Autor: SEAN McMULLEN Tytu�: barwy duszy (Colours of the Soul) Z "NF" 7 Id�c niemal pust� ulic�, Roger widzia� wszystko - upierzenie ptak�w, kamienne fasady budynk�w, a nawet lakier samochod�w - w dziwacznym stalowym b��kicie przechodz�cym w fiolet. By� to drugi objaw zara�enia wirusem TPS. Pierwszym by�a �agodna, d�ugotrwa�a gor�czka, kt�r� bra� za gryp�. Dwa miesi�ce wcze�niej wyjecha� do Europy na konferencj� po�wi�con� bezpiecze�stwu na drogach. Gdy siedzia� w poczekalni szwajcarskiego lotniska w oczekiwaniu na samolot do domu, poczu� gor�czk� i opanowa�a go senno��. Nie by�o to dziwne. Du�o podr�owa� i zawsze pada� ofiar� wszelkich dopiero co zmutowanych mikrob�w, zara�aj�cych zat�oczony �wiat. Testy na przeciwcia�a wykaza�y zara�enie wirusem TPS, a badania oczu to potwierdzi�y. We wsp�czynniku za�amania rog�wki, cieczy wodnistej, soczewce i ciele szklistym, a tak�e w strukturze kom�rkowej receptor�w siatk�wki pojawi�y si� drobne zmiany. - Niebawem b�dzie pan zdolny widzie� w �wietle ultrafioletowym - oznajmi� okulista przez szpitaln� maseczk�. - Staj� si� ultrem. - To nadmiernie emocjonalne okre�lenie. - Odczuwam nadmiar emocji. Para w maseczkach przemkn�a obrzucaj�c Rogera przera�onym wzrokiem kr�lik�w wyczuwaj�cych w pobli�u zapach lisa. Co ukrywacie? - zastanawia� si� Roger. Przed wszystkimi czy tylko przed sob�? Mimo przyjemnego wiosennego dnia parki by�y opustosza�e, je�li nie liczy� ptak�w i zab��kanych ps�w. Ko�o pobliskiej �awki le�a�o jakie� cia�o. �pi�cy pijak albo menel czy...? Samob�jstwa w�r�d ultr�w sta�y si� tak powszechne, �e serwisy informacyjne podawa�y dzienne statystyki zamiast poszczeg�lnych nazwisk. Zarz�d Dr�g mie�ci� si� w kompleksie niskich budynk�w i dziedzi�c�w, przypominaj�cych bardziej niewielk� uczelni�. Podobnie jak we wszystkich innych urz�dach i przedsi�biorstwach pracowa�a tu zaledwie cz�� zatrudnionych, a wszyscy byli albo zara�eni, albo w�a�nie zaszczepieni. Mechanizm w drzwiach rozpozna� kart� identyfikacyjn� Rogera i wpu�ci� go do �rodka, rejestruj�c jednocze�nie w Dziale Bezpiecze�stwa jego obecno��. Gotowa� wod� na kaw�, gdy jego szefowa, Carolyn, przynios�a folder prezentacyjny. Nosi�a okulary przeciwultrafioletowe, a sk�ra jej twarzy po�yskiwa�a roziskrzonymi stalowymi plamami na ciemnofioletowym tle. - Jak si� czujesz? - spyta� Roger, gdy wymienili wst�pne uprzejmo�ci. - Tak jak tydzie� temu i dwa tygodnie temu. - Westchn�a. Mia�a do�� takich pyta�. - Pr�bowa�a� ju� sprz�enia? - Nie, poniewa� cen� za zagl�dni�cie do cudzego m�zgu jest to, �e kto� zapu�ci �urawia do mojego. TPS by�o skr�tem od Transmission Protocol Syndrome - Syndromu Protoko�u Przekazu. Znany r�wnie� jako wirus telepatii wywo�ywa� prost�, ale skuteczn� form� ludzkiej telepatii. Zosta� rozpoznany zaledwie trzy miesi�ce temu, ale przez ten czas zd��y� zarazi� ponad milion ludzi na �wiecie. By� anomali�, chorob� krwi mog�c� si� przenosi� przez powietrze. Kaszel, katar i podr�e lotnicze walnie przyczyni�y si� do jego rozprzestrzenienia. TPS pozwala�o na minimum prywatno�ci. Zanim mog�o si� rozpocz�� bezwiedne dzielenie my�li, ludzie musieli zsynchronizowa� drgania wzor�w ultrafioletowych na sk�rze. Ten niezale�ny od woli proces by� nazywany sprz�eniem, a zapobiega�o mu noszenie zatrzymuj�cych ultrafiolet okular�w. Carolyn powolnym ruchem zdj�a okulary i spojrza�a Rogerowi w twarz. - Pe�ne objawy ko�o niedzieli - powiedzia�a z przekonaniem. - My�lisz, �e dasz sobie rad�? - Tak, ale b�d� zrujnowany, l�ony, pogardzany i zapewne trafi� do wi�zienia, je�li kiedykolwiek zdarzy mi si� przez nieuwag� sprz�enie. - Masz ju� okulary na ultrafiolet? - Kupi�em pi�� par, gdy tylko dosta�em wyniki bada�. - M�dra decyzja. Dobra, wystarczy tego katastrofizmu. Sp�jrz na to. Poda�a mu tygodniowe statystyki dotycz�ce wypadk�w drogowych. Liczba �miertelnych wypadk�w z udzia�em jednego samochodu wzros�a o dziewi��set procent. Potwierdza�o to doniesienia medi�w. Roger przebieg� wzrokiem tabele i zauwa�y�, �e tylko bardzo nieliczne ofiary by�y w chwili �mierci na pasach. Nazywano ich fa�szerzami - fa�szowali wypadki, dzi�ki kt�rym zabierali swoje tajemnice do grobu. - Kogo oni chc� oszuka�? - Roger zwr�ci� folder. - To widoczne jak genitalia u byka. - Siebie samych? - A tymczasem diabli bior� ca�e nasze wysi�ki, �eby zredukowa� liczb� ofiar wypadk�w drogowych. Jedna pi�ta zesz�orocznej liczby ofiar w jeden tydzie�! Niewiarygodne. Carolyn przekartkowa�a raport i wzruszy�a ramionami. - Mo�e nie. Odejmij tych, kt�rzy nie byli na pasach, a dostaniesz wynik poni�ej �redniej. Roger nala� gor�cej wody do kubka. Carolyn usiad�a na fotelu dla go�ci, tul�c raport w ramionach. - Czy przysz�o ci do g�owy... �e ty i Marcie mogliby�cie spr�bowa� sprz�enia? - zapyta�a. - Jeszcze nie, ale wiesz, jak to jest. Mieszkasz z kim�, wi�c pr�dzej czy p�niej do tego dojdzie przez przypadek. - Ja na szcz�cie mieszkam sama. Zaledwie jedno ma��e�stwo na dziesi�� prze�ywa sprz�enie TPS. Masz co� do ukrycia? Jakie� ma�e blond przygody w twojej pi�tnastoletniej karierze konferencyjno-dyplomatycznej? - Nie. - �artujesz! - krzykn�a, naprawd� zaskoczona. - Tak jest. Wczoraj w nocy wyjawi�em Marcie m�j jedyny prawdziwy sekret. Wa�ny sekret. By�a wstrz��ni�ta, ale powiedzia�a, �e jest dumna z tego, jak to odkupi�em. �ona Rogera nie �y�a, gdy wr�ci� do domu. Mia�a na sobie czysty d�insowy kombinezon i le�a�a na ich sk�rzanej kanapie, jakby zasn�a ogl�daj�c telewizj�. W d�oni trzyma�a zmi�t� kartk�. Najdro�szy! Do zesz�ej nocy nie mia�am poj�cia, �e jeste� �wi�tym cz�owiekiem. Nie by�abym w stanie wyjawi� Ci moich sekret�w, a zatem musz� odej�� i zabra� je ze sob�. Zapami�taj mnie na zawsze jako kogo�, kogo kocha�e�. Nie zastanawiaj si� nad tym, jak� besti� w sobie ukrywa�am. Na zawsze Twoja, Marcie. Koroner orzek� samob�jstwo przez za�ycie trucizny; Roger wzi�� dwa dni urlopu, �eby zorganizowa� pogrzeb. Odwiedza� od czasu do czasu ko�ci� unitaria�ski, tam wi�c zam�wi� ceremoni� dla Marcie. W jaki� spos�b zapewnia�o to nieco wi�cej godno�ci ni� seryjne pogrzeby w kaplicy krematorium. Marcie by�a nauczycielk� w szkole podstawowej. Wi�kszo�� jej koleg�w i uczni�w przemieszana z przyjaci�mi i krewnymi zape�ni�a �wi�tyni� po brzegi. Gdy Roger wyg�asza� mow�, zauwa�y� z ty�u ko�cio�a gromadk� m�odych m�czyzn. Pi�tna�cie lat sp�dzonych na konferencjach nauczy�o go nie�le rozpoznawa� twarze, tu jednak nie zna� nikogo. Zacz�li wychodzi� pojedynczo. Zaraz sko�czy si� nabo�e�stwo, a on zostanie otoczony przez sk�adaj�cych kondolencje �a�obnik�w. Wymkn�� si� i skierowa� na parking. Gdy zgromadzeni zacz�li �piewa� ostatni psalm, z bocznych drzwi ko�cio�a wyszed� spiesznym krokiem dwudziestoletni m�czyzna. Mia� z�owieszczo szerokie bary i tali� niemal tak w�sk� jak Marcie. - Hej! W porz�dku! Wiem o wszystkim! - zawo�a� Roger. Jego ofiara zatrzyma�a si� na chwil� i przygarbi�a. Roger rozpromieni� si� w swoim najbardziej rozbrajaj�cym i dyplomatycznym u�miechu, podszed� do m�odzie�ca i poda� mu r�k�. Ch�opak wyprostowa� si� powoli, u�wiadomiwszy sobie, �e nie grozi mu niebezpiecze�stwo. Roger oczywi�cie nic nie wiedzia�, ale uczestnicz�c w mi�dzynarodowych konferencjach nauczy� si� wrabia� ludzi w wydawanie sekret�w przy zachowaniu przekonania, �e robi si� im przys�ug�. - Marcie... m�wi�a, �e m(g�by� si� za�ama�, gdyby� si� dowiedzia� - wybe�kota� m�ody cz�owiek. - Ona... - W porz�dku, wszystko w porz�dku. Jak masz na imi�? - Theo. - Dobra, Theo, wracaj na nabo�e�stwo. Znaczy�e� co� dla niej, a wi�c powiniene� tam by�. Theo zosta�, a nawet przyszed� na styp�. Gdy inni pili i snuli wspomnienia w ogrodzie, Roger i Theo rozmawiali w salonie, trzymaj�c w r�kach nieotwarte puszki piwa. - Sama urz�dzi�a ten pok�j - wyja�ni� Roger. - Naprawd� lubi�a wschodni styl. - Och, wiem. Czasami przychodzili�my tu w nocy, otwierali�my butelk� wina i robili�my to na tym afga�skim kobiercu przed kominkiem. Roger zagryz� wargi, po czym skin�� g�ow� ze zrozumieniem. Z rozmowy wy�ania�a si� posta� Marcie - pr�nej, ale wra�liwej kobiety w wieku trzydziestu siedmiu lat, obsesyjnie pragn�cej zachowa� m�odo��. Pracowa�a nad tym ci�ko zar�wno na si�owni, jak i u kosmetyczki, tote� bez trudu mog�a udawa�, �e nie ma jeszcze trzydziestki. Lubi�a poza tym kultur� m�odzie�ow�, wi�c kiedy tylko Roger wyje�d�a�, przemierza�a kluby i si�ownie w poszukiwaniu m�czyzn w jej udawanym wieku. Theo by� jednym z wielu. - M�wi�a, �e si� w�ciekniesz, je�li si� dowiesz - upiera� si� Theo, gdy w ko�cu przypomnia� sobie o otwarciu piwa. - Podejrzewam, �e m�ode ogiery by�y jej sposobem na ucieczk� od wieku �redniego - powiedzia� Roger przypuszczaj�co. - Mimo to chyba mnie kocha�a. Gdyby tak nie by�o, �y�aby nadal. - A zatem nie przejmowa�e� si� takimi facetami jak ja? - Do diab�a, przecie� ja co miesi�c wyje�d�a�em do innego stanu lub za granic�. Jak my�lisz, co ja wtedy robi�em? Naprawd� Roger nie zdradzi� Marcie ani razu przez te pi�tna�cie lat i w rzeczywisto�ci czu� si� zmia�d�ony. Gdy ostatni z go�ci wyszed�, rozbi� o skalny ogr�dek ca�� jej kolekcj� butelek po winie, a nawet te pe�ne znajduj�ce si� w piwnicy, a nast�pnie spali� po�ciel, afga�ski dywan i ca�� jej bielizn�. - Mimo wszystko powiedzia�e� mu, �e nie dbasz o to, co robi�a Marcie - powiedzia�a Carolyn, gdy siedzia� nast�pnego dnia w jej gabinecie. - Sk�ama�em. Gdyby mi to wyzna�a, us�ysza�aby kilka naprawd� nieprzyjemnych s��w. - A potem? - Zosta�bym. - Mam wra�enie, �e przy�o�y�e� jej per procura - zauwa�y�a Carolyn podejrzliwie. - Masz na my�li zniszczenie butelek po winie, frywolnej bielizny i satynowej po�cieli? Nie, to wszystko stanowi�o tylko cz�� okropnej tajemnicy, kt�ra j� zabi�a. Atakowa�em t� tajemnic�, a nie Marcie. Carolyn wreszcie westchn�a i u�miechn�a si�. - Ka�dy potrzebuje jakich� w�asnych drobnych ceremonii, jak s�dz�. - M�g�bym za�o�y� now� religi� kontroli poczucia winy - odpowiedzia� ponuro. - Ofiara z cudzo�o�nych majtek na o�tarzu komin...
vonavi