Krzysztof Boruń - W swiecie zjaw i mediów (m76).rtf

(630 KB) Pobierz
Krzysztof Boruń

Krzysztof Boruń

W ŚWIECIE ZJAW

I MEDIÓW

 

Powrót do odwiecznych pytań

Marzenia o życiu wiecznym, o przetrwaniu ducha wbrew śmierci, o odrodzeniu się w nowym

ciele lub swobodnym bytowaniu w zaświatach, bez cierpienia i trosk, o spotkaniu w

tych zaświatach z bliskimi nam zmarłymi, czy też osiągnięciu zdolności przeniknięcia wyzwolonym

z ciała duchem, choćby na krótko, do tajemniczych, niedostępnych naszym zmysłom

obszarów ponadmaterialnego Uniwersum – marzenia te zdają się przeżywać kolejny

renesans. Na przekór zapowiedziom heroldów rychłego zwycięstwa „naukowego światopoglądu”

ostatnie lata dwudziestego stulecia nie świadczą bynajmniej o dominującej roli rozumu,

empirycznego poznania, realizmu, a zwłaszcza materialistycznego scjentyzmu w kształtowaniu

osobowości „nowego człowieka”.

Ów „nowy człowiek” – a siłą rzeczy musi nim być dzisiejszy młody człowiek – jeśli nie

hołduje maksymie carpe diem, skłonny jest coraz częściej szukać odpowiedzi na dręczące go

pytania o siły rządzące światem i sens życia nie w przedstawianym przez naukę obrazie przyrody

i człowieka, ani też w prawdach wiary, wyniesionej z domu rodzinnego, lecz w tajemniczej

sferze ducha i nadzmysłowych, nadrealnych, intuicyjnych drogach zgłębiania „istoty

rzeczy”. I oto na tej glebie odżywa w różnych formach wiara nie tylko w istnienie świata

nadnaturalnego i niematerialnego, ale także w możliwość manifestowania się tego świata w

sposób dostępny poznaniu zmysłowemu.

Zwrot ku spirytualizmowi światopoglądowemu jest zjawiskiem niemal powszechnym.

Wyraża się on nie tylko zaostrzeniem się sporów światopoglądowych i wzrostem tendencji

fundamentalistycznych wśród wyznawców takich wielkich religii świata jak chrześcijaństwo,

islam i judaizm, ale przede wszystkim mnożeniem się i ekspansywną działalnością coraz to

nowych grup religijnych i quasi-religijnych, opierających swe systemy wierzeń na własnej

interpretacji Biblii, starożytnych filozofiach wschodnich, a nierzadko różnych pseudonaukowych

koncepcjach okultystycznych i spirytystycznych. Nawet tam, gdzie do niedawna wojujący

ateizm odgrywał rolę oficjalnej państwowej doktryny światopoglądowej, a wierzenia i

praktyki religijne traktowano jako zjawisko szczątkowe i marginalne, rośnie znaczenie oficjalnie

uznawanych wielkich kościołów i grup wyznaniowych. Coraz śmielej też wychodzą z

ukrycia lub tworzą się nowe stowarzyszenia i wspólnoty, próbujące łączyć bardzo odległe

światopoglądowo wierzenia i koncepcje filozoficzne.

Powrót do Biblii i szukanie w niej przez przywódców nowych ruchów religijnych potwierdzenia

głoszonych tez lub inspiracji do ich formułowania to tylko jeden ze współczesnych

nurtów ożywienia spirytualizmu, nie nowy zresztą i – mimo dużej aktywności – o dość ograniczonym

zasięgu społecznym. Fenomenem naszych czasów – chociaż można doszukać się tu

prekursorów w stowarzyszeniach teofizycznych i spirytystycznych – są grupy nieformalne,

skupiające ludzi o różnym statusie społecznym, wykształceniu, zawodzie i poglądach politycznych,

szukających odpowiedzi na fundamentalne pytania, dotyczące Boga i świata, a także

własnej drogi życiowej. W tych poszukiwaniach opierają się one na wybranych koncepcjach

światopoglądowych hinduizmu, buddyzmu i paranauk oraz próbują dopasować do nich

pewne elementy światopoglądu chrześcijańskiego lub odrzucają jego najistotniejsze dogmaty.

W grupach tych szczególnego znaczenia nabiera mistyczne pojmowanie rzeczywistości jako

rzeczywistości duchowej i możliwość bezpośredniego, pozazmysłowego kontaktu duszy z

Bogiem, pojmowanym najczęściej bezosobowo, panteistycznie, jako kosmiczny umysł i

6

energia. Temu też celowi ma służyć stopniowe osiąganie drogą odpowiednich ćwiczeń coraz

wyższych poziomów świadomości. Opanowanie wschodnich technik medytacyjnych i całkowite

podporządkowanie się poleceniom przewodników duchowych stanowi zasadniczy warunek

uwolnienia się od wewnętrznych napięć i zespolenia z Najwyższą Mądrością1. Osobiste

przeżycie takiego stanu iluminacji staje się też dla wielu ludzi w pełni przekonywającym dowodem

istnienia duchowego świata, zupełnie innego od tego, z którym styka się na co dzień

nasza świadomość za pośrednictwem zmysłów. Poszerza to krąg wyznawców i propagatorów

różnych metod kontaktowania się z owymi duchowymi formami bytu i współuczestników

tych nowych ruchów. Tworzą się grupy ludzi wspólnie medytujących w celu osiągnięcia

zmiany stanu świadomości. Organizuje się płatne zgromadzenia-seanse, podczas których media

„transmitują” niezwykłe wieści ze świata istot pozaziemskich i od przewodników duchowych.

Przeprowadza się szkolenia, które mają podnosić kwalifikacje personelu kierowniczego

wielkich przedsiębiorstw za pomocą niekonwencjonalnych metod nowego, holistycznego i

systemowego stosunku do świata i zadań zawodowych, zgodnie z ideami przewodnimi nadchodzącej

Ery Wodnika.

Od lat siedemdziesiątych ten ruch, określany potocznie mianem New Age (Nowa Era)2,

ogarnął Stany Zjednoczone i dotarł do Europy, przybierając różne, nieraz bardzo zaskakujące

formy. Spotyka się on z rezerwą i potępieniem ze strony niemal wszystkich kościołów i religijnych

ruchów chrześcijańskich, lecz pozostaje faktem, że wiara w możliwość zdobycia nadnaturalnych

uzdolnień psychicznych, a także kontaktu z demonami i duchami zmarłych

utrzymuje się od wieków wśród wyznawców wielu religii, w tym również kościołów chrześcijańskich.

Zjawiskiem nowym jest liczebność grup quasi-religijnych, których spirytualizm

opiera się raczej na różnego rodzaju hipotezach paranaukowych i fantastycznonaukowych niż

doktrynalnych podstawowych tezach chrystianizmu. Przykładem może być popularny w Europie

Zachodniej i USA (liczbę członków ocenia się na kilka milionów) ruch zwany „scjentologią”.

Byłoby oczywiście przesadą opatrywać „scjentologię” etykietą ruchu SF, z tych

przyczyn, że jej twórca – L.R. Hubbard – był autorem opowiadań fantastycznonaukowych i

niektóre z jego „odkryć” mogą śmiało konkurować z pomysłami innych pisarzy-fantastów3

Niemniej jednak nietrudno dostrzec, że istnieje wspólny mianownik dla wzrostu aktywności

poszukiwaczy nowych koncepcji światopoglądowo-religijnych i ekspansji fantastyki „spirytystycznej”

na rynku wydawniczym, filmowym i telewizyjnym, podobnie zresztą jak i poszerzania

się kręgu ludzi interesujących się parapsychologią, astrologią, ufologią czy paleoastronautyką.

Znamienne jest również, że w literaturze fantastycznej, tak bujnie rozwijającej się w drugiej

połowie naszego wieku, w ostatnich kilkunastu latach zaczyna dominować nurt baśniowy

i ezoteryczny, a klasyczna, futurologiczna fantastyka naukowa coraz częściej szuka inspiracji

w paranaukach. Kreśląc utopijne i antyutopijne wizje przyszłych społeczeństw, twórcy SF

daleko odeszli od vernowskiego i wellsowskiego racjonalizmu i scjentyzmu. Futurologiczne

obrazy cywilizacji i walki herosów nauki i techniki ustępują miejsca opisom zmagań z samym

sobą i obcymi intruzami w świecie wewnętrznym – w mózgu bohatera. Ową innerspace, z jej

nadrealnymi wizjami, fantasmagoryczną grą wyobraźni i wieloznaczną symboliką, łączy, co

prawda, bliskie pokrewieństwo ze światem przeżyć średniowiecznych mistyków, transowych

doznań królewskiej jogi i „pośmiertnych” halucynacji opisanych przez doktora Moody, ale

jest to niewątpliwie nasz własny świat obaw i nadziei.

1 1. M.C. Burrell: Wyzwanie kultów. W zbiorze: Nie wszyscy są jednego ducha. PAX,

Warszawa 1988, s. 99-113.

2 J. Drane: Co New Age ma do powiedzenia Kościołowi? Signum, Kraków 1993.

3 M.C. Burrell: op. cit., s. 143–163.

7

Fantastyka i horror drugiej połowy dwudziestego wieku są czymś więcej niż kolejnym cyklicznym

nawrotem romantyzmu. Lęki i tęsknoty epoki odbijają się w twórczości artystycznej

jak w zwierciadle i choć bywa ono często zwierciadłem krzywym, nie są to lęki i tęsknoty

urojone. Zainteresowanie problemami eschatologicznymi jest zrozumiałe w czasach, które

zapisały się w historii najwyższą liczbą ofiar ludobójstwa i groźbą atomowego końca świata4.

Gdzie szukać tropów w poszukiwaniach sensu bytu? W sporze o istotę i formę pośmiertnych

losów człowieka argumenty empiryczne są równie ważne, a może ważniejsze niż teoretyczne.

Znalezienie „materialnych”, niepodważalnych dowodów, że śmierć nie jest końcem

naszego „ja”, że to, co stanowi o naszej osobowości, o świadomości własnego istnienia, o

naszych myślach i uczuciach, nie ginie wraz z ostatnim tchnieniem i uderzeniem serca, zawsze

zaprzątało umysły filozofów i badaczy natury ludzkiej. Nasze czasy też nie są wolne od

takich rozterek. Świadczy o tym nie tylko obfitość literatury religijnej różnych wyznań i

wspólnot duchowych, ale także popularnych publikacji dotyczących życia pośmiertnego, reinkarnacji,

wiedzy tajemnej, demonizmu i magii.

Wiara w duchy i demony, choć często wstydliwie skrywana i kamuflowana programowym

sceptycyzmem – nie wygasła. W ostatnich dziesięcioleciach znów podniosła się fala fascynacji

tą tematyką. Mit szatana opanowującego dusze ludzkie przeżywa renesans w filmie grozy i

fantastyce, a dające raz po raz znać o sobie stowarzyszenia satanistyczne są dowodem, że i

dziś metafizyczne problemy manicheizmu nie straciły na aktualności i mogą przejawiać się

również w patologicznych formach kultu diabła5. Chyba nie należy się temu dziwić: wiek

nasz przyniósł nie spotykaną dotąd w dziejach świata koncentrację sił Zła, a szczególnie jaskrawym

przykładem wynaturzonego fideizmu są masowe zbrodnie dokonywane w imię...

sprawiedliwości społecznej.

Co gorsza, nadchodzący XXI wiek stawia przed ludzkością zupełnie nowe, niezwykle

skomplikowane problemy, a bezradność współczesnych systemów gospodarowania i rządzenia,

dyplomacji, nauki i religii wobec wzrastających zagrożeń rzeczywistej nowej ery staje się

coraz bardziej widoczna.

Dobiega końca stulecie wielkich nadziei i rozczarowań, czasy rozpadu imperiów i najokrutniejszego

niewolnictwa, gwałtownego rozwoju gospodarczego i degradacji ekologicznej,

zadziwiających osiągnięć nauki i techniki, a jednocześnie – śmiertelnych zagrożeń, spowodowanych

tym postępem. Nauka – ta magia naszych czasów – rzuca uroki i niepokoi umysły.

Nowy, polowy i organiczny obraz świata, który na początku naszego wieku ukazała fizyka

relatywistyczna i kwantowa, w drugiej połowie zaś ewolucyjna teoria poznania, zastąpił klasyczną,

mechanistyczną i redukcjonistyczną wizję rzeczywistości. Ten holistycznie opisywany

świat, chociaż zdaje się stwarzać możliwość nowych relacji między światopoglądem na-

4 Odsyłam tu Czytelnika do książki A. Tokarczyka: Czterech jeźdźców Apokalipsy. Iskry,

Warszawa 1988, s. 123-178.

5 Satanizm – kult szatana; pojawił się w XI-XIII w. jako reakcja antykościelna; w XX w.

ponownie daje znać o sobie jako zorganizowany ruch, działający najczęściej niejawnie lub

półjawnie. Za ojca duchowego współczesnych satanistów uznawany jest Alister Crowley

(1875-1947), założyciel sekty „Dzieci Baphometa”, sam siebie nazywający najbardziej zwyrodniałym

moralnie człowiekiem. Jawną działalność satanistów zapoczątkował w 1966 r.

Sandor Anton La Vay, zakładając w USA pierwszy ,,kościół szatana” i ogłaszając się „czarnym

papieżem”. Ruch jego skupiał w 1987 r. około 800 tysięcy wyznawców w 11 krajach

świata. W Polsce liczbę wyznawców i sympatyków oceniano pod koniec 1988 r. na blisko 20

tysięcy. (A. Siciński: Kult szatana. „Znaki czasu” 1988 nr 11, s. 5).

8

ukowym i religijnym6, niepokoi abstrakcyjnością i nieprzetłumaczalnością wykrywanych

prawidłowości na język wyobraźni i „zdrowego rozsądku”.

Nie tylko laikom, ale i uczonym, zwłaszcza niespecjalistom, łatwo utracić orientację w

gąszczu nowych faktów i hipotez. Wzrost fali zainteresowania paranaukami i ruch New Age

to zjawisko społeczne, którego nie wolno nie dostrzegać ani też lekceważyć. Przyczyn jego

należy bowiem szukać w powszechnym kryzysie zaufania do wszelkich oficjalnych autorytetów,

ze współczesną nauką na czele. Wiek nasz nadmiernie rozbudził nadzieje, że odkrycia

naukowe i nowoczesne środki techniczne pozwolą rozwiązać najbardziej pasjonujące zagadki

materii i ducha, ale rychło okazało się, jak dalece były one przedwczesne, jeśli nie całkowicie

płonne. Próbuje się więc odnaleźć „prawdę”, a zarazem odpowiedź na podstawowe pytania

eschatologiczne, jeśli nie w religii i nauce, to w paranaukach, szukających wyjaśnienia tajemnic

bytu na pograniczu dwóch światów – dostępnego i niedostępnego naszym zmysłom i

przyrządom.

Myślę, że wyśmiewanie paranaukowych koncepcji jako przejawów ciemnoty i „idealizmu”

światopoglądowego, a nawet patologii społecznej, jest nie tylko krzywdzące wielu badaczy

zjawisk paranormalnych, próbujących penetrować ten pełen zagadek teren z pozycji przyrodoznawczej,

ale pogłębia nieporozumienia i fałszywe sądy, utrudniając weryfikację rzeczywistych

czy rzekomych odkryć w tej dziedzinie i, co gorsza, oddając ją w pacht ignorantom i

mitomanom. Nieznajomość przedmiotu badań, jak i genezy stanowisk zajmowanych przez

różniących się światopoglądem badaczy „zaświatów” i popularyzatorów parapsychologii czy

„wiedzy tajemnej” prowadzi z reguły do nieporozumień i błędnych ocen rzeczywistych czy

rzekomych zjawisk manifestowania się duchowych składników bytu. Stąd podjęta w tej

książce próba zarówno dokonania przeglądu różnych form takich manifestacji, jak też przedstawienia

poglądów na ten temat, wyrażanych przez przedstawicieli religii, spirytyzmu,

okultyzmu7, parapsychologii i nauk przyrodniczych.

Popularnonaukowy charakter pracy, jak i skromne rozmiary książki ograniczają możliwości

ukazania wszystkich różnic i odcieni w poglądach. Musiałem więc dokonać pewnego rodzaju

„idealizacji” – poprzez selekcję i połączenie stanowisk, które można uznać za najbardziej

reprezentatywne światopoglądowo. Granice między tymi grupami są bowiem w rzeczywistości

nieostre. Często na przykład spirytyści włączają wybrane dogmaty wiary chrześcijańskiej

do swoich teorii, interpretując swoiście słowa Biblii, okultyści odwołują się do hipotez

parapsychologicznych, parapsycholodzy szukają analogii między swymi spostrzeżeniami i

kanonami wiedzy ezoterycznej Wschodu. Musiałem więc nieco arbitralnie dokonać rozgraniczenia

stanowisk, decydując się na pewne uproszczenia prezentowanych poglądów. W niektórych

przypadkach brak materiałów dotyczących konkretnego tematu lub sprzeczności w wypowiedziach

przedstawicieli tej samej grupy interpretatorów zmusiły mnie do „modelowego”

sformułowania stanowiska na podstawie ogólnych zasad widzenia świata charakteryzujących

tę grupę.

Wszystko to wymaga sprecyzowania, co należy rozumieć przez pojęcia: teologowie, spirytyści,

okultyści, parapsycholodzy i naukowcy sceptycy. Pod hasłem teologowie znajdzie

więc Czytelnik nie tylko opinie katolickich i protestanckich profesorów teologii i stwierdzenia

zawarte w oficjalnych dokumentach kościelnych, ale również poglądy wyrażane przez

wybitnych publicystów religijnych – oparte na Piśmie świętym i kanonach wiary chrześcijań-

6 6. J. Stacewicz: Przemiany w nowożytnym obrazie świata. „Problemy” 1990 nr 4, s. 15-

19.

7 Słowo „okultyzm” używane bywa w trzech znaczeniach: l) wiedzy tajemnej o świecie i

duszy ludzkiej, 2) wspólnej nazwy dla alchemii, astrologii, kabalistyki, magii, spirytyzmu,

teozofii i jasnowidztwa, 3) badań paranormalnych zjawisk psychiki. W tej książce – wyłącznie

w pierwszym znaczeniu.

9

skiej. „Teologowie” religii wschodnich to zarówno uczeni – znawcy hinduizmu i buddyzmu,

jak też słynni „mędrcy” i „guru”. Doktryny filozoficzno-religijne hinduizmu i buddyzmu nie

zawierają jednorodnej, zwartej koncepcji duszy, istnieje bowiem mnogość szkół powstałych

w różnym czasie i różnych środowiskach (inne koncepcje dla ludu, inne dla filozofów). Stąd

konieczność pewnych uproszczeń i nieuniknione niekiedy niezgodności w prezentowanych tu

poglądach.

Za podstawowy wyróżnik światopoglądu spirytystów przyjąłem wiarę w istnienie świata

pozagrobowego i możliwość kontaktu z duchami zmarłych. Różnice zdań dzielące ruch spirytystyczny

dotyczą istnienia reinkarnacji i stosunku do „oficjalnej nauki”, a także parapsychologii.

Okultyści tworzą swe teorie szukając oparcia w ezoterycznej wiedzy („wiedzy tajemnej”)

starożytnych Indii, najczęściej w jej teozoficznej interpretacji. Charakterystyczną cechą

światopoglądu okultystycznego jest twierdzenie, że istota ludzka składa się z wielu ciał (fizycznego,

eterycznego, astralnego, mentalnego itd.) oraz że dusza, rozumiana jako pojedyncza,

oddzielna, zindywidualizowana duchowa istota wewnątrz człowieka, nie istnieje.

Pod hasłem parapsycholodzy prezentuję poglądy tych badaczy, którzy zajmują stanowisko

„animistyczne” (szukające przyczyn zjawisk paranormalnych w żywym organizmie

człowieka, a nie w świecie duchów ludzi zmarłych czy demonów), odrzucają hipotezy spirytystyczne

i z rezerwą odnoszą się do interpretacji okultystycznych. Próbują oni oprzeć swe

hipotezy na odkryciach nauk przyrodniczych, chociaż ich stwierdzenia bywają często kwestionowane,

jako sprzeczne z poglądami przyjętymi powszechnie w nauce lub niedostatecznie

zweryfikowane. W tej książce są bliskie stanowisku psychotroniki, będącej spadkobierczynią

parapsychologii w bardziej scjentycznym wydaniu8. Tylko tam, gdzie psychotronika nie

stworzyła jeszcze własnych oryginalnych koncepcji, odwołuję się do badań i poglądów wybitnych

badaczy i pionierów parapsychologii z początków naszego stulecia.

Naukowcy sceptycy reprezentują w tej książce uczonych i popularyzatorów nauki zajmujących

krytyczne stanowisko wobec zarówno spirytystycznych i okultystycznych, jak też

scjentystyczno-parapsychologicznych interpretacji różnych form manifestowania się „duchów”.

Sceptycyzm nie oznacza jednak odrzucania z góry każdej hipotezy paranaukowej i

„wylewania dziecka z kąpielą”. Chociaż mój „naukowiec sceptyk” zdaje sobie dobrze sprawę,

jak ograniczoną wartość dowodową mają informacje zawarte w relacjach „naocznych świadków”

i sprawozdaniach spisywanych ex post przez nie przygotowanych naukowo uczestników

niezwykłych wydarzeń, gotów jest umownie uznać opisywane „fakty” za wiarygodne, w

celu wykazania, że mogą być one wyjaśnione w bardzo różny sposób na solidnym gruncie

nauk przyrodniczych i społecznych – fizyki, fizjologii, psychologii i socjologii.

Książka moja nie odpowiada w sposób kategoryczny na pytanie, czym są zjawiska mające

świadczyć o istnieniu pozamaterialnego świata duchów i demonów. Ukazuje tylko, w jak różny

sposób te zjawiska mogą być wyjaśniane. Która z prezentowanych hipotez jest wiarygodniejsza

– pozostawiam uznaniu Czytelnika. Co sam sądzę o istnieniu „zaświatów” – zawarłem

w refleksjach, zamieszczonych w końcowym rozdziale, bynajmniej nie sugerując, że proponowany

obraz rzeczywistości może przedstawiać całą prawdę o świecie i „duchowej” sferze

bytu.

?

8 Próbom wyjaśnienia niektórych zjawisk paranormalnych na podstawie nauk przyrodniczych

poświęcona jest książka K. Borunia i S. Manczarskiego: Tajemnice parapsychologii.

Iskry, Warszawa, wyd. I – 1977, wyd. II – 1982

10

• Ile jest prawdy w opowieściach o duchach straszących w starych domach i zamkach?

• Czy umierający człowiek lub zwierzę może przesłać o tym jakiś sygnał bliskim mu żywym

istotom?

• Zjawy na seansach spirytystycznych to widma zmarłych czy parasomatyczne twory mediów

materializacyjnych ?

• Czy media psychiczne nawiązują kontakty z „tamtym światem”?

• Manifestacje „chochlików domowych” to zabawy duchów czy dziecięce zabawy w duchy?

• Czym są fantomy zmarłych, nawiedzające nas we śnie?

11

1. Duchy pokutujące

Któż nie lubi opowieści o duchach, widmach ludzi zmarłych, pokutujących w starych domach

i zamkach, o upiorach wstających z grobu, aby wysysać krew z żywych, o marach straszących

nocą na cmentarzach, rozstajnych drogach, trzęsawiskach? Relacje z niesamowitych

zdarzeń, ubarwiające rodzinne sagi i pamiętnikarskie zapiski, obok sprawozdań z „autentycznych”

manifestacji zaświatów, drukowanych w czasopismach spirytystycznych, mogą śmiało

współzawodniczyć z płodami wyobraźni pisarzy fantastów.

Czy opowieści te można traktować serio? Czy zawierają rzetelne informacje o rzeczywistych

wydarzeniach, czy może tylko zwykłe przywidzenia i domowe legendy, wzbogacone

inwencją narratorów w kolejnych przekazach?

Zanim spróbuję odpowiedzieć na tego rodzaju wątpliwości, pozwolę sobie przytoczyć kilka

przykładów takich opowieści.

O domach, w których straszą widma ludzi zmarłych, pisano już w czasach starożytnych,

przy czym relacje te bywają zadziwiająco podobne do współczesnych. Oto opis takiego spotkania

z duchem, zawarty w liście pisarza rzymskiego Pliniusza Młodszego (62-114) do swego

przyjaciela Surii:

„W Atenach był dom obszerny i wygodny, lecz osławiony i niebezpieczny. W czasie nocnej

ciszy dawał się w nim słyszeć szczęk żelaza i, jeśli pilniej się uważało, brzęk kajdan, najprzód

z dala, a nareszcie z bliska, potem ukazywało się widmo w postaci starca wychudłego i

nędzą wycieńczonego, z długą opuszczoną brodą, najeżonym włosem. Kajdany na nogach,

łańcuchy na rękach dźwigało i nimi wstrząsało. Z tego powodu mieszkańcy smutne i okropne

noce w strachu bezsennie przepędzali, z bezsenności choroba i coraz bardziej wzmagającej

się trwogi śmierć nareszcie nastała. (...) Dlatego dom ten opuszczony, na samotność skazany i

całkiem owemu straszydłu zostawiony został. Przybijano jednakże na nim uwiadomienia,

ażeby go kto, tak wielkiej niedogodności nieświadom, albo kupić, albo chciał nająć.

Wtem przybywa do Aten filozof Atenodor, czyta uwiadomienie i dowiedziawszy się o cenie,

i ponieważ mu taniość podejrzaną była, ściślej badając o wszystkim się dowiaduje i pomimo,

owszem, nawet dla tego samego właśnie go najmuje. Gdy zmierzchać zaczęło, każe

sobie w przedniej części domu posłać i podać tabliczki, rylec i światło, wszystkich ludzi

swoich wewnątrz domu posyła, sam zaś umysł swój, oczy i rękę pilnym zatrudnia pisaniem,

ażeby myśl nieczynna widmów, o których słyszał, i próżnych sobie nie tworzy strachów.

Z początku panowała cisza nocna, jak zazwyczaj wszędzie, potem żelaza wstrząsanie i

ruch kajdan słyszeć się dały; on oka nie podnosi, nie opuszcza rylca, lecz zbroi się na odwagę

i nią tłumi wrażenie na słuch czynione. Wtedy wzmaga się szelest, zbliża się i słyszeć się daje

teraz jakoby na progu, i tuż zaraz jakoby już za progiem; on spogląda, widzi i poznaje postać

mu opisywaną. Stała i kiwała palcem, do wzywającego podobna; on zaś przeciwnie, ręką jej

znak daje, ażeby cokolwiek zaczekała, i znów się do tabliczek bierze i rylca. Ona nad głową

piszącego łańcuchami brząkać zaczęła, podnosi tedy powtórnie oczy i widzi ją równie jak

wprzód trwającą; niezwłocznie więc bierze światło i postępuje za nią. Wolnym szła krokiem,

jakby kajdanami obarczona, skręciwszy na dziedziniec mieszkania i nagle za nim zniknąwszy,

towarzysza opuściła; tenże sam zostawiony będąc, trawę i liście zrywa i na tymże miejscu

na znak kładzie. Na drugi dzień udaje się do rządu, radzi, aby miejsce to odkopać kazał.

Znaleziono w nim w łańcuchy okute i skrępowane kości, które gdy wiek i ziemia w zgniliznę

12

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin