Wieża Mariacka.doc

(158 KB) Pobierz
Wieża Mariacka

Wieża Mariacka





- zwana również Wieżą Straży, Budzielną, Alarmową lub Hejnalicą - jest jedyną na świecie, z której od przeszło sześciuset lat przez całą dobę co godzina trębacz gra hejnał na cztery strony świata. By zobaczyć i usłyszeć te cuda trzeba wspiąć się po 239 schodkach na wysokość 54 metrów. Trębacz mariacki potrzebuje na to dwie i pół minuty. My nie musimy się tak spieszyć. Najważniejsze, że tam na górze czekają na nas zawsze serdeczni strażacy hejnaliści - ostatni czarodzieje Krakowa...
 

Hejnał z Wieży Mariackiej
Hejnał trąbki strażackiej...





Z wież i bram Krakowa trąbiono "od zawsze", obwieszczając początek i koniec dnia. Za murami czekali na poranne otwarcie bram wędrowcy, których noc pod Krakowem zastała.
Jak brzmiały te pierwsze, grane z wież obronnych miasta i królewskiego zamku na Wawelu melodie? Tego nie dowiemy się już chyba nigdy. Wiadomo tylko, że gdy pod koniec XIV wieku w Krakowie zaroiło się od Madziarów (na tron miała przecież wstąpić przyszła żona Jagiełły, Jadwiga) - w którejś z beczek z pysznym, węgierskim winem przyjechał do nas znad Dunaju "hajnal". Przyjechał i został na niebie nad Krakowem na zawsze. Pierwsi grali go najprawdopodobniej Węgrzy, potem - gdy zmieniła się stróża na Wawelu i Wieży Mariackiej - również Polacy.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Hejnał z Wieży Mariackiej
Hejnał trąbki strażackiej...





Z wież i bram Krakowa trąbiono "od zawsze", obwieszczając początek i koniec dnia. Za murami czekali na poranne otwarcie bram wędrowcy, których noc pod Krakowem zastała.
Jak brzmiały te pierwsze, grane z wież obronnych miasta i królewskiego zamku na Wawelu melodie? Tego nie dowiemy się już chyba nigdy. Wiadomo tylko, że gdy pod koniec XIV wieku w Krakowie zaroiło się od Madziarów (na tron miała przecież wstąpić przyszła żona Jagiełły, Jadwiga) - w którejś z beczek z pysznym, węgierskim winem przyjechał do nas znad Dunaju "hajnal". Przyjechał i został na niebie nad Krakowem na zawsze. Pierwsi grali go najprawdopodobniej Węgrzy, potem - gdy zmieniła się stróża na Wawelu i Wieży Mariackiej - również Polacy.


Kraków jest jedynym miastem na świecie, w którym średniowieczna tradycja grania z wieży co godzinę hejnału przetrwała do dziś. Mimo że na wykonawców mariackiej melodii okrutne czyhały niebezpieczeństwa. Według legendy, Hejnał przerwała - wraz z życiem trębacza - tatarska strzała. Drugi wypadek śmierci na Wieży miał miejsce w 1901 r. Trębacz Antoni Dołęga zdążył zagrać trzy razy: dla Króla (okienko na Wawel), dla Panów Rady (Sukiennice i Rynek), dla Gości (Barbakan, Brama Floriańska). Czwartego wykonania (okienko na wschód, gdzie Komenda Straży Pożarnej) już nie było... We wrześniu 1939 roku na kilka miesięcy zabronił grania Hejnału okupant niemiecki. W 1980 r. inwazja robaczków-pluskwiaków kazała przez kilka tygodni grać Hejnał z wieży ratusza.
Od 1927 roku, by usłyszeć Hejnał, nie trzeba już przyjeżdżać do Krakowa. Hejnał transmituje Radio Kraków. Na Wieży, w izdebce hejnalistów, znajduje się, świetnie pracująca od ponad siedemdziesięciu pięciu lat, tuba firmy "Marconi", przekazująca melodię złotej trąbki do siedziby radia, a stamtąd na cały świat. Aktualnie wystarczy o godzinie 12.00 czasu polskiego nastawić radio na odpowiednie fale i już gra nam najpiękniejsza krakowska melodia... Jest to - uwaga, uwaga! - najstarsza stała muzyczna audycja radiowa świata!


Kto gra? Są w Krakowie (i nie tylko) ludzie, którzy po sposobie grania Hejnału rozpoznają bezbłędnie wykonawcę. Kiedyś Śmietanę czy Rusina, w ostatnich latach Skowronka czy Kołtona. Miasto miało do hejnalistów zawsze sentyment szczególny. Nazywano ich najpierw "trębaczami wieżowymi", których dobierano spomiędzy nienagannie się prowadzących mężczyzn (dopiero w 1993 roku zagrała Hejnał z Wieży pierwsza kobieta, Anna Kula) w wieku 20-35 lat, umiejących czytać i pisać. Podobnie wysokie wymagania stawiano strażakom zawodowej straży pożarnej, którzy od 1874 roku, już 130 lat, pełnią nieprzerwanie służbę na Wieży. W czasie 24-godzinnego dyżuru każdy z dwu hejnalistów gra Hejnał 48 razy, poprzedzając każdą rundę pociągnięciem za linę wieżowego zegara: najpierw bum, bum, potem traatatata... Nie muszą już - jak ich poprzednicy - wypatrywać przez okienka, czy nie nadciąga na Kraków jakiś nieprzyjaciel albo czy gdzie nie wybuchł pożar. Mają grać. Najpiękniej jak potrafią. O siebie mogą być spokojni: z Ziemią łączy ich przecież telefon. A gdyby, odpukać, na Wieży wybuchł ogień (zdarzały się takie wypadki) strażacy, każdy po przeszkoleniu alpinistycznym, mogą ewakuować się spod nieba na linach.
Ufff... Kiedy już odsapniemy po wspinaczce (radzimy liczyć schody) - zobaczymy tam, z góry widok wart naszych wspinaczkowych wysiłków. Zobaczymy też izdebkę czarodziei złotej trąbki, nazwiska pierwszych z nich zapisane lub wyryte na drewnianych belkach, sprzęt, na którym grali i grają, historyczną tubę radiową, liny ewakuacyjne... No, jednym słowem - Wieża nie będzie miała przed nami tajemnic.
Wystarczy się wdrapać.
No, to ruszamy!

 

 

 

Patrz, Mariacka Wieża stoi
Dla miasta strażnica
Na jej widok myśl się korzy
A dusza zachwyca





Wyższa wieża Bazyliki Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny kłuje niebo nad Krakowem już od przeszło sześciuset lat. Liczy sobie 81 m, jest zwieńczona późnogotyckim hełmem i złocistą koroną, zaś w maleńkiej izdebce 54 m nad płytą Rynku Głównego mieści się Najwyższe Stanowisko w Rzeczypospolitej. Najwyższe - czyli najważniejsze. Tak!! Bo widać z niego - jak chce tradycja - wszystkie polskie ziemie: na południu białe szczyty Tatr, na zachodzie kominy Śląska, na wschodzie wieże kościołów Lwowa, na północy - ta ciemna, granatowa linia - tak, tak, to Bałtyk.
Wieża była "od zawsze" - w dyspozycji władz miasta. To na ich polecenie ludzie stróżę na Najwyższym Stanowisku trzymający pilnie baczyli, czy do Krakowa nie zbliżają się jakowyś niepożądani goście albo czy gdzie nie pali się, ciągnęli za liny zegara, wydzwaniając kolejne godziny, i pracowicie dmuchali w złotą trąbkę, grając na chwałę Pana

Boga melodie kościelne, zaś na sławę miasta - Hejnał. Wszystko to sprawiało, że wejście na Wieżę było "dla tych, co na dole" - zawsze wyprawą nader atrakcyjną. Chętnych do zwiedzania wnętrza nigdy nie brakowało, osobliwie wśród młodych, których nie przerażały kamienne i drewniane (jest ich aż 239), miejscami dość strome schody. Najprawdopodobniej zorganizowana "turystyka wieżowa" zaczęła się dopiero po pierwszej ze światowych wojen, a ożyła po wojnie drugiej. W 1961 roku stan Hejnalicy był jednak tak opłakany, że dalsze przyjmowanie gości stało się niemożliwe. Zamknięto więc Wieżę dla zwiedzających "na kilka tygodni", a w praktyce - na kilkadziesiąt lat. Mimo dawno zakończonych kompleksowych prac renowacyjnych, mimo instalacji wszelkich niezbędnych zabezpieczeń dopiero w roku 2002 władze Krakowa postanowiły sprawić całej Polsce (i nie tylko) piękny prezent w postaci ponownego udostępnienia zabytku.
Wieża Mariacka użytkowana jest przez miasto (jeśli nie liczyć 40 tysięcy mieszkających na Rynku gołębi), należy do Parafii Bazyliki Mariackiej, a 24-godzinną służbę pełnią na niej hejnaliści - funkcjonariusze Państwowej Straży Pożarnej. To, że możemy znowu wychodzić na szczyt Hejnalicy, zawdzięczamy ich życzliwości i zaufaniu, jakie mają do nas.
A jak skracać sobie wędrówkę na Najwyższe Stanowisko? Najlepiej liczyć schody. Można też myśleć o tym, że:


 

·         budowniczy naszej Wieży został zamordowany (nóż) przez swego brata, który nie umiał budować tak szybko i tak wysoko;

·         nieszczęsny hejnalista, któremu gardło przeszyła tatarska strzała, był Czechem;

·         w czasie trzęsienia ziemi w 1443 roku zawaliły się w Krakowie różne mniejsze budowle - Wieża ani drgnęła;

·         pierwszym znanym nam z nazwiska hejnalistą był Iwan Mikulski (1629 r.);

·         jak dotąd, stałej służby na Wieży nie chce podjąć żadna kobieta;

·         według powszechnej w Krakowie opinii, idąc na Wieżę, najbardziej zasapała się (2002 r.) piosenkarka Krystyna Prońko.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin