Trochę teorii-lit fantastyczna.pdf

(55 KB) Pobierz
355454847 UNPDF
Trochę teorii ... literatura fantastyczna
Dodał: homunkulus 2010-06-2612:46
Pisząc o literaturze fantastycznej, nie sposób pominąć definicji. Czym jest literatura fantastyczna? Jakie warunki musi spełniać dany
utwór, by mógł być zaliczony do tego gatunku?
Jedno z kryteriów klasyfikacji stanowi kategoria fikcjonalności. Fantastyka, zgodnie z rozważaniami Rabkina, to tzw. fikcja drugiego
stopnia. A to dlatego, ponieważ, utwory realistyczne opowiadają o świecie rzeczywistym, takim, jaki jest udziałem naszej percepcji
zmysłowej na co dzień. Jednak pomimo teoretycznej możliwości stania się w świecie, nie podają dokładnie tego, co się dzieje. Z
tego powodu są fikcją pierwszego stopnia. Z kolei fantastyka przedstawia świat fikcyjny, ale taki, który, krótko mówiąc, nie może się
wydarzyć. Więc odległość od prawdopodobieństwa jest większa aniżeli w wypadku literatury realistycznej.
Jednak sprawa nie jest tak oczywista, bowiem możemy pójść jeszcze dalej. Istnieje jeszcze literatura faktu (reportaże,
sprawozdania, felietony), która różni się przecież zasadniczo od realistycznej, bo ona oprócz tego, że opisuje świat realny, opisuje
jeszcze wydarzenia, które rzeczywiście miały miejsce, a nie tylko te, które hipotetycznie mogą się wydarzyć.
Ale jak wiemy, człowiek jest zawodny i nigdy nie uda mu się w pełni podać wydarzeń obiektywnie, zawsze coś ujdzie jego uwadze
lub sam coś przekręci czy dołoży. Jest skazany na uwikłanie się w narrację, która, jak zauważa Heyden White, z natury swej jest
ułomna.
Wychodzi zatem na to, że nie tylko istnieją dwa poziomy fantastyki, ale nawet trzy. Co więcej, okazuje się, że wszystkie utwory są
fantastyką! Bowiem, czego nie napiszemy, nigdy nie da to w stu procentach rzetelnego obrazu zaistniałych wydarzeń. Jak sądzę,
kryterium fikcjonalności jest niewystarczające. Owszem, możemy uznać, że fantastyka to fikcja III stopnia (opisująca wydarzenia,
które nie mają możliwości zaistnieć w świecie rzeczywistym). Jednak i tu możemy się spierać, bowiem empiryczne niepotwierdzenie
pewnych zjawisk nie musi oznaczać ich nieistnienia. A wiemy wszakże, że wiele opowiadań fantastycznych żywi się historiami, które
pochodzą przecież z świata rzeczywistego (duchy, telepatia, itd.). Dlatego prawidłową definicją fantastyki byłoby nie określenie, że
są to utwory opisujące wydarzenia nierealne, ale utwory opisujące wydarzenia, które współczesny paradygmat naukowy uważa za
niemożliwe do zaistnienia. Nie zamierzam tu negować osiągnięć nauki czy uważać, że nie istniejemy. Chodzi mi o to, że jak to
wykazał przełom antypozytywistyczny, nauki przyrodnicze nie są w stanie dać absolutnej pewności nieomylności ich metod
badawczych.
Po prostu, to co obecnie uchodzi za nieomylne może zostać w przyszłości obalone. Tak było z teorią absolutnego, linearnego czasu
Newtona - obalił ją Einstein swą teorią względności. Być może i jej założenia zostaną w przyszłości redefiniowane, na co wskazuje
zasada nieoznaczoności w mechanice kwantowej oraz teoria strun. Podobnie rzecz miała się z prawem zachowania masy A.
Lavoisiera.
Niewykluczone zatem, że w przyszłości pewne zjawiska, np. telepatia czy prekognicja, będące przecież osnową wielu dzieł
fantastycznych, zostaną uznane przez naukę za istniejące w rzeczywistości. Tym samym zniknie określenie fantastyki jako twórczości
arealistycznej. Przynajmniej w odniesieniu do niektórych zjawisk. Bo kto wie, co jeszcze ukrywa przed nami Wszechświat?
Ilość ocen: 1 Średnia ocen: 4.0
Komentarze (1)
Erreth 2010-06-26 15:49
Jak w sąsiednim Twoim tekście, zabrakło mi przykładów. Rzecz jest ciekawa i zawiera przewrotną konkluzję. Jeśli adresatem ma być
ktoś niezbyt wyrobiony terminologicznie, ok. Jeśli chcesz dać do myślenia tym trochę oczytanym, dorzuć jakieś konkretne przykłady
albo zadaj głębsze pytania. Może rozpęta się dyskusja. I nie bierz do siebie moich zaczepek. Staram się oceniać konstruktywnie
(ograniczeniem jest moje IQ).
355454847.001.png
Po co pisze się fantastykę?
Dodał: homunkulus 2010-06-2519:51
Nieraz już spotkałem się z nieco pejoratywnym określeniem fantastyki, jakoby była tylko ucieczką ze świata codzienności. W myśl tej
teorii fantastykę piszą ludzie, którzy są w jakiś sposób rozczarowani światem. Stan ów może wynikać zarówno z przyczyn
zewnętrznych (np. trudna sytuacja polityczna w danym kraju i stąd konieczność pisania na neutralnym polu), jak i wewnętrznych
(kłopoty, niepowodzenia osobiste autora skłaniają go ku takiej właśnie formie ekspresji). To stwierdzenie z pewnością jest
prawdziwe, ale tak jak każdy stereotyp, mit czy legenda - kryje w sobie tylko ziarnko prawdy. Generalizowanie to wynika z
kompletnego niezrozumienia, czym właściwie jest fantastyka. Zamiast wpychać wszystko do jednego worka, warto zauważyć, jak
wiele innych funkcji może pełnić literatura fantastyczna.
Zapewne każdy z nas słyszał kiedyś, że należy czytać książki, ponieważ rozwijają wyobraźnię. Konstatacja ta wydaje mi się
szczególnie właściwa w odniesieniu do fantastyki, bowiem prezentuje ona zupełnie inne światy. Pisarz fantastyczny musi
zrezygnować z dogodności mimetyzmu. W literaturze realistycznej opieramy się jedynie na wymyślaniu sytuacji, które idąc tropem
biografizmu, autorzy zazwyczaj przeżyli kiedyś w swoim życiu i w pewien sposób zmieniają tylko te wydarzenia i zapisują je w swych
książkach. Czy to nie pójście na łatwiznę? Pisarz fantastyki musi obmyślić, jak może wyglądać świat równoległy, inne stworzenia,
których przecież nigdy nie widział! O ileż trudniejszym jest to zadaniem. Podobnie czytelnik fantastyki, musi uruchomić swój umysł,
by odtworzyć nietuzinkowy obraz namalowany w słowach.
Kolejna, niezwykle istotna, funkcja fantastyki wyłania się szczególnie z jej podgatunku science fiction. Jego twórcy to często ludzie z
gruntownym wykształceniem (najczęściej z zakresu nauk przyrodniczych). np. H. Wells studiował biologię, nieco krócej fizykę. S.
Lem z wykształcenia był lekarzem, aczkolwiek na skutek samodzielnych studiów niebywale rozwinął erudycję z zakresu wielu
dziedzin (fizyki, astronomii, biologii, techniki, itd.). Podobnie rzecz ma się z W. Gibsonem, autorem głośnej powieści cyberpunkowej
"Neuromancer", który z kolei specjalizował się w informatyce. Bez swej wiedzy autorzy nie mogliby stworzyć swych książek, bądź
też stałyby się one niewiarygodne. Nagromadzenie dużej ilości terminologii z rozmaitych dziedzin sprawia, że odbiór tego rodzaju
literatury zmusza do wysiłku intelektualnego. W tym momencie nadarza się okazja, by czytelnikom w sposób niezwykle przystępny
przekazać wiedzę z zakresu różnorodnych nauk. Wykład zawarty w książce science fiction jest o wiele bardziej przystępny niż sucha
wiedza, podawana na nudnych lekcjach, podczas których ulubionym zajęciem uczniów jest patrzenie na zegarek lub granie w statki.
Drugą funkcją science fiction, umiłowaną szczególnie przez Lema, jest przewidywanie możliwego rozwoju technicznego. Pisarz może
w ten sposób inspirować naukę, kreując wizje przyszłości. Dziedzina ta nosi odmienną nazwę i nazywa się futurologią.
Przewidywania futurologów często sprawdzały się w rzeczywistości. Tak było np. z antycypacją broni laserowej, lotów na Księżyc czy
rozwoju wirtualnego świata.
Warto zauważyć, że funkcje fantastyki zróżnicowane są ze względu na jej rodzaje. Ciekawym zjawiskiem jest political fiction,
reprezentowane m. in. przez F. Forsytha czy R. Ziemkiewicza, gdzie poprzez zbudowanie fikcyjnej sceny politycznej można snuć
rozważania dotyczące polityki, społeczeństw, ich kierunków rozwoju, często z aluzjami do codziennej rzeczywistości. W ten sposób
fantastyka może być swoistym przykładem mowy ezopowej, szyfrem, zagadką, która pozwala z dystansu, nierzadko w sposób
humorystyczny, obserwować i diagnozować świat.
Pomijając wreszcie jakiekolwiek funkcje utylitarne, fantastyka pozwala przeżywać niezapomniane przygody. I takich właśnie przygód
życzę wszystkim Czytelnikom.
Ilość ocen: 2 Średnia ocen: 4.5
Erreth 2010-06-2608:28
Piszesz: „W literaturze realistycznej opieramy się jedynie na wymyślaniu sytuacji, które idąc tropem biografizmu, autorzy zazwyczaj
przeżyli kiedyś w swoim życiu i w pewien sposób zmieniają tylko te wydarzenia i zapisują je w swych książkach."
Przecież pisanie nie polega na odtworzeniu, przetworzeniu czy nawet stworzeniu jakiejś historyjki. Powieść czy opowiadanie
„realistyczne" może (nie musi, a powinno) zawierać jakąś wartościową myśl, aby nie było zwykłym rzemiosłem, czytadłem dla
przysłowiowych gosposi domowych (tych z początku XX wieku, nie XXI). Jeśli nie zawiera żadnego głębszego sensu, to może być
najbardziej niesamowitą opowieścią o spotkaniu tellurian z obrianami w Układzie Sasini w celu podbicia Drogi Mlecznej za pomocą
fal ultrafioletowych. Taka fantastyczna opowieść szybko się znudzi, nawet jeśli czasowo zdobędzie popularność wśród pewnego
kręgu hurtowych odbiorców. Sam fakt bycia fantastyką nie czyni z utwory czegoś wartościowego.
Science fiction może być równie dobrze tworzona przez magistrów farmacji, co inżynierów górnictwa. Istnieją uznane teksty s-f,
których autorka jest antropologiem. Z wiedzą techniczną nie ma to nic wspólnego, a jednak jej książki są uważane za istotne i coś
wnoszące. Z drugiej strony nawet prymitywne filmy s-f mogą czasem zawierać jakieś głębsze myśli. Trudno tu o jakąś jasną regułę.
A futurologii nie należy z literaturą mieszać. Pierwsze jest tylko nauką, drugie tylko sztuką (chociaż funkcje może mieć różne).
homunkulus 2010-06-26 12:26
W paru kwestiach zgoda, co do innych, niestety, nie. Stwierdzasz: "pisanie nie polega na przetworzeniu czy nawet stworzeniu
jakiejś historyjki. Powieść [...] powinno zawierać jakąś wartościową myśl". Ależ ja się absolutnie zgadzam. Nic przeciwnego z
mojego tekstu nie wynika. Ale oprócz tej myśli utwór musi zawierać fabułę, ciąg wydarzeń, akcję, postaci, za pomocą których owa
myśl będzie przekazana. Im lepsza fabuła, tym większa szansa, że czytelnicy tę myśl sobie przyswoją.
Nie uważam, że fakt bycia fantastyką automatycznie sprawia, że utwór staje się wartościowy. Chciałem przekazać jedynie, że
pisanie fantastyki wymaga użycia większej wyobraźni. Z moich obserwacji wynika, że autorzy literatury realistycznej często
modyfikują jedynie sytuacje z ich życia, oczywiście nie jest to aksjomat, ale często się zdarza. Także i w fantastyce można
odwzorowywać rzeczywistość np. wplatając w usta kosmitów nasze codzienne dialogi czy stosując inne aluzje do świata
rzeczywistego. Ale warto spojrzeć na sam opis świata. Jak obejrzałem "Alicję w krainie czarów" to pomyślałem, "Ale ten gość musiał
mieć wyobraźnię". Musiał się sporo napocić przy pisaniu (zarówno autor książki, jak i scenariusza). Na pewno to znacznie
trudniejsze zadanie od przepisania artykułu z gazety jako rozdziału jednej książki.
Jeśli chodzi o science fiction, może być tworzone przez magistrów farmacji, inżynierów górnictwa, ba! nawet przez dzieciaka z
szóstej klasy. Nieważne, co kto kończył. Liczy się sam fakt posiadania pewnej wiedzy. Nieważne, czy został on nabyty na drodze
samokształcenia czy edukacji uniwersyteckiej. Po prostu uważam, że elementarna wiedza naukowa jest potrzebna przy tworzeniu
tego gatunku. Chyba że masz na myśli bardziej fiction niż science.
Bynajmniej nie widzę nic zdrożnego w związkach futurologii z literaturą. Dlaczego nie należy ich mieszać? A co z wielką tradycją
Wellsa, Lema? Ich przewidywania okazały się słuszne, chociaż nie byli stricte naukowcami. W dużej mierze to zasługa intuicji, która
sprawia, że można zobaczyć więcej niż tylko na drodze badań naukowych. Przy czym futurologia nie musi przewidywać tylko
dokonań techniki, może dotyczyć również moralności, kultury, itd. Równie dobrze można powiedzieć, że diagnoza społeczeństwa
powinna być przedmiotem socjologii - nauki, a przecież wiele wartościowych myśli wnosi tu również literatura.
Erreth 2010-06-2615:37
Wiesz, ta odpowiedź świetnie dopełnia Twój tekst. Teraz dodaj jeszcze analizę kilku przykładów (dla "realizmu" - jak autor
eksploatuje swoją biografię czy doświadczenia, niewiele dodając od siebie) i s-f (jak autor zawiera w pozornie banalnej historii jakąś
istotną diagnozę obecnego czy przyszłego kształtu cywilizacji, korzystając przy tym ze swojego wykształcenia), a artykuł będzie
pełny :)
kajaffa 2010-06-28 15:45
Powyższe opinie są jak najbardziej słuszne. Mimo wszystko myslę jednak, że fantastykę pisze się z tych samych powodów, z których
inni autorzy wybierają political fiction albo bajki dla dzieci: bo to im najlepiej wychodzi i sprawia im największą przyjemność. Czy
naprawdę potrzebny jest inny powód? :)
355454847.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin