, że nic nie mogę bez Tego który mnie umacnia.                

                      Stwórca przemawia do nas w sytuacjach przeżywanego życia poprzez głos, który zostaje przekazywany człowiekowi w różnym brzmieniu. W brzmieniu głosu bliźniego, głosów przyrody, głosu zdarzeń naszego życia czy głosu muzyki. Dlatego ap.Paweł pisze: Na świecie jest takie mnóstwo słów, ale żadne nie jest bez znaczenia (1Kor.14:10). Dlatego psalmista Dawid słyszy głos Boga w głosie natury, zwłaszcza w grzmocie i wichrze: Pan odezwał się           z nieba grzmotem, to głos swój dał usłyszeć Najwyższy (Ps.18:14) ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin