CTLPD 1 - 2.pdf
(
98 KB
)
Pobierz
CTLPD 1 - 2
Clock Turn Like Purple Dinosaurs!
Autor:
edwardsdreamgal
edwardsdreamgal
Tèumaczenie:
nieznana i Annie_lullabell
nieznana i Annie_lullabell
Autor:
Tèumaczenie:
Rozdział 1
Autor: edwardsdreamgal
Tłumaczenie: nieznana
Beta: Annie_lullabell
Słońce przedostawało się przez okno w naszym idealnym domku, przemieniając każdą najmniejszą
cząsteczkę kurzu w mieniącą się, jak diamenty, aurę. Promienie słoneczne rozświetlały naszą wielką
sypialnie i, jeśli to możliwe, tworzyły wrażenie bardziej ciepłej i przytulnej.
Moja głowa spoczywała na jego wyrzeźbionej piersi, zbyt przystojnej jak dla mnie; nawet nie chce
myśleć, że Da Vinci mógłby stworzyć coś bardziej perfekcyjnego, to nie możliwe. Moje oczy
prześlizgnęły się z jego kaloryfera do perfekcyjnej klatki piersiowej i idealnych obojczyków. Jego
wspaniale zbudowana szczęka była następna, gdzie podążyły moje oczy, przed jego pięknymi ustami.
Trochę wyżej napotkałam na te magnetyczne, złote tęczówki, które ciągle zapierały mi dech w
piersiach po tych wszystkich latach.
- Za niedługo mamy szkołę – powiedział jego aksamitnym głosem, co sprawiło, że znów poczułam
motyle w brzuchu, jak za każdym razem, gdy go słyszałam.
Jego delikatna dłoń głaskała mnie po włosach, jednak powoli wyciągnął ją, siadając i zostawiając mnie
samą na materacu. Obróciłam się i wydęłam wargi; wiedziałam, że szkoła zacznie się za pięć minut,
ale nie chciałam, aby przestawał.
- Mamy całą wieczność, kochanie. – Posłał mi mój ulubiony łobuzerski uśmiech. Tak, Edward Anthony
Cullen był zdecydowanie aniołem z nieba, kto by pomyślał, że będę miała takie szczęście i spędzę
wieczność z tym greckim bogiem?
- Wieczność nie jest wystarczająco długa, powinniśmy czasem zatrzymać ją – powiedziałam
żartobliwie z garderoby, gdzie próbowałam wywąchać jakąś parę dżinsów. Nawet po tych stu
pięćdziesięciu latach takie wyczucie mody, jak u Alice, nie wyrosło u mnie i byłabym wdzięczna za
jakąś normalną bluzkę i buty.
- Możemy zatrzymać czas, kiedy tylko zechcesz. Możemy pojechać gdziekolwiek tylko we dwoje i
zrobimy cokolwiek zechcesz – powiedział Edward uwodzicielskim głosem, potem pocałował moją
szyję i obojczyk.
- Pojedźmy gdzieś na dziesięć lat, nie dłużej, i pobijemy Emmetta z Rosalie – powiedziałam, a jego
ręce oplotły moją talię.
- Dobrze, jedziemy po szkole – zgodził się i ściągnął swoje ręce ze mnie i zaczął się ubierać.
- Zgoda, łobuzie. – Rzuciłam w niego kapciem. Niestety on szybko uchylił się od ciosu, więc mój kapeć
wylądował na ścianie, uszkadzając ją.
- Bella, zniszczysz nasz dom – powiedział, a łobuzerski uśmiech zagościł na jego twarzy.
Odwróciłam się od niego. Kocham nasz mały domek, jest to pierwsze miejsce, w którym mieszkaliśmy
wspólnie. Mam tyle wspomnień jako wampir związanych z tym miejscem i było to miejsce, gdzie
dorastała Renesmee.
Byłam taka szczęśliwa z powrotu do Forks po tych wszystkich latach. Wyjechaliśmy stąd po śmierci
Charliego, była to ciężka decyzja, ale wszyscy doskonale wiedzieliśmy, że to już czas. Przekonanie
ludzi, że mamy po dwanaście lat więcej, było wystarczająco trudne, kiedy Charlie odszedł, to
stwierdziłam, że już nic nie trzyma mnie w Forks.
Ale powrót do domu uświadomił mnie, jak bardzo za nimi tęskniłam. Ta nieustannie deszczowa
pogoda, zapach otaczającego lasu, rodzinne środowisko w liceum w Forks, które zostało mocno
przebudowane i oczywiście nasz dom.
To był znak, Alice wpadła niczym burza do pokoju i przejechała wzrokiem po pokoju.
- Wszyscy gotowi? – spytała, zatrzymując palec na właściwej linijce notatki.
- Tak – westchnęłam, a ona przerzuciła kartkę na drugą stronę.
- Bello! – krzyknęła, widząc mój strój. Skąd wiedziałam, że to nie skończy się dobrze?
- Alice, czy nie mogę, choć raz włożyć coś bardziej praktycznego? – Jęknęła, latając po pokoju.
Po chwili zatrzymała się przede mną z czarną, koronkową bluzką w ręku i jedną parą ciemnych,
przylegających dżinsów.
- Alice, to szkoła, a nie klub nocny! – powiedziałam, wpatrując się w koronkowy top. Nie ma mowy,
abym poszła pierwszego dnia do szkoły w tym. Alice zmarszczyła brwi.
- Bella, głuptasie, oczywiście, że to nie ubranie do nocnego klubu. A teraz załóż to, mamy tylko… -
zaczęła mówić i popatrzyła na Edwarda.
- Trzy minuty – dokończył całkowicie rozbawiony oglądaniem mojej walki z Alice.
Posłałam mu spojrzenie, które mówiło „pomóż”, ale on tylko się śmiał. Odwdzięczę się za to później.
Gdybym wiedziała, że będziemy iść – w wampirzym tempie – do samochodu, to bym założyła kurtkę
na tę koronkową bluzkę, aby ukryć mój dekolt. Edward zamienił swoje srebrne Volvo na Astona
Martina, a Emmett wymienił swojego starego Jeepa na nowszy model.
Zdecydowaliśmy, że Jeep jest ostatnim na pokaźnej liście naszych samochodów, bo Alice posiadała
teraz jaskrawozielone Lamborghini, a Rose najnowsze Ferrari.
Leżałam na ramieniu Edwarda, oglądając znajome ulice. Byłam ciekawa czy któreś z dzieci w szkole
będzie potomkiem Angeli albo Jessici, albo nawet i Mike’a. Czy nadal będzie tam ta sama sala
biologiczna? W innych szkołach, do jakich uczęszczaliśmy, była choć jedna rzecz, która przypominała
nam o Forks.
Szybko dojechaliśmy na szkolny parking, wciąż taki sam, i z pewnością Jeep, aczkolwiek
najnormalniejszy nasz samochód, przykuwał uwagę innych uczniów.
- Gotowi? – zapytał Emmett z głupkowatym uśmiechem przyklejonym do swojej twarzy, kiedy
parkował auto.
Edward ścisnął moją rękę dla uspokojenia, a ja przed pozostałymi wydałam z siebie entuzjastyczne
„TAK”. Mimo że mieliśmy około stu lat, w Edwarda przypadku dwieście, byliśmy nadal nastolatkami
wewnątrz.
Gdy tylko wyszliśmy z auta wspomnienia z liceum w Forks uderzyły we mnie. Wszystko wyglądało tak
samo, jak sto lat temu, z wyjątkiem uczniów, którzy nie wyglądali znajomo. Miałam na twarzy
ogromny uśmiech, który trochę zmalał z zaskoczenia po ujrzeniu miny Edwarda.
- Coś nie tak? – spytałam i podążyłam za jego wzrokiem, aż ujrzałam Renesmee. Jej blond loki zostały
wyprostowane i otaczały jej twarz. Miała na sobie czarny w tygrysie wzory sweter, do tego biustonosz
„push-up”, który eksponował cały jej dekolt i jakieś dżinsowe, krótkie szorty, równie dobrze mogłaby
być ubrana w bieliznę i czarne, wysokie szpilki.
Obok niej, a raczej powinnam powiedzieć, nad nią, stał Jacob, opierał się o ścianę budynku (jak
zwykle bez koszulki). Stali tam przyklejeni językami i penetrowali nawzajem swoje gardła. Mogłabym
powiedzieć dużo na temat zgromadzonych dookoła ludzi, byli podekscytowani samym patrzeniem na
nich.
Chwilę później zauważyłam, że Edward opuścił moją lewą stronę i poszedł ich rozdzielić.
- Tato! – Renesmee syknęła tak cicho, że tylko my - wampiry - mogliśmy ją usłyszeć.
- Nessie, czy musicie to robić w pierwszy dzień szkoły i tym samym ujawniać się – powiedział,
podciągając jej bluzkę powyżej piersi i tym samym odkrywając pępek.
Edward był taki słodki, kiedy opiekował się Renesmee, nie żeby miał się o co martwić z Jacobem -
nigdy by nie pozwolił, aby stała się jej jakaś krzywda.
Ostatnio Nessie coraz bardziej… tandetnie się ubierała. Zawsze lubiła wymyślać inny wygląd do każdej
szkoły i od kiedy to był jej pierwszy raz w liceum Forks, chciała zostać zapamiętana. Uczniowie
zaczynali się zbierać i tworzyć tłok koło Edwarda, Nessie i Jacoba.
- Patrz na tę frajerkę, ma dwóch gorących chłopaków, to nie fair – wymamrotała jedna z dziewczyn.
Edward odwrócił się do niej szybko i powiedział:
- Nie, jestem jej starszym bratem.
Jacob założył na siebie koszulkę, a ja przedarłam się przez ten tłum do Nessie. Jej duże brązowe oczy,
pokryte makijażem, patrzyły na mnie i szukały pomocy.
- Nessie, my naprawdę chcemy zostać na dłużej w Forks, nie chcemy, by cię wywalili już pierwszego
dnia – powiedziałam, starając się jej wytłumaczyć zachowanie jej ojca.
- Wiem, mamo, ale Jake i ja jesteśmy teraz tymi złymi, pamiętasz? – powiedziała i przekręciła oczami.
- Dobrze, ale przystopuj trochę, to jest nadal pierwszy dzień – poprosiłam ją, a ona tylko przytaknęła i
wróciła do Jake’a, który tylko posłał mi uśmiech, jak gdyby nic się nie stało.
Edward natychmiast wrócił do mnie, ale nie spuszczał ich z oka. Dla ludzi wyglądaliśmy nieziemsko
pięknie, wiedziałam o tym, ale ja nadal nie mogłam się do tego przyzwyczaić, że jestem równie piękna
co Edward. Wziął moją dłoń, kiedy zadzwonił dzwonek, i poszliśmy na naszą pierwszą, wspólną lekcję,
która sprawiła uśmiech na moich ustach. Jak przypomnę sobie moje pierwsze ludzkie wspomnienie
związane z Edwardem, gdy ten próbował zmienić klasę, widzę, jak czasy się zmieniły.
Pierwsza lekcją był wf, ale nie obchodziło mnie to. Kiedy byłam człowiekiem, ten przedmiot był moim
najgorszym wspomnieniem, ale teraz kiedy posiadam wampirze cechy, na przykład równowagę i siłę,
wf nie stanowi już problemu, a widok Edwarda w szortach i obcisłej bluzce nie może zaszkodzić.
Resztę dnia spędziłam jak powietrze. Stołówka była nowa, prawdopodobnie stara się spaliła jakieś
dwadzieścia parę lat temu, ale poza nią wszystko wyglądało tak samo, jak sala od biologii.
Biologia była ostatnim przedmiotem. Wraz z Edwardem usiedliśmy koło siebie w naszej ławce, wielki
uśmiech zagościł na naszych twarzach, kiedy przypominaliśmy sobie tamte chwile, jak dzieliliśmy tę
ławkę na biologii.
- Tak bardzo chciałem cię zabić tego pierwszego dnia – powiedział wystarczająco nisko cichym
głosem, abym tylko ja mogła to usłyszeć. Raniło mnie słuchanie, jak o tym mówi. To sprawiało, że
cierpiał przez pierwsze pięć lat naszego związku.
- Powinieneś szybciej przemienić mnie w wampira – powiedziałam, a on pocałował moje czoło,
mówiąc:
- Ale wtedy nie mielibyśmy Nessie, prawda?
Zawsze wiedział, co powiedzieć, by poprawić mi humor. Lekko musnęłam jego usta swoimi i po chwili
do klasy wszedł nauczyciel.
- Witam, nazywam się pan Griffins i jeśli zastanawiacie się, czemu się przedstawiam, to dlatego, że
mamy w klasie dwóch nowych uczniów…
Nie słuchałam reszty wypowiedzi pana Griffinsa, bo byłam pogrążona w moich ludzkich
wspomnieniach, jak Edward zaniósł mnie do pielęgniarki, kiedy zemdlałam, jak dotykał mojego
policzka w pierwszym tygodniu, jak podwoził mnie swoim srebrnym Volvo. To wszystko zaczęło się tu,
w biologicznej klasie.
Wzięłam rękę Edwarda w swoją i siedzieliśmy tak ja za starych, dobrych czasów.
Wspomnienia…
Plik z chomika:
nieznanna
Inne pliki z tego folderu:
CTLPD 4.pdf
(286 KB)
CTLPD 3.pdf
(90 KB)
CTLPD 1 - 2.pdf
(98 KB)
Inne foldery tego chomika:
Day'n'Night
Motyle
You'll Be Mine[T]
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin