00:00:03:Chrzecijanie, przybšdcie by wysłuchać prawdziwej mowy 00:00:09:I posłuchać mojej ballady 00:00:15:O trzech nieludzkich potworach 00:00:20:Które żyły w zamierzchłych czasach 00:00:28:Zabijały wędrowców|W naprawdę ohydny sposób 00:00:44:W Ardčche, w Peyrebeille|w Vivarais 00:00:50:Założyli swój interes|na samotnym trakcie 00:01:03:Na tej drodze stoi Czerwona Oberża 00:01:07:Tajemna jaskinia krwawego grzechu 00:01:20:Te potwory miały córkę,|która była ich oczkiem w głowie 00:01:27:Choć nie znalazła mężczyzny|godnego swoich wdzięków 00:01:34:niewiele oberż we francji,|czy słynnych czy nie 00:01:41:mogło się chwalić tak cnotliwš pannš|jak córka Marchand'a 00:01:57:Było tyle ofiar|Że nie da się ich zliczyć 00:02:03:Sto trzydzieci trzy|Tyle mówili niektórzy 00:02:07:Ale tysišc byłoby liczbš|Bliższš prawdzie 00:02:16:Trzšsł się każdy|Na słuch o zbrodniach tak mrocznych 00:02:32:Sšsiedzi tej spokojnej|górskiej okolicy 00:02:38:Dażyli Marchanda i jego żonę|wielkim szacunkiem 00:02:46:<morally they rated|a clean bill of health> 00:02:52:<For esteem often follows|in the wake of wealth> 00:03:11:Raz kataryniarz|przybył w ich strony 00:03:18:Pewnej nieżnej nocy,|niczego niewiadomy 00:03:26:Przybył do oberży ze swojš małpš 00:03:33:I wpadł w pułapkę 00:04:35:www.NapiProjekt.pl - nowa jakoć napisów.|Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu. 00:04:39:Jego też zabij! 00:04:42:Puć go, nic nie powie 00:04:44:Skšd wiesz że te bestie nie mówiš?|Poczekaj... 00:04:58:Zastrzel go! 00:05:00:Użyj noża! 00:05:20:-To nic nie da|-Zostawcie to mnie 00:06:08:Mylałem że to kataryniarz! 00:06:11:Małpa pomyli to samo!|Ukryjcie się 00:06:25:Kiedy nam się uda,|mogę wzišć katarynkę? 00:07:12:-Bestialski murzynie!|-To nie ja, to małpa! 00:07:17:Nieważne! Daj to...|jeszcze zobaczymy! 00:07:55:No proszę! Kłusownicy! 00:08:02:Potrawka z zajšca jest niezła... 00:08:05:Albo omlet z bekonem... 00:08:10:Mówię do Ciebie o ważnych rzeczach.|Nie jeste głodny? 00:08:14:Tak. Czy daleko jeszcze do klasztoru? 00:08:17:Nie dojdziemy tam przed północš... 00:08:24:O, k... Na miłoć Boskš,|moja laska. 00:08:32:<I can feel a terrible draught|between my legs> 00:08:36:Gdzie jestem? 00:08:40:Oh, ojcze! Przepać! 00:08:45:Przepać... a więc to most... 00:08:47:Skoro to most to jestemy|niedaleko oberży 00:08:51:-Jakiej oberży ojcze?|-Dobrej oberży, synu. 00:08:55:Bylicie tam, ojcze? 00:08:57:W rodku nigdy,|ale to sławna oberża 00:09:00:Jak tak teraz o tym mylę... 00:09:03:...Zastanawiam się czy Bóg|nie postawił jej na naszej drodze 00:09:07:Bóg wie wszystko i musiał wiedzieć|że dalej nie mamy sił już ić 00:09:20:Wyglšda na to że to może|być niezły udziec z dzika. 00:09:24:...gotowany w czerwonym winie|oblany kasztanowym sosem 00:09:58:Daleko jeszcze? 00:10:00:Nie, najwyżej cztery godziny|drogi przed nami. 00:10:05:Za ten czas możemy zostać|zaatakowani ze sto razy. 00:10:08:O Boże, co ja tu robię,|poród tych rozbójników? 00:10:13:Jeli tak się boisz, nie powinna|się tak obnosić ze swoimi diamentami 00:10:17:Nie obnoszę się! Uczestniczyłam|w pogrzebie mojej kochanej siostry! 00:10:22:I to wszystko co mi zostawiła 00:10:26:Biedna mała Adelaide 00:10:29:Łatwo jest być odważnym, kiedy|się nie ma nic do stracenia 00:10:32:Byłbym szczęliwy majšc to|co ona może stracić! 00:10:36:Niewštpliwie zostałby pan bogaczem 00:10:38:rękawice dla matki, tabakiera dla|ojca, słownik dla naszego służacego 00:10:44:Uczę go czytać.|Jest czarny. 00:10:48:Czarny! Ależ oni sš dzikusami!|Nie boi się pani? 00:10:52:Nie, ten nasz jest bardzo delikatny.|I słodki. 00:11:04:Cicho... patrzcie... małpa... 00:11:17:Pomocy! Twoja siekiera! 00:11:21:-Co z mojš siekierš?|-Rozbójnik! 00:11:26:No i co z tego? Nie mam pieniędzy,|więc nic mi nie zrobiš. 00:11:31:Pozwoli żeby nas zabito,|bo on nie ma pieniędzy! 00:11:50:Chroń mnie, monsieur! 00:11:56:Więc? O co tu chodzi? 00:11:59:Wizja z piekieł! Z pióropuszem|i długim ogonem! 00:12:02:ugryzła mnie w nos i poleciała|do nieba. Dyszel się połamał. 00:12:06:Jestemy straceni! 00:12:08:Siedcie, siedcie, tu jest oberża|w której możemy go naprawić 00:12:12:-Jest całkiem blisko|-Możemy tam spać? 00:12:16:Co pan myli, monsieur? 00:12:19:Niestety, bolesna służba wzywa|mnie... 00:12:22:Mój biedny ojciec jest|na miertelnym łożu 00:12:26:Tak czy inaczej, ta oberża|na pewno jest pełna robactwa 00:12:29:U nas nie ma robactwa, madame. 00:12:41:Gdyby Matylda tu była, nigdy by|się to nie stało 00:12:44:W ogóle nie lubię, kiedy wyjeżdża. 00:12:46:My troje jestemy jak dzieci|kiedy jej nie ma 00:12:54:Po co narzekać?|Jest robota do zrobienia 00:13:25:To wszystko? 00:13:29:-To nie jest warte zachodu!|-<He said he'd done well> 00:13:32: 00:13:35:-Wiesz że nie palę.|-Przestań cały czas mruczeć! 00:13:39:Mam już za dużo noży 00:13:41:No to go nie bierz! 00:13:44:-A to co?|-Karty tarota 00:13:48:Jezu Chryste! To mierć. 00:13:51:Jest martwy, prawda?|Karty nigdy nie kłamiš. 00:13:54:Ale to ja jš odwróciłem, nie on. 00:13:56:We następnš, może będziesz|miał więcej szczęcia. 00:14:03:Małpa! 00:14:05:Wiedziałem, ta małpa będzie|naszym końcem! 00:14:08:Spal to wszystko. 00:14:10:Katarynkę też! 00:14:12:Nie muzykę! Madame obiecała! Nudzę|się! Muszę mieć jakie zajęcie! 00:14:17:Dobra, we jš. Możesz jš zatrzymać. 00:14:21:Nie martw się, wezmę jš póniej 00:15:01:Kto puka. 00:15:23:Matylda! Nie spodziewalimy się|Ciebie już dzisiaj. 00:15:30:Mylałam że umrę z tęsknoty 00:15:32:-Nie jeste sama?|-Nie, przywiodłam resztę podróżników. 00:15:39:Kochane dziecko! To naprawdę za|dużo, moja droga! 00:15:43:Też narzekalimy na naszego pecha.|Nigdy nie powinna powiedzieć "umierać" 00:15:49:-Sš uzbrojeni?|-Tylko siekiera. 00:15:55:-Możemy dokończyć naszš grę?|-Bezwzględnie 00:15:59:Jest trochę czasu do obiadu,|a ja jestem skłonny do zobowišzań. 00:16:06:Madame, grzane wino dla wszystkich! 00:16:13:Jakież wspaniałe ognisko. 00:16:15:Ale jaki ma dziwny zapach... 00:16:18:Palilimy ostatnio trochę starych ubrań. 00:16:20:Jak rozsšdnie. Niektórzy sš tak|przywišzani do starych rzeczy. 00:16:24:Wie pan że nasza dorożka została|zaatakowana? 00:16:27:Mam nadzieję że was nie obrabowano! 00:16:29:Nie, dzięki Bogu, wzięli by pewnie to. 00:16:33:Jestem pewna że nigdy pan nie widział|czego takiego. 00:16:36:Takie rzeczy nie rosnš na|pobliskich drzewach 00:16:39:-Pomoże mi pan?|-Z przyjemnociš, madame. 00:16:46:Co teraz? 00:16:47:Złamał nam się dyszel.|Mógłby nam pożyczyć jeden? 00:16:50:Dyszel? Nie moge teraz powiedzieć. 00:16:55:Poszukam czego w stodole. 00:16:57:Daj Boże żeby znalazł dyszel! 00:17:06:Jak to dokończymy, wracamy na wie 00:17:10:-Na co patrzysz?|-Na tego wielkiego z siekierš. 00:17:13:Popatrz na naszyjnik. Muszę Ci go|dać, gołšbeczku. 00:17:22:wietnie będzie Ci pasował. 00:17:24:Nie powiniene, kochanie. 00:17:27:Nie martw się o tego z siekierš,|nie będzie tu długo. 00:17:33: 00:17:36:Mylałem o tym, ale jest za póno. 00:17:39:Masz jakie pienišdze? 00:17:41:Nie, tylko mojš siekierę. 00:17:44:Włanie widzę. 00:17:45:Mogę Ci zapłacić pracujšc. 00:17:47:Nie potrzebujemy nikogo, wszystko robimy|sami, Pij i id sobie. 00:18:02:No ruszaj się! 00:18:04:-Naprawdę mam sobie ić?|-Natychmiast! 00:18:08:Zabłšdzę po ciemku! 00:18:09:Teraz to on jest tym który|boi się rozbójników. 00:18:14:Nie skrzywdzš Cię,|Nie masz pieniędzy. 00:18:19:Byłe taki odważny w powozie!|Teraz twoja kolej! 00:18:26:-Może na sianie?|-Nie ma miejsca! 00:18:28:-skulę się jak tylko mogę!|-Nadal będziesz za duży! 00:18:32:Nie masz się czego martwić, Jeste za|duży żeby kto miał Cię atakować. 00:18:38:Zbyt silny... Masz szczęcie,|naprawdę 00:18:42:Bycie silnym czasem się przydaje!|Dobranoc, szerokiej drogi. 00:18:47:Co z dyszlem? 00:18:48:Nie ma... Nie mamy żadnych dyszli. 00:18:55:Patrzylimy wszędzie, prawda|Marie? Nie ma dyszli. 00:19:00:Jedyny który mamy jest bezużyteczny,|mielibycie wypadek. 00:19:05:Więc musimy tu przenocować. 00:19:07:Będziecie spali jak zabici! 00:19:10:Jak wspaniale, uwielbiam ten dom. 00:19:14:Lepiej nie zdšżyć na spotkanie biznesowe|niż ryzykowac życiem. 00:19:17:-Jestem wdowcem, więc mi nie spieszno|-Mój biedny ojciec czeka... 00:19:20:Nie będziemy mieli nic przeciwko|jednej nocy. 00:19:24:Nasza szynka wigilijna? 00:19:26:Wszystko jest ich warte,|tak dużo im zawdzięczamy 00:19:29:monsieur, dwóch z nich|gra w karty 00:19:33:Jeden wygrywa pienišdze drugiego. 00:19:36:Co za różnica?|I tak zabijemy ich wszystkich. 00:19:42:Któy pokój mi przydzielisz, dziewczynko? 00:19:45:Nasz pokój Midasa 00:19:47:Macie dużo bogatych przybyszów? 00:19:49:Nie tak bogatych jak pani, madame. 00:19:51:Mam nadzieję że łóżko jest dobre. 00:19:54:Chyba starczy na jednš noc. 00:20:02:To łóżko jest już zajęte,|proszę zobaczyć. 00:20:25:To też jest dobre. 00:20:27:Mam nadzieję że mój sšsiad nie chrapie. 00:20:30:Milczy jak grób. 00:20:52:On powinien być już w ogródku. 00:20:54:Wiedziałem że o czym zapomnielimy 00:21:12:-Mam nadzieję że pi|-Jak dziecko 00:21:28:Był artystš. Nie ważył|zbyt dużo 00:22:16:Gdzie idziesz? Nie tędy. 00:22:21:Gdzie mam go położyć?|Za gruszš? 00:22:24:Nie, tam jest farmaceuta. 00:22:26:Prawda, tam jest mało miejsca. 00:22:36:Szybciej! 00:22:38:Cieszę się że ten przybył. 00:22:41:Miał pięknš skrzynkę muzycznš.|Skrzynkę sterowanš ręcznie. 00:22:46:Nie musisz się uczyć grać,|po prostu kręcisz korbkš. 00:22:52:Jeli nauka czytania byłaby tak łatwa... 00:22:54:Przywiozłam Ci słownik. 00:22:56:Nie musiała się kłopocić 00:22:58:Będę teraz robił muzykę.|Cały czas. 00:23:01:Gdzie on jest? 00:23:07:Stracimy go jeli zostawisz|go leżšcego 00:23:26:Ziemia jest za twarda na kopanie. 00:23...
sweet-kiss